Mały Breivik
W zeszłym roku kupiłem Lucusiowi na piąte urodziny "Małego Chemika". Teraz zbliżała się szósta rocznica urodzin mojego synka. Chłopak koniecznie chce "Małego Breivika", ale ja nie zgodziłem się. Trudno było wytłumaczyć mu, że na "Breivika" jest jeszcze za młody. Lucuś płakał i w końcu udobruchałem go obietnicą innego prezentu.
Kupiłem Lucusiowi na szóste urodziny "Małego Rasistę". Ładnie opakowany zestaw zawierał miniaturową gilotynkę, madejowe łóżeczko, mini akumulatorek do rażenia prądem i czterdzieści figurek ludzkich.
Jakież było moje i Lucusia zdziwienie, kiedy w domu, po rozpakowaniu prezentu, okazało się, że wszystkie figurki są białe! Lucuś rozpłakał się. - Po co mi zestaw z białasami? - szlochał - przecież nie będę ścinał i raził prądem białych!
Zapakowałem z powrotem "Małego Rasistę" do pudełka i zły jak diabli udałem się do sklepu z zabawkami w celu złożenia reklamacji.
Uprzejma pani sprzedawczyni kajała się i przepraszała mnie gorąco. Wyjaśniła, że w hurtowni zabawek, skąd zamówiono zestawy "Małego Rasisty", zaszła pomyłka. Zestawy z figurkami Murzynów wysłano niechcący do Afryki, a na nasz polski rynek wypuszczono serię z białasami przeznaczoną dla Afroamerykanów. Niestety musiałem czekać, aż pomyłkowo wysłane do Kinszasy zestawy "Małego Rasisty" wrócą do Polski, albo przyjąć zwrot pieniędzy. Wybrałem czekanie.
Mój Lucuś tymczasem siedzi przed komputerem i gra w gry. Z jego pokoiku dziecięcego słyszę ciągły jazgot broni maszynowej i krzyki zabijanych Niemców.
Czekamy.
Komentarze (11)
Takie tam, oo
Ale napisane, jak zwykle, ładnie.
Nieco szokujące, acz dziwnie znajome... ;)
A poważnie, nieźle napisane, ze sporą dawką ironii ;)
Pozdrawiam :)
Tak na poważnie, jeśli w ten sposób będziemy kształtować młode pokolenia, to matuszka ziemia długo nie pociągnie.
Napisz komentarz
Zaloguj się, aby mieć możliwość komentowania