Ale się pokręciło :) Teraz będą jeździć w kółko, namieszałaś im w życiu :) Nie dziwię się, że Lea z Albertem udają, że nie istnieją :) Simona nie daje za wygraną, chce mieć ostatnie słowo lub jakąś rekompensatę, a Luigi? Ten chłopak robi, co może. Pomyślałam też o tym papierze pakunkowym, że może to mama Lei wymyśliła coś albo została zmuszona. 5 oczywiście, pozdrawiam :)
No Karolcia, Cesare tak samo pomyślał jak Ty :) Muszę przestać mieszać, wiem, ale wciągnęła mnie spirala Leowych (Leaowatych xd) zdarzeń i nic poradzić nie mogę. :) Już więcej niespodzianek nie planuję, myślę, że limit wyczerpany.
No chyba, że jeszcze coś po drodze mi przyjdzie do głowy... ;)
Pozdrawiam i ja, i dziękuję :)
"Cesare zobaczył w bocznym lusterku faceta w sile wieku." a zaraz dalej: "Widział zmęczenie i pustkę."
Zobaczył - terazniejszy. Widział - przeszły. Może drugie: " dostrzegł? - ale mogłem coś popierdolićm, więc
ostrożnie.
"Sala pachnąca drewnem i brakiem empatii." - spoko.
"Nie upchnę nigdzie, chyba że wmontuje kratę" - wmontuję?
"Giordano się nie pierdolił, a Cesare chciał zminimalizować ilość rozlazłych mazep w swoim otoczeniu." - znów spoko.
"O Vittorii nie chce nic mówi. - ć
Nie będę przeklejał, ale dialog na temat standardów przemocy względem kobiet, przedni.
Co Pan zrobił SImonie Rao, uwaga, kiedy: KIEDY: Dwudzieastego trzeciego, haha. CUDO. dwadzieścia trzy., Dziękuję.
"Napędzony wyobraźnią wniosek." to jest dobre. Ale chyba tak do końca nie oddalił, skoro nakazął przemianować na formę pytającą.
Nie wiem. Nie znam się.
Noo. Końcówka dziwna dość. Kurde. Nie bardzo wiem, jak się odnieść. Chyba się uwieszę na słowach Karoli. "Się porąbało".
Część przyspieszająca nieco akcję, choć to jeszcze nie pełny pęd. Dwie ostatnie, przerywnikowe, za nami.
Wracasz na tory gmatwań, wyjaśnień, gmatwań i oszukaństw.
Dla mnie Cesare zaareagował jednak zbyt delikatnie, jeśli chodzi o żonę. Brakuje mi gradu pytań na jednym tchu.
Typu:
Czy nie widział obrażeń, kajdanek, czy nic jej nie było.
Nie powinna końcówka (według mnie) być w formie: pytanie, odpowiedz. Powinien typa zakrzyczeń. Nie dać mu dość do głosu przez cztery, sześć wersów,
bezustannych pytań. Być może dalsze rozwinięcie fabularne sprawi, że to odszczekam. Bazując jednak na tym, co wiem dotychczas,powinien już dzwonić do hotelu.
Pytać, z kim przyszła? Czy nie wyglądała, jakby była zakładnikiem? Czy nie była pobita? Itd. Trzydzieści pytań. A kluczowe zadane po pięć razy.
Tako mi sie widzi.
Pięć oczywiście.
Pozdro.
Hej, hej. Zaraz poprawię błędy, z tym, że "zobaczył" wydawało mi się czasem przeszłym, ale "dostrzegł" też jest spoko. I "oddalam", napisałam to w kontekście "oddalam sprzeciw".Hm... Nie wiem czy sąd oddala sprzeciw, czy oddala pytanie, nie doedukowałam się.
Dwudziestego trzeciego, tak, nie przypadkowo ;) Ale mam jeszcze bardziej szalony pomysł na przyszłość... :D Mniejsza z tym. Końcówka... Z jednej strony mam poczucie, że coś zjebałam, że nad czymś się nie pochyliłam odpowiednio, że zbytnio zamieszałam, a z drugiej strony patrz - Cesare widzi gazetę, pierwszy odruch, pierwsza myśl, pierwszy impuls to złość na Marco, że jej stamtąd po prostu nie zabrał, skoro był w tym samym pomieszczeniu. Widzę jego minę, on nie tryska energią, on jest w szoku, opadła mu szczęka, nie załapał jeszcze powera, bo jeszcze sobie tego nie poukładał we łbie. Emocje zwykle sprawiają, że człowiek nie myśli na 100 % logicznie i nie ma od razu planu na działanie - zadzwonić tu, tu, i tu. Pomyślał - wracamy, jak najszybciej, on osobiście chce się tam zjawić. Wszystkie inne sprawy można załatwić po drodze, międzyczasie. Twarz ukryta w burzy loków, zainspirowała mnie kumpela z pracy, która ma taką właśnie burzę loków. Uwierz - w tym nie widać niczego, leżąc na brzuchu siniaków na twarzy też z pewnością można by nie zauważyć. Tak ją widziałam oczami wyobraźni, że siedzi/klęczy w rogu łóżka, z głową opartą na przykutej do poręczy łóżka ręce, może naciągane to wyobrażenie, może całość jest naciągana, cholerna fabuła. Ale tak sobie to wyobraziłam i założyłam, że Marco mógł na nią nie zwrócić uwagi na tyle, żeby się bliżej zainteresować. Pomyślał - pijana/naćpana jak tamci, ciul z nią, obcą babą. A reakcja Cesarego polegająca właśnie na tym, że Marco nie zwrócił uwagi i jak mógł. Ale ta scena jest ch*jowa, tak stwierdzam, bo dobrej sceny nie trzeba tłumaczyć i wizualizować. Dobra scena wizualizuje się sama. Dobra scena nie wzbudza wątpliwości. Ta zdecydowanie jest słaba.
Trzeba było dać 4 jak zjebałam, ej :D Nikt mnie nie opierdzieli, jak Ty tego nie zrobisz. Nie wiem czemu, ja bardzo dobrze znoszę konstruktywną krytykę. Także jak coś, to zawsze pisz, dla mnie to wskazówki jak nie zbaczać z kursu. A łajba mi się koleboce ostatnio, oj koleboce. :)
No piszę, piszę. Ja wlazłem (połowicznie) w skórę męża i brakło mi tej dynamiki. Nie kupuję tekstu o oniemieniu. Oniemieć można na sekundę, a potem nakurwia wulkan (gdzie, czemu, jak) To moje widzimisie, ale ja jestem kapkę zjebany. Albo i nie kapkę w sumie.
U mnie, by go rozkurwiłsłownie na półtorej strony, wiec brakowało mi silniejszego akcentu emocjonalnego. I spoko, jeśli uznam, że trza dać trzy, to naprawdę dam trzy.
Ocenę mogę obniżyć za ewidenciak, a nie coś podyktowanego moją fanaberią. Wątpliwości wolę wyrażać w komentarzu.
Tu mam, to wyrażam.
Pamiętaj, że ja relacje przejaskrawiam. U mnie dialog czasem dominuje tekst na tyle, że na czternastej stronie wciąż pierdzieli dwóch ludków i do tej pory nie wiadomo, jak wyglądają.
No i dlatego masz efekt (!)
Tak to jest jak se czlowiek zrobi kącik do pisania, usiadze elegancko przed komputerkiem, przy biureczku, jak w cywilizowanym świecie i uroczyście pisze przez wielkie P, zamiast klecic jak zawsze 3 zdania na kolanie w tak zwanym miedzyczasie. Ave chaos.
Ja też lubię pewien rodzaj komportu przed pisaniem. Chwilowo nie mam, ale lubię. Mój zarzut, raz, że w formier wątpliwości, dwa, że tylko, jeśli o samą końcówkę chodzi. Sam tekst jest gitarra, co mam nadzieję wiesz. Nie punktowałem wszystkiego, bo nie mam dziś jakoś łba do tyego. Poza tym mi w kurwę zimno. A siedzę na bosaka. Ale ogólnie jest git. A tam, bym po prostu dopowiedział jakimś zlepkiem pytajników, szumów czy pół-krzyków.
No i, pozostaje jeszcze opcja, że się mylę, ponieważ tak mi to wygląda z punktu widzenia czytelnika, który jest tu, gdzie jest.
Jeśliby się okazało np., że on sam ją kazał porwać czy coś, całe moje gderanie możnaby było o półkolistość gołej dupy potrzaskać.
On sam ją kazał porwać, hm... <szyderczy uśmiech mielenia pomysłu w trybikach łba> :D Nie, koniec motania. Dobra opowieść powinna się dac strescic jednym zdaniem, u mnie sie juz nie da. Ej, pierdol błędy w komentarzu, treść się liczy, pierdol punktowanie, ubierz skarpety :D Punkt widzenia czytelnika jest świętym punktem widzenia! Jam ambitna, mi musi syćko grać, łącznie z końcówką, do stanu nirvany dążę i koniec kropka.
Mam ochotę teraz, żeby Cesare jazal porwac żonę, Marco i Albert stworzyli szczesliwy, homoseksualny zwiazek, Lea okazala sie nie istniec - zbiorowa fatamorgana, a Luigi pozabijal wszystkich. Musze wsadzic leb pod zimna wode.
Ritha Mogłabyś napisać coś takiego na szybko i wstawić na dwie godziny, a potem wstawić właściwą. Chociaż nie. To głupie i szkoda prądu. Idz tym torem, co teraz.
Jako, że lubisz kryminały, to napiszę Ci tu.
Wychodzi właśnie książkowa seria Jo. Nesbo. - Pierwsza książka 10zl. Potem chyba, co dwa tyg w czwartki, po 15zl.
Ja trafiłem jedynkę w zabce.
Może Ci się przyda, może nie, ale proszę.
Aaa Can, dzięki! Mam tu żabciusię na osiedlu to obadam, przyda się ofkors. "Dziewczynę z sąsiedztwa" też planuję nabyć drogą zakupu, gdyż w żadnej biblio w moim mieście nie dostanę, ych. Czekam jednak na wypłatę, bo dylemat żreć lub czytać nie pozostawia wielkiego pola do rozmyślań :D Jo Nesbo "Syn" se pożyczyłam w piątek, zaczęłam czytać, przerzuciłam się na pisanie, nie szło, to przerzuciłam się na Chandlera w ramach inspiracji,czasem nie nadążam sama za sobą, no i jak ja mam być zdrowym człowiekiem.
No i się robi "kino drogi", jedziemy, wracamy - nie, nie, żartuję sobie. Po prostu nie sposób się nudzić, są nawet elementy dramatu sądowego, jest nerw, co chwila są zwroty akcji, czego chcieć więcej?
Biżuteria:
"...Luigi. Rozmawiał z Albertem, pytał czy Lea ma urodziny. Kurwa mać. Wyjątkowo nie w porę zasygnalizowane zmartwienie." - no, moc ;))
Albo uzasadnienie użycia przemocy.
Albo masa innych rzeczy z finalnym twistem włącznie (zdjęcie).
Bomba.
Pozdrawiam ;))
No nie zamknąć biedną Leą w areszcie bo ten konował uważa że stoi za smiercią własnej matki absurd. Jak miło że Luigunio się dopytuje kiedy ma urodziny A ty Albert chuju zbańczony lepiej dla ciebie jeśli ją wyciągniesz z tego aresztu bo inaczej dupy ci na kopię eh
Komentarze (36)
No chyba, że jeszcze coś po drodze mi przyjdzie do głowy... ;)
Pozdrawiam i ja, i dziękuję :)
Zobaczył - terazniejszy. Widział - przeszły. Może drugie: " dostrzegł? - ale mogłem coś popierdolićm, więc
ostrożnie.
"Sala pachnąca drewnem i brakiem empatii." - spoko.
"Nie upchnę nigdzie, chyba że wmontuje kratę" - wmontuję?
"Giordano się nie pierdolił, a Cesare chciał zminimalizować ilość rozlazłych mazep w swoim otoczeniu." - znów spoko.
"O Vittorii nie chce nic mówi. - ć
Nie będę przeklejał, ale dialog na temat standardów przemocy względem kobiet, przedni.
Co Pan zrobił SImonie Rao, uwaga, kiedy: KIEDY: Dwudzieastego trzeciego, haha. CUDO. dwadzieścia trzy., Dziękuję.
"Napędzony wyobraźnią wniosek." to jest dobre. Ale chyba tak do końca nie oddalił, skoro nakazął przemianować na formę pytającą.
Nie wiem. Nie znam się.
Noo. Końcówka dziwna dość. Kurde. Nie bardzo wiem, jak się odnieść. Chyba się uwieszę na słowach Karoli. "Się porąbało".
Część przyspieszająca nieco akcję, choć to jeszcze nie pełny pęd. Dwie ostatnie, przerywnikowe, za nami.
Wracasz na tory gmatwań, wyjaśnień, gmatwań i oszukaństw.
Dla mnie Cesare zaareagował jednak zbyt delikatnie, jeśli chodzi o żonę. Brakuje mi gradu pytań na jednym tchu.
Typu:
Czy nie widział obrażeń, kajdanek, czy nic jej nie było.
Nie powinna końcówka (według mnie) być w formie: pytanie, odpowiedz. Powinien typa zakrzyczeń. Nie dać mu dość do głosu przez cztery, sześć wersów,
bezustannych pytań. Być może dalsze rozwinięcie fabularne sprawi, że to odszczekam. Bazując jednak na tym, co wiem dotychczas,powinien już dzwonić do hotelu.
Pytać, z kim przyszła? Czy nie wyglądała, jakby była zakładnikiem? Czy nie była pobita? Itd. Trzydzieści pytań. A kluczowe zadane po pięć razy.
Tako mi sie widzi.
Pięć oczywiście.
Pozdro.
Dwudziestego trzeciego, tak, nie przypadkowo ;) Ale mam jeszcze bardziej szalony pomysł na przyszłość... :D Mniejsza z tym. Końcówka... Z jednej strony mam poczucie, że coś zjebałam, że nad czymś się nie pochyliłam odpowiednio, że zbytnio zamieszałam, a z drugiej strony patrz - Cesare widzi gazetę, pierwszy odruch, pierwsza myśl, pierwszy impuls to złość na Marco, że jej stamtąd po prostu nie zabrał, skoro był w tym samym pomieszczeniu. Widzę jego minę, on nie tryska energią, on jest w szoku, opadła mu szczęka, nie załapał jeszcze powera, bo jeszcze sobie tego nie poukładał we łbie. Emocje zwykle sprawiają, że człowiek nie myśli na 100 % logicznie i nie ma od razu planu na działanie - zadzwonić tu, tu, i tu. Pomyślał - wracamy, jak najszybciej, on osobiście chce się tam zjawić. Wszystkie inne sprawy można załatwić po drodze, międzyczasie. Twarz ukryta w burzy loków, zainspirowała mnie kumpela z pracy, która ma taką właśnie burzę loków. Uwierz - w tym nie widać niczego, leżąc na brzuchu siniaków na twarzy też z pewnością można by nie zauważyć. Tak ją widziałam oczami wyobraźni, że siedzi/klęczy w rogu łóżka, z głową opartą na przykutej do poręczy łóżka ręce, może naciągane to wyobrażenie, może całość jest naciągana, cholerna fabuła. Ale tak sobie to wyobraziłam i założyłam, że Marco mógł na nią nie zwrócić uwagi na tyle, żeby się bliżej zainteresować. Pomyślał - pijana/naćpana jak tamci, ciul z nią, obcą babą. A reakcja Cesarego polegająca właśnie na tym, że Marco nie zwrócił uwagi i jak mógł. Ale ta scena jest ch*jowa, tak stwierdzam, bo dobrej sceny nie trzeba tłumaczyć i wizualizować. Dobra scena wizualizuje się sama. Dobra scena nie wzbudza wątpliwości. Ta zdecydowanie jest słaba.
Trzeba było dać 4 jak zjebałam, ej :D Nikt mnie nie opierdzieli, jak Ty tego nie zrobisz. Nie wiem czemu, ja bardzo dobrze znoszę konstruktywną krytykę. Także jak coś, to zawsze pisz, dla mnie to wskazówki jak nie zbaczać z kursu. A łajba mi się koleboce ostatnio, oj koleboce. :)
U mnie, by go rozkurwiłsłownie na półtorej strony, wiec brakowało mi silniejszego akcentu emocjonalnego. I spoko, jeśli uznam, że trza dać trzy, to naprawdę dam trzy.
Ocenę mogę obniżyć za ewidenciak, a nie coś podyktowanego moją fanaberią. Wątpliwości wolę wyrażać w komentarzu.
Tu mam, to wyrażam.
Tak to jest jak se czlowiek zrobi kącik do pisania, usiadze elegancko przed komputerkiem, przy biureczku, jak w cywilizowanym świecie i uroczyście pisze przez wielkie P, zamiast klecic jak zawsze 3 zdania na kolanie w tak zwanym miedzyczasie. Ave chaos.
No i, pozostaje jeszcze opcja, że się mylę, ponieważ tak mi to wygląda z punktu widzenia czytelnika, który jest tu, gdzie jest.
Jeśliby się okazało np., że on sam ją kazał porwać czy coś, całe moje gderanie możnaby było o półkolistość gołej dupy potrzaskać.
Nie, nie dobre.
Wychodzi właśnie książkowa seria Jo. Nesbo. - Pierwsza książka 10zl. Potem chyba, co dwa tyg w czwartki, po 15zl.
Ja trafiłem jedynkę w zabce.
Może Ci się przyda, może nie, ale proszę.
2 dychy to też dobra cena.
Biżuteria:
"...Luigi. Rozmawiał z Albertem, pytał czy Lea ma urodziny. Kurwa mać. Wyjątkowo nie w porę zasygnalizowane zmartwienie." - no, moc ;))
Albo uzasadnienie użycia przemocy.
Albo masa innych rzeczy z finalnym twistem włącznie (zdjęcie).
Bomba.
Pozdrawiam ;))
Dobra, powstrzymuję się.
Napisz komentarz
Zaloguj się, aby mieć możliwość komentowania