Poprzednie częściLordowie

Lordowie - część ostatnia

Żyli sobie dwaj bracia, którzy schronili się przed burzą w pewnej grocie. Tam właśnie ukazała się im świetlista postać. Otworzyła ona portal do innego świata, za którym miało znajdować się osiem krain szczęśliwości położonych na ośmiu wyspach. Zastrzegła jednak, że tylko jeden z braci może tam się udać. Oni zaś zaczęli się szamotać i bić o pierwszeństwo. Za późno odkryli, że postać znikła wraz z portalem.

Później wielokrotnie próbowali odszukać tę grotę, ale im się nie udawało. Opowiedzieli jednak o tym, co im się przytrafiło wszystkim dookoła. Wreszcie znalazł się śmiałek, podróżnik zwany Octodus, który zawzięcie pragnął znaleźć tajemne miejsce. Udało mu się to. Dookoła groty założył obóz, który potem został otoczony wysokim murem. Bardzo długo czekał, a każdy dzień opisywał w swoim notatniku. Z ostatniego wpisu można się dowiedzieć, że zobaczył świetlistą postać, która wołała go do siebie. Przekroczył portal i słuch po nim zaginął. Tak w każdym razie zapisano w starożytnych księgach.

- A jaka jest prawda? – zapytał Lord, po tym jak wampirzy szaman zgodził sie go zaprowadzić do siedziby Najstarszych, a w zasadzie do groty, w której się znajdowali. Wnętrze rozświetlał migotliwy blask, pochodzenia najpewniej magicznego. Przy kamiennym postumencie stało ośmiu starych wampirów.

- Dwaj bracia również odnaleźli grotę, ale poświęcili człowieczeństwo, by zyskać więcej czasu – powiedział jeden z nich. - Stali się wampirami, a obóz Octodusa przekształcili w siedzibę Najstarszych. I czekają po dziś dzień.

Prastary wampir gestem rozświetlił jaskinię. Dopiero teraz Lord zobaczył, że porastająca skalne ściany substancja tworzy przedziwne wzory, w których po lepszym przyjrzeniu się można wypatrzyć zastygłe w czasie ludzkie twarze. To z nich bił ten początkowo słaby blask.

- Poszukuję odpowiedzi – rzekł po chwili wahania.

- Udaj się do Miasta na Krawędzi. Tam dostaniesz to czego szukasz.

- Nie znam takiego miejsca.

- Świat bardzo szybko się zmienia.

- Nie rozumiem. Czekacie tutaj na ponowne otwarcie się portalu? To jaskinia z legend?

- Najprawdopodobniej.

- Mógłbym dołączyć do was?

- Nie wytrwasz tyle. Dla nas to chwila, dla ciebie wieczność. Wyjdź i wróć, a nas tu nie będzie.

- Wciąż nie rozumiem.

Pradawni zamilkli. Najwyraźniej ich porady właśnie się skończyły. Lord podszedł do nich bliżej, ale wydawali się jakby zaklęci w kamień. Ich twarze nic nie zdradzały, nie poruszali się wcale. Jakby zapadli w długi sen.

Lord nie znalazł tam niczego ciekawego, nawet odpowiedzi, które otrzymał były co najwyżej mętne i pełne niedopowiedzeń. Opuścił jaskinię i odkrył, że bardzo dużo się zmieniło. Kamienny mur otaczający grotę obrócił się w perzynę, tak jak i większość chat, w których przebywali poplecznicy wampirów. Pośrodku zgliszcz stała zaś postać w płaszczu z kapturem naciągniętym na twarz.

- Lękaj się mnie – powiedziała nieznanym językiem, a mimo to Lord wszystko zrozumiał. Istota nie wahając się odeszła, bardzo powoli, siejąc grozę dookoła. Rozsądnym było nie podążać za nią. Lord odczekał trochę, a gdy wyczuł, że jest już bezpiecznie udał się na zamek. Czuł jednak, jakby wiele go ominęło. Przywittał go Marley, bardzo zdziwiony, jakby zobaczył ducha.

- O rety! – powiedział. – Nie było cię… bardzo długo.

- A ile dokładnie? – zapytał podejrzliwie Lord. Malroy wydawał się dużo starszy i jeszcze bardziej pomarszczony niż wcześniej.

- Coś koło stu lat.

Średnia ocena: 5.0  Głosów: 1

Zaloguj się, aby ocenić

Komentarze (1)

Napisz komentarz

Zaloguj się, aby mieć możliwość komentowania