Mama

Idą ścieżką, przez jesienne liście, synek zatapia nóżki w tym szeleszczącym morzu i patrzy na nią - czy słyszysz, czy to nie wspaniałe? Jest szczęśliwa. Kiedyś, chyba nawet całkiem niedawno, choć trudno w to uwierzyć, synka nie było i nie może sobie przypomnieć, czym wtedy żyła. Teraz patrzy na jego małą postać, mężnie kroczącą po nierównej ścieżce i ogrania ją zachwyt, aż ma ochotę płakać, tak trudno go znieść.

Jest niewyspana, od wielu nocy, bo synek budzi się kilka razy, domagając się jej obecności, piersi, zabawy, noszenia. Najchętniej wzięłaby go do siebie do łóżka, objęła małe ciałko, dotknęła włosów, dziecięcego ramienia, ale mąż się na to nie zgadza. Co z tego, że spałby w tym samym łóżku co żona, skoro między nimi leżałoby dziecko. Jej nie zależy, nie tęskni już do dotyku męża, do jego zapachu. Kiedy tęskniła? Nie wie, to musiało być jakieś inne życie, w którym jej ciało potrzebowało jego ciała. Czasami czuje się winna, widzi, że mąż nie potrafi być szczęśliwy tak jak ona, której się wydaje, że ma wszystko. Czasami nawet kocha się z nim, lecz nie ma potem między nimi czułych słów i pocałunków, nie ma spojrzeń następnego ranka, wdzięcznych za siebie nawzajem.

Przez moment walczy z obezwładniającą sennością, słońce na powiekach, szelest liści… Żałuje, że nie może się położyć, chociaż na moment. Zapada cisza. Otwiera oczy i widzi, że synek wpatruje się w nią z ciekawością. No już, mówi, wcale nie śpię, idziemy?

Synek nie mówi jeszcze, ale ona ma wrażenie, że go rozumie. Z cierpliwością i uwagą przygląda się jego codziennie większemu światu. Patrzy na patyk z dumą prezentowany przez synka i w pierwszej chwili chce się roześmiać i porwać go w ramiona (znowu ten zachwyt, który chwyta za gardło), ale opanowuje się, zaczyna przyglądać patykowi, synek patrzy z wyczekiwaniem… Tak, piękny patyk, synku, ale skarb udało ci się znaleźć.

Męża poznała na studiach, wykładał filozofię prawa, a ona była jego studentką. Tak, była zdolna, była pilna, ale wiedziała, że jego oczarowało coś innego - jej piękno. Miała kobiece kształty, miękkie usta i patrzyła na niego w taki sposób, że czuł się zrozumiany jak nigdy dotąd. Zaakceptował fakt, że nie zależało jej na karierze akademickiej, ani w ogóle na żadnej karierze. Chciała doradzać organizacjom charytatywnym. Chciała prowadzić dom. Mieć dziecko. On miał już syna, z kobietą, o której dawno by zapomniał, gdyby nieoczekiwanie nie zaszła z nim w ciążę. Kochał go jak potrafił, zwykle z daleka, ale nigdy nie stawiał go na pierwszym miejscu w swoim życiu. Musiał jednak wiedzieć, że ona nie zrezygnuje z macierzyństwa i nie próbował z tym dyskutować.

Jednak o dziecko wcale nie było łatwo. Mijały miesiące rozczarowań, mijały kolejne urodziny, które zastawały ją w coraz bardziej bolesnym oczekiwaniu. Ludzie życzyli jej powodzenia w pracy, miłości w małżeństwie, i żeby się z nimi częściej spotykała. Wielu wolało przemilczeć temat dziecka, z delikatności albo z bezradności, mówili czasami po prostu - spełnienia marzeń. Uznawała, że to nieodpowiednie, że nie wolno przeoczyć życzenia najważniejszego, przecież chciała mieć dziecko, z tym pragnieniem nie równało się żadne inne. Mówiła im o tym. Może jeśli tyle osób będzie jej tego życzyło, marzenie wreszcie się spełni. Choć bywały już takie chwile, kiedy myślała, że to się nigdy nie zdarzy, że nie będzie miała po co żyć.

Zdarzyło się i każdego dnia jest za to wdzięczna. Bycie matką nie spowszedniało jej, i myśli, że nigdy nie spowszednieje, ciągle będzie cieszyła się od nowa. Wieczorami, kiedy karmi synka i patrzy na jego jasną główkę, myśli, jak to dobrze, że jesteśmy razem w domu, nic złego się nie stało, nie mieliśmy wypadku, synek nie wybiegł na ulicę, kiedy na moment się odwróciła, nie uderzył głową w kant, nie zadławił, nie zachorował. Lista złych rzeczy, które mogły się mu zdarzyć, jest długa i przerażająca, tymczasem jest tu z nią, bezpieczny, spokojny, gotowy do snu. Ma nadzieję, że wszystkie kolejne wieczory będą właśnie takie, że uda się im wymknąć złemu losowi, wszystkim wypadkom, które zdarzają się innym.

Czy mąż docenia ten cud, jakim jest ich synek? Chce wierzyć że tak, ale nie zawsze jest pewna. Wraca z pracy zmęczony, głodny, spragniony spokoju i ciszy. Dawniej przytulała go w progu, czuła jak wącha jej włosy, ale teraz woła "zaczekaj moment, tylko nakarmię maleństwo", albo "podgrzej sobie obiad, zaraz do ciebie przyjdziemy". Gdyby patrzył na synka tak, jak ona go widziała, nie miałby żalu, uśmiechaliby się tylko do siebie, bo oboje by wiedzieli. Pewnie pytałby, jak im minął dzień i nie zadowalał się odpowiedzią "dobrze". Razem śmialiby się i wzruszali, że synek uznał patyk za najcenniejszą rzecz na świecie.

Zabieramy patyk do domu? pyta synka. Dobrze, zabieramy, tylko go umyjemy, żeby się tatuś nie denerwował. Bierze synka na ręce, potrzebuje go przytulić, choć przez kurtkę nie czuje jego ciepła, którym lubi się grzać. Ale synek się wyrywa, więc robi mu samolot, żeby odroczyć moment, kiedy postawi go na ziemi. Wracamy do domku? Chodź, ty trzymaj patyczek z tej strony, a ja z tej, zrobimy pociąg.

Po powrocie kładzie synka na południową drzemkę i szykuje obiad. Wie, że powinna bardziej się starać, chce żeby synek dorastał w domu, w którym rodzice się kochają. Ten chłód, który im ostatnio doskwiera, na pewno da się jeszcze zmienić, może nawet przyjdzie taki czas, kiedy znowu zacznie pożądać męża, niech tylko synek trochę podrośnie. Ale czy można przywołać uczucia sprzed lat, sprzed tak wielu doświadczeń?

Były chwile, gdy tęskniła do siebie z dawnego czasu, do tej, która idąc ulicą w sukience, na obcasach, czuła, że istnieje - w tej sukience, tych butach, w oczach mijających ją mężczyzn. Kiedy zaczęła spotykać się z mężczyzną, który został jej mężem, mówił jej, że nikogo nigdy nie pragnął tak bardzo i tak bardzo nie potrzebował. Wtulał głowę w jej dekolt bezbronnym gestem, który ją oszałamiał, dorosły mężczyzna, autorytet dla wielu, taki jej oddany, taki całkowicie zdany na jej łaskę. Obejmowała go i czuła, jak drży. Potem przyszły puste lata oczekiwania i smutku, kiedy oddaliła się od niego, bo w tym oczekiwaniu jemu zależało mniej. Oboje się zmienili, i wie, że nie może być znowu tamtą kobietą, mimo, że on by tego pragnął. Mogą jednak pokochać się na nowo, znaleźć dla siebie nowy wzór.

Kiedy obiad jest już w piekarniku, a zupa dla synka czeka na zagrzanie, siada z książką, lecz właśnie wtedy słyszy wołanie z dziecięcego pokoju. Odkłada książkę, może jutro się uda. Synek stoi już w łóżeczku, uśmiechając się do niej. Nikt w całym życiu nie uśmiechał się do niej tak szczerze i z taką radością na jej widok. Cześć, mój kochany, wyspałeś się? Jaki jesteś cieplutki…

Mąż wraca trochę wcześniej niż zwykle. Uśmiecha się do niego, chodź tu do nas, synek je swoją zupkę, możemy zjeść razem, tylko sprawdź, czy mięso się już upiekło.

- Jestem zmęczony.

Patrzy na niego ze zniecierpliwieniem. To naprawdę taki problem - zajrzeć do piekarnika? Widzi, że znowu jest niezadowolony. Może z niej, może ze studentów, którzy z roku na rok coraz bardziej go rozczarowywali. Nie ma siły dociekać. Karmi synka, cisza przedłuża się, mąż jakby na coś czekał.

- Wszystko w porządku? - pyta go wreszcie.

- Nie.

Spogląda na niego zaniepokojona. Wyraz jego twarzy, surowy, oddalony, sprawia, że zastyga.

- Posłuchaj… - Wygląda, jakby szykował się do dłuższej wypowiedzi, ale ostatecznie wzdycha tylko i oznajmia - Spotykam się z kimś.

Nie rozumie.

- Zdradzam cię, od kilku tygodni.

Słowa odbijają się od szyby, która ją chroni. Nie dotyczą jej. Nie zgadza się, by dotyczyły.

- Proszę cię, nie rób takiej zdziwionej miny. Przecież od dawna nic nas nie łączy. Nie zauważyłaś?

Co ma mu powiedzieć? Myśli: przysięgałeś. Myśli: dziecko. Myśli: jeszcze wszystko przed nami.

- Przestałeś mnie kochać? - pyta go wreszcie. W głębi duszy liczy na gwałtowne zaprzeczenie, mogłaby się wtedy gniewać, on by ją prosił o przebaczenie, a potem wszystko by naprawili.

Nie odpowiada.

- Chcesz odejść?

- Może.

I co teraz, co z ich synkiem, co z ich rodziną, jak będą żyć?

- Dziecko zostanie ze mną.

- To jest oczywiste. - Wyczuwa w jego głosie sarkazm. - Wynajmę sobie mieszkanie, możecie zostać w tym. Będę ci płacił alimenty, ale zdajesz sobie sprawę z tego, że musisz poszukać pracy?

Strach chwyta ją za gardło.

- A co z synkiem?

- Pójdzie do żłobka, jak mnóstwo innych dzieci, albo wynajmiesz opiekunkę - uśmiecha się gorzko. - Nie widzę problemu.

Nie, tak nie może się stać, synek jest jeszcze taki mały, potrzebuje jej i ona go potrzebuje, nie może go nigdzie oddać, do obcych ludzi, na godziny samotności, proszę, błagam, nie rób nam tego.

Zaczyna płakać, nie może się powstrzymać.

- Nie zapytasz, czy jest ładna? Od jak dawna to trwa? Co ma, czego nie masz ty?

Próbuje się uspokoić.

- Proszę cię, tylko nie żłobek. Zostań z nami, będę ci gotować, sprzątać, co chcesz, i nie będę o nic pytać. Dwa lata, błagam, potem zrobisz, jak chcesz.

Patrzy na nią bez słowa, z rozczarowaniem. Wreszcie stwierdza:

- Nie ma żadnej kochanki.

Słowa przylegają do szyby. Patrzy na nie. Rozważa, co mogą oznaczać.

- Ale nie mogę już z tobą żyć. Przeprowadzę się, jak tylko znajdę mieszkanie. -Mówi i rusza do sypialni. - Do sprzątania i gotowania zatrudnię pomoc domową, przynajmniej nie będę czekał na jej miłość.

Zamyka za sobą drzwi.

I co teraz? Synkiem zajmie się inna osoba, ona będzie wracała do domu o siedemnastej, akurat żeby go nakarmić i położyć do snu. Wszystko ją ominie, wszystkie pierwsze razy, które tak ją zachwycają, staną się udziałem innej osoby, jeśli ta w ogóle je zauważy. Czy synek zapamięta ten czas, kiedy dni płynęły beztrosko, a oni mieli siebie i nic więcej nie potrzebowali?

- Mama.

Patrzy na niego zdumiona.

- Synku, to ty powiedziałeś?

- Mama, mama.

Musi mieć sugestywną minę, bo synek pęka ze śmiechu.

- Mama!

Średnia ocena: 5.0  Głosów: 6

Zaloguj się, aby ocenić

Komentarze (42)

  • Justyska 14.10.2018
    Pięknie przedstawiałas uczucia matki do syna. Wniknelas głęboko w psychikę kobiety, której związek umiera a serce rośnie na widok szkraba. Szkoda ze ojciec w tym szczesciu nie uczestniczył. Może i ona chciałaby być znów piękna dla niego. Bardzo smutna opowieść. Końcówka jednak pokazuje ze kwitnące życie to nowa nadzieja, poczatek i niewinnosc.
    Pokazalas też ze matką dla dziecka jest w stanie poświęcić wszystko. Swoją godność również.

    Poruszyłas mnie, bo jestem mama dwóch chłopców. Na każdego czekałam. I teraz widzę ze... No... Fajnie ze mój mąż sam przynosi młodszego do łóżka kiedy mały nie potrafi spać.Dobra uciekam bo się wywnetrzam:).

    Fajnie by było gdybyś jednak pisała i pokazywała nam to.
    Pozdrawiam serdecznie!
  • jesień2018 14.10.2018
    Bardzo dziękuję za tak wnikliwe przeczytanie mojego opowiadania. Cieszę się, że do Ciebie trafiło. Pozdrawiam równie serdecznie! :)
  • Aisak 14.10.2018
    Mężczyźna
    Zazdrosny o własne dziecko, zwłaszcza chłopca, to gorzej niż pedał i ciota.
    Gorzej niż eunuch.
    To pierdolony debil.


    Pisz. Pisz.
    Jesień.
    Choć jeszcze mamy lato, to miło poczytać w niedzielny poranek leżąc w łóżeczku i nigdzie się nie spiesząc...
  • jesień2018 14.10.2018
    Pewnie każda strona ma swoje racje :) Dziękuję i pozdrawiam!
  • Adam T 14.10.2018
    Jesień, jesień, jak to tak?!
    Coś tu nie pasuje - ktoś, kto tak pisze, nie może nie mieć innych opowiadań. Chyba nas kokietujesz trochę. Tak myślę.
    Ja w każdym razie bardzo się cieszę, że mogłem to przeczytać. Dużo pięknych scen tu nalowałaś (np. pociąg z patykiem), dużo też przykrych ("Zdradzam cię, od kilku tygodni").
    Pięknie piszesz.
    Pozdrawiaki ;)
  • jesień2018 14.10.2018
    Adamie, powiem Ci, jak na spowiedzi. Mam jeszcze opowiadanie "pośrodku" - pomiędzy Pokojem, a Mamą, ale z dystansu wydaje mi się niezamierzenie groteskowe, więc nie wrzucę go. Trudno mi się pisze, nie tylko dlatego, że prawie nie mam na to czasu (choć mam dużą potrzebę nazywania tego, co widzę w rzeczywistości),ale też dlatego, że każdym razem się boję, że zawiodę (innych, którzy we mnie wierzą, a przede wszystkim siebie). Ok, przyznaję, niedawno napisałam nowe. Ale jest tak nowe, że jeszcze nie wystygło :) Więc zobaczę, jak to z nim będzie... Dziękuję Ci za dobre słowo. Też lubię Grechutę. Pozdrawiam!
  • Elorence 14.10.2018
    Wypowiem się jako matka, która ma syna.

    Kompletna ignorancja ze strony kobiety. Kompletna! Wręcz przerażająca. Rozumiem, że dziecko to cud. Naprawdę. Kocham swojego syna bardzo mocno, ale równie mocno kocham swojego mężczyznę. I dla mnie czymś nienormalnym jest spychanie faceta na drugi plan, tylko dlatego że urodziło się dziecko. Jak można zaniedbywać miłość? Jak? Przecież to dziecko jest owocem ich miłości, ale jak widać, kobieta chciała tylko dziecka. W dupie ma męża. Myśli, że będzie czekał? Na wszystko? Błagał o ochłapy miłości? Sytuacja skończyłaby się gorzej, gdyby jeszcze dziecko z nimi spało... Dobrze, że mąż zabronił, bo przecież ona najchętniej wyrzuciłaby z łóżka męża, na rzecz dziecka.

    Dlaczego skłamał odnośnie zdrady? Bo chciał zobaczyć, czy ona jeszcze go kocha. I co jej przyszło pierwsze do głowy? DZIECKO. Co z nim będzie. A nie, co będzie z ich związkiem. Jak dla mnie, kobieta powinna pójść do terapeuty, bo jej zachowanie nie jest normalne.

    Pięknie piszesz. A tutaj pięknie pokazałaś w jaki sposób związki umierają. Kobiet świrują po urodzeniu dziecka. Nazywają to "pieluszkowym zapaleniem mózgu".
    Ludzie powinni zacząć ze sobą rozmawiać - to raz. Przestać patrzeć na czubek własnego nosa - to dwa. I nie świrować - to trzy.

    Wybacz, ale jestem znana z emocjonalnego podejścia do tekstów. A ten był jak najbardziej dobrze napisany, skoro mną aż trzęsie :D
    Pozdrawiam!
  • jesień2018 14.10.2018
    Cóż to za wspaniały komentarz! Dziękuję! Na szczęście to nie jest sytuacja z mojego własnego życia (choć synów też mam:) więc nie czuję się dotknięta, a jedynie mile połechtana jako autorka! Czyli udało mi się to wszystko pokazać dokładnie tak, jak chciałam. Choć ja nie jestem tak surowa w ocenie tej mamy... Pozdrawiam!
  • Elorence 14.10.2018
    jesień2018, patrzę na ten tekst przez pryzmat znajomych. I no cóż, nie jest kolorowo.
  • jesień2018 14.10.2018
    Elorence, tak, ten tekst też jest zainspirowany przez znajomych... Hm, pokazałam go potem (to było kilka lat temu) bohaterce i podobno w ten sposób "uratowałam jej małżeństwo". Pewnie przesadza, ale i tak - niech żyje twórczość ;)
  • Elorence 14.10.2018
    jesień2018, mogę uwierzyć, że tak mogło być :) Czasami ludzie potrzebują bodźca z zewnątrz, aby zauważyć swoje błędy :)
  • Pasja 14.10.2018
    Dzień dobry
    Opisałaś w pewnym sensie rodzinę patchworkową i być może mężczyzna nie dorósł do roli ojca lub nie potrafi. To jego drugie dziecko. Widać tutaj rozterki kobiety bez udziału męża. Najpierw pragnienie zajścia w ciążę bez aprobaty męża, potem sam moment narodzin. A przecież wiadomo pojawienie się dziecka to zmiany w rodzinie. Moim zdaniem winni są obydwoje i obydwoje powinni szukać pomocy u specjalisty.
    A pan powinien wiedzieć, że pieniądze to nie wszystko.
  • jesień2018 14.10.2018
    Dziękuję za tę uważną interpretację. Też uważam, że winni są oboje, a także układ, w którym się znaleźli, ich odmienne potrzeby. I oboje też w tym samotni.
  • Pasja 14.10.2018
    cd. bo uciekło
    Cóż w tym złego, że dziecko prześpi się we wspólnym łóżku, czy przyniesie brudny kijaszek do domu. A miłość nie polega tylko na wspólnym spaniu.

    Szkoda mnie tej kobiety, bo w sumie pozostaje sama ze swoim problemem.

    Obydwoje są winni z większym wskazaniem na niego. Rozmowa szczera i zrozumienie. Jego zryw o zdradzie to trochę dziecinada. Nie o to chodzi.
    Pozdrawiam serdecznie
  • Elorence 14.10.2018
    Spanie dziecka w łóżku rodziców nie jest dobre. Już pominę problem z późniejszą nauką spania we własnym łóżeczku. Tutaj chodzi o zaburzenie bliskości między rodzicami dziecka. Narodziny potomka nie muszą wdzierać się również w ich strefę intymną. Rozumiem, że są momenty gdy dziecko choruje, ząbkuje, ale po co na siłę wpychać dziecko do łóżka?
    I dlaczego uważasz, że mężczyzna jest tu najbardziej winny? Kobieta w ogóle o nim nie myśli. Tylko synek, synek, synek... Też wolałabym całe dnie spędzać w pracy, skoro w domu nikt na mnie nie zwraca uwagi i muszę się prosić o kilkusekundową uwagę. Kolejna sprawa, w tych czasach ciężko utrzymać z jednej pensji całą rodzinę. I każdy, kto wraca z pracy ma pełne prawo być zmęczonym. I skoro kiedyś witała go w progu i przytulała, to dlaczego później tego nie robiła?

    Mówisz o rozmowie i tutaj się z Tobą zgodzę. Jednak ja widzę problem w kobiecie i to duży. Obsesyjno-maniakalny. I skoro facet posunął się do akcji ze zdradą, to znaczy, że w inny sposób nie dało się odwrócić jej uwagi od dziecka.

    A co najważniejsze, ludzie powinni zacząć się wiązać z takimi osobami, które mają bardzo podobne priorytety. Karierowiczka nie będzie szczęśliwa z kimś, kto chce mieć dużą rodzinę i na odwrót. Będzie im towarzyszyło to poczucie niespełnienia.
  • Elorence 14.10.2018
    I pozdrawiam, pasjo :)
  • jesień2018 14.10.2018
    Ja myślę, że spanie we wspólnym łóżku, zwłaszcza na początku, nie jest problemem, jeśli nie ma innych problemów. I to jest prawda, co Elorence mówi o priorytetach.
    Wow, fajnie, że moje opowiadanie wywołało taką dyskusję!
  • Pasja 14.10.2018
    Elorence każdy może mieć inne zdanie i moje jest takie. Opowiadanie jest skrótem pewnego problemu. Obydwoje są winni. Dla mnie on bardziej i zdania nie zmienię, chociażby że to już druga kobieta z która nie potrafił się porozumieć. Piszesz, że po pracy on czuje się zmęczony, bardzo możliwe. A ona wypoczęta, bo nie chodziła do pracy. Totalna bzdura.

    Zaakceptował fakt, że nie zależało jej na karierze akademickiej, ani w ogóle na żadnej karierze. Chciała doradzać organizacjom charytatywnym. Chciała prowadzić dom. Mieć dziecko. On miał już syna, z kobietą, o której dawno by zapomniał, gdyby nieoczekiwanie nie zaszła z nim w ciążę. Kochał go jak potrafił, zwykle z daleka, ale nigdy nie stawiał go na pierwszym miejscu w swoim życiu. Musiał jednak wiedzieć, że ona nie zrezygnuje z macierzyństwa i nie próbował z tym dyskutować... godził się na takie życie, że kobieta nie będzie pracować.


    A priorytety uważam że nie ma reguły. Znam małżeństwa i pary o różnych priorytetach i są wspaniałymi rodzinami i o takich samych i rozchodzą się. Moim zdaniem kobieta powinna być niezależna od mężczyzny i odwrotnie. Dlatego bym jej poradziła odkładanie funduszy na przyszłość.


    Pozdrawiam i miłego dnia
  • Elorence 14.10.2018
    pasja, a wiesz, że większość kobiet łapie faceta na dziecko? Dla niektórych to wybawienie, bo liczą, że facet nie odejdzie. Jeśli kobieta zaszła w ciążę, oszukując partnera, to moim zdaniem jest zwykłą idiotką. Dziecko nie sprawi, że druga strona będzie chciała z nami być... I tak właśnie odczytuję jego relacje z ex. A dziecko? Dziecko nie jest winne, że matka to idiotka. I bardzo przykre, że przez jej głupie myślenie, będzie miało kiepskie dzieciństwo.


    Skoro zdecydowała, że nie będzie pracować, to co? Poświęca 200% uwagi dziecku, ale nie mężowi? Co to w ogóle za sposób myślenia? Nigdzie w tekście nie było wspomniane, że opiekowanie się dzieckiem było męczące...
    W moim odczuciu, poprzez zachowanie obsesyjne (tak, ta kobieta ma obsesję na punkcie dziecka) całkowicie zapomina, że komuś innemu jest potrzeba. Gdybym była facetem, w życiu nie związałabym się z taką kobietą. Egoistka do kwadratu. "Ty pracuj, haruj całymi dniami, a ja będę patrzyła na MOJE dziecko i ojojoj, jakie życie jest cudowne" - tak to widzę. I bazując na różnych przypadkach z mojego otoczenia, schemat powtarzalny aż do bólu. Bo większość kobiet traktuje dziecko jak SWOJE. Tylko i wyłącznie. Całkowicie zapominając, że ma ono również ojca.
    Ale same sobie winne. Nie moja broszka.
    Niech każdy robi co chce.

    Swojego zdania nie zmienię, a Ty nie musisz zmieniać swojego :)
    Pozdrawiam.
  • Pasja 14.10.2018
    Elorence tylko rozważamy pewną sytuację i na tej można wysnuwać różne sugestie. Bycie "kurą domową" to wielkie wyzwanie, może większe niż praca zawodowa dlatego będę bronić tej kobiety, bo ona też ciężko pracuje. Długo żyję na tym świecie i zawsze w takich sytuacjach winię obydwie strony za to, że nie potrafią się porozumieć. Nie lubię też ludzi którzy od razu dokonują wyroku i uważają, że znają życie na wylot i są nieomylni. Każda kobieta, każdy mężczyzna i każda rodzina jest inna i ma inne oczekiwania i potrzeby. Złapała na dziecko? Strasznie to brzmi stereotypowo i egoistycznie. Czasy takie chyba już minęły. On też powinien zastanowić się z kim idzie do łóżka i znać konsekwencje.
    Uśmiechu i więcej luzu do kobiet. Jesteśmy człowiekiem i płeć niczemu tu nie zawiniła.
  • Justyska 14.10.2018
    A ja się po cichu wtrace. Myślę ze oni się nigdy prawdziwie nie kochali i dlatego w tej historii wszyscy są przegrani.
  • Elorence 14.10.2018
    Pasja, nie minęły. I sama na chwilę obecną jestem tą stereotypową "kurą domową". Rozważam tylko to, co jest w tekście.

    I nie twierdzę, że jestem nieomylna, broń Boże. Bardziej chodzi mi o to, że widzę co się wokół mnie dzieje. Kobiety, będące matki - oczywiście niektóre - gloryfikują swoją funkcję. Nie ujmuję nikomu. Opieka nad dzieckiem - ciężka sprawa. Ogarnięcie domu i całej reszty - też. Tylko nie ma co zwalać wszystkiego na facetów. Niedomyślni są i tyle.


    Tak, Justyska. Jak nie ma miłości, to... no cóż. Z czasem nie ma czego naprawiać :)
  • ssiwiec 14.10.2018
    Wciągnąłem się. Prosty temat, a jednak sposób jego przedstawienia nie pozostawia obojętnym. Rozumiem, że każdy ponosi jakąś część winny za rozkład małżeństwa, ale mnie łatwiej było wczuć się w męża/ojca i dla mnie jest postacią bardziej tragiczną. Sam jestem facetem, więc to pewnie dlatego.
    Pozdrawiam

    To dopiero początek jesieni. Mam nadzieję, że jeszcze nas czymś przed zimą zaskoczy. :)
  • jesień2018 14.10.2018
    Bardzo dziękuję! Fajnie, że tekst wzbudził emocje. Pozdrawiam!
  • betti 14.10.2018
    A ja myślę, że to jest niegłupi facet i kocha ją do szaleństwa. Widzi jednak, co robi z nią macierzyństwo i chce nią trochę potrznąć, żeby się obudziła... Ktoś napisał, że nigdy jej nie kochał, to ciekawe który facet bez miłości godzi się na wszystko? Ja takiego nie spotkałam. Dał jej co chciała, ale nie ma zamiaru być na drugim planie...
    Co do łapania faceta na dziecko, rewelacyjny pomysł, potem rozwód i to samo dziecko staje sie karta przetargową, bo można na tym zarobić, uważam że powinien być na to paragraf. Dla dobra dzieci.

    Tekst miejscami trzeba dopracować szczególnie te przecinki rażą i przedrostek nie - spr pisownię tak najlepiej się nauczysz.

    Pozdrawiam.
  • jesień2018 14.10.2018
    Dziękuję za przeczytanie. Proszę, podpowiedz, gdzie są te błędy, pokaż ze dwa - trzy, może łatwiej będzie mi dopatrzyć się reszty. (Naprawdę tak ich wiele? Kurczę, nie widzę).
  • betti 14.10.2018
    jesień2018
    Idą ścieżką, przez jesienne liście - tutaj bym usunęła
    Teraz patrzy na jego małą postać, mężnie kroczącą po nierównej ścieżce - tutaj też
    Lista złych rzeczy, które mogły się mu zdarzyć, jest długa i przerażająca, - bez przed jest

    Resztę sama obadaj.
    Mam wrażenie że z nie poprawiłaś, bo teraz nie widzę.
  • jesień2018 15.10.2018
    betti w pierwszym wypadku masz rację, przecinek jest zbędny, choć trochę zmienia rytm i o to był celowy zabieg. W drugim przypadku... szczerze mówiąc nie wiem, może faktycznie trzeba wyrzucić. Ale w trzecim nie masz racji, tam przecinek jest niezbędny. Jeśli chodzi o "nie", to wydaje mi się, że takich błędów raczej nie robię... Nie edytowałam, bo nawet nie wiem, jak. Nawet miałam o to zapytać - podpowiesz?
  • Justyska 15.10.2018
    jesień2018 przepraszam, że się wtrącam, ale akurat mi się rzuciło.
    Wchodzisz na swój profil, później publikacje i tam przy każdej po prawej stronie masz edycje:)
  • jesień2018 15.10.2018
    Justyska dziękuję!
  • jolka_ka 14.10.2018
    Ja się zastanawiam czemu facet, taki czy inny, nie ma odwagi najpierw powiedzieć: słuchaj nic do Ciebie nie czuję, chcę skończyć, tylko zdradza, a dopiero później się przyznaje. To samo tyczy się kobiet. No nie wiem.

    A tekst życiowy :)
  • Nuncjusz 14.10.2018
    Brak cywilnej odwagi, albo chęć utrzymania dwóch srok za ogon
  • Elorence 14.10.2018
    Jolka, koleś jej nie zdradził. Chciał wywołać reakcję :) Przyznał się, że nikogo nie ma, ale nie może dłużej tak żyć.

    PS; Pomijając tekst, tak, zgadzam się z Tobą. Najpierw człowiek powinien się rozstać, a dopiero potem sobie używać - jak już musi :)
  • jolka_ka 14.10.2018
    Elorence Czytałam. Ale tak mi się nasunęło.
  • betti 14.10.2018
    A może chce spr czy druga nie jest kopią pierwszej, bo już sama zdrada nasuwa myśl, że w tym związku nie za dobrze się dzieje. Czasami ludzie myslą, że dostali kogoś na własnąć i przestają się starać, a o miłość niestety trzeba dbać. To dotyczy zarówno kobiet jak i mężczyzn.
  • rubio 14.10.2018
    Tak przejrzałem komentarze, i, hmm. Kto ma gorzej, kto jest gorszy, matka czy ojciec. Tak jak gdyby w tym tekście występowały tylko te dwie osoby. Ja natomiast głównie tam widzę trzecią, to "dziecko", czyli osobny, konkretny człowiek, ale jeszcze w tym wieku - te +/- 2 lata - nie, hmm, 'samokonkretyzujący się" (rozumiem przez to tzw. 'gupi wiek', czyli wczesną nastoletniość). Tak więc, jedni widzą tu cierpiącą matkę, inni cierpiącego ojca, a ja tu widzę synka, z którego ciekawe, co wyrośnie, jak sobie będzie radził w życiu, nie wychowywany (matka - poczucie bezpieczeństwa, ojciec - umiejętności radzenia sobie w świecie, najogólniej mówiąc), a zamiast tego: przez ojca właściwie odsunięty, a przez matkę traktowany jako jakąś osobistą maskotkę/sens życia, coś takiego.
    Przypadłyby się dwa sequele, w jednym ów syn chce się usamodzielnić, a matka rwie włosy z głowy, 'nie możesz mnie zostawić', 'tyle poświęciłam' etc., matce świat się wali gdy syn odchodzi, a ten się do niej, znienawidzonej, nie odzywa. A w drugim sequelu ów syn zagnieżdża się w sytuacji, w której matka wszystko za niego robi, żeruje na niej, staje się piotrusiem panem, skrajnym egocentrykiem wymagającym wszystkiego od wszystkich, raniącym każdego, kto się nawinie. Ciężko mi wyobrazić sobie trzecią drogę.
    Tak czy inaczej, bardzo dobry tekst; i w formie, i w oddziaływaniu, bo może służyć za przyczynek do różnych myśli i dyskusji.
    pozdrawiam :)
  • jesień2018 14.10.2018
    Dziękuję za pozytywny komentarz! Życie synka to jednak temat na inne opowiadanie, ba, może nawet powieść. A może nasza bohaterka zajmie się jakąś działalnością charytatywną, znajdzie równowagę w swoim życiu i pozwoli synowi mieć własne? Choćby z miłości do niego. Taki scenariusz też jest możliwy. Początkowe zakochanie nie wyklucza dojrzałej miłości później :) Oczywiście ważny jest też ojciec... Ale może i on zmieni swoje spojrzenie na dziecko, na swoją rolę. Póki żyjemy, możemy się zmieniać :) Dlatego chyba za wcześnie, żeby przesądzać o życiu chłopca...
  • Zawodniczka 15.10.2018
    Wow, rewelacja! Takie krótkie, a tyle w tym życia i prawdy.
    Technikalia:
    mimo, że on by tego pragnął - nie powinno być przecinka
    ogrania ją zachwyt - literówka
    Pisz! Pisz! Pisz!
    A jak pomyślisz, że nie masz czasu albo nie jesteś pewna,, czy to jest dobre, to i tak pisz!
  • jesień2018 16.10.2018
    Cieszę się, że się podobało! Dziękuję za słowa zachęty (haha, na mnie to bardzo, bardzo działa!). I za pokazanie błędów też, na pewno wprowadzę.
  • jesień2018 16.10.2018
    ...wprowadzę poprawki - miało być. Czy można jakoś edytować komentarze??
  • riggs 08.11.2018
    z drugiej strony wygląda to inaczej, ale to moja historia... Tekst zacny. :)
  • jesień2018 09.11.2018
    Tak, każdy ma swoją historię. Dziękuję za dobre słowo.

Napisz komentarz

Zaloguj się, aby mieć możliwość komentowania