Lekko oniryczna opowieść o Matusze IV

Cisza Matusze została kiedyś, jeszcze za jego życia, przerwana przez jedno bardzo ważne i bardzo przypadkowe zdanie: “Wiesz co, Matusze, uczucia to nie są fakty.”

Stwierdzenie to zostało wypowiedziane przez współpracownika Matusze. Siedzieli biurko w biurko, we dwóch, zajmując nieco za mały pokój, który zamiast ściany miał wstawioną wielką szybę. Trochę jak w zoo lub w akwarium.

I właściwie faktycznie mogliby być tematem jakiejś wystawy, bo obaj byli raczej nietuzinkowymi okazami ludzi. Do tego całkowitymi przeciwieństwami. Może nawet specjalnie tak zostali przydzieleni, może jeden mały pokój nie byłby w stanie pomieścić w sobie tylko i wyłącznie ciszy i braku ekspresji. Lub mógłby go przepełnić nadmiar wyrazu i uczuć. Więc umieszczono tam oba, razem. Kto wie, czy nie dla żartu, żeby móc obserwować zderzenie dwóch światów i jego konsekwencje, ot dla rozrywki, a może ktoś zrobił to w pełni świadomie i odpowiedzialnie. Dla zachowania równowagi wszechświata tego małego pokoju, znajdującego się w tylnej części firmy.

Tak oto pracowali, biurko w biurko, niezmącony niczym Matusze i kłębek wiecznie kotłujących się emocji - Jante.

Zdanie “uczucia to nie są fakty” było więc co najmniej dziwne, gdy wziąć pod uwagę fakt, że zostało wypowiedziane przez kogoś, kto składa się wyłącznie z uczuć. Żywi się nimi, wdycha je i wydycha, są sensem i potwierdzeniem jego istnienia.

Matusze nieraz widział Jante, który z uśmiechem siadał przy biurku tylko po to, by za moment skropić deszczem łez arkusze, nad którymi aktualnie pracował. Nierzadko zdarzało się, że Jante obdarowywał całe otoczenie jedynie gniewem. W jego spojrzeniu była złość, nie wiadomo dlaczego oraz do kogo była skierowana. Po prostu było w nim jej pełno. Czasem trwało to dni, czasem tylko godzinę lub kilkanaście minut. A potem nagle w Jante, nie wiedzieć skąd, pojawiała się miłość. I kochał ten dziwny i szary budynek, w którym spędzał pięć dni w tygodniu, kochał wszystkie papiery i segregatory, dzięki którym były one uporządkowane. Każdy spinacz czy długopis brał w swe dłonie z wielką delikatnością i dokładnością, jakby były dlań najważniejsze na świecie, jakby to one nadawały światu sens. Nawet na Matusze Jante spoglądał z czułością, w końcu też był częścią świata, a ten wydawał mu się wówczas niewyobrażalnie piękny.

Oczywiście później, po upływie losowej ilości czasu i z absolutnie nieobliczalnego powodu, do duszy Jante wprowadzało się jakieś zupełnie nowe uczucie. Np. uczucie pustki. Gdyby Matusze wtedy obserwował go nieco uważniej, widziałby jak człowiek ten staje się szary. Szarzały jego włosy, twarz. Ruchy stawały się powolne. W takie dni Jante prawie w ogóle nie wstawał od swojego biurka. Niby po prostu siedział, ale był bardziej jak ktoś, kto usiadł, lecz potem jego ciało zmieniło się w kamień i nie był już w stanie unieść swojego ciężaru, choćby tylko po to, żeby udać się na przerwę. W takie dni Jante nie odzywał się wcale, a ciszę przerywał jedynie ciężkimi westchnieniami, zabarwionymi nutką dramatyzmu.

I takie dni Matusze cenił najbardziej, bo były najcichsze i zupełnie (pozornie) nic się nie działo. Trzeba jednak przyznać, że Jante zawsze był prawdziwy. Nie wiadomo, czy chłonął uczucia, czy też sam je rodził w sobie, ale zawsze były one kompletne. Absolutny był jego smutek, szczęście było czyste i definitywne. Nawet stan codziennej normalności przeżywał jakoś pełniej niż inni.

Aż pewnego razu dokonał, sam o tym nie wiedząc, ważnego odkrycia. Przerwał wtedy pisanie, zamarł na chwilę. Potem, głęboko zamyślony utkwił wzrok nieco ponad głową Matusze, w miejscu gdzie wisiał firmowy kalendarz, z jak zwykle źle zaznaczoną datą. Choć zdawać by się mogło, że nic tam nie widział. A potem spojrzał na zwyczajnie pracującego Matusze i nadmiernie pouczającym tonem powiedział:

- Wiesz co, Matusze, uczucia to nie są fakty. - Tak jakby wygłosił jakąś ogólnie obowiązującą w życiu prawdę, której Matusze nie chciał przyjąć do wiadomości. A przecież było zupełnie na odwrót. A Matusze, jako osoba, która nie ulega zdziwieniu, po prostu to usłyszał i pracował dalej, a jak autentyczne było to stwierdzenie, miał przekonać się niedługo po swojej śmierci.

A jak to odkrycie zmieniło życie Jante? Wcale, bo on naprawdę składał się tylko z uczuć, które doprawdy faktami nie były, ale jemu właśnie dawały życie i były jego iskierką istnienia.

Średnia ocena: 4.8  Głosów: 5

Zaloguj się, aby ocenić

Komentarze (4)

  • Shogun 30.04.2020
    Podoba mi się ta "rozprawa" :D o uczuciach i emocjach. Czy uczucia to nie są fakty? Trudno się z tym zgodzić. W końcu możesz na przykład płakać, czując smutek, gniew, radość, ulgę. Ogólnie rzecz biorąc przez sam tylko płacz wyrazić można tyle emocji. A przecież płacz jest faktem, ba, jest nawet faktem namacalnym. To samo odnosi się do bólu. Odczuwanie bólu to fakt. Czy uczucia oderwane są od rzeczywistości? Z tym raczej też nie mogę się zgodzić. Są jak najbardziej rzeczywiste. Mogę je nawet nazwać jednym z podstawowych składników rzeczywistości. Mogę, rzec, iż uczucia, emocje, to "baza, początek" z którego rodzi się wszystko inne.
    Ufff, trochę poleciałem po bandzie haha, ale widzisz, właśnie takie zaskakujące przemyślenia wywołuje Twoja historia, jak i historia Matusze :D
    Tekst jak zawsze mi się podoba, czyta się przyjemnie, a i zmusza właśnie do zastanowienia i ruszenia mózgownicą :D
    Pozdrawiam ;)
  • Bajkopisarz 30.04.2020
    W tej części dominują pytania, dotyczące czegoś co się dzieje w tle. Ale w tym tle, które nie znajduje się za plecami bohaterów opowieści, tylko jakby za plecami czytelnika i razem z nim spogląda na cał a akcję, powodując dziwne uczucie zaglądania przez ramię przez osoby nieuprawnione i fizycznie nieistniejące.
    Ale do rzeczy. Pierwsze pytanie brzmi KTO. Kto wsadził do pokoju Matusze i Jante?
    Drugie pytanie brzmi CZYM. Czym zajmował się w pracy Matusze?
    Trzecie zaś: JAKI. Jaki był nastrój Jante, w momencie gdy dokonał odkrycia?
    W zależności, jak odpowiedzmy sobie na te trzy pytania, ale zawsze musimy odpowiedzieć, nawet byle jak, na wszystkie trzy, możemy zobaczyć większą część fragmentu i dozować sobie w marę bezpieczną wizję tego czym był Matusze. Wszystkie uzyskane odpowiedzi będą zaś prawdziwe, przynajmniej na moment ich udzielenia.
  • Clariosis 02.05.2020
    I mamy kolejną część. :)
    Ciekawa rozprawka o emocjach. W słowach "uczucia to nie są fakty" może kryć się wiele znaczeń. Niekoniecznie Jante chodzi o to, że emocje są fałszywe, nie, nie - ale wpływają na to, jak widzimy świat. Kiedy człowiek czuje ból psychiczny, czy jest w stanie cieszyć się ze słonecznego dnia, pięknego zapachu? Nie jest, gdyż ból psychiczny przysłania całe piękno świata, a wręcz eksponuję całą jego brzydotę. Czy emocje zawsze prowadzą nas dobrze? Nie. Czasami w emocjach powiemy coś, czego nie powinniśmy, albo przez dane odczucie ocenimy coś w zupełnie innych kategoriach, niż powinno być oceniane. Nie zawsze to, co czujemy, zgadza się z rzeczywistością - więc uczucia nie są, same w sobie, faktami. To, co dzięki nim zrobimy, czy powiemy, już faktem jest. :)
  • Dekaos Dondi dwa lata temu
    Szept Motyla↔Mogę rzec nawet, że każdy następna część, zastanawia mnie bardziej. Kolejny raz powtórzę, takie inne spojrzenie. Właściwe wszystko tu jest takie "inne" w tym tekście. Dlatego tak ciekawie się czyta.
    Poza tym styl, też taki, przystający do treści:)↔Pozdrawiam?:)

Napisz komentarz

Zaloguj się, aby mieć możliwość komentowania