List do A.

List do A.

Po tamtym dniu szukałam twoich śladów w banalnych wiadomościach.

W końcu poczułam, że przekroczyłam granicę własnej godności. Zwyczajnie rozczarowało mnie twoje postępowanie. Nie mogłam trwać, odczuwając taką huśtawkę nastrojów. Przecież jestem ekspertem od doprowadzania innych ludzi do równowagi emocjonalnej. Dla nich wszystkich musiałam pozostać tą ekspercką osobą i wmówić sobie, że między mną a tobą jest przestrzeń nieprawdziwa. Odeszłam, zanim w to uwierzyłam.

Długo musiałam pracować nad samokontrolą, aby przykryć kurzem wspomnienia i intensywność moich łez.

Mogłam znieczulać się prozakiem, bo chciałam czuć ból; chciałam zatrzymać go w sobie na wieczność, bo to przecież część naszej historii. Tylko dlatego zachowałam twoje zdjęcia. Aby do nich mówić.

Najpierw łagodnym głosem, barwą nieznaną nawet moim uszom, opowiadałam o swojej miłości do ciebie. Każdego wieczoru spowiadałam ci się ze swoich myśli. Każdej nocy mówiłam ci, jak bardzo chcę wkraść się w twoje sny. Dwa milimetry przed zamknięciem powiek kochałam twoje ciało i budziłam się nad ranem, nie doznawszy rozkoszy. Wtedy mój ton przybierał na sile. Słowa nie były już tak wyrafinowane. Za wszystko cię obwiniałam: za puste łóżko, za brak pogody, za spóźnione maile, za zamknięte urzędy, za czkawkę, za omdlenie, za upał, za seks z nieznanym facetem. I znowu zasypiałam.

Po przebudzeniu zakładałam jedną z masek. Starannie dobierałam fason uśmiechu i robiłam pamiątkowe zdjęcia, które później wstawiałam na FB. Niech cały świat wie, że tak szybko przestałam cię kochać – powtarzałam wtedy kłamliwie.

Wiesz, jak to jest, gdy na coś czekasz? Na pewno wiesz! Każda godzina wydaje się niekończącym odtwarzaniem tej samej minuty. Wciąż odliczałam. Wciąż wyczekiwałam chwili, w której zamilkną pytania. Ale one pojawiały się w nocy.

Rano stawałam przed lustrem i z tygodnia na tydzień z coraz większą lekkością zdejmowałam maskę. W taki sposób cię zapominałam.

W moim umyśle cichły słowa niewypowiedziane. Zacierały się wymyślone historie. Bledły wyobrażenia o wspólnie spędzanych dniach i ekscytujących nocach.

Zaczęłam odczuwać wiatr jako przyjemny podmuch. Pozwalałam, aby słońce pieściło nagie ramiona, a deszcz obmywał kurz z moich stóp. Oddychałam. I nie wiem, czy usłyszałeś ten mój głęboki oddech, śmiech, czy może odczułeś pustkę nocy. Tego nie wyjaśniłeś, gdy odezwałeś się po tak długim milczeniu.

Nie miałeś prawa napisać!

Po przeczytaniu twojej wiadomości straciłam pewność. Już nie wiem, czy dopamina mnie zalała, czy nagle uruchomił się współczynnik stresu, ale poczułam, że kolejny raz stałam się bezwolna.

- Wioletta -

Średnia ocena: 5.0  Głosów: 2

Zaloguj się, aby ocenić

Komentarze (10)

  • Pasja 24.02.2017
    Może być np. Do Andrzeja, Anny ...wspomnienia. historie ludzkich losów. Jednak siła papieru ma moc wielką. Pozdrawiam ciepło
  • Pasja 24.02.2017
    Oczywiście piątka
  • Dziękuję ...
  • Anonim 24.02.2017
    oczywiście niewidzialna piątka.
  • Dziękuję
  • ciekawski 24.02.2017
    Zerknąłem w profil i jakże się zdziwiłem. Czy szanowna Pani nie pomyliła przypadkiem portali?
  • Nuncjusz 24.02.2017
    He he faktycznie XD
  • Noren72 24.02.2017
    Zaiste, słuszne pytanie.
  • Robert. M 26.02.2017
    też przez pewien okres czasu parałem się taką formą przesłania myśli, marzeń( jak zwał tak zwał) co sprawiało mi wiele radości. Aż żal, że dziś to przechodzi do lamusa, a tak miło się czytało odręczne formy, gdzie bardziej jesteśmy wylewni. Pozdrawiam
  • naczyjul 27.02.2017
    świetne!

Napisz komentarz

Zaloguj się, aby mieć możliwość komentowania