L-RP List do Św. Mikołaja, czyli kontrakt czerwonego z kostuchą

Fałszywy Obłudniku czy inaczej Dobrodzieju Mikołaju.

Pisze ten list, bo nie wierzę, że śmierć ma cię w dupie. Kontrakty z tą kupą kości tylko przybliżają cię do niej, ale od początku.

Jako młode dziecię byłem wręcz tykającą bombą wszelkich emocji, kiedy znając już podstawy posługiwania się kalendarzem określiłem, że za dwa dni nadejdzie ten dzień. Nie muszę chyba podawać jego nazwy, zresztą nawet jej nie pamiętam. Czekałem na ciebie z utęsknieniem każdego roku. Wyczekiwałem twych sunących po torze z gwiazd sań i cichych kroków w naszym salonie. Matka zawsze powtarzała, że pojawisz się tylko wtedy gdy zasnę. Miałem moralny zakaz opuszczania pokoju do godziny piątej rano włącznie. Podobno w naszym zasmolonym kominie twój ochrypły głos postawnego staruszka słychać było punkt czwarta pięćdziesiąt siedem. To od początku budziło we mnie potrzebę logicznego wytłumaczenia. Zaczęło się, kiedy miałem jakieś dwanaście lat od niewinnego eksperymentu. Był złożony z dwóch etapów

Etap 1: Nie napisać listy żądań ewentualnie prezentów.

Etap 2: Rozmieszczenie pinesek pod kominkiem bądź w przypadku ich braku wysmarowanie podłogi świeżym masłem.

Plan był prosty i przejrzysty. Czy bez tego świstka przylecisz do mnie, a jeśli tak to, czy unikniesz pułapki jak osoba nadludzko wyposażona?

Efekt był rozczarowujący. Szczegółów nie zdradzę, bo ci na grzyba potrzebne.

Od tamtej chwili jednak moja względna sympatia przerodziła się w obsesyjną chęć ujrzenia twojej przepełnionej bólem śmierci. Kombinowałem na wszelkie sposoby, aby moje zamiary doszły do skutku, choć w połowie pozytywnego. Drugą połowę by się nadrobiło za rok. Jednak każdy plan kończył się wizyta na oiomie mojego starego. Dwa lata temu amputowali mu kciuka, bo koniecznie musiał wkładać łapę w pułapkę na niedźwiedzia. Wszystko to dla zasranych krakersów. I tak chciałem cię załatwić pułapka na niedźwiedzie.

Reasumując, kolejne śmiałe pomysły, które w mej głowie rodziły się obficie, lądowały na liście porażek mojego życia.

Nie wiem jak to robisz sukinkocie, ale udaje ci się. Za każdym razem ci się udaje. Mam jeszcze jeden ostatni pomysł. Wpadnę tam do ciebie na tę lodową pustynię. Klasyczna masakra pośród elfów zawsze się sprawdza.

 

Pozdrawiam ciepło

Alberto Bulligoni.

Średnia ocena: 4.8  Głosów: 4

Zaloguj się, aby ocenić

Komentarze (6)

  • Szudracz 29.05.2018
    Nie lubię Mikołaja. :) Podoba mi się z punktu widzenia już osoby dorosłej. :)
  • marok 29.05.2018
    Ja chyba lubię ale chciałem napisać coś innego
    :)
  • Canulas 29.05.2018
    "Pisze ten list, bo nie wierzę, że" - ę

    "I tak chciałem cię załatwić pułapka na niedźwiedzie." - pułapką.

    Oryginalny pomysł. Wykonanie całkiem znośne. Wystartowałeś
  • marok 29.05.2018
    Kurde z początku zalecialo takim: O nawet to znośnie napisał.

    Dopiero za trzecim razem się ustabilizowało :)))
  • Justyska 30.05.2018
    A to urwis z tego Mikołaja, nie dał się załatwić:) Fajny pomysł na list do Mikołaja.
    Pozdrawiam
  • marok 30.05.2018
    No chciałem trochę inaczej podejść do sprawy. Żeby nie było że na łatwiznę poszedł ;)

Napisz komentarz

Zaloguj się, aby mieć możliwość komentowania