Uwaga, utwór może zawierać treści przeznaczone tylko dla osób pełnoletnich!

Luciferium

Arcykapłan Francipek spoglądał zza kuloodpornych szyb swego satanomobilu, na obrzydliwy wielotysięczny tłum którym tak bezbrzeżnie, niewypowiedzianie gardził.

Tłum falował, krzyczał i śmierdział.

Pojazd zatrzymał się a uzbrojony bysior otworzył drzwiczki. Kapłan wysiadł ostrożnie, uważając by powłóczysta czarna szata nie dotknęła brudnej ziemi. Flesze rozbłyskiwały wśród pierwszej z trzech światowych nocy ku czci samego diabła.

Był ambasadorem piekieł, namiestnikiem, namaszczonym, jedynym. Ktoś gwizdnął, ktoś rzucił przekleństwem.

Nienawidzili go a ich nienawiść jak rozgrzany wulkaniczny pył oblepiała jego pomarszczone rysy, z wiekiem co raz mniej ludzkiej twarzy.

Wąskie szparki źrenic starca zlustrowały zidiociały, bydlęcy tłum.

 

Śmieci tego padołu, przybyły licznie by powitać fatum swego żywota. Telewizyjny helikopter jak mucha unosił się nad ogromnym gównem, przesyłając transmisję do teleodbiorników na całym świecie.

Jakaś obdarta kobieta o pustych oczach rzuciła w niego nadgniłym, cuchnącym płodem, który przykleił się do szyby zostawiając zielono - czerwoną smugę.

Na skinienie starca ochroniarze wywlekli ją z tłumu i zakatowali kopniakami.

- To powinno ich uciszyć.

Kraj który właśnie odwiedzał był zrujnowanym gospodarczo państwem o niewolniczej historii - zakulisowo podzielony między żydów, mafię i masonerię. Rządził nim marionetkowy prezydent Dupa a towarzyszyła mu jego skarlała małżonka.

Przybyli i ucałowawszy mu pierścień, pokłonili się w pas.

- Zapraszamy waszą godność - powiedział, pocąc się obficie prezydent, poruszając przy tym mechanicznie pożółkłą szczęką. Podczas gdy wojsko uspokajało rozjuszony tłum, Francipek udał się do pałacu po czerwonym niczym ozór diabła dywanie. Drzwi ciemnego dębu zamknęły się za nim i jego świtą, kładąc kres wrzaskom i oddzielając od spojrzeń pospólstwa.

 

Po nocy w której kazał prezydentowi patrzeć jak wyznawcy ciemności popełniają grupowy gwałt na jego brzydkiej (choć jak chodzą słuchy, dobrotliwej) żonie, zawieźli go na największą czarną mszę w miejscowości nazywanej Styksem ze względu na toksyczne składowisko odpadów do którego napływały śmieci z całej Europy.

Bose dzieci brodziły po kostki w gnoju, spokojnie przyglądając się widowisku ze zrezygnowanym na wpół obłąkanym z nieszczęścia wzrokiem. Karawan opancerzonych wozów jechał przez zapomniane przez boga wsie.

Dziś do Styksu napłynęło jeszcze więcej śmieci, ponad dwa miliony.

Stali stłoczeni w sektorach przedzielonych drutem kolczastym pod napięciem. Niektórzy ledwo żywi ze zmęczenia szli tu całą noc. Oczywiście nie z własnej woli.

Spędzono ich tu pod karą przymusowych robót. Stali teraz wynędzniali, wdychając gazową mieszankę toksyn do przeżartych chorobą płuc.

 

- Falujące morze nienawiści - pomyślał Francipek wchodząc na podwyższenie.

Na ogromnych rozmiarów telebimach zamigotała jego podobizna a strategicznie rozmieszczone głośniki buczały podprogowo zachęcając do gwałtów i samobójstw.

Arcykapłan kaszlnął w mikrofon drobinkami żółtej flegmy - przekrwione oczy straceńców obróciły się ku niemu z wyczekiwaniem początku końca. Para zżeranych trądem łysych pedałów kończyła właśnie zarażać się hivem.

- Ademus Satanus, tramtalala bęc! - melodyjnie zarzęził Arcykapłan mroku. Kamery uchwyciły jego czarny jak opasła pijawka język.

Słońce pokryło się czarną tarczą zaćmienia a na ludzi padł cień zwierzęcego strachu.

Trupio blady heroinista dawał sobie w żyłę, prąd ogrodzenia poraził jakąś czarnoskórą dziewczynkę.

- Witajcie skazańcy, obleczone mięsem trupy! - Przybyłem przedłużyć agonię w waszym beznadziejnym kraju, utopić nadzieję waszej bezsensownej egzystencji! Jeśli mieliście nawet najcieńszą - porzućcie ją, ponieważ wasz los nigdy nie ulegnie poprawie. Jesteście słabi i obrzydliwi - sami to wiecie. Wasze cherlawe dzieci przeklinają was, marząc o lepszym wyśnionym świecie...tylko śmierć nadejdzie.

Ale nawet ona was nie wyzwoli...- ktoś zawył przeciągle i potępieńczo.

- He, he, he - do końca waszej, tfu - absurdalnej egzystencji będziecie pracować na chwałę waszych panów, wy bezrozumne zwierzęta...w ogóle by mnie tu nie było gdyby nie to że bardzo chciałem zrobić wam przykrość, parchy!

 

Zakołysał jadowicie zieloną laską zwieńczoną podobizną łba węża. Jakiś mężczyzna krzyczał - zabijcie mnie, zabijcie! Nikt nie zwrócił jednak na niego uwagi.

Kapłan zasyczał a szparki w jego gadzich oczach jeszcze bardziej uwydatniły bestialską naturę ich właściciela. Wielka czerwona chmura oberwała się i na zebranych lunął kwaśny deszcz, parząc ich skórę. Niektórzy łapali krople do ust, drudzy wytrzeszczali oczy by nie musieć już widzieć, trzeci rwali sobie żyły zębami.

Francipek wyciągnął penisa i oddał mocz na szalejący motłoch, śmiejąc się ochryple. Gdy skończył, ledwo łapał oddech, ocierając łzy szczęścia.

 

- Dobra - rzekł do mikrofonu; - a teraz wysadzimy was wszystkich w powietrze.

Średnia ocena: 4.7  Głosów: 7

Zaloguj się, aby ocenić

Komentarze (7)

  • Violet 28.03.2017
    Ależ piekielna wyobraźnia! Postawię 3+, za makabrę, i pomysł, i... chyba aluzję ;)
  • Pasja 28.03.2017
    Henear masz jaja i ogrom wiedzy. Historia z życia wzięta i na czasie. Tylko z czego tu się śmiać. Tu trzeba zapłakać i głośno krzyczeć. Pozdrawiam wiosennie.
  • Marian 28.03.2017
    Aluzyjnie, aluzyjnie, ale bardzo ładnie napisane.
    Wyłapałem jeden błąd: "Nienawidzili go a ich nienawiść jak rozgrzany wulkaniczny ..."
    Przed "a"powinien być przecinek.
  • Adam T 28.03.2017
    Ciekawie mieszasz makabrę i dziecinadą (Ademus Satanus tramtala bęc :), odniesień nie będę wyliczał, bo znów nastukam więcej niż Ty. Jest małe zamieszanie w dwóch miejscach. Pierwsze to przemówienie Francipka. Wplotłeś w tok wypowidzi myślniki. One są po to (one chociaż zalecane są w takich miejscach pauzy lub półpauzy), żeby zasygnalizować, że wypowiedź lub jej część właśnie się skończyła i zaczyna się narracja (czyli np powiedział, zapytał), u Ciebie natomiast zastępują przecinek, więc ja obstawałbym w tych miejscach za przecinkami, względnie śsrednikami. Po wykrzykmiku oczywiście nie. Tam nic nie trzeba.
    "Ale nawet ona was nie wyzwoli...- ktoś zawył przeciągle i potępieńczo."(tutaj powinno być tak, ostatnie zdanie przemówienia bez akapitu, a potem, od okapitu, np. Na te słowa ktoś zawył..., albo W tym momencie ktoś zawył... Możesz to też zapisać dalej za przemówieniem, bez akapitu, po pauzie lub półpauzie i potem dalej, po kolejnej, "He, he, he...", ale zamiast myślników, przecinki.
    Przy okazji, ogromna piona za tekst, temat, gore w opisach, zjadliwy humor i.... Piona i już:))
  • Freya 28.03.2017
    Dobry tekst - pokazałeś wreszcie pazura takiego, że heya. Tak nawiasem mówiąc, to nasz cudowny kraj zajmuje obecnie chyba trzecie miejsce w Unii Europejskiej - pod względem liczby samobójstw. Nigdy się tymi danymi nie chwalono; no bo zawsze lepiej jest podawać jakieś dotyczące np. wypadków drogowych, ale zawsze - właśnie liczba samobójstw była najwyższa. Pozdrowionka. ;)
  • Henear 28.03.2017
    Trudno widzieć jasną przyszłość gdy nieustannie jest się zalewanym negatywnymi treściami, jak nie katolickie poczucie winy i hipnoza by się umniejszać ciągle cierpiąc... to polityczne pieprzenie i wojenki na czele ze zeschizowanym Kaczyńskim. Koszty życia są drogie, ludzie musza brać kredyty, nieraz pracować w trudnych warunkach by utrzymać rodzinę - specjaliści wyjeżdżają za granice bo tam im zapłacą tak jak powinni.
    Młodzi ludzie nie wiedzą co ze sobą zrobić, rodzice zabiegani mają mało czasu, rówieśnicy płyną z prądem - brak aktualnych autorytetów, wskazania dobrego kierunku - tylko ciągła rywalizacja, kto osiągnie większy "sukces" i zadyma więcej panien. Ludzie dochodzą do wniosku że jak nie drzwiami to oknem.
    Pozdro.
  • Anonim 28.03.2017
    przyszłam chwalić, pod same piekielne niebiosa, a co, a czemu by nie, nieważne gwiazdki, choć mogę pomalować z pięć albo i więcej, jak będzie trzeba.

Napisz komentarz

Zaloguj się, aby mieć możliwość komentowania