Listy nie do wysłania-list pierwszy

25.08.2017r.

 

Zostawiłeś mnie samą sobie dwa miesiące temu zapominając, że będą miały po milion dni.

Nie spodziewałam się, że będzie tak dobrze-niedługo po dniu Twojego odejścia myślałam, że zaraz mi przejdzie, że to było chwilowe nic; potem zaatakowało mnie na chwię i po chwili przeszło- i byłam spokojna, nawet na dosyć długo. Moje serce nigdy nie szalało w piersi, moje ręce nie czuły fizycznego pragnienia przytulenia się do Ciebie-chociaż im więcej dni mijało, tym bardziej czułam Twoją bliskość, to, że Ty też myślisz o mnie. I było wiele chwilowych myśli, chwil w myśli, myśli w chwilach. Bo nie było dnia, w którym Twoje imię nie przeszłoby mi przez myśl chociaż raz.

 

Do czasu. Kolejny dzień czekam na Ciebie i czuję, że wariuję.

Średnia ocena: 4.7  Głosów: 3

Zaloguj się, aby ocenić

Komentarze (2)

  • Pasja 29.10.2017
    Obraz porzuconej kobiety i gorzkie słowa, które nie dotrą nigdy do adresata. My kobiety tak mamy. Pozdrawiam
  • Robert. M 11.11.2017
    Dziewiąty tydzień się kończy, a ja wciąż liczę i nie widać końca. Dni zamieniłem na tygodnie, powielam je w swoim porządku dnia, wciąż mając nadzieję na ich banicję. Najgorsza jest jednak reminiscencja naszego rozstania, utrwalona z takimi detalami, że gdybym był artystą, artystą - malarzem, mógłbym z pamięci oddać cała otoczkę tego wydarzenia.
    Czy Ty dasz wiarę, że ja zarejestrowałem w swej pamięci nawet przelatujące kaczki, panią w popielatym płaszczu, baner reklamowy Hisense, - którego nota bene już zastąpiono innym logo. Po co Ci to piszę? Byś wiedziała, że to nie była prosta decyzja?
    Nie! Takie sprawy każdy tak przeżywa, nikt nie przechodzi obok nich obojętnie. Pisanie o godzinach, analizach, wizjach, wspominanie słów, gestów jest nie na miejscu. To jest bardziej dla mnie, bym pamiętał, bym wiedział, że z każdą nową znajomością muszę czuć większą odpowiedzialność za swoje słowa, za przywiązanie kogoś do siebie, za kroki do jutra, ręce przytrzymane w odpowiedniej temperaturze.
    Czy znajdę kiedyś poranek, który pozwoli mi na śniadanie bez Twojej obecności? O ironio! I chcę często tego i na równi boję się tego

Napisz komentarz

Zaloguj się, aby mieć możliwość komentowania