Poprzednie częściMaria część 1

Maria część 34

Kelnerka po przyjęciu zamówienia od klientów zajmujących jeden ze stolików jej rewiru szła w stronę kuchni i dopiero wtedy dostrzegła swoją znajomą, siedzącą przy stoliku służbowym. Jej obecność w tamtym miejscu zaciekawiła ją, ponieważ w jej ocenie Cecylia nie należała do osób, które wykorzystują bez pytania znajomości i nie czekają cierpliwie podobnie jak inni, aż zostaną zauważone. Chcąc się upewnić, co do swojej oceny skręciła i podeszła do siedzącej.

 

- Podać coś? – zapytała.

 

- Nie, twój szef już wszystkim się zajął.

 

- Tylko, niech pani na niego uważa – powiedziała Enrica, ściszając konspiracyjnie głos.

 

- Obiecuję, że będę miała go na oku – odpowiedziała Cecylia i uśmiechnęła się do swoich wspomnień.

 

Enrica jej radość potraktowała, jako dziewczęce podziękowanie za ostrzeżenie, lecz poganiana dźwiękiem kuchennego dzwonka, prawie pobiegła odebrać gotowe zamówienie.

 

Cecylia została sama, wiec spokojnie mogła przeanalizować w myślach otrzymaną wiadomość. Dwukrotne powtórzenie słowa miesiąc oznaczało, że każdego dnia może dostać wyczerpujące informacje. Tylko, teraz to ona ma wypatrywać skoczka. Najprawdopodobniej będzie mimem albo iluzjonistą. Jednak jego wiek i sprawność fizyczna nakłoni go do przybrania pierwszej postaci. Rozmyślania jej zostały przerwane przez pojawienie się właściciela lokalu, który przyniósł niewiele mniejszą od blatu stolika tacę, wypełnioną niewielkimi miseczkami z różnymi potrawami i dwie butelki drogiego wina. Niczym żongler z wielką wprawą rozłożył wszystko na stoliku. Delikatne i mało kaloryczne znalazły się blisko kobiety, a tłuste i ciężko strawne, zostały ułożone najdalej od niej w pobliżu miejsca, jakie zamierzał zając. Kiedy usiadł, gestem zachęcił ją do jedzenia i podczas posiłku starał się być czarującym. Dużo opowiadał o trudnych początkach odnajdywania się w gastronomii i rozkręcania biznesu w Menaggio. Kobieta uważnie słuchała, czasami tylko prosiła o wyjaśnienie użytego słowa w żargonie, albo zadawała konkretyzujące pytania. Doprowadziła do tego, że mężczyzna w jej towarzystwie czuł się ważny, atrakcyjny i mądry, a ona pozwoliła, mu tylko się wygadać. Kiedy już myślał, że ją zdobył, niespodziewanie powiedziała.

 

- Jest pan naprawdę uroczy tylko szkoda, że nie wolny. Pana żona albo przyjaciółka jest prawdziwą szczęściarą, mając przy sobie taki skarb. Dzisiaj mi dostał się tylko przedsmak tego, co ona ma na co dzień, więc musi być z pana naprawdę dumna, bo ja bym była.

 

Właściciel restauracji dla swojej żony nie był dobry ani wspaniały, lecz nie mógł zaprzeczyć usłyszanym komplementom, ponieważ gdyby to zrobił, okazałby się kimś innym, niż osobą, za jaką chciał w jej oczach uchodzić. Jedynie, co można było o nim powiedzieć prawdziwego to, że jest zwykłym kobieciarzem i zdradza ślubną przy każdej okazji. Swoją kobietę nigdy nie zaprosił do swojego lokalu, czy żadnego innego na romantyczną kolację, pomimo wielu okazji, jakie mieli do świętowania. Własne urodziny wolał spędzać w gronie swoich przyjaciół, a o żony podobnie jak rocznicy ślubu nie pamiętał. Prawdopodobnie nawet przez myśl mu nie przeszło, że powinien być lepszy dla najbliższej osoby i jej to okazywać. Jemu żyło się wygodnie i to się dla niego liczyło. Często w kontaktach damsko męskich pozwalał sobie na zbyt wiele, gdy był pewny swojej bezkarności. Pozycja szefa dawała mu okazję do narzucania się dziewczynom. Jedynie Enrica była dla niego nieosiągalna, ponieważ bał się Damaso. Partner kelnerki, zanim ona zatrudniła się w jego lokalu, miał złą opinię w mieście i często jako nastolatek wchodził w konflikt z prawem. Należał wtedy do gangu młodzieżowego i wszczynał pod byle pretekstem rozróby. Śliczna dziewczyna, gdy pojawiła się w mieście, już pierwszego dnia pracy bardzo mu się spodobała. Godzinami przesiadywał w lokalu i nie spuszczał jej z oka, to dla niej zmienił się na lepsze. Skutecznie przez wiele miesięcy zniechęcał i eliminował wszystkich potencjalnych konkurentów, aż do czasu, gdy zwróciła na niego uwagę. Damaso, gdyby zauważyłby coś niestosownego w zachowaniu właściciela lokalu, z pewnością pociąłby go nożem.

 

Cecylia, spoglądając na światło przez pryzmat, którym był dla niej kieliszek wina, podziękowała za towarzystwo, wspaniały posiłek i wyraziła gotowość za niego zapłacić. Właściciel lokalu miał wielką ochotę przyjąć pieniądze, skoro nie dostał tego, co chciał, lecz obawa wypadnięcia z roli, którą grał, okazała się dla niego ważniejsza.

 

- Była pani dzisiaj moim gościem i to ja miałem przyjemność panią gościć – odpowiedział, siląc się na uśmiech.

 

- Zgadzam się pod warunkiem, że da mi pan okazję do zrewanżowaniu – mówiła to, uśmiechając się kusicielsko do niego i z rozmysłem przedłużała wypowiadane słowa – czy jutro na dziewiętnastą pozwoli pan zaprosić siebie i …

 

Mężczyzna, zanim dokończyła, pospieszył się i powiedział.

 

- Bardzo chętnie.

 

Wtrącenie, wyraźnie ją ucieszyło i z jeszcze większą radością kontynuowała.

 

- W takim razie cieszę się na jutrzejsze nasze spotkanie, na którym poznam pana uroczą małżonkę albo przyjaciółkę. Pozostaje tylko dokonać wyboru miejsca, o ile panu własny lokal nie odpowiada – dokończyła mówienie, stale patrząc mu w oczy.

 

Mężczyzna z trudem ukrył swoje zakłopotanie i przez chwilę nie wiedział, co powinien odpowiedzieć i jak się zachować. Zdecydowana odmowa po wcześniejszym przyjęciu zaproszenia mogła być głośno skomentowana, a w obecności kręcącego się w pobliżu kelnera, przekazana pozostałym pracownikom.

 

- Moja żona rzadko gdzieś wychodzi – uniesienie brwi przez Cecylię i zbliżenie do stolika podwładnego, uniemożliwiło odmowę ze względu na niedyspozycję albo wyjazd w odwiedziny do chorej matki. Pozostało mu jedyne wyjście, z którego skorzystał, mówiąc – z wielką przyjemnością oboje będziemy tutaj na panią jutro czekali.

 

- Pan jest uroczy i bardzo się cieszę na nasze spotkanie, a, zwłaszcza że nie rozczarowałam się z naszego spotkania. Ludzie w dzisiejszych czasach posługują się zbyt często kłamstwem i nie doceniają prawdomówności, a honor czy dobre maniery nic dla nich nie znaczą. Miło mi było spotkać prawdziwego dżentelmena – powiedziała dość głośno Cecylia, wstając i wyciągając prawą rękę, grzbietem dłoni do góry na pożegnanie.

 

Wyróżniająca się w tłumie kreacja przyciągała wzrok, nie tylko śledzących ją mężczyzn, lecz wszystkich w pobliżu. Kolejny raz tego dnia okazała się ona pomocna i zmusiła właściciela lokalu do przyjęcia narzuconej roli, gdy gwar rozmów ucichł. Kiedy indziej najwyżej uścisnąłby dłoń, nie ruszając się z miejsca. Tylko teraz musiał postąpić inaczej, skoro patrzyło na niego kilkadziesiąt zaciekawionych par oczu. Ocierając usta serwetką, wstał z krzesła, wyprostował się w sposób, jaki często oglądał w filmach, ujął dłoń kobiety i złożył na niej pocałunek. Zaledwie przez chwile zastanawiał się, czy obrazić się na nakłonienie go do takiego zachowania. Jednak radość w oczach kobiety i uśmiech, jakim go obdarzyła, był większą rekompensatą za jego trud, niż się spodziewał. Patrząc za nią, gdy wychodziła z lokalu, przyłapał się, że jak głupek uśmiecha się, nie wiedząc, z jakiego powodu.

 

Mężczyzna usiadł z powrotem na krześle i zauważył, że po wyjściu kobiety w żółtej kreacji z jego lokalu, zainteresowanie gości nim minęło. Ponownie zajęli się swoimi sprawami, lecz on miał wrażenie, jakby coś dla niego ważnego mu umknęło. Wyraźnie czuł utratę jakieś dobrej energii, która go przez chwilę otaczała ze wszystkich stron. Jakieś nieznane mu ciepło opuszczało go, by po chwili oddalić się, albo zniknąć bezpowrotnie.

 

- To musi być fascynacja, a nie pożądanie – powiedział do siebie, jakby drugie ja, zajmowało miejsce po przeciwnej stronie służbowego stolika.

 

Wbrew spodziewanym komplikacjom zamierzał dotrzymać słowa danego znajomej Enrici i jutro ze swoją żoną spotka się tu z nią. Jeszcze nie wiedział, jak powinien to zorganizować, ponieważ jego ślubna tylko wstyd mu przyniesie. Zacznie jak zwykle narzekać na niego, tym razem w lokalu i to przy obcych, zamiast jak pokorna baba zamknąć jadaczkę. Jeżeli do tego dojdzie, to on zachowa spokój, choćby miał później wszystko w domu porozbijać i będzie czarujący jak nigdy wcześniej. Wtedy wszyscy dowiedzą się, jak bardzo poświęca się dla rodziny i z tego powodu musi być nieszczęśliwy. Może kobitka wtedy zechce go pocieszyć.

Średnia ocena: 4.8  Głosów: 6

Zaloguj się, aby ocenić

Komentarze (2)

  • Bożena Joanna 14.09.2020
    Gra Cecylii - Krystyny jest niesamowita. Porusza się po terenie Menaggio jak wytrawny znawca terenu i ludzkiej psychiki. Niesamowite więzi przyjaźni między nią a skoczkiem. Ciekawa fabuła!
  • Pasja 24.09.2020
    Dobre obserwatorium wybrała sobie Krystyna do odgrywania swojej roli. Wyrafinowanie w słowach i ruchach doszczętnie zaskoczyło i poniekąd sprowadziło do parteru właściciela lokalu. Wyzwolona i niezależna kobieta i bardzo inteligentna potrafi wywieźć w pole całe towarzystwo. Pozdrawiam

Napisz komentarz

Zaloguj się, aby mieć możliwość komentowania