Love kills-rozdział 29-Nigdy nic nie wiadomo

Harry odsunął się ode mnie.

 

-Przepraszam-wymamrotał.

 

Machnęłam ręką, zapragnęłam go bardziej.Po tym pocałunku mam pewność, że nie chcę dotykać innych warg dlatego pociągnęłam za koszulę bruneta oddając pocałunek.

 

-Kocham Cię-wyszeptał Harry między pocałunkami.

 

-Ja Ciebie też-odpowiedziałam i odsunęłam się od Harr'ego.

 

Nie możemy się całować przez wieczność.

 

-Nie zostawiaj mnie już nigdy więcej.

 

Jego rozpacz w głosie sprawia,że mam ochotę płakać. Widzę w oczach bruneta rozpacz, ale też wołanie o pomoc.Dla niego ten tydzień także był trudny i walczył sam ze sobą, żeby do mnie nie podejść. Uszanował moją decyzję dając mi czas do namysłu. Potrzebujemy siebie nawzajem.Mimo,że mamy przyjaciół, rodzinę to kiedy nie jesteśmy obok siebie czujemy się bardzo samotni.Może powinnam to przemyśleć, ale nie chcę stracić szansy na szczęście.

 

-Obiecuję-uśmiechnęłam się lekko.

 

-Tęskniłem za Tobą bardzo mocno,a wiesz co to znaczy?-spytał poruszając brwiami.

 

-Nie wiem-wzruszyłam ramionami.

 

-Podobno tęsknota, jest najlepszym dowodem miłości.

 

Wybuchnęłam śmiechem.

 

-Skąd to wziąłeś?-spytałam rozbawiona.

 

-Z forum dla zdesperowanych, porzuconych kobiet.

 

Pokręciłam głową.

 

-Co ten tydzień z Tobą zrobił-odpowiedziałam.

 

-Sam nie wiem,dlatego dobrze, że wróciłaś-złapał mnie za rękę i poprowadził do swojego czerwonego mercedesa.

 

Ku mojemu zdziwieniu nie jechaliśmy do domu trenera na imprezę,my wyjeżdzaliśmy z miasta.

 

-Mogę wiedzieć gdzie jedziemy?-spytałam zdenerwowana, nie lubię takich niespodzianek.

 

-Zabieram Cię do domku letniskowego rodziny Blake-wyszczerzył się w uśmiechu do mnie,po czym znów patrzył na drogę.

 

-Harry to świetny pomysł, ale chyba pora nieodpowiednia.

 

-Oj tam-machnął ręką-Już za późno.Obiecuję, że jutro rano wrócimy.

 

Westchnęłam.

 

-I tak Cię nie przekonam. Napiszę chociaż sms-a do mamy.

 

-Nie musisz przecież wie,że ze mną jesteś bezpieczna-powiedział i gwałtownie skręcił w lewo.Chyba zapomniał, że ma tu skręcić.Prawie przegapiliśmy ten zakręt.

 

-Tak to prawda.Pod warunkiem,że wie że jestem z Tobą-przekręciłam oczami.Wyjęłam telefon z kieszeni i napisałam mamie długą wiadomość.

 

-Co tak długo pisałaś?-spytał Harry.

 

-Napisałam,że jadę z Tobą i że ją przepraszam ,że to była twoja niespodzianka. I przez Ciebie za dużo wypowiadam"że "!-krzyknęłam.

 

Harry się roześmiał.

 

-Moja wina przepraszam.A czy ona wiedziała-zaczął Harry a ja mu przerwałam, wiem co chce powiedzieć.

 

-Nie-szepnęłam.

 

Gdyby wiedziała patrzyłaby na Harr'ego całkiem inaczej.W końcu wykorzystał jej córkę dla zakładu.

 

Brunet pokiwał głową. Milczał,nadal czuł się winny.

 

***

Gdy wysiedliśmy ujrzałam drewniany domek a raczej willę.

Z przodu znajdowała się weranda na której, był stolik.Już wyobrażałam sobie jak z rana piję kawę. Wiem,że w środku będzie bardzo klimatycznie.

Kominek,skórzana kanapa i na drewnianych ścianach mnóstwo rodzinnych zdjęć Harr'ego.

 

***

Harry po otwarciu drzwi kazał mi zaczekać. Wszedł do środka, odłożył klucze.

Jak wrócił głupkowato się uśmiechał.

 

-Tak?-spytałam oczekując na dalszy rozwój wydarzeń.

 

-Nic-wzruszył ramionami,po czym podszedł bliżej i wziął mnie na ręce jak panną młodą.

 

Roześmiałam się.

 

-Harry,ale to nie, jest nasza noc poślubna!-krzyknęłam roześmiana.

 

-Może być-odpowiedział i razem przekroczyliśmy próg domku,który tak jak się nie myliłam był bardzo klimatyczny.Jak z komedii romantycznej pomimo otaczającej nas ciemności.

 

***

Postanowiliśmy iść do sypialni Harr'ego.Gdy weszłam spodziewałam się, że zobaczę zwykły pokój nastolatka.A ujrzałam luksusowy pokój,który mógłby być apartament w Los Angeles.

 

-Co taka zdziwiona?-spytał rozbawiony rzucając się na ogromne łóżko.Ma wiele bajerów, boki są podświetlone taśmą led. A światło ledów aktualnie,jest różowe co sprawia,że pokój staje się nastrojowy i delikatny.Po obydwu stronach łóżka ma szafki nocne,na obu stoi szklany wazon a w nim zwiędły bukiet róż. Nie bywają tu często,więc nie ma kto podlewać kwiatów.

W pokoju, jest także szafa z olbrzymim lustrem,biurko z najnowocześniejszym komputerem,telewizor z funkcją 3d, ponieważ widzę jak na stoliku obok leży para okularów 3d.Jest też regał na książki i drzwi prowadząc pewnie do łazienki.

 

-Nic-uśmiechnęłam się lekko.

 

-Wiem,że nie ,jest to czerwony pokój zabaw,ale mi się podoba-wzruszył ramionami.

 

Wybuchnęłam śmiechem.

 

-Zbok-rzuciłam i usiadłam na skraju łóżka.

 

W sumie czego ja się spodziewałam po rodzinie Blake? Wiadomo,że żyją w luksusach.Jednak mam szczęście co do chłopaków zaśmiałam się w myślach perspektywą,że mogłabym być materialistką.

 

-A jaki przystojny-mruknął mi nad uchem, kiedy on tak po cichu znalazł się przy mnie?

To trochę przerażające.

 

***

Leżałam wtulona w ciało Harr'ego oglądaliśmy klasyk filmowy Dirty Dancing zaczynała się scena końcowa.

 

-Zawsze chciałam tak zatańczyć-westchnęłam rozmarzona.

 

-Wszystko,jest możliwe.Zatańczymy tak na naszym weselu-odpowiedział pewnym głosem.

 

Poczułam przyjemnie rozchodzące się ciepło po brzuchu tak zwane "motylki".Kiedyś w to nie wierzyłam ,ale jeżeli się człowiek zakocha to właśnie coś takiego czuje. Żeby to zrozumieć trzeba być po prostu zakochanym.

A ja poczułam motylki,ponieważ widzę perspektywę naszego wesela.Jednak dziwnie by było mieć męża i być żoną bruneta a później mieć dzieci.Chłopczyka i dziewczynkę. Dziewczynka miała by moje blond włosy a oczy Harr'ego a chłopczyk byłby młodszą kopią bruneta.

Pokręciłam głową, za daleko wyszłam w przyszłość.Jeszcze przed chwilą nie było żadnego nas.

 

-Wiesz kiedy byłam mała a film leciał w telewizji to zawsze tańczyłam to z tatą-uśmiechnęłam się na to wspomnienie.

 

Byłam wtedy taka szczęśliwa,rodzice także a może tylko udawali przede mną?

 

-Obiecuję, że my także zatańczymy.

 

-Trzymam Cię za słowo-obróciłam się do niego i namiętnie pocałowałam.

 

Nie przestaliśmy na tym.

Harry oddał pocałunek a jeden ręką przesuwał po moich plecach.

 

-Chcę się z Tobą kochać-szepnął podniecony.

 

Pokiwałam głową.

 

-Zróbmy to.

 

Harry zaczął zdejmować moją bluzkę a ja jego t-shirt.

 

-Jesteś gotowa?-spytał troskliwie.

 

-Jestem-uśmiechnęłam się nieśmiało.

 

Wiem,że Harry ,jest doświadczony pewne robił to nawet na tym łóżku, ale staram się o tym nie myśleć.

 

-Będę delikatny-odpowiedział schyliwszy się do moich piersi i tak jak obiecał delikatnie je muskał swoimi wargami.

 

Za to ja czułam jego podniecenie w spodniach.

 

-Jesteś taka piękna-powiedział rozpinając mi spodnie.

 

Po chwili nie mieliśmy żadnych skrupułów.Harry wszedł we mnie mocno.

 

-Harry!-jęknęłam z rozkoszy,ale też z lekkiego bólu. Chyba przeżyję dziś swój pierwszy orgazm w życiu.

 

Zaczął przyśpieszać.

 

-Lucy nie wytrzymam-westchnął.

Podnoszę się w łuk a Harry liże językiem mój brzuch na którym pojawiła się gęsia skórka.

 

-Jesteś taka piękna tak,bardzo Cię pragnę-powtarza zniżając się do dołu.

 

Wkłada dwa palce,tam nie potrafię nawet o tym pomyśleć. Właśnie uprawiam seks.Pierwszy seks i to do tego z Harrym-mistrzem seksu.

Najpierw rusza palcami spokojnie a później coraz szybciej.Potem znów zwalnia i przyśpiesza. A ja wzdycham z rozkoszy.Nie wiedziałam,że to jest tak przyjemne.Chyba przeżywam swój orgazm.

 

-Harry-wzdycham zmęczona-to ,jest nieziemskie uczucie.

 

Harry kiwa głową.

 

-Oj Lucy jak Ty na mnie działasz-wzdycha i całuje moją szyję.

 

***

Leżymy nadzy i spoceni pod kołdrą. Nie jestem w stanie opisać tego co przeżyłam.To było rozkoszne,przyjemne,nie z tego świata a zarazem nieoczekiwane.

 

-Dziękuję Ci-powiedziałam cicho.

 

-To ja dziękuję Tobie za szansę-odpowiedział i wstał z łóżka.

 

-Harry!-krzyknęłam oburzona i rzuciłam w nim poduszką.

 

Stał przede mną w całej okazałości a kiedy zaczął iść do szafy po spodnie.To jak ruszał tym swoim tyłkiem sprawiało,że zaczynałam go na nowo pragnąc jednocześnie wstydząc się jego nagości.

 

-Lucy przed chwilą to zrobiliśmy.To oczywiste, że będę chodził nago-zaśmiał się.

 

***

Po zjedzeniu kolacji poprosiłam Harr'ego,żebyśmy szczerze ze sobą porozmawiali.

 

Usiedliśmy na kanapie w salonie przy kominku.

 

-Co chcesz wiedzieć?-spytał.

 

-Kobiety po pierwszym seksie z danym mężczyzną zawsze pytają o pewne rzeczy-poruszyłam znacząco brwiami,żeby rozluźnić atmosferę.

 

-Nie-jęknął-Chcesz wiedzieć z iloma spałem?-spytał sfrustrowany.

 

Wiem,że to może być ciężkie, ale chce wiedzieć jak wyglądała sytuacja.

 

-Tak,znam Cię i zdaję sobie sprawę, że nie skończyło się na dziesięciu.

 

-Szczerze to nie pamiętam każdej.Wiem dupek ze mnie-westchnął-Ale licząc wszystkie wakacje gdzie też korzystałem to było ich pięćdziesiąt.

 

Wstrzymałam oddech.On żartuje czy mówi poważnie?To dużo chociaż jak na szkolnego playboya w ciągu praktycznie całego liceum.

 

-Mogłem nie mówić.

 

-Nie,jest w porządku. Wolę szczerość-uśmiechnęłam się lekko.

 

Przede mną jego ciała dotykało pięćdziesiąt dziewczyn.Poczułam dziwną zazdrość. Nie byłam pierwsza,byłam którąś z kolejnych a Harry był moim pierwszym. Nie wiem czemu,ale czuję się dziwnie smutna tym faktem.

Pierwszy raz,jest niezapomniany a kolejne to rutyna.Czy jestem dla niego rutyną? Kolejną do zaliczenia?

 

-Na pewno?-spytał uważnie mi się przyglądając. Przybliżył się do mnie.

Teraz praktycznie nie dzieliła nas żadna przestrzeń, słyszałam jego płytki oddech a on moje szybko bijące serce.

 

-Pamiętaj, że dla mnie byłaś, jesteś i będziesz wyjątkowa.Inne dziewczyny się nie liczą,tylko Ty.

 

-Jakie to banalne, ale wierzę Ci-przygryzłam wargę a Harry uznał ten znak na zgodę,żeby mnie pocałować.

 

Myślę, że pocałunki Harr'ego są podziękowaniami  dla mnie za to,że  jestem. Są pełne czułości,bezpieczeństwa i uroku.

 

***

W szkole szumi od plotek na nasz temat.Ludzie zauważyli, że przez tydzień unikałam Harr'ego a teraz przebywamy ze sobą w każdym dowolnym momencie.Na przerwach,na stołówce,na boisku a nawet przed toaletą kiedy Harry czeka,aż wyjdę.

Zastanawiają się co było powodem naszej krótkiej rozłąki,nie wszyscy wiedzą o zakładzie.I wolałabym,żeby tak zostało.

 

Skończyłam po siedmu lekcjach,Harry kończy po ósmej.

Dlatego postanowiłam zostać w szkolnej bibliotece i odrobić lekcję.

Tak jak myślałam zastałam tam tylko panią biblotekarkę.Jest to pani Hamley, która mieszka przy kościele.Dwa lata temu została wdową od tamtej pory mieszka sama.Dzieci ma już dorosłe a wnuczki przyjeżdżają na święta i wakację. Dlatego spędza dużo czasu w szkole, jest tak pochłonięta literaturą oraz teatrem,że otworzyła kółka zainteresowań związanych z sztuką.

 

-Dzień dobry-przywitałam się szczerze uśmiechając.

 

-Dzień dobry Lucy,co tam u Ciebie słychać?-spytała segregując dane uczniów do szuflady.

 

-Wszystko dobrze się układa.

 

Pani Hamley pokiwała głową.

 

-Bardzo się z tego cieszę.A tak z innej beczki-zaśmiała się-Chciałabym zaprosić Ciebie i twoją mamę na kolację w przyszłym tygodniu.

 

-Myślę, że z chęcią ponownie spróbuję pani babeczek.

 

Pani Hamley roześmiała się ponownie.

 

-No to świetnie-odpowiedziała i usiadła do swojego biurka kulejąc.

 

Z jej zdrowiem też nie,jest tak najlepiej.Biblotekarka ma już swój wiek co świadczą o tym jej siwiutkie włosy,przygarbiona postawa i kulejąca noga po wypadku jak spadła z krzesła robiąc w domu porządki.

Jednak nadal, ma w sobie pozytywną energię,którą zaraża każdego.Jej uśmiech i cieszące się oczy sprawią,że naprawdę nawet najgorszy dzień będzie lepszym.

 

-W takim razie nie przeszkadzam-uśmiechnęła się i zaczęła czytać książkę.

 

Ja usiadłam przy stole.Czas na pracę domowę.

 

Kiedy rozwiązywałam zadania z matematyki usłyszałam uchylanie drzwi.Pomyślałam,że może to Harry urwał się wcześniej.Zobaczyłam jednak nieznanego mi wysokiego chłopaka. Na oko miał metr dziewięćdziesiąt,więc to najpierw przykuło moją uwagę.

A później tatuaż róży na nadgarstku. Ogólnie miał brązowe oczy w kolorze karmelu,krótko ostrzyżone szatynowe włosy i zniewalający uśmiech kiedy patrzył się na panią Hamley.

 

-Witaj ciociu-powiedział głębokim głosem a mi przeszły ciarki.

 

Patrzę się na niego z rozwartymi ustami jak jakaś idiotka.Nie wiem czemu,ale nie potrafię przestać nie chodzi tylko o to,że jest przystojny ma w sobie coś hipnotyzującego.

Średnia ocena: 5.0  Głosów: 1

Zaloguj się, aby ocenić

Komentarze (3)

  • oldakowski2013 22.03.2018
    Ciężko czytało mi się to opowiadanie. Spacja, spacja i jeszcze raz spacja. Tego się nie da czytać, bolą oczy. Zdania również nie są należycie zbudowane, nie zachwyciło mnie to opowiadanie. Zamieszczając tutaj utwór powinniśmy liczyć się z czytelnikiem, bo przecież dla niego wstawiamy swój utwór i oczekujemy komentarza. Ale czy można komentawać tak napisany utwór? Pozdrawiam.
  • Juliett 22.03.2018
    Jeśli chodzi o rozmieszczenie tekstu,to nie jest to moja wina,ponieważ piszę w innym programie a później tutaj wszystko się psuje,próbowałam to naprawić,ale nie można albo ja nie potrafię;) Dzięki za opinię.
  • Canulas 22.03.2018
    Juliett - profil - publikacje - prawa strona (edycja)

Napisz komentarz

Zaloguj się, aby mieć możliwość komentowania