Leśny potwór. Część I.

Zdarzyło się to w roku 2003, kiedy Ksawery wracał, samochodem osobowym z Niemiec gdzie dorabiał, sobie jako pracownik budowlany. Była noc około godziny; 01;00 jechał, drogą z Olsztyna do Dobrego Miasta drogę otaczał, z obu stron ciemny złowieszczy las, na niebie jasno świecił księżyc, było lato, bezchmurna noc. Jechał wolno, bo obawiał się, że w każdej chwili jakieś zwierzę może wybiec z lasu pod koła samochodu, a takie zdarzenia przeważnie nie kończą się dobrze. Nagle kilkanaście metrów przed sobą zauważył, na poboczu drogi samochód osobowy a dookoła samochodu biegał jakiś mężczyzna i coś do siebie mówił, mimo ogromnego strachu połączonego ze złym przeczuciem zatrzymał Ksawery samochód i wysiadł z pytaniem.

- Czy coś się panu stało?

Mężczyzna był chyba w szoku, bo w świetle księżyca w jego oczach Ksawery widział strach połączony z szaleństwem. Powtarzał cały czas.

- Widział to Pan? Widział to Pan? To był jakiś potwór!

Jego samochód był wyraźnie uderzony i poplamiony krwią. Rozejrzał się Ksawery dookoła i nic i nikogo nie zobaczył. Pomyślał, że uderzył facet może o jakąś sarnę, która zdążyła uciec do lasu. Zaproponował Ksawery wezwanie policji, karetki pogotowia, podwiezienie swoim samochodem, z niczego nie skorzystał. Nie mógł dogadać się z facetem, ale zauważył, że dochodził, już do siebie więc Ksawery wsiadł, do wozu i ruszył, bo do domu miał jeszcze kilkadziesiąt kilometrów.

 

Cdn.

Średnia ocena: 4.5  Głosów: 2

Zaloguj się, aby ocenić

Komentarze (2)

  • Florian Konrad 28.01.2019
    wywal wyraz osobowym - jest potrzebny jak wielbłądowi dildo, robi tylko straszne nadsłowie
  • Florian Konrad 28.01.2019
    w ogóle - przesiać z nadmiaru dopowiadających na siłę słów,,,

Napisz komentarz

Zaloguj się, aby mieć możliwość komentowania