Poprzednie częściMalinowa Koszula - Rozdział 1

Malinowa Koszula - Rozdział 9

Obudził ją zapach smażonego bekonu. Od razu otworzyła swoje powieki, wstała z łóżka i ubierając szlafrok udała się do kuchni. Zobaczyła Łukasza robiącego śniadanie. W głębi duszy ucieszyła się na ten widok, w końcu nadszedł czas, gdzie ktoś pomagał jej w obowiązkach domowych. Dodatkowo, jajka sadzone z bekonem, to jedno z jej ulubionych dań.

- Widzę, że ranny ptaszek z ciebie. - odezwał się, kiedy zauważył wchodzącą kobietę, która usiadła na blacie kuchennym i bardziej przyglądała się temu, co mężczyzna robił.

- Lubisz gotować? Czy chcesz się przypodobać? - zapytała, nieco rozbawiona. Nie chciała go urazić, tylko się trochę podroczyć. Dobre towarzystwo, w tym momencie, bardzo było jej potrzebne, chociaż nie miała pojęcia, czego mogła się spodziewać po kumplach Bartka.

- Jeśli już dobieram się do garnków, to lubię, ale nie jestem fachowcem, jeśli o to ci chodzi. Jajka i bekon to żaden wyczyn, uwierz.

- Wierzę. Dość często to robię i zdaję sobie sprawę, że to nic takiego. - odpowiedziała. - Gdzie Bartek?

- Śpi jeszcze. Trochę wczoraj popiliśmy. Ja mam mocną głowę, on nie, więc pewnie wstanie z dużym kacem, czy coś. - zaśmiał się i podał Darii talerz z dwoma jajkami i dwoma plastrami bekonu. Wszystko cudownie pachniało, aż bardziej zaburczało jej w brzuchu.

- Wcinaj, smacznego. - dodał i zaczął jeść. Daria zrobiła to samo.

Kiedy obydwoje zjedli wszystko, co mieli na swoich talerzach, kobieta postanowiła posprzątać, więc wytarła wszystkie blaty, kuchenkę i włożyła brudne naczynia do zmywarki. Z zamyślenia wyrwał ją dzwonek do drzwi.

- Otworzę. - powiedziała dość głośno i tak też zrobiła. Ujrzała Neymara. Zdziwiła się, ale wpuściła go do środka.

- Hej... - odezwał się w końcu, kiedy przekroczył próg jej mieszkania. W dłoni trzymał czerwoną różę, którą jej wręczył. Kobieta uniosła brwi, a potem przyłożyła kwiat pod nos.

- No cześć. Stało się coś? - zapytała w końcu, kiedy obydwoje stali w kompletnej ciszy.

- Chciałem ci podziękować za to, że zawiozłaś mnie wtedy do domu. Pewnie, odwaliłbym głupszą rzecz, po pijaku zachowuje się jak kretyn.

- Nie ma sprawy, naprawdę... skąd wiedziałeś, gdzie mieszkam? - zapytała, bo teraz to, najbardziej ją ciekawiło. Nie przypominała sobie, żeby chwaliła się adresem.

- Gerard mi powiedział. Nieważne. Organizuje u siebie w domu małą imprezę. Dzisiaj, wieczorem. Może dasz się zaprosić? Obiecuje, że nie będziesz musiała odstawiać mnie do łóżka. - zaśmiał się, chowając dłonie do kieszeni spodni. Daria nie wierzyła własnym uszom. Neymar, jeden z najlepszych piłkarzy FC Barcelony, zaprosił ją na swoją domówkę.

- Jasne, z ogromną chęcią. - odpowiedziała.

Kiedy Neymar wyszedł, Daria postanowiła trochę ochłonąć i przy okazji pójść do bankomatu po wypłatę. Dostała sporo pieniędzy, więc mogła troszeczkę zaszaleć. Ubrała się w czarne rurki, białą, luźniejszą koszulkę i do tego szary sweterek bez guziczków. Na stopy włożyła czarne półbuty, na lekkim obcasie i wyszła bez jakiegokolwiek słowa. Szła powolnym krokiem, patrząc przed siebie, ale w głowie miała przeróżne myśli. Odkąd Amelia wyjechała, zaczęło się wszystko układać. Było to okrutne myślenie i dobrze o tym wiedziała, ale największą blokadą w jej życiu, była praktycznie tylko ona. Bartek nie sprawiał problemów, co bardzo ją cieszyło, ale z drugiej strony niepokoiło. Już nigdy nie będzie w stanie mu zaufać. Kiedy podeszła do bankomatu, by wypłacić pieniądze, usłyszała za sobą męski głos. Schowała pieniądze do torebki i ujrzała Leo. Uśmiechnęła się na jego widok, od razu wróciła myślami do sytuacji w jego domu i automatycznie zrobiło jej się głupio.

- Cześć! Śledzisz mnie? - zapytał, wyraźnie rozbawiony.

- No właśnie o to samo powinnam zapytać ciebie. Co porabiasz? Masz wolne? Szukasz szczęścia, przygód? - zapytała również żartobliwie, wlepiając swoje niebieskie oczy, w jego twarz.

- Szukam takiej pani, która okrutnie mnie spławiła. - dodał, a kobieta lekko skinęła głową i westchnęła pod nosem.

- Wybacz. Byłam spanikowana, ale nie mam ochoty o tym za bardzo rozmawiać. Krótko mówiąc, wszystko się pozytywnie wyjaśniło. Przepraszam.

- Nie ma sprawy, choć przeprosić możesz mnie w inny sposób. - uniósł swoje brwi i pomachał jej kluczykami przed nosem.

- Tak? To zamieniam się w słuch.

- Wsiadaj do samochodu, pokażę Ci. - powiedział i obydwoje weszli do pojazdu Leo.

Cała podróż trwała dwadzieścia minut. Zaparkowali przed wielką bramą, która za sobą miała dziką plażę. Daria się zdziwiła, ale z drugiej strony ucieszyła.

- Powiesz mi, czy to miejsce jest wystarczająco romantyczne. - chwycił ją za nadgarstek i zaczął delikatnie ciągnąć w kierunku wspomnianej wcześniej plaży.

- Romantyczne? - zapytała zdziwiona.

- Zamierzam się tu oświadczyć Antoneli i nie wiem, czy by się ucieszyła, a ty jesteś kobietą, więc...

- No dobra, ale każda kobieta jest inna i lubi co innego. - Daria wzruszyła ramionami, a potem rozejrzała się dookoła. Było chłodno, grudzień nadchodził wielkimi krokami, ale w niczym to nie przeszkadzało. Fale z przyjemnym szumem obijały się o brzeg, pozostawiając różne muszelki i kolorowe kamyczki. Po prawej stronie rosły palmy, a po lewej było dużo miejsca na to, by się rozłożyć.

- Jest tu pięknie... - powiedziała ze spokojem, kiedy Leo stanął obok niej i zaczął wpatrywać się w widok, który miał przed sobą.

- Też tak uważam. Boję się trochę, ale do odważnych świat należy, prawda? - zapytał, szturchając ją lekko w bok. Daria tylko uśmiechnęła się sztucznie, przytaknęła i przełknęła ślinę.

- Tak, masz w zupełności rację.

Średnia ocena: 5.0  Głosów: 3

Zaloguj się, aby ocenić

Komentarze (1)

  • lea07 15.08.2016
    Cudowne <333333. Kocham je <3333. 5 :)

Napisz komentarz

Zaloguj się, aby mieć możliwość komentowania