Legenda Ferayduna - I - Nadejście Eblisa

W dawnych czasach na ziemiach ludu Igazszaga rządził dobry i szlachetny król, który bogobojnie kulił się ze strachu przez Bogiem-Architektem. Władcę nazywano Iovag. Jego rządy były pełne hojności, prawości i sprawiedliwości. Zapewnił poddanym krainę mlekiem i miodem płynącą, gdzie wszyscy byli tak szczęśliwi, że w innym miejscu nie byłoby to możliwe. Władca miał syna, który znacząco się od niego różnił. Był młody, ambitny, humorzasty, a przede wszystkim - podatny na pokusy zła. Nazywał się Zahak, ale ludzie mówili na niego Rabivasp, co znaczy tyle, co dziesięć tysięcy wierzchowców. Dokładnie tyle ich posiadał. Każdy z nich o grzywie ze złota. Żółtego, białego, czarnego. O wszystkich kolorach tęczy. Każdego dnia ruszał w pole na grzbiecie innego zwierzęcia. Nie jechał w pole bitwy, nie jechał się sprawdzić i szlifować swe umiejętności bitewne a chciał jedynie pochwalić się władzą i bogactwem. Jego próżność nie znała granic. Pewnego dnia przed Zahakiem stanął śniady mężczyzna o zniewalającym uroku i bystrym spojrzeniu. Ukłonił się do stóp przez dziedzicem.

- Eblis me imię, mój książę. Obiecaj, że nasza rozmowa będzie poufna, nikomu nie zdradzisz jej treści. W zamian uzyskasz w mojej osobie zaufanego doradcę.

- Nie powiem nikomu, co usłyszę od ciebie - odpowiedział Zahak czując na sobie wzrok Eblisa.

- Twój ojciec ma tak wspaniałego syna, nie sądzisz? On dobrze o tym wie. Jakby miał nie wiedzieć? Dlaczegóż więc stary, zmęczony król dzierży nadal stery władzy? Wysłuchaj mej rady. Nie kto inny jak ty, powinieneś tu władać. Całą Krainą. Nadszedł czas młodego pokolenia! Twoja osoba nadaje się do tego najlepiej. Zajmij jego miejsce! Będziesz wspaniały. Posłuchaj mnie a staniesz się władcą świata. - młody dziedzic zastanawiał się nad tym co powiedział jego nowy doradca. Ważył słowa uważnie. Chciał korony, ale nie chciał zabijać rodziny, tym bardziej ojca.

- Przykro mi, nie mogę zabić własnego ojca. Daj mi inną radę. - domagał się książę.

- A kto powiedział, że musisz to robić właśnie ty? - Eblis odpowiedział z szelmowskim uśmiechem. - Jeśli mnie nie posłuchasz, wkrótce złamiesz obietnicę, stracisz wpływy koterii, a twój ojciec pozostanie u władzy. Tego właśnie pragniesz? Życia w cieniu? Życia...bez chwały?

I tak prastary Eblis zapędził młodego Zahaka w pułapkę utkaną z ambicji, dumy, godności i poczucia własnej wartości.

- Powiedz mi jak to zrobić. Co będzie najlepszym wyjściem? Nie rób wymówek - nalegał książę.

- Zostaw to mnie i już się tym nie zamartwiaj, mój panie. Wzniosę twą osobę w niebiosa, zasiądziesz obok słońca!

Król Iovag posiadał ogród, po którym nocami lubił się przechadzać, a świtem modlić. Zastrzegał przy tym towarzyszącego mu sługę, by nie zabierał ze sobą lampy. Nie chciał urazić Wielkiego Architekta. Noc jest czasem kontemplacji.

Wykorzystując okazję Eblis nocą zakradł się do ogrodu i wykopał dół, w który wpadł składający o świcie modły władca, i połamał kręgosłup. Natychmiast słudzy wyjęli króla z dołu, zabrali go do prywatnych kwater skąd wezwał do siebie syna. W międzyczasie Eblis wrócił do ogrodu, zasypał dziurę wilgotną ziemią zostawiając w niej zęba. Prawego trzonowca. Nikt go więcej nie widział. Odszedł z Krainy.

Iovag chciał jedynie pocieszyć syna i wzmocnić jego wiarę w farr - boski nakaz władzy i szlachetności. Nie wiedział przy tym, że jego zły potomek był współwinnym zamachu na jego życie. To on przeprowadził Eblisa przez Próg.

Pielgrzymi z Pustkowi mają powiedzenie: Nieważne jak okrutny lwem jest człowiek, nie winien zabijać własnych rodziców. Tak wiele prawdy, w tak niewielu słowach.

I tak przebiegły Zahak objął tron po ojcu. Włożył na głowę Rogatą Koronę i stał się rozdawcą darów oraz kar dla swoich poddanych. Mijały dni, miesiące, lata a niegdyś młody dziedzic umocnił swą pozycję na dworze. Eblis widząc jak wiele osiągnął Zahak wrócił do niego pod inną postacią i rzekł:

- Służę radą, mój królu. Zrób co ci powiem, a dam ci wszystko czego sobie zażyczysz. Słuchaj moich poleceń a staniesz się władcą Ziemi! Ludzi, zwierząt, ptactwa, ryb, roślin i wszystkiego co żywe! Wszystko będzie twoje! Nikt ci się nie oprze. Rozważ moją propozycję, królu. Masz trzy dni - tyle słów zostało wypowiedzianych zanim starożytny Eblis zniknął z sali tronowej pozostawiając po sobie jedynie strużkę czarnego dymu.

W innym czasie i miejscu, w ciemnym pomieszczeniu na czarnym fotelu siedział brodaty mężczyzna. Od kilku godzin nie robił nic innego jak wpatrywanie się z szereg ekranów, które w kółko odtwarzały historię Zahaka i Eblisa. Na każdym z ekranów czarna postać nieznacznie się zmieniała. Eblis nie był spójny.

- Mity, legendy, historia, kultura, religia. Gdzie kryje się prawda? - odezwał się mężczyzna. - Czym jest Prawda?

Średnia ocena: 0.0  Głosów: 0

Zaloguj się, aby ocenić

    Napisz komentarz

    Zaloguj się, aby mieć możliwość komentowania