Matka kwoka

Z obserwacji z pracy-

Na moim sektorze rozsiadła się rodzina bogaczy. Ojciec, żona, 4 czy 5 dzieci, babka, dziadek. Same bogole. Humory im dopisują. Mi w sumie też. Babka jakieś szare, drogie rękawice, pewno zdarte ze skóry słonia. Ojciec wygląda jak sprzedawca wypasionych samochodów z Mortlake (biznes dziedziczny) albo Daniel Craig - macho, ale kulturalny wobec personelu czyli mnie.

No ale ja nie o tym. Zwróciła moja uwagę żona gościa. Nie, nie spodobała mi się czy coś. Oczy podkrążone, pewno za dużo wina po kolacji, musiała kiedyś być zdradzana. Poza tym dość niepewna siebie. Widać musiała się trochę napracować, żeby 'wejść w rodzinę' męża.

To co mi się spodobało w niej to troska o dzieci. Po prostu kwoka. Dzieciak poleci tam, ona za nim, rozwiązany but, ona już wiąże, inny chce sikać, ona z nim. W przerwie poleciała im jakieś lody kupić. Chciało jej się zapalić to aż na sam dół sektorów poszła, żeby nie kopcić na dzieciaki.

Wiadomo, czasem trzeba próbować wytłumaczyć takiej matce, że dziecko powinno uczyć się samodzielności, ale generalnie jej zachowanie mi się bardzo podobało.

Nie wiadomo jaka jest w łóżku. Nie wyglądała na woltyżerkę, ale myślę, że 'Daniel Craig' po okresie bradziażenia się docenił taką żonę w domu. On tylko trochę porozkazywał potomstwu a ona całą robotę odwala.

Jeden warunek, żeby mieć takie szczęście: trzeba bardzo dużo zarabiać. No i nawet nieśmiałym kobietom może czasem odwalić i mogą cie puścić w trąbę z jakimś ochroniarzem czy czyścicielem basenów.

I to jednak nie był Daniel Craig, ale i tak nie jestem fanatykiem Bonda.