Poprzednie częściMajor Konstanty Kuzniecow NKWD

Major Konstanty Kuzniecow Część VI

Major Konstanty Kuzniecow VI

Kiedy już żołnierze przegonili Niemców, Kuzniecow po raz pierwszy był z siebie zadowolony, choć wszystko wyglądało bardzo groźnie. Nie dość, że znowu poczuł front, to jeszcze otarł się o śmierć. A przecież gdyby jego szef generał Mierkułow mu nie uwierzył...

 

Moskwa. Siedziba NKWD. Generał Mierkułow siedział w wygodnym fotelu, popijając zimną już kawę. Trzymał w reku teczkę i przeglądał ją, bardzo powoli przewijał stronę po stronie. Stojący przy biurku oficer stał wyprężony na baczność. Zastępca szefa NKWD jakby go nie widział. Trwało to długo, bardzo długo.

- Kuzniecow, ile lat się znamy ? - głos generała zabrzmiał jak wystrzał z pistoletu.

Major odpowiedział niemal natychmiast.

- Długo towarzyszu generale

- No właśnie, chyba na tyle długo, żeby wiedzieć, że nie należy mi zawracać głowy takimi

bzdurami - Mierkułow stał i spojrzał w oczy swojego podwładnego.

- Co to jest do cholery!!! - palcem pokazał na dokumenty.

Kuzniecow wiedział, że teraz albo nigdy. Musiał przekonać szefa, że to, co jest w tej teczce stanowi zagrożenie, a przynajmniej wymaga sprawdzenia na froncie. Teraz już nie mógł się wycofać, choć widząc minę generała, zaczął żałować, że przyjechał do Moskwy.

- Towarzyszu generale, jeśli w tych dokumentach jest prawda, to możemy mieć albo już

mamy do czynienia na froncie z żołnierzami, na których dokonano jakichś eksperymentów.

Uważam, że sprawa jest bardzo ważna i należy ją zbadać na froncie. Jeśli Niemcy rzeczywiście

próbują wskrzesić umarlaki, to musimy o tym wiedzieć i temu przeciwdziałać.

- Czy wyście zwariowali majorze. Jakie umarlaki. Co wy mi tu wygadujecie Kuzniecow - Mierkułow wrzasnął na całe gardło. Major spodziewał się takiego wybuchu, więc odpowiedział na tyle spokojnie, jak dalece mógł.

- Towarzyszu generale nasze wojska toczą ciężkie wali z faszystami. Oczywiście wygramy tą

wojnę, ale każda rzecz, każda, nawet plotka dotycząca ich żołnierzy musi być zbadana.

- Ja widziałem twarz tego amerykańskiego oficera, który mi to dał. Towarzysz generał wie, że

mnie bardzo trudno oszukać. On mówił prawdę i był nawet lekko przerażony. On w to wierzy.

Po tych słowach Mierkułow usiadł, zapalił papierosa i gestem reki nakazał usiąść Kuzniecowowi. Patrzył na majora takim wzrokiem, że temu włosy stanęły dęba, a po plecach przebiegł dreszcz. Po raz kolejny przeklął w duchu cala sprawę. Generał nie odzywał się jeszcze kilka minut, które dla Kuzniecowa wydawały się godzinami. W końcu wstał, podszedł do szafy, otwarł ją i wyciągnął butelkę wódki i dwa kieliszki. Nalał i uniósł kieliszek, wzrokiem dając znać majorowi. Wypili duszkiem.

- Kuzniecow, gdybym was nie znał, to bym pomyślał, że albo zwariowaliście, albo coś knujecie z

tym Amerykańcem. Jednak wiem, jakim jesteście żołnierzem i komunistom i widzę, że

traktujecie tę sprawę osobiście. Czy naprawdę wierzycie w to, że gdzieś tu działa to tajne

komando? Że to nie jest prowokacja albo wymysł jakiegoś idioty?

Major po cichu odetchnął. Widział, że generałowi już przeszła złość i teraz tylko próbuje wysondować podwładnego. To był już jakiś sukces. Trzeba było kuć żelazo puki gorące.

- Towarzyszu generale. Ten amerykański major wiele razy narażał swój tyłek, żeby zdobyć te informacje. Jego szef zareagował podobnie jak towarzysz generał i nawet wyrzucił go z biura, nie wierząc mu na słowo. Jednak okazało się, że to komando rzeczywiście istnieje. Kiedy je zlokalizował, stanął na głowie, żeby tam dotrzeć i w końcu mu się udało. A kiedy to wszystko przeczytał, pomyślał sobie, że Niemcy mogą takich dziwnych żołnierzy gdzieś użyć. Pomyślał o nas i musiał znaleźć kogoś, kto mu pomoże. A jego szef generał Arnold skierował go do mnie. Proszę powierzyć mi tę sprawę. Pojadę na front, myślę, że wiem, gdzie mogą to robić. To komando, jeśli jest gdziekolwiek to moim zdaniem przydzielono je do dywizji Totenkopf. Tam nie będzie się specjalnie wyróżniać wśród esesmanów. Wiem, że nasze wojska zamknęły dywizję

w kotle i to daje mi szansę, bo nigdzie nie uciekną.

Kiedy major skończył zapadła cisza. Generał nalał w oba kieliszki. Wypili. Widać było, że Mierkułow wahał się. Jego twarz nie zmieniała się, ale musiał myśleć intensywnie, bo czasami przebiegały po niej nerwowe skurcze. W końcu odezwał się bardzo cichym głosem.

- Kuzniecow ryzykujecie bardzo wiele i nie tylko wy. Ja także. Wasz przyjazd do frontowej jednostki wywoła wielkie zdziwienie i na pewno znajdzie się ktoś, kto zamelduje o tym wyżej, aż w końcu informacja dotrze do dowództwa armii. Być może na tym się skończy, ale ktoś może zacząć pytać, albo zadzwonić czy to do Żukowa, czy do Wasilewskiego, czy innego dowódcy z kwatery głównej a oni zapytają mnie. I co ja im powiem, że ścigamy tajne komando z walczącymi trupami.

Uznają, że zwariowałem i zadzwonią do Berii, żeby mnie wywalił - ostatnie słowa generał prawie wykrzyczał.

Major i na to był przygotowany. Miał już gotową odpowiedź.

- Towarzyszu generale oficjalnie możemy powiedzieć, że ścigamy oficerów SS za

zbrodnie na naszych jeńcach. Jak towarzysz generał wie dywizja Totenkopf ma takich zbrodni sporo na sumieniu. Trzeba tylko popytać i znaleźć takich, którzy to potwierdzą. To nie wywoła aż takiego zdziwienia.

Powiemy, że chcemy zebrać zeznania, opisy i jak się uda dopaść i rozstrzelać za zbrodnie - jego głos był spokojny i to chyba udzielało się Mierkułowowi. Generał pokiwał głową.

- Widzę Kuzniecow, że na wszystko masz odpowiedź. Dobrze to jest jakiś powód. Dam Ci rozkaz, ale pamiętaj, im mniej ludzi o tym będzie wiedzieć tym lepiej dla nas. Najlepiej nie wciągaj w to komisarzy, bo oni mogą zadawać pytania. To misja tajna i taką ma pozostać.

- Tak jest towarzyszu generale i dziękuje - po tych słowach odwrócił się i wyszedł tak szybko, jak tylko potrafił, jak by się bał, że jego szef nagle zmieni zdanie. Kiedy już opuścił pokój, uśmiechnął się na całe gardło. Udało mu się przekonać generała do całej sprawy. To był niewątpliwie sukces, ale też i wielka odpowiedzialność. Major wiedział, że jak cokolwiek pójdzie nie tak, to Mierkułow poświęci go bez mrugnięcia okiem i będzie miał szczęście, jak wyląduje gdzieś na Syberii w jakimś obozie, o którym nikt nawet nie wie.

To było bardzo prawdopodobne i dlatego teraz trzeba wszystko rozegrać bardzo mądrze, tak żeby nikt poza nim i jego szefem nie poznał prawdy.

Mimo wszystko Kuzniecow był wdzięczny Amerykaninowi za to, że znowu wraca do akcji w terenie. Już mu się znudziło siedzenie za biurkiem albo uganianie się za niemieckimi szpiegami. Major był żołnierzem, który walczył jeszcze w I wojnie światowej, a później razem z Armią Czerwoną bił tych, którzy chcieli zniszczyć nową władzę. Teraz znów miał okazję wrócić na front. Ta myśl dodała mu energii do działania. Wiedział z grubsza jak to rozegrać. Jednak nie miał pojęcia czy to, co robi, ma sens, ale to się okaże dopiero na froncie.

 

Teraz patrząc na Zajcewa, był pewien, że podjął słuszną decyzję.

Średnia ocena: 5.0  Głosów: 4

Zaloguj się, aby ocenić

Komentarze (7)

  • Bożena Joanna 07.04.2018
    Czekam na c.d.Pozdrowienia!
  • Ozar 08.04.2018
    Dziękuje za wizytę. Problem w tym że mam jeszcze 2 odcinki a dalej pusto. To stary tekst z lat 2011/12 a teraz poprawiany. Jednak będę pisał dalej jak jest zainteresowanie.
  • MarBe 07.04.2018
    Jak zawsze warto czekać na kolejną wyjątkowo realną i pasjonującą część.
  • Ozar 08.04.2018
    Dzięki.
  • Pasja 08.04.2018
    Bardzo mocny argument Kuzniecowa, aby wyruszyć na front. Tylko czy podoła? Dużo traci, ale więcej może zyskać.
    Białe niedźwiedzie też czekają za winklem jak się nie uda. Wizja całkiem dobra.
    Miłej niedzieli
  • Ozar 08.04.2018
    Dziękuje za odwiedziny. Dobre to zdanie o niedźwiedziach, tak Kuzniecow balansuje na cienkiej Lini, bo szuka czegoś, co dla ateistów jakim byli szefowie NKWD nie może istnieć.
  • W tamtych czasach łaska jeździła na pstrym koniu partii, wystarczyło aby ktoś tylko wydał się zbyt inteligentny, mógł jako potencjalna konkurencja władzy źle skończyć. Kuzniecow ryzykuje w obu przypadkach, jeśli jego podejrzenia się nie sprawdzą, ale jeśli się sprawdzą, i dowie się za dużo, też może być zagrożony. ciekawie to wykombinowałeś :)

Napisz komentarz

Zaloguj się, aby mieć możliwość komentowania