Poprzednie częściMajor Konstanty Kuzniecow NKWD

Major Konstanty Kuzniecow Część II

Major Konstanty Kuzniecow

 

Część II

 

Droga do batalionu wiodła przez lasy i pola, na których widać było ślady niedawnych walk. Tu i ówdzie dopalały się wraki czołgów radzieckich i niemieckich. Okazało się, że siedziba batalionu mieści się w jedynym ocalałym budynku w małej wsi. Kuzniecow odesłał eskortę. Nie była już potrzebna. Przy drzwiach wejściowych stało dwóch żołnierzy niedbale opartych o karabiny. Na widok majora usiłowali przyjąć prawidłową postawę, co nie bardzo im się udało. Kuzniecow nie zwrócił na to uwagi i wszedł do środka. Znalazł się w dużej izbie ze stołem na środku, na którym rozłożona była mapa. Pochylało się nad nią kilku oficerów.

Na widok Kuzniecowa wszyscy się podnieśli i zastygli w bezruchu. Widać przybycie oficera NKWD bardzo ich zaskoczyło. Major popatrzył na zebranych i rzekł pewnym głosem:

– Major Konstanty Kuzniecow. Szukam kapitana Zajcewa. – Po tych słowach zapadła cisza przerywana tylko dochodzącymi z daleka odgłosami artylerii. Minęła dłuższa chwila, nim pierwszy odezwał się stojący pod oknem major, zapewne dowódca batalionu.

– Wyjechał na mój rozkaz na pierwszą linię do trzeciej kompanii. Jak towarzysz major chce, mogę po niego wysłać żołnierzy, żeby go przywieźli. – W tej odpowiedzi była sugestia, że major przyjechał aresztować Zajcewa. Kuzniecow postanowił od razu przeciąć spekulacje.

– Wy tu dowodzicie, majorze?

– Tak.

– Żeby sprawa była jasna, nie przyjechałem aresztować kapitana Zajcewa ani żadnego innego oficera. Mój przyjazd nie dotyczy batalionu. Czy to jasne?

– Tak jest. – Widać było uczucie ulgi na twarzach oficerów. Od razu zapanowała inna atmosfera.

– Kruszygin, połącz się z 3 kompanią i wezwij pilnie Zajcewa. A was, towarzyszu majorze, zapraszam na małą przekąskę, pewnie jedziecie z daleka. – Na znak majora oficerowie się rozbiegli i po chwili na stole pojawiły się wędzona kiełbasa i inne zakąski oraz wódka i herbata, a także sporych rozmiarów słoik z kwaszonymi ogórkami. Widać było, że oficerowie przynieśli wszystko, co mieli najlepszego.

– Dziękuję, nie odmówię. – Kuzniecow nie miał ochoty na spirytus, ale wiedział, że gdyby odmówił, wywołałoby to kolejne podejrzenia. Dla frontowego oficera poczęstunek spirytusem był niczym rytuał, którego nikt nie odważyłby się negować.

– Za zwycięstwo!

– Za zwycięstwo!

Kuzniecow wciągnął powietrze, wychylił pół szklanki, po czym wypuścił powietrze, tylko tak dało się wypić ten trunek. Mimo że się starał, oczy wyszły mu na wierzch i nie mógł złapać tchu.

– Cholera, już odwykłem. – Te słowa szczerze wypowiedziane wywołały nieoczekiwany efekt. Oficerowie zobaczyli, że major miał już doświadczenia frontowe.

– Towarzysz major walczył na pierwszej linii?

– Tak, ale to było dawno temu. Walczyłem w dwudziestym roku z Polakami, a później z różnymi takimi, którym się wydawało, że mogą obalić władzę radziecką.

– Mamy łączność z trzecią kompanią. Kapitan Zajcew odpowiedział, że Niemcy atakują i teraz nie może opuścić stanowiska. Jak zatrzymają atak, przyjedzie. Ale sytuacja jest groźna i na razie toczą ciężkie walki.

Dowódca batalionu spojrzał na Kuzniecowa, jakby oczekiwał od niego odpowiedzi.

– Nie ma problemu, poczekam, front ważniejszy.

– Przekażcie Zajcewowi, że wysyłam posiłki, niech wytrzyma jeszcze trochę. Zaraz dojadą tam czołgi. – Rozkaz dowódcy batalionu był wyraźny i jasny.

– Zajcew to dobry żołnierz, ale czasami zapomina, że już nie dowodzi batalionem. Mimo to często jedzie na pierwszą linię. Mamy młodych dowódców kompanii, takie wsparcie doświadczonego oficera może im się przydać. Uzupełniamy się: ja dowodzę, a on wszystko sprawdza.

Kuzniecow pokiwał głową ze zrozumieniem.

– Przed wami esesmani z Dywizji SS Totenkopf. To prawdziwi twardziele. Potrafią walczyć. Niestety, to też sadyści i zbrodniarze. Ja właśnie w tej sprawie. Powierzono mi zebranie jak największej liczby zeznań, opowieści i relacji z „działalności” tej dywizji, zarówno w stosunku do jeńców, jak i cywilów. Mam to wszystko wysłać do działu propagandy, żeby cały świat się dowiedział, co tu wyrabiają zbrodniarze spod znaku SS. – Mówiąc to, wyciągnął z teczki notes i położył go na stole.

– Jeśli towarzysze znają przykłady ich zbrodni, proszę mówić. Dla mnie ważna jest każda opowieść, każdy szczegół.

Przez następne dwie godziny major zapisał ponad dwadzieścia stron relacji. Oficerowie mówili swobodnie, opisując liczne zbrodnie, na które się natknęli, idąc po śladach esesmanów. Kuzniecow dopytywał się o różne szczegóły, mając nadzieję, że usłyszy coś dziwnego, nienormalnego. Nie mógł jednak zadać pytań w naprawdę interesującej go sprawie, bo to wywołałoby konsternację. Niestety, żadna z relacji nie dotyczyła sprawy Czarnego Komanda. Mimo to major był bardzo zadowolony. Zebrał sporo materiału jak na jedno spotkanie. Miał już coś, co usprawiedliwiało pobyt tutaj. Rzeczywiście Dywizja Totenkopf zostawiła po sobie wiele grobów i przelanej krwi.

– Kapitan Zajcew melduje się! – Kuzniecow podniósł wzrok i zobaczył krępego, silnie zbudowanego mężczyznę w wieku jakichś czterdziestu lat. Jego postawa, wyraz twarzy i stalowe oczy wskazywały na człowieka, który wie, co robi, i jest pewny swego, ale mundur przedstawiał wiele do życzenia. Był brudny, obsypany ziemią, w wielu miejscach poplamiony. Guziki miał rozpięte, a na szyi wisiała duża polowa niemiecka lornetka.

– Towarzysz major do ciebie. – Jeden z oficerów wskazał ręką Kuzniecowa.

– Zajcew spojrzał na majora, lornetkę położył na stole i zaczął rozpinać pas.

– Zajcew, jeśli wydaje się wam, że przyjechałem was aresztować, to się mylicie. Zabierzcie pas i lornetkę. Czy myślicie, że wysyłano by po was majora? Otóż nie. Wystarczyłby porucznik. – Jego głos był tak stanowczy i twardy, że Zajcew się zawahał.

– Wyjdźmy na dwór. – Po tych słowach major skierował się do wyjścia, a zaskoczony kapitan ruszył za nim.

Kiedy znaleźli się kilkadziesiąt metrów od budynku, Kuzniecow usiadł na trawie i gestem ręki pokazał miejsce obok siebie. Zajcew usiadł. Zapadła cisza. Minęła dłuższa chwila, nim major odezwał się stanowczym głosem.

– Zajcew, wiem, co myślisz o oficerach NKWD, i szczerze mówiąc, mam to w dupie. Podkreślam, w dupie. Mam do wykonania zadanie i to jest dla mnie najważniejsze. Reszta mało mnie interesuje. Twoje podejście do komunizmu, ideologia itd. Czy to jasne?! – To było raczej stwierdzenie, a nie pytanie.

Zajcew już chciał coś powiedzieć, ale Kuzniecow podniósł palec do ust. Chwilę później wyciągnął z teczki plik papierów i podał je kapitanowi.

– Przejrzyjcie to spokojnie, nim cokolwiek powiecie. – Tym razem głos był miły i zachęcający. Zajcew wziął papiery i zaczął czytać. Major wyciągnął papierosy i zapalił. Chciał pokazać, że mu się nie spieszy. W miarę jak kapitan czytał, na jego twarzy pojawiał się na przemian wyraz niedowierzania i ciekawości. Widać było, że treść wywarła na nim duże wrażenie. Spojrzał kilka razy na Kuzniecowa, ale z jego twarzy nic nie dało się wyczytać.

Po jakichś dwudziestu minutach skończył i rzucił papiery na ziemię.

– Nie rozumiem. O co tu chodzi? – W jego głosie słychać było wielkie zdziwienie.

Major zaczął mówić. Opowiedział w skrócie całą historię, od spotkania z Amerykaninem, aż do przybycia tutaj. Zajcew milczał, nie przerywał. Kiedy oficer NKWD skończył, zapadła cisza. Widać było, że kapitan potrzebuje czasu, żeby wszystko przemyśleć. Po kilku minutach wreszcie zdecydował się odezwać.

– Czyli, jak dobrze rozumiem, poszukujecie tajnego niemieckiego komanda, które jest gdzieś tutaj?

– Tak i chcę, żebyś mi pomógł.

– Ale dlaczego ja?

– Dlatego, że do tej sprawy potrzeba mi kogoś obytego na froncie, kogoś, kto umie rozmawiać z żołnierzami. Nic mi nie da jakiś fanatyk w mundurze NKWD, który będzie krzyczał i wszystkich straszył. Tak niczego się nie dowiem. Sam wiesz, jak na ludzi działa ten mundur. Żołnierze będą tylko stali i powtarzali regułki. Tobie powiedzą to, czego ja nie nigdy z nich nie wyciągnę. Po tobie widać, żeś oficer frontowy.

Zajcew po raz pierwszy roześmiał się szczerze.

– Dziwny z was oficer NKWD. Takiego jeszcze nie spotkałem. Ale w tym, co mówicie, jest wiele prawdy. Zarówno oficerowie, jak i zwykli żołnierze nie lubią was, a nawet nienawidzą. A wasz mundur faktycznie nie skłania do szczerości. Musielibyście postraszyć każdego, żeby coś powiedział, ale, moim zdaniem, nic to nie da. Do nich trzeba mówić prosto, po wojskowemu, ale bez gróźb i krzyku. Lepiej z nimi wypić raz czy drugi, niż straszyć sądem czy obozem. Wy, oficerowie NKWD, czasami tego nie rozumiecie. Wydaje się wam, że jesteście lepsi, bo macie władzę. Słyszałem kilka dziwnych opowieści, ale jesteście ostatni, któremu chciałbym je opowiedzieć. Mam nadzieję, że akurat wy to rozumiecie. Wyglądacie mi, towarzyszu majorze, na doświadczonego oficera i dlatego powiem wam krótko: jeśli chcecie, żebym wam pomógł, stawiam kilka warunków! – Mówiąc to, spojrzał odważnie w oczy Kuzniecowa, ale na twarzy majora nie drgnął ani jeden mięsień. Również oczy były całkiem bez wyrazu. Mimo to kapitan kontynuował:

– Po pierwsze, pytać będę ja. Po drugie, zamienicie ten mundur na zwykły mundur liniowy. Inaczej to nie ma sensu. Po trzecie, dacie mi jakiś mocny dokument, który pozwoli mi swobodnie poruszać się wzdłuż frontu bez strachu, że mnie aresztuje jakiś enkawudzista. Po czwarte nie będziecie się wtrącać do tego, jak będę zdobywał informacje.

Po tych słowach Zajcew był pewien, że Kuzniecow nie zgodzi się na jego żądania. Nie miał ochoty zajmować się tą sprawą i dlatego postawił, jak mu się wydawało, niemożliwe do zaakceptowania warunki. Kiedy już miał wstać, usłyszał:

– Zgoda.

– Zgadzacie się na wszystko? – Wyrwało mu się niemal automatycznie.

– Tak, bo spodziewałem się, że będziesz tego chciał, to logiczne.

Zajcew z niedowierzaniem pokiwał głową.

– Dziwny z was enkawudzista. A kto was tu przysłał?

– Generał Mierkułow. Pokazać dokumenty? – Uśmiech pojawił się na twarzy majora.

– Uuuuuuuu, bardzo wysoko. A papierów nie trzeba. Wierzę wam. Jeśli macie podpisane przez samego wiceszefa NKWD, to znaczy, że możecie tu robić wszystko.

– No, prawie wszystko – potwierdził Kuzniecow i zaraz dodał:

– Dostaniesz dokument podpisany przez Mierkułowa, w którym będzie napisane, że jesteś oficerem wyznaczonym do ściśle tajnego zadania i każdy, podkreślam, każdy jest zobowiązany ci pomóc, bez względu na stopień czy funkcję. Chociaż wątpię, żeby ktoś go od ciebie żądał. Wystarczą moje dokumenty. A co do zmiany munduru, to sprawa jest trochę śliska, ale myślę, że dla dobra całego przedsięwzięcia można to zrobić.

Zajcew zapatrzył się w dal. Po dłuższej chwili, jakby coś wpadło mu do głowy, nachylił się nad majorem i zapytał:

– Powiedzcie mi szczerze, skąd macie te papiery i czy wierzycie w to, co w nich jest napisane?

– Kuzniecow odpowiedział niemal natychmiast, jakby spodziewał się tego pytania.

– To, co czytaliście, dostałem od Amerykanów. A czy wierzę? Chyba nie, choć sam nie wiem. Jednak uważam, że informacja jest zbyt poważna, żeby ją zlekceważyć. A do tego, jak zapewne już wiecie, walczyłem na froncie kilka lat, teraz już znudziło mi się siedzenie za biurkiem, chętnie więc podjąłem się tej misji. Jednak lepiej by było dla mnie, żebyśmy coś znaleźli, bo inaczej Mierkułow wyśle mnie gdzieś daleko albo bardzo daleko, żebym liczył białe niedźwiedzie – Po tych słowach obaj ryknęli śmiechem.

- W to akurat mogę uwierzyć. Opowiedzcie o spotkaniu z amerykańskim oficerem, chciałbym to usłyszeć.

Kuzniecow kiwnął głową, wyciągnął kolejnego papierosa, zapalił i zaczął mówić.

Średnia ocena: 5.0  Głosów: 3

Zaloguj się, aby ocenić

Komentarze (5)

  • Canulas 27.03.2018
    Ok. Pisz to dalej, Ozar. Szczerze. Obiecuję Ci swoje towarzystwo. Bardzo mi siadło.
    Pozdrawiam.
  • Ozar 27.03.2018
    Dzięki bardzo. Tak szczerze do bólu, to wolę pisać wojnę niż fantasy. Pociągnę dalej.
  • MarBe 29.03.2018
    Pasjonująca historia, którą koniecznie trzeba poznać do samego końca.
  • Ozar 29.03.2018
    Dziękuje za odwiedziny. Co do końca to jeszcze go nie ma nawet w głowie, ale będę się starał.
  • Dobrze idzie Ozar, ciekawość przemieszana z zapowiadająca się akcją to najlepsza mieszanka na opowiadanie akcji.
    Gwiazdki ci dorzucę we wszystkich częściach jak do kompa siądę.
    Będę czytał dalej

Napisz komentarz

Zaloguj się, aby mieć możliwość komentowania