Lucyann

Luis

Nie wiem, co mną kierowało tego wieczoru. Przyjęcie było nudne, zupełnie jak jego gospodyni. Tylko jej córka, cherlawa, bladolica dzierlatka stanowiła swego rodzaju rozrywkę. Jeszcze nie kobieta, ale już nie dziecko. Panna smukła, nieśmiała i zdecydowanie za mało rozmowna. Byłaby nawet dobrą partią zważywszy na majątek jaki, jej przypadnie lecz zbyt często mdleje z durnych powodów. Jednak przyjąłem to zaproszenie pod naciskiem matki, której już się wnuki marzą. Znudzenie jakie mnie dopadło, stało się tak silne że ziewnąłem ukradkiem i naprędce postanowiłem uciec z dworku. Dopiłem kieliszek. Obscenicznie krzywiąc się, udałem zawrót głowy. Matka pobladła i chwyciła mnie pod ramię.

-Luis!- warknęła mi do ucha- tylko mi nie mów, że znów się upiłeś nicponiu- syknęła, tak jak tylko ona potrafi. Stłumiłem uśmiech.

-Ależ matulu. Gdzie ja?- Stałem się w tym całkiem dobry.

-Wyprowadź go- warknęła na naszego służącego. Henryk, jakżeby inaczej mój rówieśnik. Mocnej budowy chłopak. Mocno złapał mnie za ramię.

-Paniczu proszę wybaczyć…- pociągnął mnie, jak na jego możliwości, dość delikatnie. Zdążyłem usłyszeć tylko jak matka naprędce się tłumaczy.

-Taka słaba głowa?- usłyszałem piskliwy głosik. Młodsza siostra, panny na wydaniu.

-Elizo, maleńka moja… a lalki to ty w pokoju nie zostawiłaś?- te bystre brązowe oczy natychmiast zdławiły rozbawienie, które we mnie narastało. Jak na sześciolatkę widać było że jest rozgarnięta.

-Powiem mamie że znowu mi dokuczasz! Klaudia za ciebie nie wyjdzie!- Nawet bym nie chciał. Przeszło mi przez głowę. Postanowiłem, czym prędzej spławić dziewuchę.

-Ty na mnie doniesiesz to ja powiem, że nie spałaś tylko przez cały wieczór podjadałaś słodycze pod stołami- Poczerwieniała na twarzy jak pomidor.

-Ja ci dam!- krzyknęła za głośno. Zwróciła na nas uwagę gości. No to po mnie.

-Co to za maniery- delikatny kobiecy głos sprawił, że rozkrzyczana dziewczynka zbladła.

-Ciociu Lucy, ja tylko…- Gdy ujrzałem tę kobietę dopiero poczułem szum w głowie. Na chwilę wszystko ucichło. Gdy się ocknąłem patrzyła na mnie jak na tumana.

-Ogłuchłeś?- spytała wykrzywiając w kpinie śliczne wargi. Jej czarne długie loki nadawały jej dzikiego wyglądu a złote jak u wilka oczy przeszywały na wskrośl. To jest ta kobieta. Powiedziała coś czego nie usłyszałem, myśląc o zaciśnięciu dłoni na jej, jędrnych…

-Najmocniej przepraszam!- Kto jak kto, ale matka wie kiedy wpaść- Miło mi widzieć… Och i panicz również jest. Do holu wszedł wysoki mężczyzna. Szczupłej lecz nie słabej budowy. Podobieństwo do jego siostry było uderzające. Lecz jego włosy choć czarne pozostawały proste i elegancko ułożone. Zielone hipnotyzujące oczy zdawały się jarzyć w ciemności. Nie zdobył się nawet na fałszywy uśmiech tylko od razu spojrzał w moim kierunku.

-Miło mi spotkać tak zacną osobę jak pani… Lady Crowl- odpowiedział jej patrząc na mnie. Odpowiedziałem na to wyzwanie równie zaciętą miną.

-Tak się jednak cieszę się, że przyszliście. Szkoda iż zdrowie hrabiny nie pozwoliło jej przybyć.

-Matka czuje się dobrze, jednak wolała pozostać w posiadłości aż do rozwiązania.

-Michaelu, spójrz lady Blackmoore. Chcę z nią porozmawiać- mężczyzna spuścił ze mnie wzrok i pociągnięty za ramię przez czarnowłosą piękność, pospiesznie się pożegnał i zniknął z nią w tłumie gości. Wyprowadzono mnie do powozu i wtedy rozpętała się burza. Lecz żadne słowa mej rodzicielki nie mogły mi wybić z głowy tej czarnowłosej kobiety.

Następne częściLucyann Lucyann

Średnia ocena: 4.0  Głosów: 1

Zaloguj się, aby ocenić

Komentarze (2)

  • krajew34 05.12.2018
    Zapowiada się nawet dobrze, tylko z braku kategorii nie wiem, czego oczekiwać.
  • Nithael07 05.12.2018
    Jeszcze nie wiem w którą stronę pójdę ale określe to z czasem

Napisz komentarz

Zaloguj się, aby mieć możliwość komentowania