Marek i jego życie - Ciężkie początki!

Marek Nałęczowianka który ma lat 20 urodził się on 2 października 1999 roku. I pochodzi z miasta Cholula które jest miastem w Meksyku położonym w stanie Puebla. Marek mieszkał z rodziną zastępczą, ponieważ gdy miał on 5 lat jego ojciec został zamordowany przez zorganizowaną grupę przestępczą, a mamy nigdy nie poznał, zostawiła go i jego ojca w momencie gdy Marek się urodził, nie długo po tym zniknęła. Gdy ojciec Marka został zamordowany zamieszkał on z dziadkiem który miał 78 lat na tamten moment. gdy Marek miał 11 lat dziadek wytłumaczył mu co stało się z jego ojcem, dowiedział się wtedy, że jego ojciec brał narkotyki i pewnego razu spóźnił się z zapłatą i właśnie dlatego tak się to potoczyło, ojciec Marka miał bardzo dobre relację z tatą czyli z dziadkiem Marka, dzień przed swoją śmiercią poprosił go o to aby zajął się jego dzieckiem jak coś się mu stanie. Na początku jak Marek się o tym dowiedział czuł się źle i czuł silną rządzę zemsty, lecz z czasem wszystko się uspokoiło, ponieważ zauważył, że on jak i jego rodzina jest zwykłym pionkiem całego systemu i choć by chciał nie da rady silnie zgranej ekipie przestępczej, kolejny ciężki moment w życiu Marka to moment śmierci dziadka, umarł on 2 lata później jak Marek dowiedział się co stało się z jego ojcem, miał wtedy jego dziadek 86 lat. Jego dziadek pewnego słonecznego dnia wybrał się swoim samochodem na stację benzynową, niestety była to jego ostatnia podróż, jak się okazało stacją na którą jeździł tankować swój pojazd chyba od zawsze, akurat ktoś postanowił napaść tą stację, z tego co udało się wywnioskować z ustaleń policji to napastnik musiał oddać strzał i kulka trafiła w dystrybutor paliwa i niestety był tam wybuch, którego dziadek Marka nie przeżył, w tamtym momencie został on oddany do domu dziecka, i dosyć szybko stamtąd dostał się do rodziny zastępczej, dostał się do typowej Meksykańskiej rodziny. Na początku ciężko było mu żyć bez dziadka, ale po pewnym czasie dalej o nim pamiętał ale już go to tak nie bolało, przyzwyczaił się do swojej nowej rodziny i w sumie było mu tam dobrze, gdy Marek skończył 17 lat poznał pewną piękną, mądrą, ułożoną dziewczynę o złotolścniących włosach i zielonych oczach, zakochał się w niej na zabój, nie potrafił myśleć o niczym innym, myślał cały czas tylko o niej. Marek od zawsze pasjonował się samochodami, tak jak jego ojciec i dziadek. Pewnego słonecznego dnia lata zabrał swoją dziewczynę na romantyczną przejażdżkę samochodem dziadka, dziadek w garażu trzymał pięknego Dodge Charger'a z 1970 roku z silnikiem V8 7,2 l był wyposażony w silnik o mocy 396 KM (291 kW) i momencie obrotowym 664 Nm był zasilany przez trzy 2-gardzielowe gaźniki. Oczywiście dziadek wiedząc, że nie ma nikogo po za Markiem chwilę przed śmiercią zdążył spisać testament, i cały swój dobytek przepisał Markowi. Więc Marek czekał tylko na pełnoletność i od razu chciał się wprowadzić do małego skromnego domku dziadka, dziadek miał dosyć sporą działkę ze skromnym domkiem i małym garażem na samochód sklepanym ze starych desek, lecz to właśnie w tym garażu stała bestia do której już za moment wracamy, Marek zapoznał rodziców zastępczych o swoim pomyśle, i wcale nie chciał tracić z nimi kontaktu bo w sumie to oni go wychowali, ale jednak dom dziadka to było miejsce gdzie żył jeszcze dłużej, czuł wielki sentyment do tamtego miejsca, wracając do tamtego dnia był to 17 dzień czerwca 2016 roku, tak jak wspomniałem był to słoneczny dzień zabrał swoją dziewczynę już któryś raz na działkę ale nigdy jej nie powiedział co znalazł w garażu, nigdy nie powiedział co jest pod tą płachtą, ponieważ samochód był przykryty, tamtego dnia jej go pokazał i powiedział ,,To także jest moje, a dziś jedziemy przetestować to cacko", jego dziewczyna nie była do końca przekonana ale uległa, gdy Marek cały czas nalegał i mówił, że będzie to najromantyczniejsza przygoda jaką przeżyła w życiu. Zabrał ją w miejsce gdzie było bardzo romantycznie i powiedział, że jutro z rana przetestują V-max tej bestii. Przeżyli bardzo romantyczną i upojną noc, a z rana Marek obudził ukochaną, zjedli szybkie śniadanie, i wyruszyli w miejsce gdzie Marek chciał przetestować V-max Dodge'a, była to droga która szła w lini ciągłej bez żadnych zakrętów przez okrągłą milę. Stanęli na początku tej drogi była to godzina 4:30 a na tej drodzę nie było żywej duszy oprócz Dodge'a i dwójki młodych ludzi w środku. Marek powiedział ,,Jesteś gotowa kochanie?" jego ukochana skinęła głową dając znak, że tak, i wtedy Marek ruszył rozpędził swój samochód do maksimum, w pewnym momencie stracił panowanie nad samochodem auto z pełną prędkością wyleciał z drogi i uderzył w budynek stacji benzynowej (Był to jedyny budynek po drodze, nie było nic innego po za drogą i pustką.) Teraz każdy myśli maksymalna prędkość budynek, śmierć na miejscu jak nic. Niestety tak było, ale to nie Marek zginął tylko jego dziewczyna, udało mu się przeżyć, do tej pory nikt nie wie jak, ale tak przeżył, był w śpiączce przez 2 lata. Ze śpiączki wybudził się 17 dnia Maja 2018 roku, ale to nie obudził się ten sam Marek. Marek w wypadku doznał uszkodzenia głowy, przez co nie był już tak mądry jak wcześniej, jest on mądry ale na swój specyficzny sposób, bawią go całkowicie inne rzeczy, zachowuje się inaczej i dużo ludzi uznaje go za głupiego. Gdy się obudził akurat odwiedzała go mama zastępcza, przez te całe 2 lata cały czas go odwiedzali kiedy tylko mogli, Marek po przebudzeniu musiał jeszcze tydzień zostać w szpitalu na obserwacji, gdy okazało się, że jest szczęściarzem i przeżył bez żadnego uszczerbku po za tym że jego mózg działa trochę inaczej, po czymś takim naprawdę jest to niemożliwe, a jednak Marek przeżył. Gdy Marek doszedł do siebie, pamiętał wszystko co do każdego szczegółu, i wtedy zrozumiał, że stracił kolejną ważną w swoim życiu osobę, i wiedział, że stracił ją przez swoją głupotę. Długo chodził i myślał i postanowił, że za dużo osób już stracił tutaj, i chce zacząć od nowa w nowym mieście, wymyślił sobie, że zamieszka w Los Santos, poinformował o swojej decyzji rodzinę, nie mogli tego zrozumieć, mówili, że stracili go na 2 lata a teraz jak go mają to znowu mają go stracić, lecz Marek nie zmienił swojej decyzji. Sprzedał działkę dziadka i z pieniędzy jakie za to otrzymał, wystarczyło mu aby polecieć do Los Santos, i rok później od wybudzenia się ze śpiączki zebrał wszystkie swoje manatki pożegnał się ze swoją rodziną i wyjechał.

Średnia ocena: 0.0  Głosów: 0

Zaloguj się, aby ocenić

    Napisz komentarz

    Zaloguj się, aby mieć możliwość komentowania