Łzy Elaine — Wstęp

Elaine zawsze wierzyła w prawdziwą miłość, mimo że w życiu zaznała jej jedynie namiastkę.

 

Matka urodziła ją w wieku zaledwie szesnastu lat. Twierdziła, że to zmarnowało jej przyszłość. Często powtarzała, że żałuje, że nie oddała córki do bidula.

Wtedy miałaby święty spokój oraz choć jeden problem z głowy.

 

Ojca nie poznała nigdy.

 

Życie uśmiechnęło się do niej, gdy pewnego wyjątkowo upalnego lata poznała Arthura.

 

Zakochała się w nim na zabój. Był jej pierwszą, najszczerszą miłością.

 

Układało się pięknie, a ich plany sięgały dalekiej przyszłości, choć piętrzyły się przed nimi przeszkody, które dla wielu byłyby nie do pokonania.

 

Im się udało.

 

Pierwsze dwa lata znajomości żyli na odległość i Elaine z ręką na sercu mogła powiedzieć, że pomimo częstych sporów to były najlepsze dwa lata jej życia. Uśmiech rzadko schodził z twarzy, a powodowała go nawet zwyczajna wiadomość z rana o treści ”miłego dnia„.

 

Czuła się wyjątkowo.

 

W zimie zamieszkali razem. Była pewna, że poznali się na tyle dobrze, że nic nie będzie w stanie tego zniszczyć.

 

Niestety.

 

Arthur pokazał swą prawdziwą twarz.

 

Uzależnił przerażająco wrażliwą istotę od siebie i bawił się każdą jej emocją.

 

Nie potrafiła odejść. Tak bardzo kochała tego człowieka.

 

Nie raz jednak miała ochotę rzucić to wszystko w diabły. Wynieść się i zniknąć bez słowa.

 

Przez następne trzy lata przyjmowała z zaciśniętymi zębami raniące ją słowa.

 

On – mężczyzna, za którego mogłaby oddać życie, chyba tak naprawdę jej nienawidził. Nieraz usłyszała, że już jej nie chce, że jest okropna, do niczego się nie nadaje, a jedyne, co potrafi to go denerwować. Wypominał moment, w którym wyciągnął ją z emocjonalnego dołka i zabrał od matki.

 

Przytakiwała i za każdym razem przepraszała za swoje złe zachowanie, obiecywała, że nie będzie go już tak bardzo denerwować.

 

Wtedy przychodziły dni, kiedy było jak na początku ich znajomości. Odczuwała szczęście takie, które pozwalało wręcz unosić się nad ziemią.

 

Potem znów Arthur znajdywał rzecz, przez którą miał prawo się rozgniewać.

 

Elaine stała się wrakiem człowieka. Przemoc psychiczna zniszczyła ją doszczętnie, lecz serce wciąż ślepo kochało.

 

I wtedy ją zostawił. Dla Elaine życie się skończyło, bo przecież jak funkcjonować bez kogoś, kto był jak powietrze?

 

Niezbędne do dalszego istnienia.

Średnia ocena: 4.8  Głosów: 4

Zaloguj się, aby ocenić

Komentarze (7)

  • Aisak 07.08.2019
    Miłość...
    Było miło, lecz została w gardle ość.
  • Bogumił 07.08.2019
    Cusz faceta się powinno wysłać na rok do chińskiego obozu reedukacyjnego albo do ruskiej kolonii karnej. Po powrocie byłby słodszy od żelu na oparzenia.
  • Witam,
    Świat pełen jest niestety takich historii.
    Ładnie została opisana choć bardzo powierzchownie - jakby streszczenie, czy wypracowanie. Za mało emocji, odczuć bohaterki, jej rozterek - co nie pozwala nam się do niej zbliżyć emocjonalnie i wczuć w jej położenie. Nie ma tu też opisanej zadnej sytuacji stanowiącej przykład tego, co się działo w tym związku. Są tylko suche opisy.
    Niemniej technicznie opowiadanie zgrabnie napisane. Czyta się je płynnie, lekko.
    Pozdrawiam
  • hayatvesx 07.08.2019
    To jest jedynie wstęp do całej powieści, właśnie dlatego wszystko jest opisane bardziej powierzchownie
  • betti 07.08.2019
    Jakby plan wydarzeń pod powieść, te rozstrzelane zdania niczym rozdziały - inaczej nie można sobie tłumaczyć braku płynności tekstu.
  • hayatvesx 07.08.2019
    Tak, to jedynie wstęp do całej powieści, dlatego wszystko opisane jest w taki sposób
  • Hestia 07.08.2019
    Szczerze mówiąc, nie przekonuje mnie ten wstęp, może dlatego, że wolę prologi? W każdym razie szkoda, że choć zgrabnie napisane, to właściwie pozbawione emocji, takie suche. No nic, zajrzę do kolejnej części, może bardziej przypadnie mi do gustu. :)

Napisz komentarz

Zaloguj się, aby mieć możliwość komentowania