Listy nie do wysłania-list pierwszy
25.08.2017r.
Zostawiłeś mnie samą sobie dwa miesiące temu zapominając, że będą miały po milion dni.
Nie spodziewałam się, że będzie tak dobrze-niedługo po dniu Twojego odejścia myślałam, że zaraz mi przejdzie, że to było chwilowe nic; potem zaatakowało mnie na chwię i po chwili przeszło- i byłam spokojna, nawet na dosyć długo. Moje serce nigdy nie szalało w piersi, moje ręce nie czuły fizycznego pragnienia przytulenia się do Ciebie-chociaż im więcej dni mijało, tym bardziej czułam Twoją bliskość, to, że Ty też myślisz o mnie. I było wiele chwilowych myśli, chwil w myśli, myśli w chwilach. Bo nie było dnia, w którym Twoje imię nie przeszłoby mi przez myśl chociaż raz.
Do czasu. Kolejny dzień czekam na Ciebie i czuję, że wariuję.
Komentarze (2)
Czy Ty dasz wiarę, że ja zarejestrowałem w swej pamięci nawet przelatujące kaczki, panią w popielatym płaszczu, baner reklamowy Hisense, - którego nota bene już zastąpiono innym logo. Po co Ci to piszę? Byś wiedziała, że to nie była prosta decyzja?
Nie! Takie sprawy każdy tak przeżywa, nikt nie przechodzi obok nich obojętnie. Pisanie o godzinach, analizach, wizjach, wspominanie słów, gestów jest nie na miejscu. To jest bardziej dla mnie, bym pamiętał, bym wiedział, że z każdą nową znajomością muszę czuć większą odpowiedzialność za swoje słowa, za przywiązanie kogoś do siebie, za kroki do jutra, ręce przytrzymane w odpowiedniej temperaturze.
Czy znajdę kiedyś poranek, który pozwoli mi na śniadanie bez Twojej obecności? O ironio! I chcę często tego i na równi boję się tego
Napisz komentarz
Zaloguj się, aby mieć możliwość komentowania