Łowca niedoskonały cz.1

Czemu znalazłam się ponownie w tym piekielnym domu? Kiedy szłam do szkoły średniej, obiecałam sobie, że moje życie zmieni się na lepsze. Będzie normalne, jak najbardziej przeciętne, wręcz nudne. Teraz siedziałam w mojej ulubionej kanapie, w miejscu którego nienawidziłam.

- Z jakiego powodu kazaliście mi tu przyjechać? – zaczęłam rozmowę bez zbędnych emocji w głosie.

- Źle się dzieje w naszej okolicy, córeczko- mama złapała mnie za dłonie- Wiem, że nie chciałaś żyć dłużej w tym świecie, ale potrzebujemy jak najwięcej osób.

Odepchnęłam jej dłonie i wstałam z fotela jak oparzona.

- Nie po tym, jak zadałam sobie tyle trudu, aby odejść!- kiedy kierowałam się w stronę wyjścia, drogę zastąpił mi mój starszy brat Michał. Był do mnie bardzo wrogo nastawiony.

- Nawet jeśli dostałaś zgodę od góry, to powinnaś poczuwać się do obowiązku jako łowca z tradycją od dziesięciu pokoleń!- zagrzmiał gniewnie. W takich momentach był naprawdę straszny.

Był on jedynym z całej naszej siedmioosobowej rodziny, który mnie kiedyś rozumiał. Jednak z czasem zaczęło mu to przechodzić. Z wiekiem stawał się coraz bardziej fanatycznym łowcą, jak reszta naszej rodziny. Tylko ja, jako najmłodsza z tego grona, zdawałam sobie sprawę z tego jak świat się zmienił. Ludzie nie są już nadmiernie zabobonni i nie palą czarownic na stosie. A istoty, na które polujemy, stają się coraz bardziej ludzkie. Zdarzają się nawet osobniki, które zatraciły swoje pierwotne instynkty. Także coraz częściej wychodzą za zwykłych śmiertelników i bez większych problemów z nimi koegzystują.

- Bądźcie większymi optymistami. W ciągu moich 17 lat życia wiele już razy wszczynano fałszywy alarm. Nie będę rezygnowała ze wszystkiego i bawiła się w kotka i myszkę. Mam swoje życie.

- Twoje życie to polowania, a Twoje zdolności to potwierdzają- skrzywiłam się na wypowiedz mojego ojca, który był dzisiaj przerażająco spokojny- Jeśli mógłbym ci zdradzić szczegóły, to powiedziałbym ci o czerwonym kodzie.

Ten moment był epicki. Ja pobladłam, chcąc jak najszybciej wyjechać z tego kraju, a reszta mojej rodziny na słowa ojca otworzyła buzię ze zdziwienia. Groził nam najazd wampirów, z którymi żyliśmy w zgodzie od drugiej wojny światowej.

- Więc mam kolejny powód do wyjazdu- ominęłam brata, którego obszerne ciało zasłaniało wejście do drzwi i bez pożegnania wyszłam z tego domu wariatów.

Nasza rodzina nie była elitarną wśród łowców, ale szanowano nasze zdanie z powodu długich korzeni. Łowiectwo stało się dla nas czymś naturalnym, niczym pragnienie krwi dla wampira czy zwierzęca natura łaków. Przyswajaliśmy zdolności bojowe i magiczne równie szybko jak woda gąbkę. Jednak zawsze znajdzie się taki niedorobiony człowiek jak ja, który różni się od reszty. Choć ta odmienność mi jak najbardziej pasowała. Odkąd zaczęłam treningi na łowce, nie czułam wewnętrznego powołania. Istoty nadnaturalne zawsze traktowałam jak ludzi i tak mi pozostało po dziś dzień.

Podróż od oddalonego o 80 km miasta wyjątkowo mi się dłużyła. Nie potrafiłam zasnąć, co zwykle nie sprawiało mi trudności. Czytać książki nie miałam ochoty, a tym bardziej skupiać się na rozmyślaniu o swoim życiu. Coś czułam, że fakt, iż moja rodzina należy do łowców, będzie utrudniał mi życie do końca moich dni. Przebyłam w sumie całe szkolenie, ale nie otrzymałam licencji. Pieczęć łowcy już nie pojawi się na mojej piersi. Całe szczęście…

- Co za dziwny młodzieniec…- usłyszałam jak jedna starsza kobieta szepcze do drugiej. Uwaga nie była zbyt elegancja, ale z ciekawości sama zerknęłam.

Chłopak mniej więcej w moim wieku wyglądał na naprawdę chorego. Niezdrowa bladość skóry zaniepokoiła również kierowcę, która był gotowy mu pomóc i zadzwonić po karetkę. Jednak chłopak spojrzał na niego tępo i usiadł na tył autobusu. Zdezorientowany kierowca zapomniał o skasowaniu biletu i odpalił po chwili silnik. Nieznajomy chłopak mamrotał coś pod nosem, drżały mu ręce, oczy niespokojnie błądziły po autobusie. Zaczęłam podejrzewać co mogło go spotkać i ta myśl ani trochę mi się nie spodobała. Kiedy chłopak wstał gwaltownie, byłam gotowa do konfrontacji. Postanowił wybiec z autobusu, na co odetchnęłam z ulgą, ale wyuczona odpowiedzialność męczyła moją nadopiekuńczą dusze. Nie mogłam go tak zostawić.

Następne częściŁowca niedoskonały cz.2

Średnia ocena: 0.0  Głosów: 0

Zaloguj się, aby ocenić

Komentarze (6)

  • Luciferia 17.12.2017
    Pomysł niezły - wykonanie gorsze. Brzmi to troszkę chaotycznie. Spróbuj rozwinąć, zastanowić się na spokojnie nad tym co napisałaś. Trzymam kciuki :)
  • Feomi 17.12.2017
    Dziękuję bardzo za komentarz.Nie mam zbyt dużego doświadczenia w pisaniu, więc kazda rada jest cenna :D
  • Luciferia 17.12.2017
    Nie przejmuj się :) najlepszym sposobem na zdobycie doświadczenia jest po prostu pisanie. Dużo pisz, dużo czytaj, poszerzaj słownictwo, zagłębiaj się w swój własny świat i spraw, żebyś Ty sama uwierzyła, że jest prawdziwy. Pisz tak, żeby tworzyć teksty, które sama byś chciała czytać jako czytelnik :) powodzenia!
  • Feomi 17.12.2017
    Zmienilas mi trochę podejście do pisania. Dziękuję ????
  • Feomi 17.12.2017
    * :D
  • Angela 17.12.2017
    To na razie pierwszy rozdział, zobaczymy co będzie dalej, myślę, że się rozkręci. Powodzenia : )

Napisz komentarz

Zaloguj się, aby mieć możliwość komentowania