Likaon- prolog

Dochodziła 20.00, więc jak zawsze o tej godzinie poszłam pobiegać.

Odbiegłam niedaleko domu, ponieważ jeszcze nie znałam tej okolicy. Do niedawna mieszkałam w Nowym Jorku , ale wszystko się zmieniło. Nie byłam w stanie mieszkać w dawnym domu, na dawnej ulicy. Śmiać się i cieszyć, jak gdyby nic się nie stało. Bo właśnie się stało, miesiąc temu moja przyjaciółka zginęła w wypadku samochodowym, po jej śmierci nic już nie było takie same, każdy uśmiech wywołany przez nią, na mojej twarzy znikł razem z nią...

Każda spędzona z nią chwila zamieniła się w wspomnienie, które sprawiało tylko ból... Teraz żyje otoczona ludźmi, którzy mnie nie rozumieją, czuje się samotna, zagubiona, nieszczęśliwa.

To takie okrutne, jak potrafimy przywiązać się do jednej osoby, mamy plany, marzenia a później pozostaje nam tylko pustka. Pustka, którą chcemy zagłuszyć, ale nie potrafimy i z dnia na dzień stajemy się coraz słabsi.

Chciałam przestać żyć, chciałam przez jedną chwilę nie czuć, żalu, smutku, bólu, wściekłości, tego podłego nastroju, nie czuć radości, zadowolenia, przyjemności, szczęścia.. Po prostu NIE czuć.

 

Biegłam właśnie z parku,, kiedy na ulicy spostrzegłam małego kotka, był taki bezbronny i wystraszony. Kocham zwierzęta, one tylko potrafią rozumieć bez słów. Szybko stanęłam przy krawężniku i rozglądnęłam się we wszystkie strony, aby upewnić się, że nic nie jedzie. Kiedy byłam pewna pobiegłam w stronę kociaka, to był mała czarniutka kuleczka. Wzięłam kotka na ręce, ale biedactwo wystraszyło się i wbiło mi swoje małe pazurkiw rękę, syknęłam lekko z bólu i zaczęłam odciągać łapkę zwierzaczka z od ręki. Nagle na ulicy zrobiło się bardzo jasno zdążyłam usłyszeć za sobą warkot silnika. Jak głupio stałam nieruchomo, zawszę kiedy się bałam strach mnie paraliżował.

Na prawdę chciałam się ruszyć, ale nie mogłam, nagle czyjeś silne dłonie ujęły mnie w pasie i popchnęły na pobocze. Kurczowo, ale ostrożnie starałam się trzymać kota. Mężczyzna napierała na moją klatkę piersiową i oddychał głośno, w końcu odważyłam się podnieść głowę, aleto co zobaczyłam przeraziło nie bardziej niż wypadek, do którego doszło by zaledwie parę sekund temu. Zamiast normalnej męskiej twarzy zobaczyłam twarz zwierzęcia, wściekłego ,przerażającego zwierzęcia. Jego czerwone jak krew oczy wywiercały we mnie dziurę. Nigdy wcześniej nie czułam się tak dziwnie, jak właśnie w tej chwili...

Moje serce z minuty na minutę przyspieszało coraz bardziej, jak gdyby chciało się wydostać z mojej piersi i znaleźć się w klatce piersiowej chłopaka, to dziwne, ale czułam, że to serce nie należy już tylko do mnie.

Czułam, że czas się zatrzymał. Chłopak chyba zauważył mój strach, ponieważ szybko wstał i odwrócił swoją zwierzęcą twarz,, kiedy po chwili znowu na mnie spojrzał był już normalny i był... piękny?

Ciemnobrązowe włosy lekko opadały mu na czoło, silnie zarysowane kości policzkowe ukazywały jego męskość, wyglądał jak jakiś mityczny bóg.

Oprzytomniałam i dopiero teraz wstałam z zimniej ziemi.

 

- Wszytko w porządku ?- zapytał starając się być miły.

 

- Tak- wydukałam skołowana, nie wiedziałam do końca co mam właściwie powiedzieć.

 

Przez krótką chwilę panowała między nami niezręczna cisza, zakłócana jedynie moim ciężkim oddechem.

 

- To nie było zbyt mądre, następnym razem może nie wskakuj na jezdnie.- w jego słowach wyczułam lekką troskę, ale również złość. Jego zachowanie było co najmniej dziwne, on sam jest dziwny. - Powinnaś już iść i lepiej będzie jeśli zapomnisz co widziałaś.

 

Z lekkim zszokowaniem wypisanym na swojej twarzy stałam jak osłupiała patrząc na twarz chłopaka.

 

-Tego nie da się zapomnieć...- wyszeptałam cicho, zbyt cicho.

 

- To, iż uratowałem cię teraz nie oznacza, że będziesz żyć. Chyba,że o mnie zapomnisz.- groźba nieznajomego lekko wytrąciła mnie z równowagi.

 

- Możesz wpłynąć na moje decyzję, ale nie zmienisz tego co już wiem- wymruczałam bardziej opanowana niż myślałam.

Chłopak westchnął zrezygnowany, zbliżył się nieznacznie w moją stronę. Poczułam się jak małe zagubione dziecko, był taki wysoki i pewny siebie,że powoli odbierało mi mowę.

-Zapamiętaj! mogę więcej, niż może ci się wydawać- przełykając ślinę starała się wyglądać na niewzruszoną, prawda jednak była taka,że cholernie się bałam, chciałam uciec jak najdalej od niego, ale nie mogłam. - Do zobaczenia.- po tych słowach chłopak wbiegł do pobliskiego lasu i zniknął w nim po chwili. Ja natomiast stałam jak idiotka przetwarzając w myślach całą sytuację.

Średnia ocena: 5.0  Głosów: 4

Zaloguj się, aby ocenić

Komentarze (9)

  • katharina182 20.03.2017
    Wstęp całkiem fajny. Lekko napisane i przyjemnie się czyta.
    Kilka uwag z mojej strony:
    Parę literówek. Przykład:
    "Teraz żyje(żyję) otoczona ludźmi, którzy mnie nie rozumieją, czuje(czuję) się samotna, zagubiona, nieszczęśliwa."
    Interpunkcja trochę kuleje i dialogi są niepoprawnie skonstruowane. Na forum jest wątek jak dobrze zapisać dialogi. Jeśli cię to interesuje to tam sobie zajrzyj;)
  • Maduszatowiatr 20.03.2017
    Dzięki wielkie :) na pewno poczytam.
  • Emi Ayo 20.03.2017
    Bardzo ciekawe i oryginalne :) zapowiada sie super i z chęcią będę dalej czytac :) trochę błędów widzialam, ale i tak zostawiam 5 bo fabuła jak dla mnie super :)
  • Maduszatowiatr 21.03.2017
    Bardzo dziękuję
  • Pasja 21.03.2017
    Jak sam tytuł wskazuje spotkała ssaka z rodziny mięsożernych psowatych. Wilkołak uratował jej życie, ale ostrzegł ją, że powinna zapomnieć. Do zobaczenia rzucił na pożegnanie. ..do zobaczenia. Pozdrawiam
  • Maduszatowiatr 21.03.2017
    Dokładnie
  • Mrocznaa 21.03.2017
    Bardzo ciekawe ;). Jest trochę błędów, ale nie przeszkadza to zbytnio w czytaniu. Narazie daje 5 i czekam na więcej :).
  • Maduszatowiatr 22.03.2017
    Dziękuję :)
  • BeerAfterShow 10.05.2017
    5:)

Napisz komentarz

Zaloguj się, aby mieć możliwość komentowania