Mad world
Żyjemy w czasach, które pozbawiły nas nadziei na lepsze jutro, w czasach które zabiły w nas prawdziwe "ja"-o ile w ogóle istniało. Jesteśmy gwałceni tysiącem złych słów, inni myślą, że znają nas lepiej, że mają prawo nas oceniać. Każdy kolejny dzień przypomina tę samą starą piosenkę, w której nieprzychylny dla nas tekst piszemy sami. Codziennie trzymamy swoje zniszczone marzenia wysoko, przed sobą, w końcu musimy pamiętać, że je mieliśmy. Zabijamy się leżąc pijani pośród potłuczonych butelek i marzeń, a nasze łzy wypełniają kieliszki. Zasypiamy w tym syfie mając nadzieję, że kiedy się obudzimy coś sie zmieni, cokolwiek... Jednak nic się nie zmienia, a my trwamy dalej ,mimo że nasze wnętrza są już na zawsze wyżarte trucizną. Tracimy siebie, a ciąg zdarzeń, wszystkie okoliczności nie pozwalają nam iść dalej. Zabija nas ból, który paraliżuje i pozbawia nadzieji. Żyjemy umierając i umieramy żyjąc, ale to nic, w końcu musimy isć dalej, do nikąd..
Komentarze (10)
„Żyjemy w czasach, które pozbawiły nas nadziei na lepsze jutro”
Ani chybi będzie wojna. Więźniowie obozów koncentracyjnych mieli przynajmniej nadzieję, że to się kiedyś skończy, że przyjdzie wyzwolenie. Dzisiejsza młodzież nie ma żadnej nadziei, ze jutro będzie lepsze, a że akurat nie ma czynnych obozów koncentracyjnych w pobliżu, w których można by się zamknąć to nie ma nadziei na wyzwolenie. Będzie tylko gorzej. Aż nadejdzie wojna i będzie można mieć nadzieję, że się ona skończy, czyli że będzie lepsze jutro.
„Każdy kolejny dzień przypomina tę samą starą piosenkę, w której nieprzychylny dla nas tekst piszemy sami.”
No, będzie wojna, to pewne. Wtedy nie będzie czasu pisać ciągle tych samych piosenek, b trzeba będzie walczyć, a więc sytuacja ulegnie daleko idącej poprawie.
„Codziennie trzymamy swoje zniszczone marzenia wysoko, przed sobą, w końcu musimy pamiętać, że je mieliśmy.”
Nie warto realizować marzeń w czasach pokoju, bo są one miałkie i bezsensowne, a poza tym to na pewno się nie uda ich zrealizować. Najlepiej jakby była wojna, bo wtedy można marzyć o zwycięstwie.
„Zabijamy się leżąc pijani pośród potłuczonych butelek i marzeń, a nasze łzy wypełniają kieliszki.”
Musi być wojna! Lepiej się zabić na wojnie, bo podczas ostrzału artyleryjskiego stłuczeniu ulegną nie tylko butelki ale i kieliszki. W całości pozostaną jedynie marzenia, że wojnę wygramy.
„Zasypiamy w tym syfie mając nadzieję, że kiedy się obudzimy coś sie zmieni, cokolwiek...”
Gdybyż tylko była wojna! W okopach na froncie nie można spać, bo wróg głośno strzela, więc nie trzeba się budzić.
„Tracimy siebie, a ciąg zdarzeń, wszystkie okoliczności nie pozwalają nam iść dalej.”
Ach, wojno! Tylko na wojnie to wróg nie pozwala iść dalej a nie własne lenistwo, gnuśność i tracenie czasu na bzdury.
„Zabija nas ból, który paraliżuje i pozbawia nadzieji.”
A na wojnie zabija wróg, co jest daleko lepsze z punktu widzenia uczestnika, bo nie ma nic gorszego niż być pozbawionym nadziei. Nawet już w obozie koncentracyjnym było lepiej, bo mieli przynajmniej nadzieję na ocalenie, a dziś to tylko syf, malaria i koronawirus. No nie, tak się przecież nie da.
„Żyjemy umierając i umieramy żyjąc, ale to nic, w końcu musimy isć dalej, do nikąd..”
A więc wojna! Na wojnie to dopiero pożyjemy pełnią życia, że nawet śmierć jest niestraszna, a iść musimy dalej, na Berlin, Pekin, Waszyngton, Moskwę albo Kapsztad. O, i to jest coś, a nie jakaś marna egzystencja w ciepłym pokoju, przy kaloryferze, z laptopem, fejsikiem, sojową latte, słuchawkami w uszach i w markowych ciuchach, koniecznie z dziurą na kolanie. To syf. Wojna, to dopiero!
Napisz komentarz
Zaloguj się, aby mieć możliwość komentowania