Poprzednie częściLustrzane Królestwo - Prolog

Lustrzane Królestwo - Rozdział 1 (2/2)

- Cześć, Maia! – wykrzyknął Pwyll, przybijając jej piątkę.

- Co mamy pierwsze? – spytała, próbując odnaleźć się w ich planie lekcji.

- Historię. – odpowiedziała blondynka, która znała go już na pamięć. W końcu minęła połowa semestru.

- O jeny… Tylko nie historia, mamy test! – przypomniała sobie dziewczyna, zaciskając nerwowo palce na materiale czarnej sukienki w kwiatki, zakończonej białymi falbankami.

- Poprawimy! – machnęła dłonią Aylin, otwierając drzwi lekkim pchnięciem, po czym weszła do budynku. Byli spóźnieni pięć minut na zajęcia, co równało się z minusowymi punktami dla klasy II, które odrobią sprzątaniem dziedzińca i boiska. Blondynka nacisnęła klamkę do Sali historycznej i wsunęła się powoli do środka.

- Przepraszamy za spóźnienie, profesorze. – mruknęła z opuszczoną głową. Profesor Dallas skinął jedynie głową i nakazał im zająć miejsce. Robert Dallas był dwudziestosiedmioletnim mężczyzną uczącym w tej szkole historii. Wszyscy go lubili ze względu na to, że był dla uczniów wyrozumiały. A do tego też bardzo przystojny i niejedna nastolatka ukradkiem do niego wzdychała, marząc o tym, by spojrzał na nią inaczej niż w relacji uczeń-nauczyciel. Jego jedynym minusem było to, że ubierał się zbyt poważnie. Garnitury dodawały mu wieku, a nie odejmowały. Nadrabiał jednak to wszystko swoim poczuciem humoru. Pan Dallas podsunął im kartki z testami na ławki i spojrzał na zegarek.

- Macie siedem minut mniej na napisanie. Piszecie do dzwonka. Powodzenia. – uśmiechnął się do całej trójki. Aylin nie znała odpowiedzi na żadne pytanie. W zadaniach zamkniętych strzelała odpowiedzi, żeby nie było, że nic nie napisała. Po upływie wielu minut w końcu zadzwonił dzwonek, ochoczo zapraszając ich na przerwę. Po spakowaniu swoich rzeczy z ławek dwudziestu uczniów opuściło salę. Połowa ruszyła od razu pod kolejną klasę, inni ruszyli do sklepiku szkolnego, a Aylin z Maią skierowały się do dziewczęcej toalety.

- Jak Ci poszło na teście, Rudzielcu? – spytała, oczywiście przezywając ją pieszczotliwie.

- Fatalnie, a Tobie? – spojrzała na nią, naciskając przycisk, który miał włączyć światło. Jednak tak się nie stało. Uniosła lekko brew i wzruszyła ramionami. Najwyraźniej było popsute. Aylin podeszła do lustra, przeglądając się w nim.

- Zawaliłam. Dał bardzo trudne zadania. – westchnęła przeciągle, odwracając się przodem do niej. Pośladkami oparła się o umywalkę.

- Gdyby dał coś z początku działu, byłoby o wiele łatwiej, ale nie, on musiał wybrać coś ze środka. – skrzywiła się lekko i spojrzała ponownie w lustro. – Poczekaj, poprawię makijaż.

Sięgnęła do plecaka, szukając w nim swojej kosmetyczki. Gdy już ją złapała, wzdrygnęła się lekko.

- Tobie też zrobiło się tak zimno? – spojrzała na rudowłosą dziewczynę przez ramię, by sekundę później odskoczyć jak oparzona od umywalki. Lustro, w którym chwilę przedtem się przeglądała, rozpadło się na tysiąc drobnych kawałków, zasypując nimi umywalkę i podłogę. Spojrzała przerażonym wzrokiem na przyjaciółkę.

- Co Ty zrobiłaś?

- Ja?! Nic nie robiłam! To Ty stałaś koło tego lustra! – odparła nerwowo Maia, podchodząc bliżej umywalki. Przejechała opuszkami palców po resztkach szkła, które zostało w oprawie. Przyjrzała się swojemu odbiciu, wzdychając pod nosem.

- Musiało być już pęknięte, miało wcześniej rysy… - nie miała żadnego innego logicznego wyjaśnienia, co się tu stało. Po chwili wpatrywania się w pozostałości po lustrze rozdziawiła lekko usta.

- Aylin… Odwróć się! – pisnęła, wpatrując się w odbicie osoby, stojącej za jej przyjaciółką. Te złote oczy wydawały się świecić w ciemności… Kiedy Aylin się odwróciła, nikogo tam nie było. Spojrzała zdziwiona na Maię.

- Chcesz mnie nastraszyć? Kiepsko Ci to wychodzi. Chodźmy już. – burknęła, pakując swoje rzeczy do plecaka. Złapała kompletnie przerażoną dziewczynę za ramię i pociągnęła do wyjścia, zatrzymując się w połowie kroku. Miała wrażenie, że wdepnęła w coś mokrego, a na dodatek lepkiego. Wcześniej nie było tu nic rozlanego. Puściwszy rękę dziewczyny spojrzała w dół. Stała nogą w małej kałuży czerwonej cieczy, która ewidentnie wyglądała jak krew. Włoski na jej karku się najeżyły, a ona poczuła jakby zimny powiew wiatru owiał jej ciało. Obie spojrzały po sobie i z krzykiem przerażenia wybiegły z łazienki.

- Co się tam do cholery stało?! – spytała Maia, gdy wybiegły na trawnik przed szkołą.

- Nie mam pojęcia… Ale to nie było normalne…

Średnia ocena: 4.0  Głosów: 2

Zaloguj się, aby ocenić

Komentarze (3)

  • Ktokolwiek 04.08.2015
    "Wcześniej nie było tu nic rozlane." Według mnie poprwanie byłoby : "Wcześniej nie było tu nic rozlanego" ale nie mam pewności. z tego rozdziału już dowiadujemy się trochę więcej, bo poprzedni był raczej ubogi w iformacje :) na razie akcja jest dosyć powolna, ale mówi się, że nie wolno popędzać, bo to pogarsza jakość :) gdybyś pędziła z fabułą to pewnie bym nie nadążyła, bo mój mózg pracuje dzisiaj na najniższych obrotach :D na razie pod oboma częściami zostawię 4 i czekam na więcej :)
  • Ktokolwiek 04.08.2015
    A poza tym... JAK MOGŁY SIĘ NIE NAUCZYĆ NA HISTORIĘ?! :D to mój ulubiony przedmiot :D :D
  • sebaaaschan 04.08.2015
    mój też. XD Ale to postać, nie ja. :D

Napisz komentarz

Zaloguj się, aby mieć możliwość komentowania