Poprzednie częściMajor Konstanty Kuzniecow NKWD

Major Konstanty Kuzniecow Część IX

Major Kuzniecow IX

 

Po kilku minutach ruszyli. W pierwszym samochodzie obok kierowcy siedział mnich, aby pokazywać drogę. Po dwóch godzinach wjechali w las tak gęsty, że jadący przodem samochód pancerny ledwie się przeciskał między drzewami. Jechali wolno, kilku żołnierzy wysiadło i szło przed pojazdem, wybierając najlepszą drogę. W końcu drzewa stały już tak gęsto, że dalsza jazda była niemożliwa.

Zajcew wyskoczył z kabiny i podszedł do mnicha, który także szedł pieszo.

– Dalej nie możemy jechać. Daleko jeszcze?

– Nie. Już prawie jesteśmy na miejscu.

Po chwili kapitan kazał wszystkim wysiąść. Następnie maszerowali lasem, objuczeni bronią, granatami, a także ważącymi ponad dwadzieścia kilogramów miotaczami ognia. Zajcew i Kuzniecow nieśli kanistry z paliwem. Po kilkunastu minutach byli już zdyszani, ale chwilę później mnich zarządził postój.

– Tu się zatrzymamy i przygotujemy. Wieś jest dwa kilometry stąd. Zostawimy wszystkie niepotrzebne rzeczy. Weźcie tylko miotacze, granaty i broń. Podejdziemy powoli i bardzo cicho. Ja pójdę przodem. Na razie nie wyczuwam demona, ale to nie znaczy, że go nie ma. Tam stoją trzy chaty. Podzielcie się na trzy grupy. Jak wam się uda podejść pod okna, wrzucajcie do środka granaty. Jeśli któryś wybuchnie blisko Krakara, jest nadzieja, że albo go rozerwie na kawałki, albo chociaż urwie mu nogę, a z jedną nogą będzie dużo wolniejszy. Panie Zajcew, pan weźmie miotacz i pójdzie za mną. Jak dam znać, wystrzeli pan ogniem w demona. To go pozbawi ciała, w którym aktualnie się znajduje. A ja, korzystając z tego, że będzie czuł ogień, postaram się go unieruchomić, żeby nie mógł opuścić ciała tak długo, aż całkowicie spłonie. To bardzo ważne, bo będzie chciał przeniknąć w któregoś z was, dlatego niech nikt się nie waży zbliżyć do niego. Waszym zadaniem jest spalenie Krakarów. Jest ich tu, jak już mówiłem, sześć, może siedem. Nie wchodźcie do żadnego domu. Gdy spalimy wszystkie maszkary, po prostu podpalimy zabudowania i poczekamy, aż całkowicie spłoną. Czy to wszystko jest jasne? – Mnich niektóre rzeczy tłumaczył po raz kolejny, ale chciał mieć pewność, że żołnierze nie popełnią błędu.

Szli gęsiego. Pierwszy mnich, za nim Zajcew, a dalej reszta żołnierzy. Kuzniecow, jako najmniej doświadczony, zamykał pochód. Po kilkunastu minutach zobaczyli dużą polanę, na której stały chałupy. Symonides zatrzymał się i zamknął oczy, ale po chwili znowu ruszył do przodu. Wyszli z lasu. Przy pierwszej chałupie nie było nikogo. Przy drugiej i trzeciej także. Mnich dał ręką znać, aby żołnierze podeszli pod okna i przygotowali granaty. Gdy wszyscy byli gotowi, na jego znak wyciągnęli zawleczki, wrzucili granaty do środka i padli na ziemię. Nastąpiła cała seria eksplozji. Z okien buchnął siwy dym, pomieszany z pyłem. Chwilę później następne granaty poleciały do środka. Jedna z chałup zaczęła się palić. Mnich dał znak ręką i żołnierze wycofali się kilka metrów.

Nagle drzwi innej chałupy uderzone olbrzymią siłą wyleciały z zawiasów, a na progu pokazał się jeden Krakar, a po nim drugi i trzeci. Zajcew krzyknął, a mnich uniósł do góry ręce. Żołnierze wycelowali miotacze i nacisnęli spusty. Trzy ogniste smugi dosięgły umarłych, którzy po kolei zapłonęli jak pochodnie. Symonides kreślił jakieś znaki w powietrzu. Krakary płonęły potężnym ogniem. Naraz pojawiły się dwa kolejne i ruszyły w stronę żołnierzy, wyciągając do przodu ręce. Miotacze znów zionęły ogniem, podpalając oba potwory, ale ogień ich nie zatrzymał. Zajcew chwycił karabin maszynowy i zaczął strzelać. To spowolniło jednego z nich. Kilku żołnierzy, widząc to, również zaczęło strzelać. Grad kul zatrzymał oba Krakary. Po chwili strzelali już prawie wszyscy, widząc, że daje to pozytywny efekt. Zombi stały i paliły się jak pochodnie.

Nagle dach jednej z chat wyleciał w powietrze, spadając na inny dom. Chwilę później ogromny wir powietrza pojawił się nad nimi. Symonides krzyknął:

– Demon! – I natychmiast skierował ręce w górę, w stronę wiru, krzycząc coś w nieznanym języku. Wir nadal wciągał kawałki drewna z palącej się chaty, ale jakby zaczął się zmniejszać. Niestety, zajęty demonem mnich już nie panował nad Krakarami, które, wciąż płonąc, ruszyły do przodu. Żołnierze musieli teraz strzelać do wszystkich pięciu, co spowodowało rozproszenie ognia. Niektórym zaczęło brakować amunicji. Kuzniecow, widząc, że zakładają ostatnie magazynki, krzyknął, by się wycofali do lasu, gdzie zostawili zapas. Tylko mnich i Zajcew nie ruszyli się z miejsca. Na szczęście Krakary jakby ich nie widziały, bo przeszły obok, idąc za żołnierzami.

W pewnym momencie wir zniknął, a na polanie obok jednej z chat pojawił się człowiek ubrany w niemiecki mundur oficerski. Widząc to, zakonnik krzyknął do Zajcewa:

– To on. Zapal go, a ja postaram się go unieruchomić.

Kapitan skierował miotacz na stojącego jakieś dwadzieścia metrów od nich demona i strzelił, nie puszczając spustu. Gdy ogień dosięgnął rzekomego oficera, ten wydał z siebie straszny syk. Symonides zaczął drżeć. Jego ręce wykonywały gwałtowne ruchy na wszystkie strony. Wydawało się, że Grek już ledwie panuje nad mocą demona. Zajcew, widząc to, podniósł drugi miotacz i wystrzelił w demona cały jego ładunek. Demon zapłonął krwistoczerwonym ogniem, ale powoli zaczął iść w ich stronę.

Zajcew dostrzegł kątem oka, że dwa zombi już padły spalone, a kolejne trzy poruszają się niemrawo, skinął więc na dwóch żołnierzy, którzy stali najbliżej. Ci natychmiast podbiegli.

– Weźcie karabiny oraz resztę amunicji i walcie, ile wlezie, w te trzy Krakary. Powinny już paść, ale może kule to przyspieszą. Gdy te cholery dobijecie, strzelajcie w demona. Musimy pomóc Grekowi, bo jak on padnie, ta maszkara zabije nas wszystkich.

Żołnierzom nie trzeba było dwa razy powtarzać. Już po chwili strzelali do zombi, które zaczęły się rozpadać na kawałki. Po kilku minutach padły. Wtedy skierowali lufy w demona, ostrzał musiał być skuteczny, bo demon zwolnił. To była ostatni moment, bo od mnicha dzieliło go już tylko kilka metrów. Nagle demon zaczął się rozpływać w powietrzu. Powoli znikały ręce, nogi, a w końcu zniknął cały. Mnich padł na ziemię całkowicie wyczerpany. Zajcew nachylił się nad leżącym.

– Żyję, nic mi nie jest, ale wyczerpał mnie ten pojedynek – szepnął Symonides.– Spalcie wszystko. – Pokazał palcem chaty. Po chwili trzy chałupy płonęły wielkim ogniem. Teraz mogli już spokojnie wycofać się do lasu.

 

Kuzniecow, Zajcew i mnich siedzieli na trawie. Żołnierze pod dowództwem Własowa poszli po resztę sprzętu.

- Mamy problem – głos mnicha zagrzmiał jak wystrzał z działa.

- Ten tutaj to też sługa, choć dużo mocniejszy od Krakarów.

- Kurwa chcesz powiedzieć, że jest jeszcze jeden – wtrącił Zajcew, patrząc dziwnie na Greka.

- Tak i dużo potężniejszy od tego, którego pokonaliśmy.

- Jasna kurwa, czyli to wszystko na nic? - tym razem zapytał Kuzniecow.

- No nie, bo ich też trzeba było zniszczyć. Jednak teraz to już bardzo poważna sprawa. Jak walczyłem z demonem, słyszałem jak woła swojego pana, który jest gdzieś w Niemczech. A to oznacza, że ten tu przybędzie i to bardzo szybko. Musimy się przygotować na spotkanie, a czasu zbyt wiele nie ma.

Po tych słowach nastała chwila ciszy. Przerwał ją jak zwykle Zajcew, który zapytał cicho.

- To kiedy ten stwór tu dotrze?

- Moim zdaniem w nocy albo jutro nad ranem – odparł spokojnie Symonides.

- Jak to możliwe, mówiłeś, że jest w Niemczech?

- Nie pytajcie, to zbyt trudne do wytłumaczenia. Krótko mówiąc, on może się przemieszczać bardzo szybko, bez żadnego pojazdu. Wierzcie mi, już tu zmierza. Teraz czeka nas dużo trudniejsze zadanie. Musimy się przygotować. Poczekamy, aż przyjdą żołnierze, wtedy powiem wam, co i jak zrobimy.

- A jesteś pewien, że damy radę? – do rozmowy wtrącił się Kuzniecow.

- Tego nigdy nie można być pewnym. Te istoty są bardzo potężne. Muszę was uprzedzić, że czasami my, mnisi, też giniemy z rąk różnych demonów czy magicznych bestii. Dopóki nie stanę na wprost demona, mogę tylko zgadywać, kim jest i jak jest silny. Zdarza się, że w takim momencie jest już na wszystko za późno. Nie chcę was straszyć, ale tak może być i w tym wypadku.

- Czyli jak ten stwór załatwi cię, to my już nic nie zdziałamy.

- Niestety nie. Mam jednak nadzieję, że razem damy radę.

- Nic innego nam nie pozostało. No, chyba tylko się wycofać.

- Za późno. Demon będzie nas ścigał, aż dogoni.

- Jak to? Skąd będzie wiedział, że to my załatwiliśmy tych tutaj?

- Będzie wiedział.

- Kurwa mać, mogłeś nas chociaż uprzedzić.

- To teraz nie jest istotne. O, są już wszyscy, jak widzę. Nim powiem wam, jak chcę to rozegrać, chciałem zapytać – mówiąc to, pokazał palcem na kanistry z paliwem.

-  Czy te pojemniki mogą wybuchnąć? Potrzebuję dużego ognia!

- Pewnie. Wystarczy je podpalić – odparł kapitan.

- A można to zrobić z daleka?

- Tak. Wystarczy rzucić w nie zapalającym granatem albo strzelić pociskiem zapalającym

- Aha. Jak rozumiem, trzeba czegoś, co wywoła wybuch?

-  Tak.

Mnich usiadł, zamknął oczy i wyglądało na to, że nad czymś intensywnie myśli. Nikt nie śmiał mu przerwać, więc przez kilka minut na polanie słychać było tylko latające owady i śpiewające ptaki.

Średnia ocena: 4.5  Głosów: 4

Zaloguj się, aby ocenić

Komentarze (7)

  • Bożena Joanna 25.04.2018
    Czekam na cd czyli na opowieść jak mnich poradzi sobie z szefem zniszczonego demona, Akcja wciąga. Pozdrowienia!
  • Ozar 25.04.2018
    Dziękuje za wizytę. Powiem tylko tyle, że następny odcinek może cię zaskoczyć...
  • MarBe 26.04.2018
    Naziści uprawiali okultyzm i prawdopodobnie sprowadzili na Ziemię nie jednego demona.
    Pozdrawiam i zasłużone 5
  • Ozar 26.04.2018
    Dziękuje za wizytę. No wiadomo że sie tym parali, choćby takie stowarzyszenie Thule, przez wiele lat gmerali w rzeczach w których nie powinni grzebać. Himmler i Rosenberg należeli do wielbicieli okultyzmy, a Hess miał w swoim otoczeniu zarówno okultystów jak i astrologów. Może warto by cos napisać o tym w ciekawostkach?
  • MarBe 30.04.2018
    Bardzo dużo na ten temat nakręcono filmów dokumentalnych i opracowano ciekawe prace naukowe. Moim zdaniem nikomu nie udało się odkryć prawdziwego źródła sukcesów i przyczyn późniejszej porażki nazistów.
  • Ozar 30.04.2018
    MarBe akurat siedzę w tym temacie od wielu lat. Mogę Ci napisać moje zdanie. Co do sukcesu to tak skrótowo można powiedzieć że idealnie trafił swoim programem w gusta Niemców plus odpowiednia propaganda i bardzo dużo kasy. Dlaczego przegrał? Nie chodziło o ilość czołgów czy samolotów itd. Nie chodziło też o błędy w dowodzeniu. Adolf przegrał bo zrobił kosmiczny błąd polityczny po ataku na ZSRR. Wystarczyło ogłosić krucjate przeciw komunizmowi i zapowiedziec że chce zwolnić Rosję od komunistów. Wtedy miałby olbrzymie poparcie samych Rosjan i przynajmniej 40 50 dywizji tych którzy nienawidzili komunistów. A on uznał Rosjan za podludzi i wprowadził jeszcze większy terror od komunistów. To tak skrótowo bo piszę telefonu.
  • Nuncjusz 05.05.2018
    Masz kurwa tu, bo tam chuja widzisz

    Nuncjusz 5 min. temu
    Aisak nie drzyj się
    można wyróżnić kilka form
    np
    forma klasyczna, wiersz wolny, miniatura i tyle by stykło, chyba że jeszcze coś ktoś dołoży

Napisz komentarz

Zaloguj się, aby mieć możliwość komentowania