Nie mogłam się oprzeć jeszcze jednej części, trzecią zostawię sobie na deser :)
Gadatliwy kelner okazał się pomocny, a Albert nabrał chęci do działania. Miałam przez moment wrażenie, że ta szatańska papryczka i to, co mieli Oni z nią zrobić, nawet mu pasowało :)
To akurat Alberta zainteresowało, ale dialog przerwał Luigi, który postanowił być przyjacielem aktywnym. - kolejny majstersztyk
Ty, vincitori, włoski zdobywco, nie bajeruj, Imperium Romanum to zamknięta sprawa pomimo, że nie bardzo chcecie zaakceptować tą myśl. - tu, z kolei, ciekawostka. Ostatnio mi gdzieś tam wskazałaś, że nima przecinka przed że, ale przy sformułowaniach typu: "zwłaszcza że" "pomimo że" chyba go nie stawiamy.
Śmieszna część. W sensie, zabawna. Widzę, że obrałaś tu kursik na lekkie skarykaturalnienie, doprawione pastiszem. Papryczka w dupie działa na wyobraźnię.
Tak, jest błąd, przecinek powinien być przed całym "pomimo że", mi też ktoś gdzieś o to zwrócił uwagę i dlatego pamiętam, a pisząc tą część widocznie jeszcze żyłam w nieświadomości. Więc tak - o ile pierwsza część jest spoko, to kolejne są takie se, potem miałam chwilę przerwy i od cz. 10 zaczęłam z powrotem, z trochę poważniejszym nastawieniem do
tematu. Tak to widzę z perspektywy czasu.
"To akurat Alberta zainteresowało, ale dialog przerwał Luigi, który postanowił być przyjacielem aktywnym. - kolejny majstersztyk" - nie mogę wyjść z podziwu, że zauważasz takie detale/niuanse/wtrącenia:)))
Oj, na punkcie detalicznego piękna, to ja jestem solidnie pierdolnięty. Pewnie nawet, gdyby mnie wysypała za burtę rozpędzona ciężarówka, zapamiętałbym rejestrację, jeśli by była zacna. Zawsze szanowałem atomowo ujętą myśl. Zawsze to było dla mnie istotne. Ikra Boża nie musi być ogromna ani trwała.
Lea na razie jak popsuta laleczka, której "zacięło się" przepraszam, laleczka, dodam, z widocznymi sutkami. Drobniutki fragmencik, aż szkoda. Podoba mi się wszechobecna "włoskość" i... no i mi zabrakło słowa. Chodzi mi o taki specyficzny styl budowania zdań, kombinowania skladni, że sama z siebie skrzy się dowcipem, mimo że dowcipu konkrernego nie opowiada. No, nie wiem, jak to nazwać po polsku, a po "innemu" to już w ogóle :) Ale to właśnie jest w Twoim pisaniu, w każdym zdaniu, w atakujących zawsząd przecinkach, bez których człowiek by zginął, jak nic.
Byczków i psikusów nie szukam. Teorii przecinkowych nie ogarniam, choć mniej więcej kiedy nie można, a kiedy trzeba.
Jeśli coś naprawdę kolącego wzrok znajdę, nie omieszkam zacytować.
Pozdrawiam ;))
Teoria przecinkowa to dla mnie ciągła improwizacja, choć podstawy jako tako ogarniam. Włoskość - tak, taki był zamiar, lubię te klimaty. Że dowcipnie, no robię co mogę. Różnie to wychodzi :) Dzięki jeszcze raz i pozdrawiam :)))
Ritha, o to właśnie chodzi, że tą dwocipność odbieram u Ciebie jako coś naturalnego, jako Twój naruralny styl. Na tym własnie polega atrakcyjność tego tekstu, a juź jestem po kilku dalej, że humor nie jest wymuszony, przez co nie jest sztuczny. Tu wielki ukłon.
najoczywistszą oczywistością dla każdego szanującego się Włocha (i nie szanującego się także) jest, że do bolognese to tylko tagliatelle, i co to za zakłamana fama poszła w świat, że spaghetti, żeż no.
"— Nie no, ty jesteś jakaś nawiedzona." - Albert ma sto procent racji!
Paradowanie w samej bieliźnie... Na pewno wzbudziła niemałe zainteresowanie. Faceci to pewnie nie wiedzieli, gdzie oczy mają podziać, a ich żony pod nosem rzucały klątwy.
Powiem Ci, całkiem ciekawe są te dwa rozdziały. Zaczęłaś z grubej rury, bo od razu akcja. Ładna główna bohaterka (tytuł wiele mówi), zagubiony drugi bohater (taki trochę zagubiony i zdolny do myśli samobójczych). Jakieś tajemnice. Kościoły. Normalnie, od razu człowiek się wkręca. Jezu, to są absolutnie moje klimaty!
Aha, ważna rzecz. Jak czytam dialogi tych Włochów to w głowie słyszę ich wyjątkową gadkę z typowo włoskim akcentem, więc Ritha, odwaliłaś kawał dobrej roboty!
Aaaa i to "przepraszam, że żyję" - wypisz wymaluj ja. Ciągle przepraszam, jezu, dla mnie to jak "dzień dobry", "dziękuję" i "proszę".
Trza się ogarnąć. Na już.
Tytuł wiele mówi... taa... Mial mowic, ale niezbyt lubilam glowna bohaterke od poczatku :D No kurde co nie powiem, to zaspoileruje.
Ciesze się, że trafilam w Twoje klimaty :))) Rozmowy Włochów są na tyle charakterystyczne, że nie było z tym problemów. Przepraszasz, że żyjesz? :D Spoko, dobre maniery przede wszystkim ;)
Dzięki Elołapku :)
Ajć, ale poleciałam. Sekunda dwie i po tekście. Tak czułam właśnie (jak się w myślach przymierzałam do czytnięcia), że będzie wyjątkowo grubo. I jest ;)
Ten język, i ta dynamika, ten klimat! Naucz mnie tak pisać ;D
A najsmaczniejsze są te wtręty naokołojedzeniowe, każącd myśleć, że autorka jest obeznana z kulturą włoskiego jedzenia jak nikt inny. Ale Ty chyba Ritha lubisz te południowe akcenty ;)
To już nie pierwszy tekst, w którym je widać.
No, to do niedługiego zobaczenia pod następnym tekstem. Jak mawiają Francuzi: "tchao!" ;)
Heh, widzę, że jesteś słowna, obiacane było, przeczytane jest. Sekunda dwie i po tekście, taa - Lea ma moze duzo czesci, ale są dosć krótkie. Jak w Modzie na sukces - scena, dialog i ciach - reklama.
Lubie wloskie klimaty to fakt, Wlosi są jak ja - leniwi, rozgadani, chaotyczni, lubio fajne żarło i dużo słonka ;)
Do dziś uważam, ze pierwsze 10 czesci jest slabsze niz reszta, rozkrecałam się, nie pisałam wczesniej niż dluzszego, wiec sama rozumiesz :D Jak pasi to gites. Dynamika - lubie, sama jeszcze do konca nad nią nie panuje, w sensie gdzie przytrzymac scenę, gdzie przyspieszyc, ale! Ale pracuje nad tym ;)
Grazie, Ench, ciao!
Komentarze (26)
Gadatliwy kelner okazał się pomocny, a Albert nabrał chęci do działania. Miałam przez moment wrażenie, że ta szatańska papryczka i to, co mieli Oni z nią zrobić, nawet mu pasowało :)
Ty, vincitori, włoski zdobywco, nie bajeruj, Imperium Romanum to zamknięta sprawa pomimo, że nie bardzo chcecie zaakceptować tą myśl. - tu, z kolei, ciekawostka. Ostatnio mi gdzieś tam wskazałaś, że nima przecinka przed że, ale przy sformułowaniach typu: "zwłaszcza że" "pomimo że" chyba go nie stawiamy.
Śmieszna część. W sensie, zabawna. Widzę, że obrałaś tu kursik na lekkie skarykaturalnienie, doprawione pastiszem. Papryczka w dupie działa na wyobraźnię.
tematu. Tak to widzę z perspektywy czasu.
"To akurat Alberta zainteresowało, ale dialog przerwał Luigi, który postanowił być przyjacielem aktywnym. - kolejny majstersztyk" - nie mogę wyjść z podziwu, że zauważasz takie detale/niuanse/wtrącenia:)))
Byczków i psikusów nie szukam. Teorii przecinkowych nie ogarniam, choć mniej więcej kiedy nie można, a kiedy trzeba.
Jeśli coś naprawdę kolącego wzrok znajdę, nie omieszkam zacytować.
Pozdrawiam ;))
#mjut
To ptak!
Nie, to samolot!
Nie, to... Super Pies! (pamiętasz tą bajkę)
#Okropnymniewkońcukurwaczyta
#dajmimomentaższokprzejdzie
Paradowanie w samej bieliźnie... Na pewno wzbudziła niemałe zainteresowanie. Faceci to pewnie nie wiedzieli, gdzie oczy mają podziać, a ich żony pod nosem rzucały klątwy.
Powiem Ci, całkiem ciekawe są te dwa rozdziały. Zaczęłaś z grubej rury, bo od razu akcja. Ładna główna bohaterka (tytuł wiele mówi), zagubiony drugi bohater (taki trochę zagubiony i zdolny do myśli samobójczych). Jakieś tajemnice. Kościoły. Normalnie, od razu człowiek się wkręca. Jezu, to są absolutnie moje klimaty!
Aha, ważna rzecz. Jak czytam dialogi tych Włochów to w głowie słyszę ich wyjątkową gadkę z typowo włoskim akcentem, więc Ritha, odwaliłaś kawał dobrej roboty!
Lecę dalej! :D
Pozdro :*
Boże, ale mnie dziś muli!
Trza się ogarnąć. Na już.
Ciesze się, że trafilam w Twoje klimaty :))) Rozmowy Włochów są na tyle charakterystyczne, że nie było z tym problemów. Przepraszasz, że żyjesz? :D Spoko, dobre maniery przede wszystkim ;)
Dzięki Elołapku :)
Ten język, i ta dynamika, ten klimat! Naucz mnie tak pisać ;D
A najsmaczniejsze są te wtręty naokołojedzeniowe, każącd myśleć, że autorka jest obeznana z kulturą włoskiego jedzenia jak nikt inny. Ale Ty chyba Ritha lubisz te południowe akcenty ;)
To już nie pierwszy tekst, w którym je widać.
No, to do niedługiego zobaczenia pod następnym tekstem. Jak mawiają Francuzi: "tchao!" ;)
Lubie wloskie klimaty to fakt, Wlosi są jak ja - leniwi, rozgadani, chaotyczni, lubio fajne żarło i dużo słonka ;)
Do dziś uważam, ze pierwsze 10 czesci jest slabsze niz reszta, rozkrecałam się, nie pisałam wczesniej niż dluzszego, wiec sama rozumiesz :D Jak pasi to gites. Dynamika - lubie, sama jeszcze do konca nad nią nie panuje, w sensie gdzie przytrzymac scenę, gdzie przyspieszyc, ale! Ale pracuje nad tym ;)
Grazie, Ench, ciao!
Napisz komentarz
Zaloguj się, aby mieć możliwość komentowania