Poprzednie częściMaria część 1

Maria część 19

Kacprowi zaplanowane słowa przeprosin, jakie zamierzał skierować do właścicielki pensjonatu, uwięzły w gardle, ponieważ zastąpiło je uczucie goryczy, gdy usłyszał zaskakującą sensację. Wiadomość była tak niezwykła i nieprawdopodobna, że powodowany pierwszym odruchem chciał ją zbagatelizować. Tylko przeszkodziła mu w tym niezwykle poważna mina kobiety i wyraz twarzy, jaki towarzyszy zazwyczaj przekazywaniu wiadomości o największych tajemnicach i odkryciach w dziejach ludzkości. Dodatkowym argumentem za było wcześniejsze poznanie kobiety i wyrobienie sobie opinii o niej, jako o osobie zrównoważonej psychicznie. Maria nie miała podobnych rozterek i od początku przyjęła słowa swojej znajomej z najwyższą powagą, a wzmianka o jej mężu jedynie upewniła ją w tym przekonaniu. Kilkakrotnie rozmawiała z mężczyzną i zaledwie po dwóch rozmowach postanowiła, unikać tematów o sztuce. Facet był niesamowity i potrafił zaskoczyć ją pytaniem w najmniej spodziewanym momencie. Tak było, gdy omawiała na przyjęciu w pensjonacie najnowszy nabytek, jakim był blok granitowy, skażony niezwykłą domieszką minerałów. Taka bryła w zasadzie nie nadawała się do wykorzystania przemysłowego, lecz dla artysty dawała niesamowite możliwości w wyeksponowaniu cech rzeźby w sposób stały. Tworzące się w jej głowie wizje, zostały przerwane nagłym pytaniem o skład chemiczny tego fragmentu. Wtedy była tak zła na niego, że z torebki wyjęła fakturę z dokładnym opisem bryły skalnej. Powstrzymując się od ciśnięcia w niego informacją o wadze, rozmiarze i pochodzeniu geologicznym, podała dokument. Ten nawet nie zauważył jej niechęci do jego postawy i z widoczną radością zagłębił się w cyferki. Facet był nudny jak flaki w oleju, lecz budził się, gdy ktoś poruszał jego pasję, jaką były wulkany.

 

- W jaki sposób ich rozpoznał? – zapytała Maria.

 

- Mówili bardzo dobrze po włosku, lecz nie używali modnych słów, jakie pojawiają się w każdym sezonie. Język ich był dość archaiczny, o ile można tak powiedzieć i nie można było go przypisać do poszczególnych rejonów Włoch. Gdyby podali się za kolegów naszego byłego gościa – w tym momencie wymownie popatrzyła na Kacpra – z pewnością uwierzylibyśmy im, tylko oni posługiwali się dokumentami skarbowymi – zakończyła z wyraźną dumą.

 

- To wystarczyło do ich zdekonspirowania? – zapytał zaskoczony Kacper.

 

- Nie, mąż zapytał ich o najnowszą nowelizację ustawy skarbowej, z jakiej powinni przejść przynajmniej miesiąc temu szkolenie – dodała.

 

Za ostrzeżenie grzecznie podziękowali, chociaż wydawało się ono mało realne i niemające niczego wspólnego z rzeczywistością. Tylko raz zasiany niepokój, w świadomości obojga zaczął budzić obawy, a zawłaszcza, że nieznani przybysze przy zadawaniu pytań, połączyli ich ze sobą. Coś takiego obecnie nie powinno mieć miejsca, skoro sami o czymś takim nie powiadamiali swoich rodzin i znajomych. Oboje zaczęli sobie nawzajem zadawać pytania i im więcej otrzymywali niewiadomych, tym bardziej czuli się zagrożeni.

 

Kiedy wrócili do domu, o wszystkim opowiedzieli Cecylii. Ona nie miała żadnego problemu z rozwiązaniem zagadki i powiedziała.

 

- To wina Kacpra.

 

- Moja?

 

- Ta twoja brzdźwiągwa poczuła się zdradzona i teraz zrobi wszystko by ci łeb ukręcić i Marii, swojej rywalki.

 

- Phyllis? – odpowiedział z miną kwalifikującego go na półgłówka.

 

- Oczywiście!, sam mówiłeś, że zakończyłeś z nią znajomość i zamierzałeś ukryć się gdzieś w jakieś zapomnianej przez Boga wiosce.

 

- Ale nic nie wspomniałem o Marii i co zamierzam?

 

- Nawet nie musiałeś. Jej wystarczyło, że porzuciłeś wszystko, nie chciałeś wrócić do Stanów i zamierzałeś skryć się w mysiej dziurze. Ona nie tylko straciła twoje zainteresowanie, lecz plany na przyszłość, a zwłaszcza nadzieje na przejęcie majątku ojca. Jeżeli masz jakieś wątpliwości, to przedzwoń do rodziców i sprawdź, co u nich słychać.

 

Kacper, nie wierzył w słowa Cecylii, przecież znał Phyllis i wiedział, że ona nie byłaby do tego zdolna. Chcąc udowodnić, jak bardzo się myli, postanowił przedzwonić do rodziców. Telefon tym razem nie odebrała jak zwykle mama, tylko tato, który gdy się dowiedział, kto dzwoni, zapytał.

 

- Masz jakieś długi?

 

- Nie – odpowiedział zgodnie z prawdą.

 

- Mów śmiało, mamy trochę grosza zaoszczędzonego na czarną godzinę i lepiej będzie jak damy ci, niż gdybyśmy dowiedzieli się, że coś ci się stało.

 

Kacper, kilkakrotnie zapewniał ojca o niezaciąganiu długów u lichwiarzy i nieuczestniczenia w grach hazardowych.

 

- Dziesięć minut temu był u nas twój przyjaciel z dzieciństwa Crispino i kazał cię ostrzec. Nie wiem, co nabroiłeś i lepiej będzie, jak tak pozostanie, lecz ktoś przeznaczył większą kwotę, by kości tobie poprzestawiać. Ponoć Pasquale i Silvestro podjęli się tego zadania, a o ile wiem, z nimi nie ma żartów. Najbardziej tymi wieściami wystraszył matkę i jak tylko wyszedł, pobiegła do tej swojej wróżki, by dowiedzieć się, czy nic tobie nie grozi. Tam spędzi jak zawsze sporo czasu i z pewnością pójdzie do kościoła pomodlić się, a ja głodny będę siedział sam w domu.

 

Często przy takich okazjach syn zastanawiał się, co by się stało, gdyby kiedyś jego matka sama odwiedziła rodzinę w Polsce. Często, gdy jeszcze mieszkał z nimi, o tym wspominała. Tylko ojciec skutecznie ją zniechęcał, słowami przysięgi małżeńskiej na dobre i na złe. Czas mijał, a ona coraz bardziej tęskniła za bliskimi i pozostawionymi bez opieki grobami.

 

Kacper powodowany odruchem sprawdził pocztę elektroniczną i pozostawione wiadomości. Wszystkie pochodziły od Phyllis i stopniowo z przyjaznych przerodziły się w groźby. Spojrzał jeszcze na stan swojego konta, które jak się okazało, zostało zablokowane na poczet pokrycia zaciągniętych długów i niezapłaconych podatków. Kasa prawdopodobnie przepadła na zawsze, a odzyskanie jej graniczyło z cudem. Przynajmniej poznał prawdę i już wiedział, że agresja będzie przybierać na sile, o ile nie znajdzie sobie nowej pasji albo nowego wroga. Przerwać spiralę nienawiści może jedynie przedawkowanie, lecz tego nikomu nie życzył. Zawsze pragnął dla niej dobra i teraz pomimo sprowadzenia na niego i Marię zagrożenia, bardziej współczuł jej, niż żywił urazę, ponieważ ona była, uzależnionym, chorym człowiekiem, skazanym na zagładę. Dawno powinien spodziewać się czegoś podobnego i prawdopodobnie to przeczuwał, dlatego niewielką część swoich dochodów lokował na koncie numerycznym. Dużo tego nie było, lecz na kilka miesięcy na życie wystarczy, zanim jakiegoś zajęcia nie znajdzie.

 

Wiadomość, a szczególnie poznanie prawdy wprowadziło go w stan zwątpienia, rozgoryczenia i lęku o Marię. Zaczął się zastanawiać, co teraz będzie i jak ona to zniesie. Czyżby zafundował jej kolejny stres i załamanie nerwowe. Jego ukochana to zauważyła albo odgadła jego nastrój, a zwłaszcza targające go dylematy i niespodziewanie dla niego powiedziała.

 

- Przestań się martwić, poradzimy sobie z tym.

 

Zaskoczony jej słowami popatrzył na nią z niedowierzaniem.

 

- Jak ty słabo znasz kobiety, a zwłaszcza zakochane – odpowiedziała, patrząc mu czule w oczy, na nie zadane pytanie.

Średnia ocena: 5.0  Głosów: 4

Zaloguj się, aby ocenić

Komentarze (2)

  • Bożena Joanna 12.07.2020
    Kacper wyczuwa niebezpieczeństwo, ale popada w nadopiekuńczość i strach. Serdecznie pozdrawiam!
  • Pasja 15.07.2020
    A jednak Phyllis, jak to bywa zazdrosna kobieta potrafi dokopać. Świadczą o tym wiadomości. Maria w tym przypadku jest bardziej opanowana i wierzy, że wszystko się ułoży. Pozdr

Napisz komentarz

Zaloguj się, aby mieć możliwość komentowania