LBnP6 Ludzie-gotowanie-los
BZZZZZ…
- Scheisse. Gdzie jest mój Wartburg?
- Przed chwilą tu stał. Ci goście z ONKFZ musieli go ukraść.
- Skąd?
- No, z ONKFZ. Źle to wymawiam?
- W dupie mam jak to wymawiasz. Gdzie jest mój… Trudno, wrócę autobusem. A ty znajdź tych drani z ONKFZ. Czymkolwiek to jest.
- Jasne, tak. A co zrobić z tym kucharzem, który ugotował twój los w zupie?
- Możesz mu wsadzić w dupę lupę. Nie obchodzi mnie to.
- Ale to był los na milion marek.
- O, w takim razie przyprowadź go do mnie.
- To znaczy gdzie? Bo to dość szeroka kategoria.
- No, do tego… No, tam.
- Aha, dobra. To tam każę mu iść.
BZZZZZ…
- Przepraszam, gdzie jest Stuler? – zapytał Frank młodego pomocnika kucharza.
- A co, panie? Ni ma. Uciekł za żelazną kurtynę do żelaznej damy.
- To znaczy?
- No, w kiblu jest. Przepraszam, bo ludzie czekają.
- Gdzie?
- No, tam. O, widzi pan?
- Nie. Zresztą, nieważne. Jak przyjdzie, to proszę powiedzieć, żeby poszedł do szefa GBCBT. On się z nim rozmówi jak wilk z przepiórką.
- Przepiórkę podawaliśmy w zeszłym tygodniu.
- To poproszę.
- Ni ma. W zeszłym…
- Aha.
BZZZZ…
- Poproszę przepiórkę, delikatnie naczosnkowaną.
- Ni ma.
- Co?
- Przepiórka była w zeszłym tygodniu.
- Ten drań mnie oszukał.
Padły strzały, a pomocnik kucharza osunął się na ziemię.
- Nie oszukał cię – powiedział głos. Mógł to być narrator albo sumienie Franka. – Po prostu nie możesz cofnąć się w czasie, robiąc tylko Bzzzz.
- Naprawdę?
- Tak.
- No to teraz też nie mogę się cofnąć, żeby nie zastrzelić tamtego faceta?
- Niestety nie. Trzeba odpowiadać za swoje czyny. I myśleć z wyprzedzeniem.
BZZZZ…
- Faktycznie nie działa. Dalej tu jestem, a on leży na ziemi.
Głos milczał. Za to inny odezwał się zza szyby.
- Jeść!
Teraz ich dostrzegł. Ziemiste twarze, wykrzywione usta i podkrążone oczy wpatrzone we Franka.
- Chcemy jeść! – wołali.
Ruszyli do przodu, przeskoczyli barierkę i próbowali rozbić szybę. Frank rzucił się do ucieczki. Odgrodzili mu wyjście, więc pobiegł w kierunku toalet, gdzie wypróżniał się Stuler.
- Otwieraj! – zawołał Frank, dudniąc pięściami o drzwi.
- Zajęte! Aż do odwołania!
- Stuler?
- Tak. A co?
- Ugotowałeś los mojego przełożonego w zupie. Coś ci to mówi?
- Nie, ja… Nie macie dowodów.
- Uwierz mi, nie potrzebujemy ich. Wyłaź i chodź ze mną.
Frank poczuł ból w nodze. Jedna z tych bezosobowych istot go ugryzła, a reszta cały czas się zbliżała.
- Stuler, draniu! Otwieraj! Oni chcą jeść.
- Tak? Teraz mam ci pomagać? Negocjujmy.
- Mów, czego chcesz.
- Powiesz przełożonemu, że skoczyłem z mostu, a tak naprawdę załatwisz mi transport za granicę. Zniknę z radarów twego szefa.
- Zgoda. Wyłaź!
- Pamiętaj o warunkach.
Stuler opuścił toaletę, uwalniając masę smrodliwego zapachu.
- Co tak śmierdzi?
- Pozbyłem się swoich grzechów. Chodźcie, ludzie. Dostaniecie to, czego pragniecie.
Wszyscy ruszyli za Stulerem, a Frank zdał sobie sprawę, że on sam nigdy nie będzie miał takiego posłuchu wśród ludzi.
BZZZZZ…
- Co ty robisz? – Frank usłyszał głos. Tym razem należał on do jego przełożonego, Obera.
- Ja?
Frank zdał sobie sprawę, że leży na ziemi. Przenikliwe oczy przełożonego wpatrywały się w niego, sypiąc iskrami nienawiści.
- Wstawaj.
- Co się stało?
- A skąd mogę wiedzieć? Coś zabuczało, przewróciłeś się i tyle.
- Naprawdę? To znaczy, że się udało.
- Co?
- Potrafię przemieszczać się w czasie i przestrzeni.
- Tak? Ja też. Kilkaset metrów w parę minut. Przestrzeń i czas.
- Ale ja potrafię to robić niezależnie od siebie.
- Powinieneś dostać Nobla z fizyki. Znalazłeś Stulera?
- Tak.
- I co? Przyjdzie?
- Nie… Skoczył z mostu.
- Kłamiesz! Przekupił cię, co?
- Nie, naprawdę. Ja… Co pan robi?
- Zdradziłeś mnie!
Ober wyciągnął broń i wycelował we Franka z zamiarem oddania strzału.
- Masz coś na swoją obronę?
- Ja…
BZZZZZ…
- Kocham cię, wiesz? Chciałbym przeżyć z tobą resztę życia.
- Też cię kocham. Długo zwlekałeś by mi o tym powiedzieć.
- Niestety ktoś jest bardzo wkurzony obecną sytuacją. Nie możemy być razem.
Nie, nie chcę tego mówić.
Frank siedział na ławce w parku obok swojej ukochanej Grety. Znów było lato, a on czuł się młodszy.
- Dlaczego? Nie mów tak – odparła zrozpaczona Greta. – To wszystko przez Obera? Wolisz jego ode mnie!
- Przykro mi, ale służba wzywa.
Nie chcę tego znów powtarzać. Dlaczego nie mogę powiedzieć czegoś innego?
- Bo przeszłości nie da się zmienić – rzekł głos, a może Frank.
BZZZZZ…
- Scheisse. Gdzie mój Wartburg?
BZZZZZ…
- Masz mój los?
Frank pogrzebał w kieszeni. Znalazł cenny kawałek papieru.
- Jasne. Eee…
Nie wiedział, co powiedzieć. Nie pamiętał przyszłości. Bez tej wiedzy nie mógł zmienić przeszłości.
BZZZZZ…
Białe ściany, skrępowane ręce, jęki ludzi.
BZZZZZ…
Komentarze (10)
Utwór jest pierwszorzędny. Piona.
Żeby to tak zekranizować.
"- Potrafię przemieszczać się w czasie i przestrzeni.
- Tak? Ja też. Kilkaset metrów w parę minut. Przestrzeń i czas." - to zwłaszcza
Ukłony dla Autora
Napisz komentarz
Zaloguj się, aby mieć możliwość komentowania