"Dawno nie denerwował się tak namacalnie, żeby aż się spocić." 2x się
Dawno nie był tak zdenerwowany, żeby aż się spocić?
" Kiedyś po kilku drinkach wygadała, że to taka taktyka. Dobrze działa na samczy umysł, gdy typ moment zaczeka, zdąży zmartwić się, czy aby towarzyszka przyjdzie, ale nie zdąży się wkurwić. Tak twierdziła. Potem nie pamiętała, że o tym wspomniała i nadal przychodziła pięć minut później. " - no proszę. To, o to chodzi? Dobrze wiedzieć.
"- Jego żółw zasuwa między moimi segregatorami.
- Co? - Marco omal zachłysnął się kawą.
- Takie zwierzę ze skorupą.
- Brawo, przedszkolny żart." - całośćbardzo git. I ja trochę mądrzejszy.
"Pomimo tego i pomimo, że znają się prawie osiem lat, wciąż, niczym nastolatka, zawstydza się w jego obecności." - pomimo że, nie rozdzielamy. Ogólnie , ciekawa filozofia zatrudnienia. Colubi robić? Mądre.
I końcóka ciekawa. Utwierdza to, że pisało Ci się bardzo przyjenie. Atakujesz wszytko z róznych stron. Abert trochę stracił. Simona i Marco zyskali.
Teoretyczny brak głównego bohatera jest dobrym rozwiązaniem. Nikt nie jest bowiem bezpieczny.
Coś mi się rysuje, ale pewnie zle.
To pierwsze zdanie z podwójnym "się" poprawiam, ofkors. :)
No taka taktyka, nie wiedziałeś? ;) Jeszcze się dużo nadowiadujesz, jak będziesz mnie czytał :D
I widzisz - tego nie wyczaiłeś, że odjechany autostopowicz z "duchową kartą VIP po ojcu", to Luca Malik, który już się przewijał ;)
Pomimo że - ofkors, przecinek out
Albert jest biedny w tym momencie, miałam chęć go trochę sponiewierać skoro podatny. Simona... nie wiem co za debilny, idiotyczny, kretyński pomysł dać jej tak na imię. To największy minus całości jak dla mnie. SIMONA... jprdl :/ :D
Brak głównego bohatera... w sumie masz rację, choć załóżmy, że tytuł sugeruje głównego bohatera. Choć może tytuł też jest zły... :D A kurde, trudne to całe pisanie :)
Dziękuję Can, twoje opinie zawsze cenne. Pozdrawiam
Ps. Pierwszy śnieg za moim oknem, wypatruje bałwana... :D
Mnie bohater zawsze urzekał dialogiem. Żeby urzekać, musi niepokoić. Autostopowicz taki był/jest. Minimalizm zaklęty w kilku zdaniach, które możesz rozczytywać na dowolną modłę.
Tak, tytuł sugeruje bohaterkę. Czy aby?
Czy pierwowzór nie pbrósł swą własną skórą? Nie broni się pierwotny zamysł, chcącym pozostać na nieśmiertelnosci niwie? No nie wiem.
Wygląda, jakby czasem powieść (opko, to już duże, przyjmijmy,że ... nowela, póki co) chciała żyć własnym życiem.
Ty jedynie spisujesz. Jesteś obserwatorką, a sztuka rozgrywa się sama.
I to jest dobre.
Myślę dwa tygodnie, a potem i tak paluchy same latają po klawiaturze niesione dziwną siłą i ja se tylko nimi mam trafić w literki, taka decyzyjność, ech... :)
Ubaw:
"- Dzzzień dobry, panie mężu Lei - zacharczało po drugiej stronie. - Trzeba przyyywiązać ją znowu.
- Co?
- Ona będzie - dramatyczna pauza - wyjeżdżać.
- Ach, to ty, Albert, tak?
- Ehem. Przprszam - wycedził. - Sama się pch... pchała. Pchała się! - wykrzyknął nagle. - Nie ch... chciałem jej dtkć…
- Co? Do rzeczy, mam tu spotkanie. Zęby ci ktoś wybił?
- Dotykać nie chciaaałem, żony pana, twojej, w sensie... - Trzy ciężkie sapnięcia. - Nie chcę! Wrogów, kobiet cudzych, Eva też jest suką, soli… sol... lid... solidaryzzzuję się z tobą. Dziwkom śmierć! - Rozłączył się."
No, musiałem całe, bo od pierwszej linijki mnie takie rozchachanie wzięło, że skopiowałem. No, kurde, piękne te Albertowe kwestie ;)
Tu widac rumieńce,,chpc dalej akcja stoi, poznajemy za to bliżej jegomościa imieniem Luca. Dlaczego żółw to "dziwne" zwierze, no, ok, dla Silvii może rzeczywiście. U mnie w domu jest wąż (zbożówka), dwa akwaria patyczaków, wcześniej był gekon, źółw wodny, pospolita morska świnka. Mój potomek jest wężem zachwycony. Dobra, dość spamu.
Zrobiło się romansowa dwuznacznie, ale jest też ikra, która gdzieś w poprzedniej części lekko wyparowała, choć to tylko moje zdanie.
Pozdrawiam ;)
Żółw z tatuażem to dziwne zwierzę ;D
Węża masz... OMG. Boję się stlasnie... Ale raz dotknęłam, żeby przełamać strach i faktycznie miły w dotyku.
Romansowo, taa. Niestety myślę, że romans to coś, co mogłabym napisać z palcem tam. Ale pisanie romansów to żenua, więc jedynie wplatam... A raczej w praktyce wygląda to tak, że hamuję chęć pisania wątków miłosnych całą siła woli.
No cóż, będę walczyć dalej. Końcówka rozpisana na 5 sposobów. Nadal tkwię w lesie. Będziemy widzieć. :)
Pozdrawiam :))
Komentarze (14)
Dopiero w sob obadam.
Ale lecisz. Kurde
Dawno nie był tak zdenerwowany, żeby aż się spocić?
" Kiedyś po kilku drinkach wygadała, że to taka taktyka. Dobrze działa na samczy umysł, gdy typ moment zaczeka, zdąży zmartwić się, czy aby towarzyszka przyjdzie, ale nie zdąży się wkurwić. Tak twierdziła. Potem nie pamiętała, że o tym wspomniała i nadal przychodziła pięć minut później. " - no proszę. To, o to chodzi? Dobrze wiedzieć.
"- Jego żółw zasuwa między moimi segregatorami.
- Co? - Marco omal zachłysnął się kawą.
- Takie zwierzę ze skorupą.
- Brawo, przedszkolny żart." - całośćbardzo git. I ja trochę mądrzejszy.
"Pomimo tego i pomimo, że znają się prawie osiem lat, wciąż, niczym nastolatka, zawstydza się w jego obecności." - pomimo że, nie rozdzielamy. Ogólnie , ciekawa filozofia zatrudnienia. Colubi robić? Mądre.
I końcóka ciekawa. Utwierdza to, że pisało Ci się bardzo przyjenie. Atakujesz wszytko z róznych stron. Abert trochę stracił. Simona i Marco zyskali.
Teoretyczny brak głównego bohatera jest dobrym rozwiązaniem. Nikt nie jest bowiem bezpieczny.
Coś mi się rysuje, ale pewnie zle.
Czekam na c.d.
Pozdro
No taka taktyka, nie wiedziałeś? ;) Jeszcze się dużo nadowiadujesz, jak będziesz mnie czytał :D
I widzisz - tego nie wyczaiłeś, że odjechany autostopowicz z "duchową kartą VIP po ojcu", to Luca Malik, który już się przewijał ;)
Pomimo że - ofkors, przecinek out
Albert jest biedny w tym momencie, miałam chęć go trochę sponiewierać skoro podatny. Simona... nie wiem co za debilny, idiotyczny, kretyński pomysł dać jej tak na imię. To największy minus całości jak dla mnie. SIMONA... jprdl :/ :D
Brak głównego bohatera... w sumie masz rację, choć załóżmy, że tytuł sugeruje głównego bohatera. Choć może tytuł też jest zły... :D A kurde, trudne to całe pisanie :)
Dziękuję Can, twoje opinie zawsze cenne. Pozdrawiam
Ps. Pierwszy śnieg za moim oknem, wypatruje bałwana... :D
Tak, tytuł sugeruje bohaterkę. Czy aby?
Czy pierwowzór nie pbrósł swą własną skórą? Nie broni się pierwotny zamysł, chcącym pozostać na nieśmiertelnosci niwie? No nie wiem.
Wygląda, jakby czasem powieść (opko, to już duże, przyjmijmy,że ... nowela, póki co) chciała żyć własnym życiem.
Ty jedynie spisujesz. Jesteś obserwatorką, a sztuka rozgrywa się sama.
I to jest dobre.
"- Dzzzień dobry, panie mężu Lei - zacharczało po drugiej stronie. - Trzeba przyyywiązać ją znowu.
- Co?
- Ona będzie - dramatyczna pauza - wyjeżdżać.
- Ach, to ty, Albert, tak?
- Ehem. Przprszam - wycedził. - Sama się pch... pchała. Pchała się! - wykrzyknął nagle. - Nie ch... chciałem jej dtkć…
- Co? Do rzeczy, mam tu spotkanie. Zęby ci ktoś wybił?
- Dotykać nie chciaaałem, żony pana, twojej, w sensie... - Trzy ciężkie sapnięcia. - Nie chcę! Wrogów, kobiet cudzych, Eva też jest suką, soli… sol... lid... solidaryzzzuję się z tobą. Dziwkom śmierć! - Rozłączył się."
No, musiałem całe, bo od pierwszej linijki mnie takie rozchachanie wzięło, że skopiowałem. No, kurde, piękne te Albertowe kwestie ;)
Tu widac rumieńce,,chpc dalej akcja stoi, poznajemy za to bliżej jegomościa imieniem Luca. Dlaczego żółw to "dziwne" zwierze, no, ok, dla Silvii może rzeczywiście. U mnie w domu jest wąż (zbożówka), dwa akwaria patyczaków, wcześniej był gekon, źółw wodny, pospolita morska świnka. Mój potomek jest wężem zachwycony. Dobra, dość spamu.
Zrobiło się romansowa dwuznacznie, ale jest też ikra, która gdzieś w poprzedniej części lekko wyparowała, choć to tylko moje zdanie.
Pozdrawiam ;)
Węża masz... OMG. Boję się stlasnie... Ale raz dotknęłam, żeby przełamać strach i faktycznie miły w dotyku.
Romansowo, taa. Niestety myślę, że romans to coś, co mogłabym napisać z palcem tam. Ale pisanie romansów to żenua, więc jedynie wplatam... A raczej w praktyce wygląda to tak, że hamuję chęć pisania wątków miłosnych całą siła woli.
No cóż, będę walczyć dalej. Końcówka rozpisana na 5 sposobów. Nadal tkwię w lesie. Będziemy widzieć. :)
Pozdrawiam :))
"Śmierć wszystkim dziwkom".
Aż chce się dodać: amen.
Napisz komentarz
Zaloguj się, aby mieć możliwość komentowania