Maria część 17
Kacper uważnie obserwował twarz Marii, kiedy już tracił nadzieję i myślał, że jego wysiłki okazały się marnymi, dostrzegł zmianę. Początkowo dotyczyła ona oczu i była słabo zauważalna. Jednak on zobaczył głębie ich i to z niej najpierw nieśmiało, a później bardziej odważnie wytrysnęły złote malusieńkie iskierki. Zaczęły hasać beztrosko, jakby próbowały wyrwać się na wolność. Kiedy im się nie udało w pojedynkę, łączyły się w grupy i tworzyły ogniki. Stale ich przybywało i powodowały zmianę koloru oczu. Dalej pozostały ciemne, lecz biel zaczęła się wyróżniać, a źrenice stały się ciepłe i życzliwe dla wpatrzonego w nie mężczyznę. On ośmielony mocą swoich słów, odgarnął ze swojej ukochanej cześć sterty wykonanej z ubrań, pod którą skryła się i przyciągnął ją do siebie. Oswobodzoną objął ramionami, przytulił i obsypał pocałunkami. Kiedy indziej przeszkadzałby mu zapach potu, bród, pozlepiane włosy, tylko nie tym razem, ponieważ potężne uczucie szczęścia zniwelowało wszystkie bariery, a radość wycisnęła łzy z jego oczu.
Maria obsypywana pocałunkami z początku nie była świadoma tego faktu, lecz odczuwała wielką przyjemność i z tego powodu nie zamierzała tego kontaktu przerywać. Gdyby ktoś był, w sypialni w tym momencie z pewnością powiedziałby, że przypomina to trochę bajkę o „Śpiącej królewnie”. Tam książę jednym pocałunkiem obudził zaczarowaną, w tym przypadku musiało być trudniej przez załamanie psychiczne albo pisarz swoją mocą nie dorównywał arystokracje. Pocałunków wykonał sporą ilość, zanim nie poczuł ich oddawania.
- Ukochana moja, wróciłaś do mnie z dalekiej podróży – wyszeptał do ucha, plączący ze szczęścia mężczyzna.
Kobieta w męskich ramionach czuła się kochana, szczęśliwa i bezpieczna. Tam nic złego nie mogło jej dosięgnąć i w razie zagrożenia zawsze mogła się w nich skryć. Nigdy wcześniej nie czuła się tak dobrze, a zwłaszcza dlatego, że on niczego od niej nie żądał, lecz z całego serca pragnął, żeby ofiarowała mu największy skarb, jakim jest miłość, w zamian ofiarował to samo. Było to nic innego jak rodzaj handlu wymiennego i niezwykle sprawiedliwy o ile obie strony będą przestrzegać układu. Teoretycznie wydawało się to proste i tak zazwyczaj jest w przypadku młodych ludzi, zakochanych pierwszy raz po uszy. Zupełnie inaczej jest z tymi, którzy nabyli bagaż doświadczeń, szczególnie dla tych ze złymi, ponieważ oni muszą kolejny raz zaufać i potrzeba lat, by mieć pewność, że na ukochanej osobie się nie zawiedli. Rodzący się związek Marii z Kacprem miał podobnie jak inne, szansę powodzenia i od nich tylko zależało czy ją wykorzystają. Pierwszym sprawdzianem z pewnością była troska o siebie i chęć niesienia pomocy.
- Naprawdę widziałeś moje życie? – zapytała Maria.
- Tylko te, które toczyło się w Polsce. Inaczej wiedziałbym, że przeżycia dotyczą mojej ukochanej, wtedy nigdy bym o nich nie napisał. Musisz nosić je w sobie, tylko nie potrafisz zapomnieć, lecz nimi emanujesz. Tylko dla dobra siebie pozbądź się ich i sprawiedliwość pozwól powierzyć Bogu.
- Jesteś wierzący? – zapytała.
- Pochodzę z włosko-polskiej rodziny i wiarę traktujemy poważnie, a ty? – zakończył pytaniem.
- Tak jak rodzice, w zasadzie na pokaz.
- Nie rozumiem.
- Ojciec z matką prowadzą albo prowadzili firmę i potencjalni oraz stali klienci uważali, że jednym z najważniejszych kryterium uczciwości jest czy uczęszczasz do kościoła.
Mina Kacpra wskazywała na brak zrozumienia tego, co usłyszał i zrozumienie tego wymagało długiej rozmowy. Tymczasem Maria poczuła pragnienie, głód, nieświeży oddech i zapach własnego brudu.
- Zejdź do kuchni, ja doprowadzę się do porządku i zaraz przyjdę – powiedziała to z takim przekonaniem i z pewnością w głosie jakby to, co wydarzyło się wcześniej, nigdy nie miało miejsca.
Kacper wykonał dokładnie, tak jak mu kazała i zszedł na parter do kuchni. Cecylia usłyszała go jeszcze na schodach i przerwała wkładanie umytej porcelany do szafki. Kiedy podszedł, zapytała.
- I co?
- Wydaje się, że jest już dobrze – odpowiedział i zaczął mówić, starał się, zanim pojawi się Maria, streścić przebieg wydarzeń z sypialni.
Cecylia przerwała mu, przytykając palec do swoich ust, gdy usłyszała schodzącą po schodach Marię.
- Wszędzie panuje straszny bałagan, co się stało, wszystko jest poprzewracane i dużo rzeczy jest zniszczonych? – zapytała ubrana w szlafrok Maria i suszyła ręcznikiem swoje białe włosy.
- Było włamanie – odpowiedziała szybko Cecylia i mrugnęła do Kacpra okiem, dając mu znak, żeby jej przypadkiem nie zaprzeczył i nie wydał, że kłamie.
- A gdzie ja byłam wtedy, że nic nie pamiętam? – zapytała po dłuższej chwili i próbie przypomnienia sobie tego faktu.
- Spałaś, a złodzieje napuścili jakiś gaz, żeby ciebie uśpić. Tylko ty przed snem wzięłaś dużo tabletek na sen i w połączeniu z nadmiarem gazu, wpadłaś w śpiączkę farmakologiczną. Gdyby Kacper następnego dnia nie przyszedł, zaniepokojony zachowaniem, po przeczytaniu przez ciebie jego wizji i w jaki gwałtowny sposób zareagowałaś na nią, to nie wiem, co by się stało.
Cecylia miała dar do snucia opowieści i mówiła, jak bardzo było jej zimno, że zanim zadzwonił po nią, wyciągnął wszystkie rzeczy z szafy, by ją ogrzać, ponieważ nie chciała się zgodzić na wezwanie karetki i powiadomienie o incydencie carabinierów. Bałagan i zniszczeń dokonali złodzieje, którzy szukali pieniędzy i kosztowności, a ona ma szczęście przez ten sen, inaczej by ją z pewnością torturowali.
Kacper został przedstawiony przez Cecylie jako człowiek czuły i zakochany w Marii, a dla niego największą zagadką był zanik pamięci, jaki w tej chwili przejawiała jego ukochana. On sam nie wiedział jak ma w tej chwili postąpić, czy sprzeciwić się Cecylii i powiedzieć prawdę. Jeżeli tego dokona, może wywołać kolejny szok, a gdy kłamstwo się wyda, co wtedy się stanie. Potrzebował czasu na ponowne przemyślenie własnej sytuacji. Znajomość z Phyllis, zakończył bezpowrotnie, podobnie jak swoją pracę dla jej ojca, ponieważ to było z sobą połączone. Dlatego z tej strony nie spodziewał się żadnej niespodzianki i w tym momencie najważniejsze dla niego było ułożenie relacji z Marią.
Wspólnie we troje podczas posiłku, jaki przygotowała Cecylia, postanowili uporządkować dom. Panie miały zając się lżejszymi rzeczami, a ciężkimi Kacper. Maria, wkładając, do worków uszkodzone przedmioty i ubrania dokładnie je oglądała i segregowała. Większość lądowała w śmieciach mieszanych i gdy były pełne, wiązała. Początkowo szybko jej to szło, lecz z czasem na oględziny poświęcała więcej czasu. Gdzieś w połowie porządkowania, podczas wyciągania z ramy resztek rozbitego dużego lustra, dokładnie przyjrzała się kamiennemu wazonowi, który dokonał dzieła zniszczenia i powiedziała.
- Jestem wariatką, to ja zrobiłam, nie było żadnego włamania, okłamaliście mnie.
Cecylia natychmiast porzuciła miejsce, jakie doprowadzała do stanu pierwotnego po nawałnicy wywołanej furią i podeszła do Marii. Ujęła jej twarz w swoje dłonie i powiedziała.
- Nie jesteś wariatką, a zniszczenia spowodowałaś pod wpływem chwilowego załamania nerwowego. Wtedy nie byłaś sobą i te niewinne kłamstwo miało posłużyć dla twojego dobra, a nie z chęci mówienia nieprawdy. Teraz nie myśl, że to ty zrobiłaś, ponieważ był to ktoś inny, co nie miał nigdy przy sobie kochających osób. Ty masz wielkie szczęście i poznałaś faceta, który dla ciebie jest gotowy skoczyć w ogień i mnie.
Komentarze (1)
Miłego
Napisz komentarz
Zaloguj się, aby mieć możliwość komentowania