Listy nie do wysłania-list szesnasty
30.10.2017r.
Nie przyszedłeś tu dzisiaj, ale to nic; ja wiem, że do mnie napiszesz, tylko teraz zadaję sobie pytanie-czy z potrzeby ziemii, czy z potrzeby serca? Coraz częściej myślę, że obu.
O, ile ja myślę o Tobie! Rankiem, nocą, dniem, sobą-o tak, właśnie tyle!
A Ty? Ile o mnie myślisz? Tyle jest mnie dla Ciebie, że stałam się myślą o Tobie, ale nie wiem tylko-kim jestem dla Ciebie? Spojrzeniem, słowem, czy niczym? Pewnie żadnym z tych, to więc-czym jestem dla Ciebie-liściem, czy różą? Jeszcze rok temu nie byłabym nawet pytaniem, lecz dziś chylę się ku róży-nie wiem, czy to z prawdy, czy z mojej chęci, lecz chyba idą obie do siebie, gdy przypominam sobie zmęczonego Ciebie. Kleiły Ci się powieki-a próbując przezwyciężyć sen, Ty, siedzący przede mną, patrzyłeś na mnie i nie wiem, czy się lekko nie uśmiechałeś-nie było we mnie szczęścia, ani trwogi, tylko spokój, że wszystko jest na swoim miejscu.
Tyle się zmieniło! Zeszłej zimy byłeś mi nie do wyobrażenia, wiosną nietykalny, a niedawno świadomie dotknęłam Twojego ciała-moja ręka spoczywała na Tobie tak długo, że uświadomiłam sobie, że jeszcze nic innego i nikt inny nie oddawał od siebie tak wielkiego gorąca. Nie zauważyłam na Twojej twarzy żadnego skrzywienia, mówiłeś chyba tak, jak wcześniej-czy i Ty poczułeś ten spokój, że wszystko jest po prostu dobrze?
Oj, S., teraz właśnie poczułam napad nostalgii, że Cię tu nie ma przy mnie! Ale to nic, niedługo wrócę do domu i Ci pomogę, jeśli tylko będzie trzeba.
Komentarze (1)
Napisz komentarz
Zaloguj się, aby mieć możliwość komentowania