Poprzednie częściMajor Konstanty Kuzniecow NKWD

Major Konstanty Kuzniecow Część III

Major Konstanty Kuzniecow

Część III

 

Kiedy Ford wszedł do restauracji, już od progu zauważył siedzącego przy stoliku pod ścianą samotnego mężczyznę. Poznał go, bo widział zrobione całkiem niedawno zdjęcie. To był major Konstanty Kuzniecow, oficer NKWD. Już na pierwszy rzut oka widać było, że ten szpakowaty człowiek jest kimś więcej niż tylko zwykłym klientem restauracji. Jego stalowoszare oczy patrzyły bacznie na wszystkie strony. Jako zawodowiec cały czas kontrolował otoczenie. Twarz natomiast nie wyrażała niczego, żadnego uczucia. To widomy ślad wielu lat pracy w wywiadzie. Nawet kiedy Ford podszedł i powiedział umówione hasło, Rosjanin zachował kamienna twarz. Major postanowił od razu przejść do rzeczy i darować sobie całą „grę wstępną”. Z tym człowiekiem nie miało to żadnego sensu.

– Moje nazwisko Ford, major wywiadu armii Stanów Zjednoczonych. Nazwisko i stopień są prawdziwe. Pewnie mnie pan nie zna, bo żaden ze mnie oficer, jestem analitykiem ściągniętym do wojska. Dali mi stopień majora, bo taki odpowiadał stanowisku. Nie chcę się bawić w gierki typu: a skąd pan wie, być może, dlaczego, kto pana przysłał, czy my się znamy itd. Przysyła mnie generał Arnold, którego pan zna i który powiedział mi, że jest pan tym, kogo szukam. Zresztą może mnie pan sprawdzać do woli. Proszę, tylko żeby mnie pan wysłuchał, a później obejrzał te dokumenty. To nie jest żadna pułapka ani prowokacja. Wszystko, co dotyczy sprawy, ma pan w tej teczce. Jeśli to, co w niej mam, jest prawdą, a zakładam, że tak, to tacy „dziwni” żołnierze mogli zostać użyci na waszym froncie. Nie mam pojęcia, kim są ani co potrafią, jednak moim zdaniem, trzeba to sprawdzić i to jak najszybciej. Mój szef twierdzi, że jest pan idealnym człowiekiem do takiej sprawy, a do tego ma pan odpowiednie, jak się wyraził, „dojście do samej góry”. Proszę to obejrzeć, to raport polskiego oficera z obozu Buchenwald, gdzie stacjonuje to tajne komando – major mówił jeszcze około piętnastu minut, a siedzący przed nim oficer ani razu mu nie przerwał.

 

Kiedy skończył, nastała cisza. Amerykanin nie mógł nic wyczytać z twarzy sojusznika. W czasie swojej wypowiedzi wydawało się, że Rosjanin go nie słuchał, że myślami jest gdzieś daleko. Jednak w jednym jedynym momencie jego oczy lekko, prawie niezauważalnie się zwęziły. To był znak, że jednak słuchał.

Kuzniecow utkwił zdziwiony wzrok w Fordzie, chciał coś powiedzieć, ale się rozmyślił i sięgnął po materiały. Zaczął je przeglądać. Początkowo przerzucał kartki szybko, potem wolniej, a od połowy zaczął czytać bardzo dokładnie, z zainteresowaniem. Kiedy skończył, a zabrało mu to około dwudziestu minut, spojrzał na siedzącego na wprost niego człowieka. Jego oczy niemal wwiercały się w Forda. Major wiedział jedno, obojętnie kim był jego rozmówca, mówił prawdę. To było dla wytrawnego oficera wywiadu, jakim był Konstanty Kuzniecow, jasne już po pierwszych słowach, które usłyszał. Przez wiele lat pracy nauczył się rozpoznawać to bardzo szybko. I jeszcze jedno rzuciło mu się w oczy, jego amerykański kolega nie był szpiegiem ani doświadczonym oficerem wywiadu. Ci tak zwani zawodowcy najpierw zawsze starali się mówić o rzeczach ogólnych, wybadać swojego rozmówcę, a dopiero wtedy przechodzili do sedna sprawy. Tym razem było inaczej, i to nieco zdziwiło Rosjanina.

Kuzniecow jako doświadczony oficer NKWD miał w swoim życiu do czynienia z różnymi ludźmi: szpiegami, agentami, nieraz pracującymi dla obu stron, konfidentami, jeńcami. Przez te wszystkie lata nauczył się czytać w ludziach jak w otwartej księdze. Na razie postanowił nic nie mówić, a przeglądając dokumenty, mógł spokojnie pomyśleć. Kiedy dowiedział się, że amerykański wywiad chce się z nim spotkać, był pewien, że przyjdzie któryś ze znanych mu oficerów. Był więc zdziwiony, gdy zobaczył nieznanego sobie człowieka. Major miał fotograficzną pamięć, wystarczyło, by raz zobaczył jakąś twarz, i już ją pamiętał. Teraz był pewien, że tego gościa nigdy wcześniej nie spotkał, ale miejsce, opis, hasło i czas się zgadzały, postanowił więc wysłuchać, co ma do powiedzenia jego rozmówca, jednak chcąc go potrzymać w niepewności, wrócił do studiowania dokumentów.

Musiał jednak sam przed sobą przyznać, że to, co właśnie czytał, było ciekawe i bardzo, bardzo dziwne, a majora Kuzniecowa rzadko co potrafiło zadziwić. Postanowił zapytać:

– Skąd pan to ma?

Ford opisał, skąd dostali wiadomość o tym tajnym komandzie. Później zrelacjonował dokładnie całą sytuację, aż do przekazania materiałów z Buchenwaldu. Mówił prawie dwadzieścia minut, a Kuzniecow ani razu nie przerwał. Siedział bez ruchu, ale widać było, że uważnie słucha. Niestety, jego twarz wciąż pozostawała całkowicie bez wyrazu, co nie pozwalało majorowi ocenić, czy jego rosyjski kolega mu wierzy.

Kiedy skończył, Rosjanin, jakby chcąc zyskać na czasie, znowu wrócił do przeglądania materiałów. Ford zaczął się denerwować, choć wiedział, do czego zmierza jego rozmówca. W końcu oficer NKWD odezwał się pewnym i stanowczym głosem:

– Załóżmy, że panu wierzę. Czego pan ode mnie oczekuje?

– Chciałbym, żeby pan poszedł z tym do samej góry, czyli do Wsiewołoda Mierkułowa, którego, jak mnie zapewniano, dobrze pan zna.

– Panie Ford. – Kuzniecow przerwał mu stanowczo. – Jak tam pójdę i pokażę mu te materiały, wywali mnie na pysk, sądząc, że zwariowałem.

– Panie majorze. – Tym razem to Ford przerwał Rosjaninowi. – Mnie też mój generał chciał wywalić, ale kiedy okazało się, że takie komando istnieje, zmienił zdanie. Ten pana szef, jak słyszałem, może na froncie bardzo wiele. A tu chodzi o to, żeby sprawdzić całą linię frontu.

– Panie majorze… – Konstanty po raz pierwszy się uśmiechnął. – Pan chyba rzeczywiście nie był w wojsku. Żeby sprawdzić cały front, potrzebowałbym tysięcy oficerów. Nasza linia frontu to ponad dwa tysiące kilometrów, armie, korpusy, dywizje. To jest nie-wy-ko-nal-ne. – Ostatnie słowo wypowiedział sylabami.

– Ale… – usiłował wtrącić major.

– Ale, ale, ale wtedy diabli wezmą jakąkolwiek tajemnicę. Ilu oficerów wie u pana o tym komandzie? Dziesięciu? A teraz dowiedzą się o nim setki jak nie tysiące oficerów. A jak któryś z nich dostanie się do niewoli i zacznie mówić. Czy się rozumiemy? Chce pan tego?

– Ford uświadomił sobie, że akurat o tym nie pomyślał. Rzeczywiście, ten gość miał rację. Jak ktoś powie o tym Niemcom, szlag trafi całą akcję, a tajne komando zapadnie się pod ziemię.

– Jasna cholera, tego nie wziąłem pod uwagę – wyrwało się Amerykaninowi.

– A ja wziąłem, drogi sojuszniku. – W głosie oficera słychać było sarkazm pomieszany z wyrzutem.

 

Nastała cisza przerywana tylko szelestem papieru. Kuzniecow spojrzał beznamiętnym wzrokiem na majora i znowu zaczął przeglądać dokumenty. Ford zgrzytnął zębami, ale się pohamował. Ten Rusek, niestety, miał rację, a do tego major przyrzekł sobie, że nie da się wyprowadzić z równowagi. Jego rozmówca spokojnie wertował stronę po stronie. Widać ta czynność robiona machinalnie pozwalała mu się skupić. W końcu spojrzał na amerykańskiego kolegę i nieoczekiwanie znowu na jego twarzy pojawił się uśmiech.

– Dobrze, czyli po naszemu Haraszo. Darujemy sobie, jak pan to powiedział, pierdoły. A co do tego komanda to myślę, że można znacznie zmniejszyć obszar poszukiwań. To tajny oddział SS, zakładam więc, że będzie się starał raczej nie rzucać w oczy, czyli ulokuje się tam, gdzie walczą już inne oddziały SS. A to nam ogranicza poszukiwania do tylko kilku dywizji. Moim zdaniem, najbardziej prawdopodobna jest Dywizja SS Totenkopf dowodzona przez SS-Obergruppenführera Theodora Eickego. To elitarna niemiecka jednostka, choć także najbardziej fanatyczna. Tacy mordercy w czarnych mundurach. Zabijają nie tylko naszych żołnierzy, ale także cywili, widziałem całe wioski zniszczone do fundamentów, a ludzi zastrzelonych albo spalonych żywcem. Gdybym chciał gdzieś umieścić tajne komando i sprawdzić w walce, to przydzieliłbym je do tej dywizji. Reasumując, zacząłbym od tej jednostki – skończył wyraźnie zadowolony z tego, co wymyślił.

– Czyli pomoże mi pan? – Ford dalej nie wiedział, co ma o tym myśleć. Mimo swojego doświadczenia jakoś nie potrafił tego Rosjanina rozgryźć. To był niewątpliwie bardzo doświadczony oficer i ani jego miny, ani zachowania niewiele można było wywnioskować.

– To nie takie proste. Przyjmijmy na razie, że panu wierzę, ale co tu mamy. Raport z obozu Buchenwald napisany przez jakiegoś więźnia. Że niby ktoś tam robi eksperymenty na zabitych żołnierzach. A ten opis strzelania serią z pistoletu maszynowego do uciekiniera, którego nie można zabić? Może ten wartownik pierwszy raz strzelał z takiego karabinu? A może miał ślepaki? To wszystko zbyt mało. Aby dostać się na front z odpowiednimi rozkazami, muszę mieć zgodę

Mierkułowa, a jego nie będzie łatwo przekonać. Oprócz tego mam tu na miejscu ważne sprawy i nie mogę tak sobie pojechać do Moskwy. Muszę mieć bardzo konkretny powód. Podkreślam – bardzo.

– To jest bardzo poważna sprawa. – Tym razem major przerwał Kuzniecowowi. – Nawet pan sobie nie wyobraża, ile mnie kosztowało trudu, żeby ten raport wydostać z obozu. Aha, ten co go napisał, był przed wojną pracownikiem polskiego wywiadu. Matematyk z wykształcenia. Analityczny umysł. Popytałem o niego i otrzymałem bardzo dobre opinie od ludzi, którzy z nim pracowali przed wojną. Jak już pan wie, nie było łatwo dotrzeć do obozu. Bardzo ryzykowałem, nim mi się udało. Moim zdaniem, oni tam robią coś niezwykłego, ale swoje eksperymenty muszą sprawdzić na froncie. Jak wiadomo, my nie walczymy z Niemcami, dlatego przyszedłem do pana, co też nie było łatwe. Nasz wywiad po Pearl Harbor jest na cenzurowanym. Niełatwo teraz w nim pracować. Wszyscy patrzą nam na ręce. Mój szef, generał Arnold, nie był zachwycony tym pomysłem, ale dał się przekonać. Moim zdaniem, za wszelką cenę trzeba się dowiedzieć, co oni robią, bo jeśli Niemcy próbują stworzyć żołnierza, którego nie można zabić, to mamy przerąbane. – Ostatnie słowa major powiedział tak głośno, że Kuzniecow po raz pierwszy zareagował.

– Ciszej, bo zaraz wszyscy się dowiedzą, o czym rozmawiamy. To, co pan mówi, jest logiczne i możliwe. A wracając do Dywizji Totenkopf, to właśnie jej jednostki zostały przez nasze wojska okrążone i teraz toczą się tam bardzo ciężkie walki. To daje mi okazję do działania.

– Czyli pan się zgadza. – Ford zerwał się z krzesła.

– Powiem panu coś, czego normalnie nikomu bym nie powiedział. Spodobało mi się pańskie bezpośrednie podejście i zaangażowanie w tę sprawę. Widzę, że pan nie odpuści. Pewnie jak nie zgodzę się ja, znajdzie pan kogoś innego. – Po tych słowach Ford przytaknął. – Dobrze. Zgoda. Może pan na mnie liczyć. Pojadę do Moskwy i zobaczymy, co uda mi się zdziałać, ale niech pan nie oczekuje zbyt wiele. Nasza ojczyzna walczy z całą potęgą Hitlera i ma teraz ważniejsze rzeczy na głowie niż szukanie jakiegoś komanda. Choć muszę przyznać, że gdyby rzeczywiście udało się Niemcom stworzyć takiego super żołnierza, to mielibyśmy wielki problem, i dlatego trzeba to sprawdzić. Mogę panu obiecać, że postaram się przekonać do tego mojego szefa, choć nie będzie to łatwe. Na szczęście, jak pan wie, znam go na tyle dobrze, że powinien mi uwierzyć. Panie Ford, spotkajmy się tutaj, powiedzmy, za miesiąc. Jak nie będę mógł przyjść osobiście, przyślę kogoś zaufanego, kto poda hasło: „Przysyła mnie znajomy z Demiańska”, a pan odpowie „To bardzo daleko od domu”. Czy to panu odpowiada?

– Tak i dziękuję za pomoc, a te materiały są dla pana. – Fordowi kamień spadł z serca, bo do końca nie miał pewności, czy Rosjanin będzie chciał współpracować.

Kuzniecow wrzucił dokumenty do teczki i mocno uścisnął mu rękę. Kiedy Rosjanin wyszedł, major siedział jeszcze długą chwilę w zamyśleniu. Mógł być z siebie dumny. Udało mu się zainteresować sprawą rosyjskiego oficera. Czy jednak pojedzie z tym do Moskwy i będzie mógł przeprowadzić śledztwo na froncie, to już całkiem inna sprawa.

Średnia ocena: 4.8  Głosów: 4

Zaloguj się, aby ocenić

Komentarze (17)

  • Canulas 29.03.2018
    "Ford podszedł i powiedział umówione hasło, Rosjanin zachował kamienna twarz." - kaniasto brzmi. Może "wyjawił?"

    "Proszę to obejrzeć, to raport polskiego oficera z obozu Buchenwald, gdzie stacjonuje to tajne komando" - 3x to
    Może:
    Proszę spojrzeć, to raport polskiego oficera z obozu Buchenwald, gdzie stacjonuje tajne komando

    "W czasie swojej wypowiedzi wydawało się, że Rosjanin go nie słuchał, że myślami jest gdzieś daleko."
    W czasie swojej wypowiedzi wydawało się, że Rosjanin go nie słuchał, że myślami był gdzieś daleko.
    albo w ogóle najlepiej
    W czasie swojej wypowiedzi wydawało się, że Rosjanin nie słucha, bładząc myślami.

    "Przyjmijmy na razie, że panu wierzę, ale co tu mamy. " - znak zapytania

    "Aby dostać się na front z odpowiednimi rozkazami, muszę mieć zgodę
    Mierkułowa, a jego nie będzie łatwo przekonać." - rozjechał sietekst. Przenieś wyżej.

    No ok. Troszkę słabsza część, ale potzrebna dla równowagi.
    Rozmowa trochę kanciasta. Zbyt dużo dookreśleń typu: mój, moje, jego. Jak mnie tekst porwie, tak jak 2 pierwsze części, nie zwracam uwagi. Tu mnie nie porwał, to zwracałem.
    Jestem szczery, wyjąłem 5% tego, co mnie wkurwiło, ale nei mam siły atomizować całego tekstu.
    Dam 4, Ozarelli, bo chcę być uczciwy. ALe czekam dalej.
  • Ozar 29.03.2018
    Dzięki za wizyte. Wiem, że bardzo delikatnie podchodzisz do moich tekstów i rozumiem o co chodzi. Tekst jest kiepski. Możesz tylko tak ogólnie napisać dlaczego? Nudna wymiana zdań, brak jakiś wrażeń, może zrobić z tego taką ekstra kłótnie a dopiero pod koniec oficerowie sie pogodzą.
  • MarBe 29.03.2018
    Niecierpliwie czekam na kontynuowanie tematu.
  • Ozar 29.03.2018
    Dzięki za wizytę. Na razie mam jeszcze 2 odcinki a reszta c zeka na venę hahahahah.
  • Canulas 29.03.2018
    Nie - kłótnię - kwestie "napięciowe" wypadają jako tako. Nie trzeba srać fabularnymi twistami. Wszystko jest po sznurku i ok.
    Dlla mnie kuleje zapis. Jest niedbały jezykowo przez pryzmat dookreśleń. Zara Ci rozbiję kawałek.
  • Ozar 29.03.2018
    Oki dzięki wiielkie. Następny odcinek chyba ci przypasi bo będzie wojna taka na całego z czołgami.
  • Canulas 29.03.2018
    "– Panie majorze. – Tym razem to Ford przerwał Rosjaninowi. – Mnie też mój generał chciał wywalić, ale kiedy okazało się, że takie komando istnieje, zmienił zdanie. Ten pana szef, jak słyszałem, może na froncie bardzo wiele. A tu chodzi o to, żeby sprawdzić całą linię frontu.

    – Panie majorze… – Konstanty po raz pierwszy się uśmiechnął. – Pan chyba rzeczywiście nie był w wojsku. Żeby sprawdzić cały front, potrzebowałbym tysięcy oficerów. Nasza linia frontu to ponad dwa tysiące kilometrów, armie, korpusy, dywizje. To jest nie-wy-ko-nal-ne. – Ostatnie słowo wypowiedział sylabami.

    – Ale… – usiłował wtrącić major.

    – Ale, ale, ale wtedy diabli wezmą jakąkolwiek tajemnicę. Ilu oficerów wie u pana o tym komandzie? Dziesięciu? A teraz dowiedzą się o nim setki jak nie tysiące oficerów. A jak któryś z nich dostanie się do niewoli i zacznie mówić. Czy się rozumiemy? Chce pan tego?

    – Ford uświadomił sobie, że akurat o tym nie pomyślał. Rzeczywiście, ten gość miał rację. Jak ktoś powie o tym Niemcom, szlag trafi całą akcję, a tajne komando zapadnie się pod ziemię.

    – Jasna cholera, tego nie wziąłem pod uwagę – wyrwało się Amerykaninowi.

    – A ja wziąłem, drogi sojuszniku. – W głosie oficera słychać było sarkazm pomieszany z wyrzutem." - Twoje to


    Tera ja:

    – Panie majorze. – Tym razem to Ford przerwał Rosjaninowi. (wiadomo komu, są we dwóch. Na chuj to dookreślenie. Do skreślenia.) – Mnie też (mój - wiadomo czyj, do wyjebania) generał chciał wywalić, ale kiedy okazało się, że takie komando istnieje, zmienił zdanie. (Ten pana szef, jak słyszałem, może na froncie bardzo wiele. A tu chodzi o to, żeby sprawdzić całą linię frontu. - trochę rozwlekłe)

    – (Panie majorze… – Konstanty po raz pierwszy się uśmiechnął. - trzeba spróbować wyeliminować "się) – Pan chyba rzeczywiście nie był w wojsku. Żeby sprawdzić cały front, potrzebowałbym tysięcy oficerów. Nasza linia frontu to ponad dwa tysiące kilometrów, armie, korpusy, dywizje. (w tym kawałku masz 2x słowo "frontu") To jest nie-wy-ko-nal-ne. – Ostatnie słowo wypowiedział sylabami.

    – Ale… – usiłował wtrącić major. - dobra, nie będę atomizował całego kawałka. Po prostu spróbuję wkleić po mojemu.




    – Panie majorze. – Tym razem to Ford przerwał. – Mnie generał także chciał wywalić, ale kiedy wyszło na jaw, że takie komando istnieje, zmienił zdanie. Ten pana szef, jak słyszałem, może bardzo wiele, a tu chodzi o to, żeby sprawdzić całą linię frontu.

    – Panie majorze… – Konstanty po raz pierwszy zdobył się na uśmiech. – Pan chyba rzeczywiście nie był w wojsku. Żeby sprawdzić wszystko, potrzebowałbym tysięcy oficerów. Nasza linia frontu, to ponad dwa tysiące kilometrów; armie, korpusy, dywizje. To jest nie-wy-ko-nal-ne.

    – Ale…

    – Ale co? Nie da rady w ten sposób, bo szlag trafi tajemnicę. Ilu pńskich ludzi o tym wie? Dziesięciu? Piętnastu może? A teraz dowiedzą się wszyscy. Kilka tysięcy osób. A jak któryś trafi do niewoli i puści farbę...?

    Łebski gość z tego ruska, pomyłsał Ford. Jeśli ktoś powie szkopom, tajne komando zapadnie się pod ziemię. Ze też cholera, o tym nie pomyślałem.

    – Nie wziąłem tego w sumie pod uwagę – burknął nieswoim głosem. - Ma kolega łeb do takich spraw.


    I tyle. Dużo cieć. Na szybko. Nieco na odpierdol. Gdybym pisał, to ten fragment bym jebał do upadłęgo. Atomizował, zmieniał, czytał.
    Ale ja jestem pierdolnięty, to się nie sugeruj.

    Pozdro, Ozarelly.
  • Ozar 29.03.2018
    Canulas dzięki wiekie, ale poczytam jutro bo po 10 godzinach w pracy ziewam na stojąco. Ide spać bo mój mózg i tak już nie pracuje.
  • Canulas 29.03.2018
    Ozar - spoko, Ozarelli. Canulardo pamięta kamieniołom i pajdy chlebiszcza dzielone na dwa.
    Ciao, młodzieńcze.
  • Pasja 29.03.2018
    Ostatnio byłam na filmie Czerwonna jaskółka. Główną bohaterką filmu jest Dominika Egorowa. Jej taneczna kariera zostaje przerwana, a dziewczyna otrzymuje propozycję zostania „jaskółką” – wyszkoloną uwodzicielką na usługach rosyjskiego wywiadu. Jej celem staje się amerykański agent CIA, który infiltruje służby specjalne. Przechodzi mocną szkołę szpiegów.
    Rosja miała i chyba ma najlepszy wywiad na świecie.
    Czy Kuzniecow pojedzie do Mierkułowa? A drugie spotkanie z Fordem pewnie będzie miał Zajcew.
    Fajnie prowadzisz akcję.
    Pozdrawiam serdecznie
  • Ozar 30.03.2018
    Tak masz rację. Rosja ma najlepszy wywiad na świecie, ale także najlepszych dyplomatów szczególnie MSZ rosyjski jest tez najlepszy. A film poszukam i obejrzę. Dzięki za wizytę.
  • „A co do tego komanda to myślę, że można znacznie zmniejszyć obszar poszukiwań. To tajny oddział SS, zakładam więc, że będzie się starał raczej nie rzucać w oczy, czyli ulokuje się tam, gdzie walczą już inne oddziały SS. ” - jeśli to tajne wydzielone komando, nie miało się rzucać w oczy, pozostać niewidoczne, najprawdopodobniej miało jakaś specjalną misję. W takim wypadku zawężenie obszaru poszukiwań tego oddziału, na jest błędne i nielogiczne. Taki wydzieliny oddział powinien być zupełnie gdzie indziej niż reszta SS-manow. Przynajmniej ja bym tak kombinował.

    Tam technicznie to zdaj się na Canulasa, bo ja cienki Bolek w tych sprawach, ale dla mnie fabuła całkiem ok. Zaciekawia i chce sie wiedzieć co bedzie dalej.
    Niezle to opowiadanie ci powiem. Pisz dalej.
  • Ozar 30.03.2018
    Maurycy pewnie masz rację, ale już tego nie mogę zmienić, bo dalsze odcinki toczą się w kotle demiańskim i musiałbym za dużo zmieniać. Choć z drugiej strony wśród gromady psów kilka innych psów trudno odróżnić. Temat do przemyślenia.
  • Ozar mozesz zmienic wszystko:)
    Wystarczy, ze Ford poda Kuzniecowowi jakies informacje, moze od jeńca niemieckiego, moze od szpiega, że należy sie spodziewać tej formacji w tamtym rejonie, i najlepiej aby zacząć poszukiwania właśnie tu lub tu.
    Mozesz oczywiście nie zmieniać,
    Jeszcze jedno. po jakiemu oni rozmawiają? Po angielsku, czy rosyjsku ? A moze przechodzili z jednego języka na drugi płynnie? Niby szczegół ale to by wiele mówiło o obu oficerach.
    To tylko luźne sugestie, niczego nie musisz zmieniać, ale moze to co pisze przyda ci sie na przyszłość.
  • Ozar 30.03.2018
    Maurycy Lesniewski Akcja dzieje sie w Nowym Yorku, zapomniałem to dopisać, ale dalej się wyjasni w następnym odcinku więc nie będę zdradzał szczegółów. A co do zmiany to jak zobaczysz dalej nie jest konieczna, bo może, może się okazać że tajnego komanda nie ma w demiańsku...
  • Ozar dobra zobaczymy :)
  • Ozar 30.03.2018
    Maurycy Lesniewski Jutro wrzucę IV część. Ta będzie taka bardzo wojenna.

Napisz komentarz

Zaloguj się, aby mieć możliwość komentowania