"Loki"-Sezon 2-Rozdział 9

Loki odsunął się od żony, tak jakby zakręciło mu się w głowie, Layla z niepokojem przytrzymała go, by nie upadł.

– Nic ci nie jest?

– Nie mogę długo być w tej postaci – Kruki ponownie go obsiadły, a on zmienił się w dziadka.

– Już ci wszystko tłumaczę, tylko pozbądź się tego smutku w oczach. Dzięki temu, jak teraz wyglądam, moja moc nie szaleję i jestem bezpieczny dla otoczenia, w Alfheimie mogę mieć znów własną postać, ale miksturę mogę wypić dopiero za kilka minut. – Layla usiadła obok niego na kamieniu.

– Co zrobisz z Baldurem, powiesz mu? – spytała, opierając się o niego.

– Nie wiem, ale nie chce popełnić błędu Odyna, gdy jego kłamstwo o moim pochodzeniu się wydało. Powinienem mu powiedzieć, zresztą w takim stanie długo nie pożyje – odparł, drapiąc się po krótkiej brodzie.

– Mówisz o skorzystaniu przez niego z zakazanej magii?

– Nie ma nic złego w korzystaniu, jednak trzeba wiedzieć, jak niwelować efekty powstałe po jej użyciu. Przy jego poziomie mocy powinien, raz-dwa go pokonać. Skończyli go operować?

– Tak sądzę – Ręką machnął, by za nim poszła. Skierował się w stronę drzwi lecznicy i z kopniaka otworzył je, ku zdumieniu żony i zebranych wokół.

– Mroczna, siostra Layli, ona sama i Baldur zostają, reszta wynocha – Lekarz chciał zaprotestować, jednak gdy spojrzał w oczy starca, ucichnął i odszedł wraz z pielęgniarkami. Loki podszedł do osłabionego chłopca i powiedział:

– Dam ci opcje do wygrania albo zginiesz, albo wyzdrowiejesz. Za chwile wbiję ci w serce sztylet, a ty za pomocą siły natury, której w Alfheimie jest aż nadto, wyciągniesz go i przywrócisz swoje ciało do stanu dobrego. Masz pięć sekund na przygotowania. 1... 2... 3 – Zaczął liczyć, wysuwając broń z pochwy.

– I 5 – Nagłym ruchem dźgnął syna w pierś – Dziewczyny ruszyły mu z pomocą, lecz Layla je powstrzymała. Baldur wydał z siebie głośny jęk, przycichnął i nagle oczy zmieniły kolor fiolet, a on sam z głośnym krzykiem wyciągnął ostrze i rozlał całą swą energię, lecząc swe ciało. Ciężko dysząc, usiadł na łóżku.

– Dobrze cię widzieć ojcze, choć myślałem, że będzie to coś innego, niż doprowadzenie mnie do śmierci – Leaf i Darkness szczęki opadły ze zdumienia, Loki wyciągnął ze swojej torby małą fiolkę z miksturą, opróżnił ją i wrócił do swojej normalnej postaci.

– Kiedy zrozumiałeś, że to ja? – spytał z chytrym uśmieszkiem.

– Za dużo wiedziałeś o sprawach dziewięciu królestw, zbyt dobry ekwipunek, jak na starego wędrowca i niesamowita siła i refleks w walce, przy takim ciele, nawet głupiemu mogło wydawać się dziwne... – powiedział kpiąco.

– Powiedział ten co, mając o wiele więcej mocy, przegrał z Surtrem i znalazł się na krawędzi śmierci... – również zakpił Loki.

– Przynajmniej nie uciekłem... – spojrzał z gniewem w oczy ojca.

– Chcesz się bić gówniarzu? Przyda ci się lekcja pokory, względem starszych – Widząc ich kłótnie Layla zaśmiała się głośno i ze łzami powiedziała:

– Tego właśnie mi brakowało, wasze kłótnie wyglądają identycznie, jak to sobie wyobrażałam. Jesteście tacy sami, dlatego nie możecie się zgodzić.

– Ja do niego, też mi coś – prychnął Baldur.

– Nie porównuj tego gamonia ze mną, z palcem w zadku poradziłbym sobie z Surtrem, będąc na jego miejscu – Cesarzowa Wanaheimu podeszła do nich i obu zgarnęła do siebie rękoma.

– Nawet nie wiecie, jak się cieszę, że jesteście tu ze mną, byłam samotną kobietą z zaginionym mężem i wiecznie biegnącym gdzieś synem, a teraz mam was obu przy sobie i nic więcej nie potrzeba mi do szczęścia.

– Dobra koniec tych czułości. Laylo weź naszego syna na pole treningowe, ja zaraz tu przyjdę, muszę tylko zamienić słowo z kolejnymi przegranymi, mają szczęście, że powietrze Alfheimu bogate jest w leczniczą magię, dzięki temu mogę pozostać w tej postaci, tak długo, jak chce. – odpowiedział Loki, spoglądając na Leaf i Darkness.

– Tylko nie przeginaj, dobrze?

– Tak, tak, zmykajcie już – Poczekał chwile i odezwał się do tej dwójki:

– Więc mamy tu Berserka oraz elfkę z syndromem leśnej driady – Przez ciała obu dziewczyn przeszedł prąd.

– Eh, jeśli się nie mylę, ty jesteś siostrą mojej żony, prawda? – Skierował swój wzrok na Leaf.

– Zgadza się...

– To dlaczego nie poinformowałaś jej o swojej przypadłości? To ty nie wiesz, że leśna driada, to rzadka choroba elfek z królewskiego rodu? Zyskujesz dzięki niej niewidzialność, lepszą zręczność i wyczulone zmysły, jednak dostajesz też efekty uboczne w postaci nadmiernego podniecenia seksualnego, tak, że chcesz spółkować nawet z kamieniem i na dodatek stajesz się niepłodna, stąd brak ciąży po twoich licznych przygodach – Leaf się zawstydziła.

– Czyli to nie ze mną jest coś nie tak?

– Nie jesteś nimfomanką, można rzec, że jesteś wyjątkowa, bo wystarczy leczyć tylko objawy i korzystać z mocy, poczekaj chwilę, Elfridzie, podejdź tu, wiem, wiem, tak to ja, a teraz rusz tu ten swój królewski zadek – Chwilę później król Alfheimu wszedł do środka.

– Miło widzieć, że wróciłeś, to teraz wiem czemu Layla jest cała w skowronkach, co znowu wymyśliłeś, wołając mnie?

– Powiem krótko, weź ją do Świętego Gaju, niech Malekith jej pomoże, w końcu za jego czasów wynaleziono chorobę na to.

– Eh córciu, czemuś mi nic nie powiedziała? A nawet jeśli nie mi, to chociaż do matki mogłaś się zwrócić, syndrom Driady... To wszystko wyjaśnia.

– Ale Loki nic nie powiedział, skąd się domyśliłeś?

– Moja matka na to chorowała... Można powiedzieć, że znam tę dolegliwość, jak własną kieszeń, lecz całkowicie o niej zapomniałem przez ten kawał czasu. Złośliwy przypadek, by tak rzadka choroba przytrafiła się w tak bliskim od siebie czasie. Wezmą ją już teraz, trening musi zaczekać, dzisiaj jest pełnia i objawy mogłyby wpędzić ją w szaleństwo przy takim natężeniu – Na słowo pełnia Darkness zadrżała i próbowała się cichutko wycofać wraz z Elfridem i jego córką, lecz Loki teleportował ją z powrotem na łóżko, mówiąc:

– A ty dokąd?

Średnia ocena: 0.0  Głosów: 0

Zaloguj się, aby ocenić

    Napisz komentarz

    Zaloguj się, aby mieć możliwość komentowania