Liv Orwell - Rozdział 1
Kiedyś znałam chłopaka, o pięknych zielonych oczach i wystających kościach policzkowych. Chodził ze mną do pierwszej klasy liceum. Bardzo szybko stał się pośmiewiskiem, dlatego po kilku miesiącach opuścił szkołę i z tego, co mi wiadomo zamieszkał w Los Angeles. Powiedział, że jedzie do ciotki, ale żebym się nie martwiła, gdyż będzie przyjeżdżał co sobotę. Bill to pierwszy chłopak, którego pocałowałam i pierwszy, który bardzo mnie zranił. Nie przyjechał w pierwszą sobotę, nie pojawił się też w kolejne. Do tej pory nie wiem, co się z nim dzieje, co robi… czy w ogóle żyje. Spędziłam z nim dość sporo czasu, szybko znaleźliśmy też wspólny język. Był buntownikiem z krwi i kości. Nie dbał o to, co inni o nim myślą. Imponował mi swoim ‘luzackim’ stylem bycia, odwagą i ogromną wrażliwością. Pamiętam, kiedy słuchaliśmy ‘’Song To The Siren’’. To jedna z najpiękniejszych piosenek, jaka powstała, szczególnie w wykonaniu Paul’a Charliera i Paul’i Arundell. Jeżeli nikt ci jej nie pokazał, żałuj… Jak powiedział jeden z Bogów muzyki: Robert Plant ‘’Nigdy nie słyszał piękniejszej’’. Działa jak narkotyk, więc nie jest dla wszystkich. Wystarczy tylko jeden raz, aby cie opętała. Wystarczy, że zrozumiesz tekst, a już nigdy się od niej nie uwolnisz. Gdy ją słyszę, zamykam oczy i czekam.. Nie musisz nic robić, na tym polega jej moc.
Nie płakałam za Billem. Wymazałam go z pamięci, a przynajmniej tak mi się wydawało. Może tak właśnie robią buntownicy. Sprawiają, że nie wyobrażasz sobie życia bez nich, a potem po prostu odchodzą. Często mówił; ‘’zawsze byłem wojownikiem, ale widzisz… kiedy któregoś dnia cię zabraknie, przestanę nim być i poddam się, przestanę walczyć, ucieknę i schowam się tak, aby nikt mnie już nie znalazł’’. To jedyne słowa, jakie utknęły mi w pamięci.
Wczoraj skończyłam siedemnaście lat, moja mama zaprosiła swoich znajomych, upiekła tort i zrobiła ciastka, które udekorowała lukrem i skórką pomarańczy. Kupiła mi też sukienkę, choć błagałam ją, aby tego nie robiła.
- Nie mam ośmiu lat, mamo.- Mówiłam, ale ona zawsze to ignorowała. Chciała, abym wyglądała pięknie, aby mogła się mną pochwalić.
- Pamiętaj, aby siedzieć prosto. Uśmiechaj się i dopilnuj, aby Susan choć trochę zjadła!- Susan, to nasza sąsiadka. Ma prawie dziewięćdziesiąt lat i choruje na schizofrenię. Wydaje mi się, że to jedna z najnormalniejszych osób, które pojawiły się na przyjęciu. Clarkson- tak ma na nazwisko, nie przepada za moją matką, nie wypadało nam jej jednak nie zaprosić. Emerytka jest teraz na specjalnej diecie, polegającej na jedzeniu skórek od owoców np. winogron czy jabłek. Jeżeli nałożysz jej kawałek ciasta, wszystko odda swojemu wyimaginowanemu psu, toteż dlatego w mieszkaniu staruszki wszelkie okruszki, kawałki kiełbasy i kurczaka leżą na podłodze. Kiedy byłam dzieckiem, często do niej przychodziłam. Susan była dla mnie zagadką, schorowana kobieta mówiąca sama do siebie, o małych, ledwo widocznych oczach, oraz dość dużym, tajemniczym uśmiechu. Pomagałam jej robić zakupy, a po tym co się wydarzyło, przychodziłam codziennie sprzątać. Prasowałam koszule jej, nieżyjącego od trzydziestu lat męża. Mówiła mi, że on wciąż tu jest, siada w starym fotelu, a wieczorami razem oglądają swoje stare fotografie.
----------------------------------------------------------------------
1. Kilka osób zwróciło mi uwagę na zbyt długi tytuł (,,Pragnienie bycia kimś innym to marnowanie osoby, którą się jest''), tak więc został on zmieniony na ,,Liv Orwell'' i w ten sam sposób będą tytułowane kolejne rozdziały. ;)
(!!!) 2. Jeżeli komuś podoba się to, co napisałam i czeka na kolejne części, chciałabym poinformować, że kolejny rozdział ukażę się 3 lub 4 stycznia...Sylwester, wiadomo :d
Chciałabym podziękować za wszystkie komentarze do Prologu. Pozdrawiam!
Komentarze (8)
- Nie mam ośmiu lat, mamo.-
Powinno być:
- Nie mam ośmiu lat, mamo. -
Bardziej od chłopca z zielonymi oczami zaintrygowała mnie Susan. Myślę, ze kobieta mogłaby zaproponować bohaterce fascynująca podróż do jej przeszłości...
Tekst 'zwiewny' i całkiem przyjemny:) Pozdrawiam.
Napisz komentarz
Zaloguj się, aby mieć możliwość komentowania