łowczyni zmierzchów
kiedy pojawiło się niejasne przeczucie
pierwszy przebłysk wątpliwości wkradł się w myśli
przyszpilone zwojami już nie wzlecą
pokrętne utkane z lepkich nici zawieszone nad nami
przeznaczenie
trzymałaś kruche ciałko niczym skulonego żebraka proszącego o życie
radosny optymizm narodzin porozrywał na kawałki nadzieję
jak pękniety wazon byłem wybrakowany i nikt mnie nie mógł naprawić... mamo
za oknem mrok mieszał się z krzykiem sowy płomykówki
nie odleciała jeszcze choć wkrótce zniknie razem z nią
Komentarze (16)
pierwszy przebłysk wątpliwości wkradł się w myśli jak bezszelestny motyl
przyszpilony zwojami już nie wzleci
ino bym tego bezszelestnego motyla zamienił na coś innego.
Pozdrawiam.
Dziękuję pięknie za zajrzenie i sugestię. Może pomyślę.
Serdecznie pozdrawiam
Pozdrawiam
Pozdrawiam
Ładne porównanie i ładne przedstawienie smutku ?
Miłego dnia
Pozdrawiam serdecznie
Pozdrawiam.
Sama już nie wiem czy lepszy optymizm, czy sama nadzieja. Pozdrawiam
Pozdrówka
Napisz komentarz
Zaloguj się, aby mieć możliwość komentowania