Poprzednie częściŁowca niedoskonały cz.1

Łowca niedoskonały cz.2

Była już ósma wieczorem, a od celu mojej podróży dzieliło mnie zaledwie dziesięć kilometrów. Westchnęłam głośno, bijąc się w głowę za swoją głupotę.

- Przepraszam, mogę Ci jakoś pomóc?- zapytałam, trzymając się na bezpieczną odległość.

Jego oczy były mętne, a usta drżały jakby mimowolnie. Nagle skulił się i dłuższą chwilę wymiotował. Kiedy był oszołomiony i wyczerpany, dotknęłam jego karku. Skóra była gorąca niczym grzejniki zimą. Zwykły człowiek nie mógłby mieć takiej temperatury ciała i stać jeszcze na nogach.

- Odejdź człowieku! Twoja pomoc jest zbędna, poradzę sobie sam- warknął nienaturalnie niskim głosem. Gęsia skórka przeszła po moim ciele.

Dużo czytałam o przemianach łaków, ale pierwszy raz miałam okazję widzieć ją na żywo. Jeśli ojciec zobaczyłby, jak zachowuje się w takiej sytuacji, wyrzekłby się mnie od razu. Najważniejsza zasada w takich okoliczności brzmi: Uciekaj gdzie pieprz rośnie! Przy okazji uratuj tyle cywilów ile się da.

- Uciekaj człowieku!

Chłopak chciał wbiec do lasu, ale zatrzymał się w półkroku i upadł na ziemię. Ciężko sapał, a jego ciało ogarnęły dziwne drgawki. Jakby obrazujące bicie jego serca. Zaczął się czołgać w stronę lasu. Nagle krzyknął, a jego grzbiet wygiął się podobnie jak u kota.

- Co panu jest? Mam po kogoś zadzwonić?- zrobiłam kilka kroków w jego stronę, na co zareagował warknięciem.

- Wścibska babo…- jego pełny agonii krzyk z pewnością było słychać w oddalonej o kilka kilometrów wiosce.

Kręgosłup chłopaka ułożył się pod nienaturalnym kątem. Nie trzeba było być lekarzem, żeby ocenić stan łaka jako krytyczny, ale wyglądał w tamtym momencie na rozluźnionego i nawet zaczął równomiernie oddychać.

- Zadzwoń do mojego brata- z trudem skupił się na przypomnieniu sobie jego numeru. Objawy przemiany zaczęły ponownie dawać o sobie znać.

- Halo, kto dzwo..- mężczyzna w słuchawce zamilkł, słysząc przeraźliwe wycie. Przemiana miała nastąpić niebawem- Co tam się dzieje?!

- Pana brat złapał chyba jakieś dziwne choróbsko. Chciałam zadzwonić na pogotowie, ale mi zabronił.

- Pani jest blisko niego?- jego głosie słyszałam panikę.

- Tak, zaraz dam go do telefonu.

- Nie! Proszę stamtąd uciekać! Onn…- zastanowił się sekundę- Ma atak! Może zrobić Pani krzywdę. Proszę uciekać, a ja tam zaraz będę.

- Umiem się obronić, popilnuje panu brata- kiedy podałam naszą lokalizację, mężczyzna się rozłączył

Dzisiejsza pełnia księżyca była bardziej złowroga niż zazwyczaj.

Nie minął kwadrans, a usłyszałam w oddali wycie zgrai wilków. Mój łowiecki instynkt podpowiadał mi, że w naszą stronę zbliżała się szóstka silnych basiorów z alfa na czele… Wpakowałam się w wielkie bagno. Jeśli sam alfa się pofatygował, oznaczałoby to, że to pewnie jego syn zwijał się przede mną z bólu. Jednak mój dobrze rozwinięty szósty zmysł, którego pozazdrościłby mi niejeden silny łowca, podpowiadał mi, że prawdopodobnie mnie nie zabiją. Jednak chwiejność emocjonalna w ich naturze, to nic dziwnego.

- Boże, nie sądziłam, że w tych lasach są wilki. Mam nadzieje, że twój brat szybko przybędzie- wpatrywał się we mnie tępym wzrokiem, zapominając widocznie o bólu.

- Czy ktoś ci kiedyś mówił, że jesteś głupia?

Naprawdę wdzięczny wilczek mi się trafił.

- Czasami się zdarza…

No cóż, swoją role trzeba grać do końca.

- To widać

Jego gładka, jasna skóra zaczęła przybierać odcień jasnego, brudnego brązu, a oczy zaszły niemal samymi białkami

- Kolego, co się z Tobą dzieję? Pomocy!- zaczęłam krzyczeć z jak największym przejęciem- Trzymaj się, zatrzymam jakiś samochód!

- Ani mi się waż!- ciężki, gardłowy głos nie należał do człowieka. Obróciłam się w jego stronę. W oczach czarnych niczym węgiel nie dostrzegłam nawet odrobiny człowieczeństwa.

W książkach pisali, że pierwsza przemiana rzadko się udaje i wychodzi z łaka stwór niezidentyfikowany, a każdy przypadek jest bardziej lub mniej do wilkołaka podobny. Ten przypadek był wręcz komiczny. Dziwny kolor skóry, z której zaczęły wychodzić malutkie, czarne włoski, ale nierównomiernie rozmieszczone. Zęby ludzkie, ale oczy jak u wilka i bardzo przygarbiona postawa. Jednak fakt, że był bardzo wysoki i dobrze zbudowany dodawał mu powagi. Dodatkowo wielkie wilcze łapy z ostrymi pazurami, które zaczęły nieoczekiwanie zbliżać się do mojej głowy. Byłam już gotowa użyć swojej mocy, kiedy dwie pary rąk złapały go i ubezwłasnowolniły. Każdy skupił się na młodym wilku, kiedy niespodziewanie ujrzeli błysk flesza.

- Boże, co za show! Jesteście jakimiś aktorami?- speszyłam się nieco, co nie było udawane.

Siódemka piekielnie seksownych facetów w samych bokserkach! W głowie mi zaszumiało i nie wiedziałam, gdzie mam podziać swoje oczy

- Jeśli to sen, to nie chcę się budzić…- wszyscy zaniemówili.

Dwójka z przybyłych wilkołaków odeszła ze swoim młodym członkiem stada w stronę lasu, rzucając mi na odchodne szeroki, wilczy uśmiech. Ich feromony były zbyt intensywne… A mój ojciec opowiadał, że łaki, a w szczególności wilkołaki są niebezpieczne i odrażające.

- Jak tu się znalazłaś?- rozpoznałam ten głos.

- Musisz być jego bratem!- pisnęłam z ekscytacji, czego nie musiałam udawać. Jeśli się zastanowić, to pierwszy raz miałam tak bliski kontakt z wilkołakami. Był to bardzo przystojny, starszy brat.

Gniew królujący w ich duszach ulotnił się i moje reakcje zaczęły ich bawić. Ja jako zwykły człowiek nie byłam przyzwyczajona do takich widoków, kiedy dla nich było to czymś naturalnym.

- Tak, zgadłaś- rzucił krótką odpowiedz, powstrzymując się od śmiechu.

- Jechałam właśnie do miasta, kiedy zobaczyłam, że Twój brat wysiada w bardzo niezdrowym stanie na jakimś pustkowiu. Nie wiem co to za choroba, ale nie wyglądał za dobrze, wręcz upiornie.

- To bardzo rzadko choroba…- nie chciał spojrzeć mi w oczy- I czasami nad sobą nie panuję, dlatego na przyszłość proszę uciekać, jak ktoś mówi, że jest Pani w niebezpieczeństwie.

- Myślałam, że sobie poradzę. Uczyłam się kiedyś judo.

- Proszę myśleć na przyszłość bardziej o swoim bezpieczeństwie- wtrącił Alfa i … obudziłam się w pociągu, który był blisko celu mojej podroży.

Powinnam ponownie wypożyczyć książki ze szkolnej biblioteki łowców. Dzięki nim byłam gotowa zablokować swoje myśli i zatrzymać wspomnienia. Jednak moc Alfy była wystarczająco potężna, żeby doprowadzić mnie do omdlenia. Przysięgłam sobie, że będę omijała wilkołaki szerokim łukiem. Kto wie, co one jeszcze potrafiła, czego nie opisali nawet w najstarszych księgach. Nauczyciele powtarzali nam bardzo często, ze wiedza o istotach ciemności nie jest do końca poznana.

Średnia ocena: 0.0  Głosów: 0

Zaloguj się, aby ocenić

    Napisz komentarz

    Zaloguj się, aby mieć możliwość komentowania