Poprzednie częściMalinowa Koszula - Rozdział 1

Malinowa Koszula - Rozdział 10

Daria, przekraczając próg ogromnej willi Neymara, automatycznie poczuła na sobie wzrok, wszystkich przebywających tu ludzi. Wydawałoby się, że jako jedyna, nie należy do tego całego świata piłki nożnej i prawdopodobnie, tak było. Zrobiła parę kroków do przodu, chcąc sięgnąć po drinka, kiedy poczuła na swoich biodrach, czyjeś dłonie.

- Dobry wieczór! Jednak jesteś! - powiedział z entuzjazmem gospodarz, stając na przeciwko kobiety, która o mało, nie przeszła na zawał.

- I tak nie miałam nic innego do roboty. Nie ma co opowiadać nawet. - machnęła ręką, sięgnęła po drinka i zaczęła go pić, rozglądając się jeszcze bardziej dookoła. Po chwili podszedł do nich Gerard, witając się najpierw z Darią, a potem dopiero z Neymarem, który opuścił ich, po paru sekundach, by iść rozruszać pozostałych gości.

- Lubisz imprezować? - Gerard zagadnął, wpatrując się swoimi morskimi oczami, w lekko zdezorientowaną kobietę, która wyglądała uroczo, ze swoimi rumianymi policzkami, w tym świetle. Odłożyła pustą szklankę i zabrała się za szampana, którego bardzo lubiła i którego wypiła za jednym zamachem. Dopiero teraz dotarło do niej, że Gerard coś do niej mówił.

- Słucham? - powiedziała głośniej, by przekrzyczeć muzykę.

- No i pić też lubisz. Nie lubię zbytnio tańczyć, chodź tam! - wskazał na czerwoną sofę, w uroczym, przyciemnionym kącie. Usiedli od razu, zabierając się za kolejne drinki i śmiejąc się z nawzajem opowiedzianych żartów.

W drzwiach wejściowych, stanął Leo. Jego wyraz twarzy mówił, że stało się coś niedobrego. Od razu odszukał Darię i dosiadł się do nich, ze szklanką podwójnej whisky z lodem, w dłoni.

- Możemy pogadać? - zapytał kobiety, biorąc po kolei łyki, drażniącego przełyk trunku.

- Teraz?

- Tak, teraz. Gerard, wybacz, ale porwę ją na jakąś godzinę. - odparł, chwytając Darię za nadgarstek, która od razu wstała i podążyła za nim, na zewnątrz. Usiedli na ławce. Widać było, że jest lekko wstawiona, ale próbowała wszystkimi siłami, pokazać, że czuje się świetnie.

- Antonela ze mną zerwała. - powiedział bezpośrednio, patrząc pustym wzrokiem na swoją towarzyszkę, która teraz miała bardzo szeroko otwartą buzię.

- Nie patrz tak na mnie. Powiedz coś. - burknął znowu, spuszczając wzrok.

- Poczekaj... Dlaczego z tobą zerwała? - pozwoliła sobie, położyć dłoń, na jego kolanie, ale szybko ją wzięła, czując jak serce wali jej jak szalone.

- Nie wiem. Stwierdziła, że nie może dłużej tak żyć i się wyprowadziła. - złapał po chwili uciekającą dłoń Darii, kładąc ją na swoim kolanie, z powrotem. Dziewczyna zerknęła w jego mocno czekoladowe oczy, a potem spuściła jednak wzrok, czując jak jest zmieszana tą sytuacją. Po chwili podskoczyła i od razu wstała, kiedy Gerard stanął przed nimi. Spojrzał złowrogo na Leo, chwytając Darię za dłoń.

- Wybacz, ale ja mam jej więcej do powiedzenia. - rzucił, ale kobieta od razu się odsunęła.

- Niby co? Nie wtrącaj się. - Leo od razu stanął na przeciwko Gerarda, patrząc na niego spod byka. Daria lekko się zmieszała, więc stanęła w cieniu, niewidoczna, przyglądając się całej tej sytuacji.

- Spadaj do swojej Antośki, która jest tak idealna, że nawet kumpli odłożyłeś na bok. - Gerard nie dawał za wygraną.

- Coś ci się pomyliło, idioto. Nikogo nie odłożyłem na bok, tylko ty. Odkąd przeleciałeś dwie inne panienki, w ciągu jednego wieczora, myślisz, że możesz wszystko?! - Daria była pewna, że słowa Leo, słychać było absolutnie wszędzie. Przeraziła się. Nie sądziła, że Gerard może taki być. I nawet w to nie wierzyła. Sądziła, że Messi, powiedział te słowa w nerwach. Przecież do cholery, wszyscy byli najlepszymi kumplami. Czym prędzej napisała smsa do Bartka, by po nią przyjechał. Miała dość tego wieczora, szumiało jej w głowie, nie chciała przeholować. Z zamyślenia wyrwał ją dźwięk bijących się mężczyzn. Gerard uderzył z pięści, w twarz Leo, który oddał mu podwójnie. Po chwili wszedł do willi, zostawiając go na trawie.

- Gerard! - kobieta przykucnęła, przy zwijającym się bólu piłkarzu. Chciała zadzwonić po pogotowie, ale mężczyzna wyraźnie jej na to nie pozwolił. Usiadł, a po chwili wstał, zatrzymując dłonią cieknącą krew z nosa. To wszystko było takie... dziwne. Niemożliwe i nierealne.

Czarny mustang, z piskiem opon zatrzymał się pod rezydencją Neymara. Daria i Gerard siedzieli na ławce, w kompletnej ciszy. Bo o czym mieli rozmawiać, po takich ostrych słowach? Kiedy kobieta zadarła głowę w górę, ujrzała Łukasza, który stał na przeciwko niej.

- Napisałaś. Więc oto jestem. - podał jej dłoń, której się chwyciła, jednocześnie nie odrywając wzroku od zdziwionego Gerarda.

- Napisałam do Bartka... - przełknęła ślinę. Rozmawiali po polsku, więc piłkarz nadal patrzył na nich, jak na kosmitów.

- Bartek się spił, śpi. Chodź, wracajmy, jest zimno. - Daria pożegnała się z poprzednim towarzyszem i po chwili znalazła się z Łukaszem w samochodzie. Zapięła pas, ale zanim ruszył, chwyciła się jego dłoni.

- Nie jedźmy jeszcze do domu... Mam dość wszystkiego i wszystkich. - powiedziała po cichu, a Łukasz tylko się zaśmiał.

- Ok, w takim razie wiem, co mogłoby poprawić ci humor.

Średnia ocena: 5.0  Głosów: 2

Zaloguj się, aby ocenić

Komentarze (1)

  • lea07 29.08.2016
    Cudowny rozdział <33333. Niestety tylko 5 :(

Napisz komentarz

Zaloguj się, aby mieć możliwość komentowania