Poprzednie częściLos sprawia nam figle - Prolog

Los sprawia nam figle - Rozdział 10

O, aniele zesłany z niebios

Wiesz, że rozświetlasz mój świat

Kiedy upadłem, kiedy cierpiałem

Przybyłaś, aby mnie podnieść

 

 

Trzasnęłam drzwiami i chciałam wejść do kuchni, by postawić zakupy, ale zaraz za mną drzwi się otworzyły i wpadł Timothy.

 

- Dorothy! Stój! Ja wszystko pamiętam, każdy najdrobniejszy szczegół - odwróciłam się i postawiłam torby na podłodze.

 

- I co? Myślisz, że rzucę się tobie na szyję i będzie żyli długo i szczęśliwie? Wyjdź stąd! - widziałam jego rozczarowanie w oczach i na twarzy.

 

- Nie wyjdę do cholery! - podszedł do mnie i wziął moją twarz w dłonie - Kocham cię, Dorothy - zbliżył swe usta do moich i je ze sobą połączył.

 

Nie wiem co czułam w danej chwili. Czułam się w pewien sposób szczęśliwa, ale także i zagubiona. Za to pocałunek był rewelacyjny. Taki delikatny, ale z nutą zaborczości. Jego miękkie wargi pieściły moje, a ja czułam się taka lekka. Oddałam pocałunek, na który czekałam tak długo. Jego pocałunek w porównaniu do jego charaktery, różnił się jak niebo i ziemia.

 

- Puść moją mamusie niedobry człowieku - oderwaliśmy się od siebie, a ja złapałam Kevinka i wzięłam na ręce.

 

- Kochanie, już wszystko dobrze - tuliłam chłopczyka do siebie.

 

- To jest Kevin? - Tim stał i nie spuszczał z syna wzroku.

 

- Tak.

 

- Skąd ten pan zna moje imię? - szkrab był bardzo zaciekawiony.

 

Timothy chciał coś powiedzieć, ale pokręciłam głową na nie. Ja musiałam Kevinowi w jakiś łagodny sposób, że ten pan jest jego ojcem. Puściłam malca z rąk i kucnęłam na przeciw niego.

 

- Synku... - Tim przyglądał mi się uważnie - Ten pan to Timothy Hills... Twój tata - nastała cisza.

 

Nie wiedziałam co szkrab o tym wszystkim myśli. Zwłaszcza, że był on czteroletnim chłopcem, który zbyt dużo już w życiu przeżył. Maluch stał i spoglądał to na mnie, to na Tima.

 

- To znaczy, że mam mamusie i tatusia? - łezki poleciały mu z oczek.

 

- Tak synku - odezwał się Hills - Tylko nie wiem czy twoja mama mnie zechce? - spojrzał się na mnie, a po chwil zrobił to też Kevin, który wcześniej podszedł do ojca. Teraz obydwaj stali i czekali na to co powiem.

 

Sama zastanawiałam się czy mam na tyle dużo odwagi, by stworzyć coś z Hillsem. Jednak nie byłam pewna czy on tak naprawdę się zmienił. Z jednej strony powinnam się zgodzić, ze względu na szkraba i na własne uczucia. Z drugiej strony, bałam się, że Timothy z dobrego człowieka stanie się tym złym. Ale przecież jakbym nie ryzykowała to nic bym w życiu nie posiadała.

 

- Zgodzę się, ale pod jednym warunkiem - obydwoje przełknęli głośno ślinę. Ale oni byli podobni do siebie - Twój tata musi starać się, by nie zapomnieć o swojej duchowej przemianie - Tim kiwnął głową.

 

- Czyli mam rodzinę? - Kevin nadal nie wierzył w to wszystko tak samo jak i ja.

 

- Na to wychodzi brzdącu - uśmiechnęłam się.

 

Tim coś powiedział maluchowi na uchu i obydwoje po chwili rzucili się na mnie, przewracając na kanapę. Łaskotali mnie, a ja śmiałam się w głos, a moich dwóch mężczyzn śmiało się razem ze mną.

 

- Dziękuje ci Dorothy - Tim spojrzał się wprost w moje oczy - Kocham cię.

 

TYDZIEŃ PÓŹNIEJ

 

Życie jest drinkiem, a miłość narkotykiem

Teraz myślę że muszę być o wiele mil wyżej

Kiedy byłem jak wyschnięta rzeka

Przyszłaś, by zesłać deszcz

 

Ten tydzień był dla mnie ciężki, nie ukrywałam tego. Nagłe przypomnienie sobie wszystkiego przez Tima dało mi dużo do myślenia. Moja ciotka jednak miała rację, że sobie z czasem przypomni i się wszystko ułoży tak jak powinno. Cieszyła się z naszego związku i z tego, że Kevinek miał pełną rodzinę. Jednak do końca tak nie było. Timothy chciał byśmy zamieszkali u niego, ale ja nie chciałam się z tym aż tak śpieszyć. Rozumiał mnie i dlatego postanowiliśmy spędzać jeden weekend u mnie, a następny u niego. Brzdąc nie był tym taki zachwycony, bo on chciałby mieszkać u taty i żebyśmy wszyscy razem zasiadali codziennie do śniadania, a tak nie było i przez najbliższy czas nie będzie. Musiałam się jednak przekonać co do zmiany Tima. Starał się bardzo, by każdy uwierzył w jego dobroć serca i intencje. Ciężko było, ale przecież tak szybko nie można oczekiwać, że człowiek zmieni o nas zdanie na lepsze, bo na gorsze to w jednym momencie mogą zmienić. Na dobroć swojego imienia trzeba zawsze było ciężko pracować, o tym nadal przekonywał się Hills.

 

- Jedziemy do taty? Dziś jest piątek - ciągnął mnie malec za nogawkę.

 

- Tak kochanie. Tatuś po nas przyjedzie - uśmiechnęłam się do niego i potarmosiłam po włosach.

 

- Hura hura!

 

- Spakowałeś swojego misia do torby?

 

- Tak, ale zapomniałem kredek - powiedział i pobiegł na górę, a w tym momencie zadzwonił dzwonek do drzwi i bez czekania na moje otwarcie dana osoba weszła do środka.

 

- Cholera Tim nie strasz mnie - podszedł szybkim krokiem i pocałował mnie słodko.

 

- Tęskniłem za tobą, za wami.

 

- My też - ponownie się pocałowaliśmy.

 

- Tatuś, tatuś - odsunęłam się i Kevinek wpadł wprost w ojca ramiona - Nareszcie!

 

- Ktoś tu jest bardzo niecierpliwy - zaśmiał się Tim, tuląc go w swoich ramionach.

 

- Tęskniłem za tobą tatusiu - kiedy widziałam ich w takich scenach to łzy napływały mi do oczu.

 

- Kocham cię synku - pocałował go w czółko - Dlatego zabieram was na wypad za miasto do wesołego miasteczka. Co wy na to?

 

- Tak, tak tak! - radośnie skakał nasz synek.

 

- Rozpieszczasz nas kochanie - powiedziałam na ucho do Tima.

 

- Ktoś musi rozpieszczać mojego anioła i synka - objął mnie ramieniem i pocałował w policzek.

 

- Kocham cię wariacie.

 

Życie każdemu z nas dało drugą szanse na piękne życie z ludźmi, których kochaliśmy najbardziej na świecie. Każde z nas było tak naprawdę zniszczone przez życie. Widocznie musieliśmy się spotkać w takich okolicznościach, a nie innych, by każde złe chwile w życiu zapełnić tymi najpiękniejszymi, które mieliśmy my sami je malować, by krajobraz naszych żyć i wspomnień był tak barwny jak najpiękniejszy i najbardziej kolorowy ptak. To nas umacniało, ale czy na długo? Szczęście jest zbyt sypkie i może rozsypać się nam pod nogami, by przez przypadek je zdeptać.

Średnia ocena: 4.5  Głosów: 2

Zaloguj się, aby ocenić

Komentarze (3)

  • Magda 26.04.2016
    Świetny rozdział ;)
  • kesi 26.04.2016
    Dziękuję
  • joanna 06.05.2016
    Kiedy następny rozdział

Napisz komentarz

Zaloguj się, aby mieć możliwość komentowania