Pomiędzy życiem a śmiercią - w samym środku cierpienia.
"W rozkolysanym hamaku cierpienia" - tak sobie myślę ze można cierpieć na różne sposoby: nerwowo w oczekiwaniu i spokojnie gdy wiadomo, że już nic się nie wydarzy... taka moja refleksja.
Pozdrawiam
betti długo by wyjaśniać, ale w prostym tłumaczeniu tego 'słowa': gdy "nie" - jest wyraźnym zaprzeczeniem, to nawet z przymiotnikami piszemy je osobno. Nie głupi, ale mądry. Taki wyjątek. Są jeszcze dwa takie, kiedy na przykład mówimy/piszemy, że koncert był nie-Chopinowski, wtedy dorzucamy łącznik, i kiedy "nie" łączymy w stopniu wyższym tj. Nie gorszy, nie najlepszy. Niezły za to razem :)
sunutka ja znam dwa sposoby, kiedy nie piszemy łącznie tj. gdy ''nie'' jest wyraźnym przeciwstawieniem, piszemy je osobno, np. nie korektor, ale redaktor;
gdy człon drugi w przeciwstawieniach logicznych pisze się wielką literą, poprawny jest zapis z łącznikiem, np. nie-Polak, nie-Europejczyk itp.
Uzasadnienie jest w semantyce, nie w uzusie, jakim jest gramatyka, sorry że zmuszam cię do poszukania w google słów, których nie rozumiesz, ale poradzisz sobie.
betti napisałam że długo by tłumaczyć, chciałam tylko zaznaczyć (bo napisałaś o części gramatycznej), ze i w tych przypadkach można je pisać osobno.
Przyznam szczerze, ze nie wiem jak to opisać słowami, jednak doskonale rozumiem, że tutaj wręcz musi być osobno.
Dlatego jestem tu tylko czytelnikiem. Tego co sie dzieje w mojej głowie, to by Dante nie opisał.
Aisak nie czuje potrzeby bronienia sie przed kimkolwiek. Albo 'atak' jest zbyt słaby ;) - a moim zamiarem było zauwazenie faktu, że nie wszystko co z przymiotnikiem - "trzeba" razem.
Boże, dlaczego stworzyłeś zakompleksione popiskujące ratlerki, które marzą żeby być owczarkiem. I to jest ostatni mój komentarz na twoje bezwartościowe pojękiwania.
Teraz ja coś powiem.
Czytałem ten wiersz jak tylko go wrzuciłeś, potem jeszcze raz i jeszcze, a potem jeszcze...
Pierwsza zwrotka taka jak melasa zawieszona pomiędzy niczym, pomiędzy prawdą i ułuda aby w końcu zjechać w ostateczny niebyt. Rozmyć się za „Nieostrą krawędzią znikajacej szarości”
To i druga zwrotka wyglada mi na wykonanie wyroku śmierci. Czyż skazaniec tak właśnie nie odczuwałby tego wydarzenia? Nie czułby sie zawieszony pomiędzy snem (koszmarem) a rzeczywistością?
Ostatnia zwrotka:
To wąchanie, może oczekiwanie na łaskę, apelację, cud...
w „rozkołysanym hamaku...”
na koniec jednak jest
„Kolejna ofiara” , cudu nie było.
Ja to tak odbieram, może nie tak, może zle, ale to mój odbiór.
Tekst głęboki acz lekko „kanciasty”, szkoda, że nie płynie bardziej miękko, przez co mroczny i głęboki przekaz zostałby bardziej wyeksponowany na zasadzie przeciwieństwa, ale( jak mówią nie liczy sie nigdy nic przed „ale”), to tylko moje zdanie.
Od takiego tekstu nie można odejść nie zostawiając kompletu gwiazdek.
Ode mnie bedzie mocne 5
Wow Maurycy, ale epopeja. Dzięki. Ciekawa koncepcja ze skazańcem, może gdzieś pod spodem rzeczywiście tak jest. Zresztą mam zamiar z tym wierszem zrobić to samo co zrobiłem z "Oceanem" i "Drzewem wiedzy dobrej i złej", czyli napisać drobny esej:) Taka maniera.
heh, w sumie napiszę po prostu, że podoba mi się, bo co tu dużo mówić - naprawdę ładne. Skąd inąd dyskusja Nachszon - Betti o "nie" też ciekawa i lekko niepotrzebna, ale to już nie mój interes.
Naprawdę świetne :)
Kojarzy mi się z anime Deadman Wonderland, nie wiem czemu, ale jakoś tak.
Ja w sumie nie rozumiem, czemu to "nie" jest oddzielnie, ale jak taki zamysł był, to okej, nie kłócę się, nie zawsze trzeba wszystko zrozumieć.
Całość wywarła serio ciekawe emocje. Podoba mi się taki klimat zagmatwania i tajemnicy. Pozdrawiam!
Witam,
Sporo się tu dzieje. Mroczne zdarzenie, jakieś doświadczenie, które spycha nas na "krawędź zanikającej szarości".
Cokolwiek to nie jest, dla każdego pewnie co innego, to większość z nas ma podobne objawy: "W źrenicę uderza ciemny okruch
Wstrzykuje w krwioobieg drżącą toksynę lęku" — strachu... zabójczo to ująłeś, bardzo obrazowo. Te dwa wyodrębnione jako oddzielne wersy są niesamowite w odbiorze i stanowię jakby "serce" w tym "krwioobiegu".
Końcówkę widzę jako dopełnienie i zamknięcie całości. Opis walki, szamotania, choć może raczej właśnie niekoniecznie, może brak reakcji i poddanie się marazmowi. Ostatnie wersy sygnalizują, iż efekt jest w tym wypadku podobny...
Utwór daje do myślenia. Bo z momencie jak pisałam ten komentarz, to do głowy przychodziło mi kilka innych skojarzeń i przemyśleń z nim związanych. Myślę, że każda z interpretacji byłaby poprawna. Zresztą, przemyślenia czytającego powstają ze zderzenia utworu z jego własnymi doświadczeniami plus aktualnym stanem ducha.
Pozdrawiam,
Komentarze (36)
"W rozkolysanym hamaku cierpienia" - tak sobie myślę ze można cierpieć na różne sposoby: nerwowo w oczekiwaniu i spokojnie gdy wiadomo, że już nic się nie wydarzy... taka moja refleksja.
Pozdrawiam
gdy człon drugi w przeciwstawieniach logicznych pisze się wielką literą, poprawny jest zapis z łącznikiem, np. nie-Polak, nie-Europejczyk itp.
Czy tutaj jest do tego uzasadnienie?
Przyznam szczerze, ze nie wiem jak to opisać słowami, jednak doskonale rozumiem, że tutaj wręcz musi być osobno.
Dlatego jestem tu tylko czytelnikiem. Tego co sie dzieje w mojej głowie, to by Dante nie opisał.
'Plącze mi się język mi się plącze' :)
''W rozkołysanym hamaku niepokoju
Słyszalne cierpienia
Implozja nie stworzonego
Kolejna ofiara''
Tutaj nie ma przeciwstawienia.
To autor samodzielnie nie potrafi bronić swojego zdania?
I do akcji awkracza bojowe Alter ego?
Miło Cię czytać. Pozdrawiam
Jak chińska prezerwatywa xD
Jeden.
Bo
Nie napisałam konkretnie, co mi się nie podoba.
I czy w tym kryterium jest umieszczony wiersz...
Czytałem ten wiersz jak tylko go wrzuciłeś, potem jeszcze raz i jeszcze, a potem jeszcze...
Pierwsza zwrotka taka jak melasa zawieszona pomiędzy niczym, pomiędzy prawdą i ułuda aby w końcu zjechać w ostateczny niebyt. Rozmyć się za „Nieostrą krawędzią znikajacej szarości”
To i druga zwrotka wyglada mi na wykonanie wyroku śmierci. Czyż skazaniec tak właśnie nie odczuwałby tego wydarzenia? Nie czułby sie zawieszony pomiędzy snem (koszmarem) a rzeczywistością?
Ostatnia zwrotka:
To wąchanie, może oczekiwanie na łaskę, apelację, cud...
w „rozkołysanym hamaku...”
na koniec jednak jest
„Kolejna ofiara” , cudu nie było.
Ja to tak odbieram, może nie tak, może zle, ale to mój odbiór.
Tekst głęboki acz lekko „kanciasty”, szkoda, że nie płynie bardziej miękko, przez co mroczny i głęboki przekaz zostałby bardziej wyeksponowany na zasadzie przeciwieństwa, ale( jak mówią nie liczy sie nigdy nic przed „ale”), to tylko moje zdanie.
Od takiego tekstu nie można odejść nie zostawiając kompletu gwiazdek.
Ode mnie bedzie mocne 5
Naprawdę świetne :)
Ja w sumie nie rozumiem, czemu to "nie" jest oddzielnie, ale jak taki zamysł był, to okej, nie kłócę się, nie zawsze trzeba wszystko zrozumieć.
Całość wywarła serio ciekawe emocje. Podoba mi się taki klimat zagmatwania i tajemnicy. Pozdrawiam!
Sporo się tu dzieje. Mroczne zdarzenie, jakieś doświadczenie, które spycha nas na "krawędź zanikającej szarości".
Cokolwiek to nie jest, dla każdego pewnie co innego, to większość z nas ma podobne objawy: "W źrenicę uderza ciemny okruch
Wstrzykuje w krwioobieg drżącą toksynę lęku" — strachu... zabójczo to ująłeś, bardzo obrazowo. Te dwa wyodrębnione jako oddzielne wersy są niesamowite w odbiorze i stanowię jakby "serce" w tym "krwioobiegu".
Końcówkę widzę jako dopełnienie i zamknięcie całości. Opis walki, szamotania, choć może raczej właśnie niekoniecznie, może brak reakcji i poddanie się marazmowi. Ostatnie wersy sygnalizują, iż efekt jest w tym wypadku podobny...
Utwór daje do myślenia. Bo z momencie jak pisałam ten komentarz, to do głowy przychodziło mi kilka innych skojarzeń i przemyśleń z nim związanych. Myślę, że każda z interpretacji byłaby poprawna. Zresztą, przemyślenia czytającego powstają ze zderzenia utworu z jego własnymi doświadczeniami plus aktualnym stanem ducha.
Pozdrawiam,
Napisz komentarz
Zaloguj się, aby mieć możliwość komentowania