Lilith - demony też pragną miłości. cz 1/3

Już czwartą godzinę ukrywała się w sadzie na tyłach niewielkiego gospodarstwa, obserwując zabudowania. Jako pewnik można było uznać, że brakowało tu kobiecej ręki. W żadnym z okien nie powiewały muślinowe firanki, na sznurze rozciągniętym między drzewami nie łopotała rozwieszona do suszenia bielizna, a w niegdyś zadbanym ogródku warzywnym władzę przejęły pokrzywy. Jedynie odgłosy dochodzące z obory świadczyły, że ktoś tu mieszkał.

Zadanie, jakie miała do wykonania, było banalnie proste: zabić kilkuletnią córkę gospodarza.

To, że tym razem padło na dziecko, nie miało najmniejszego znaczenia. Przez wieki pomogła opuścić ziemski padół niezliczonej rzeszy ludzi, a śmierć, niezależnie kogo by dotknęła, nigdy nie była czysta, skąpana we krwi i jękach ginących.

Spokój odbierał jej jedynie brak wiedzy, dlaczego dziewczynka musiała umrzeć. Lubiła wiedzieć, tym razem jednak mocodawcy odmówili jej wszelkich wyjaśnień dotyczących przewin przyszłej ofiary. Tylko co takiego mogło zrobić kilkuletnie dziecko, by zakon nasłał na nie jedną z najpotężniejszych istot, z jakimi udało im się nawiązać współpracę? Demona Lilith.

Zanim zza zakrętu drogi wyłoniły się jakieś postacie, Lilith usłyszała dźwięczny dziecięcy śmiech i wtórujący mu męski głos.

– Powoli, Rebeko, przecież jest zamknięty i nigdzie ci nie ucieknie. Przebierz się najpierw.

– Tato, nie było nas w domu całe rano, Samson na pewno jest głodny, a ja miałam zastąpić mu mamusię. – W głosie dziecka brzmiała przygana, ojciec jak zwykle nic nie rozumiał.

Lilith wysunęła się odrobinę zza drzewa, by lepiej przyjrzeć się nadchodzącym. Dziewczynka nie mogła mieć więcej niż sześć czy siedem lat. Jej jasną twarzyczkę o wykroju serca okalała burza bardzo skręconych blond włosów. Ubrana w niebieską, odrobinę przyciasną sukieneczkę, żwawo maszerowała w kierunku obory. Demonica nie miała pojęcia, kim był ów Samson, którym tak pilnie musiała się zająć. Wystarczyło jedynie udać się za nią i w ciemnym wnętrzu skręcić drobniutki karczek. Idealne rozwiązanie, mogłaby zniknąć, zanim ojciec odkryje ciało. Choć przez wieki wielu nazywało ją bezduszną, obserwowanie rozpaczy człowieka, który właśnie stracił dziecko, nie było jej szczególnie miłe.

Przeniosła wzrok na mężczyznę, by sprawdzić, czy pójdzie do domu, czy raczej podąży za dziewczynką i ziemia pod jej stopami zadrżała. To nie mógł być on, choć tę twarz znała niemal tak dobrze, jak swoją własną. Włosy w odcieniu karmelu, wystające kości policzkowe rzucające delikatny cień na policzki i jasnozielone oczy, kolorem przypominające młode wierzbowe listki.

To niemożliwe, on nie istniał już od tak dawna, przecież z ukrycia obserwowała, jak starzał się i umierał. Tak podpowiadał rozsądek, serce jednak biło szybko, swoim stukotem wygrywając ukochane imię: Adam.

Nawet nie zdawała sobie sprawy, że wysunęła się zza drzewa i skierowała w stronę mężczyzny. Nie miało znaczenia, że tamten przed wiekami wybrał tę drugą, ten był blisko, niemal na wyciągnięcie ręki. Niby ktoś, kto długo przebywał w ciemności, pragnęła znaleźć się jak najbliżej zielonookiego słońca. Była od niego zaledwie o kilka metrów, kiedy, rzecz raczej niespotykana u demonów, potknęła się, ale nie czuła w sobie mocy, a jedynie słodką, prawie zapomnianą kobiecą słabość.

Silne ramiona pochwyciły ją tuż przed upadkiem.

– Co pani jest i, na miłość Boską, co pani robi tutaj, na odludziu? – zapytał gospodarz, podprowadzając ją do niewielkiej ławeczki przed domem.

Choć wiedziała, że mężczyzna przed nią nie jest jej dawnym ukochanym, poczuła iracjonalne ukłucie żalu, nie rozpoznał jej.

Z twarzą ukrytą za kurtyną hebanowych włosów odpowiedziała:

– Zabłądziłam. – Ale nie teraz, tylko tysiące lat temu, dodała w myślach. – Czy mogłabym dostać coś do picia?

Przez chwilę przyglądał się jej w skupieniu, a ona cieszyła się, że ma na sobie ładną, choć niezbyt kosztowną sukienkę. Wreszcie odwrócił się i pomaszerował w stronę studni. Lilith karmiła zgłodniałe oczy jego widokiem. Kiedy nabierał wody do cebrzyka, mięśnie okryte jedynie cienkim płótnem koszuli wygrywały symfonie piękna i męskiej siły.

Zafascynowana widokiem zupełnie zapomniała o dziewczynce, która wyszła już z obórki i stanęła przed nią.

Średnia ocena: 4.8  Głosów: 13

Zaloguj się, aby ocenić

Komentarze (12)

  • ausek 29.06.2016
    No to mnie zaciekawiłaś. Odnoszę wrażenie, że lubisz pisać o dzieciach. Bardzo zgrabnie i realnie Ci to wyszło. Chcę więcej ;) 5
  • Angela 29.06.2016
    Cieszę się, że udało mi się Ciebie zaciekawić. Masz rację, bardzo lubię kiedy w moich historyjkach
    pojawiają się dzieci. Dziękuję za komentarz i ocenę : )
  • Lucinda 29.06.2016
    Bardzo przyjemny tekst, tematyką również do mnie trafiłaś. Nawet zrobiło mi się trochę szkoda Lilith, ciekawa jestem, skąd takie podobieństwo mężczyzny do Adama, no i co w końcu stanie się z dziewczynką. Czy zginie oraz w ogóle dlaczego miała zginąć, jaki był tego powód. Zmusiłaś do postawienia sobie podobnych pytań, podejrzewam, że wszystko wyjaśni się w drugiej, ostatniej części, na którą z niecierpliwością czekam i mam nadzieję, że tam już się bardziej rozpiszę :)
    ,,To, że tym razem padło na dziecko (przecinek) nie miało najmniejszego znaczenia";
    ,,Powoli (przecinek) Rebeko, przecież jest zamknięty";
    ,,okalała burza, bardzo skręconych blond włosów" - bez przecinka;
    ,,by sprawdzić (przecinek) czy pójdzie do domu";
    ,,choć tą twarz znała niemal tak dobrze" - ,,tę";
    ,,To nie możliwe, on nie istniał już od tak dawna" - ,,niemożliwe";
    ,,Nie miało znaczenia, że tamten przed wiekami wybrał tą drugą" - ,,tę";
    ,,Była od niego zaledwie o kilka metrów (przecinek) kiedy, rzecz raczej niespotykana u demonów, potknęła się";
    ,,Co pani jest i (przecinek) na miłość Boską, co pani robi tutaj" - takie dopowiedzenia typu właśnie ,,na miłość Boską" są wtrąceniami;
    ,,Kiedy nabierał wody do cebrzyka, mięśnie okryte jedynie cienkim płótnem koszuli, wygrywały symfonie piękna" - bez drugiego przecinka. Zostawiam 5 i powiem Ci, że tu zwróciłam uwagę, jaka poprawa zaszła u Ciebie, jeśli chodzi o poprawność, zwłaszcza interpunkcję. Tylko dwa razy brakowało przecinków oddzielających zdania składniowe, pozostałe to kwestia wtrąceń czy zwrotów bezpośrednich. Może zauważyłabym to, gdybym na bieżąco śledziła ,,Perełkę", ale i tak mnie to ucieszyło :)
  • Angela 29.06.2016
    Bardzo dziękuję Lucundo, mam nadzieję, że druga część zaspokoi Twoją ciekawość. Cieszę się, że dostrzegasz poprawę, staram się. Błędy oczywiście poprawiłam. Dziękuję : )
  • Lotta 29.06.2016
    Super opowiadanie! Jestem bardzo ciekawa następnej części. 5 ;)
  • Angela 29.06.2016
    Dziękuję Lotto, zakończenie historii wstawię w sobotę : )
  • Angela 29.06.2016
    Dziękuję za anonimowe 5 : )
  • alfonsyna 30.06.2016
    Tylko jeszcze wyłapałam jedno:
    "poczuła iracjonalne ukłucie" - irracjonalne przez dwa "r"
    Ale świetny motyw sobie wzięłaś na tapetę, naprawdę. I zgrabnie Ci to wychodzi, w dodatku jest tu tak naprawdę kilka ciekawych wątków, które pewnie rozwiniesz, więc aż jestem zdziwiona, że będą tylko dwie części. No, ale 5 mogę zostawić w oczekiwaniu na tą drugą część, bo nie bardzo jest się czego czepiać. ;)
  • KarolaKorman 30.06.2016
    Świetny początek i szykowałam się na dłuższą opowieść, a tu dowiaduję się z komentarzy, że tylko jeszcze jedna :( Nie będę się powtarzać z dręczącymi mnie pytaniami, bo poprzedniczki je już zadały. Zostawiam swoją piąteczkę i czekam soboty :)
  • little girl 03.07.2016
    Ciekawy pomysł na opowiadanie, podoba mi się ^^ Zostawiam 5 i liczę, że w najbliższym czasie pojawi się następny i, że w końcu doczekam się kontynuacji "Perełki" ;)
  • Angela 03.07.2016
    Witajcie, tych którzy czekali na drugą część opowiadania serdecznie przepraszam. Wiem, że miałam wstawić ją wczoraj,
    z przyczyn technicznych okazało się to jednak niemożliwe. Postaram się to zrobić tak szybko jak się da. Jeszcze raz przepraszam
    i do poczytania : /
  • Nazareth 03.07.2016
    Świetny początek, historia zapowiada się bardzo ciekawie. 5

Napisz komentarz

Zaloguj się, aby mieć możliwość komentowania