Malinowa dolina 1/30
Teatr był stary.
Z desek schodził lakier, a scena była porysowana, białe kreski przecinały ją jak błyski miecza.
Kurz połyskiwał w słońcu opadając na kurtyny.
Pachniał fabryczną starością.
Schowałam się za kulisami otulana przez czerń.
Wyszłam ze sceny i udałam się przed siebie.
Na swojej drodze napotkałam panel.
Wcisnęłam guzik i scena zabłysła wszystkimi kolorami.
Na kurtynie odbijała się tęcza.
Nagle na scene weszła pewna kobieta.
Miała może z trzydzieści lat.
Na ramieniu trzymała torbe wypełnioną księgami.
Studiowała uważnie jedną.
Ubrana była w zwiewną, białą sukienkę.
-Dzień dobry-powiedziałam.
Nic.
-Dzień dobry!
Kobieta podniosła wzrok z pod książki.
-Dzień dobry.
-Co pani tutaj robi?-zapytałam nieśmiało.
-Jestem geografką, przyszłam tu,żeby obejrzeć Malinową dolinę, ale trafiłam tu-ciągneła-urok tego miejsca jakoś mnie przyciągnął.
Popatrzyła na światła.
-Zaraz...według mapy to właśnie tutaj jest malinowa dolina-powiedziała-ta mapa musi być starsza od tego teatru!
Nagle zza kurtyny wparował jakiś mężczyzna.
Komentarze (5)
Stanowczo za mało według mnie żeby ocenić.
Dialogi trochę źle zapisane.
Dla przykładu:
"-Dzień dobry-powiedziałam."
Powinno być tak:
" - Dzień dobry - powiedziałam."
Powodzenia w dalszym pisaniu; )
PS. Kurtyna jest jedna, reszta to kotary ;)
"trzymała torbe" - torbę
Napisz komentarz
Zaloguj się, aby mieć możliwość komentowania