Wrotysiu→Bardzo mnie się podoba. Z uwagi na formę, taką z lekka...jak drzewiej... no i treść, która daje po zmysłach.
Nie wiem jak rzec, co na myśli mam→Lepiej prawdziwie ''zranić się głupotą'' niż ''niż fałszywy balsam z mądrości założyć''
No nie wiem, czy zdołałem się jasno wypowiedzieć.
Ta klamra - mówi wiele:
''O rozsądku pamiętaj,[pamiętasz] kiedy śnisz na jawie''.?
''Zapytała ironia, ziewając przy kawie''.
Bardzo jasno powiedziałeś i celnie: "Lepiej prawdziwie ''zranić się głupotą'' niż ''niż fałszywy balsam z mądrości założyć''. Strasznie to okropne uczucie, kiedy dochodzi do demaskowania pozoru własnej niby mądrości.
Tak forma z drzewiej:) Fakt, bo to ciut niedokładna villanella, stary gatunek z XV wieku.
Pozdrawiam i dziękuję za fajny komentarz.
Fajnie, że stary i nowy ryt zauważyłeś.
Bez przesady z uczuciem liberalnego księdza:)
Hm, no masz rację z tym starym przyimkiem -we- . Dałam bez -e- (w końcu ruchomego, ale w liczbie pojedynczej, faktycznie, zanik jeru nie nastąpił tak wyraźnie jak w liczbie mnogiej), bo mi czternastą sylabę robił:)
W sumie, co za różnica, zamienię na liczbę mnogą. Nawet lepiej - popiersi multum. Więc będzie - w snach.
Jeszcze raz serdeczne dzięki!
Niektóre metafory rozwalają, ale się nie przyznam, bo jedna za bardzo.
Trzynastozgłoskowcem trzaśnięte, to więcej niż palców u rąk do liczenia - czyli trudno - gdyby nie nogi, ale nie musiałaś pisać boso, choć pewnie byłoby sexi (- zboczeńcem nazwa zaraz, nie pierwszy raz), bo jesteś dobra z matmy, a ja dobrze liczę do pięciu hwiazd.
Yanko :) Boso... taa.
Szkoda, że nie wymieniłeś żadnej, liczyłam na dyskurs. Trochę polemiczny ten wiersz, bardzo żałuję.
Z matmy jestem cienki bolek, serio.
Wrotycz, Takie fragmenty co mi mówią jakoś, ale różnie "nie wytrzepiesz szarości, przestań śnić o laurze." - to tu mi smutno, bo nie chcę śnić o laurze, a szarość chcę wytrzepać.
" – bez wiary litania – " tu ciekawie zadumowo.
"W kurzu dni spłaszczonych muzy nie dopadną" - tak przeznaczeniowo nadziei nie dając.
I więcej - dramatem mówi i zadumą tak wiersz do mnie, i przeznaczeniem, ale nie fajnym, ale z godnością przyjętym, i że banał ma nade mną władzę, a ja go wywyższam itp.
"(...) smutno, bo nie chcę śnić o laurze, a szarość chcę wytrzepać."
Ale to, co powyżej napisałeś, nie koliduje ze sobą.
Z drugiej strony opisanie szarości, to bardzo trudne zadanie.
Tak mam też, rozumienie swojej przeciętności a jej akceptacja. Ale! Ale! Mieć to w nosie. Wywaliłam z siebie zadrę, bo wypowiedziana prawda leczy.
Dziękuję, można na Ciebie liczyć.
Wrotycz, "Ale to, co powyżej napisałeś, nie koliduje ze sobą", bo zamiennie poszedłem w smutności i zadumy, co wzięły górę nad semantycznościami obrazowymi i związkowymi frazeologicznymi w trakcie dalej, później niż wcześniej, na nowo oddziałując ogólniej na progu snów, choć trzeźwy.
Można powiedzieć, że każdy zabija kiedyś to, co kocha - jak już ktoś kiedyś zdążył napisać Jednak wciąż walczymy tym piórkiem wróbla o coś i wciąż mamy coś do napisania, powiedzenia czy wykrzyczenia. Dla mnie możliwość pisania jest jak krzyk, który rozdziera od środka, a kiedy krzyk ten cichnie, to załącza się samodestrukcja.
Trochę potrzebowałam dziś 'kopa' i odnalazłam go w Twoich utworach.
Uderzający wiersz.
Wśród zalewu krótkich form czy dosłownych wersów poezji współczesnej, miło jest wrócić do początków rodem z czasów Horacego :) Subtelnie aczkolwiek dydaktycznie.
Wrotycz W takim razie pora mi przypomnieć sobie co nieco z historii coby nie palnąć innej gafy przy kolejnym podejściu ;) Na pewno zaglądnę jeszcze nie raz.
Komentarze (29)
Pozdrawiam.
Dzięki, Angela.
Pozdrawiam:)
Nie wiem jak rzec, co na myśli mam→Lepiej prawdziwie ''zranić się głupotą'' niż ''niż fałszywy balsam z mądrości założyć''
No nie wiem, czy zdołałem się jasno wypowiedzieć.
Ta klamra - mówi wiele:
''O rozsądku pamiętaj,[pamiętasz] kiedy śnisz na jawie''.?
''Zapytała ironia, ziewając przy kawie''.
Tak forma z drzewiej:) Fakt, bo to ciut niedokładna villanella, stary gatunek z XV wieku.
Pozdrawiam i dziękuję za fajny komentarz.
Bez przesady z uczuciem liberalnego księdza:)
Hm, no masz rację z tym starym przyimkiem -we- . Dałam bez -e- (w końcu ruchomego, ale w liczbie pojedynczej, faktycznie, zanik jeru nie nastąpił tak wyraźnie jak w liczbie mnogiej), bo mi czternastą sylabę robił:)
W sumie, co za różnica, zamienię na liczbę mnogą. Nawet lepiej - popiersi multum. Więc będzie - w snach.
Jeszcze raz serdeczne dzięki!
Pozdrawiam.
Trzynastozgłoskowcem trzaśnięte, to więcej niż palców u rąk do liczenia - czyli trudno - gdyby nie nogi, ale nie musiałaś pisać boso, choć pewnie byłoby sexi (- zboczeńcem nazwa zaraz, nie pierwszy raz), bo jesteś dobra z matmy, a ja dobrze liczę do pięciu hwiazd.
Szkoda, że nie wymieniłeś żadnej, liczyłam na dyskurs. Trochę polemiczny ten wiersz, bardzo żałuję.
Z matmy jestem cienki bolek, serio.
" – bez wiary litania – " tu ciekawie zadumowo.
"W kurzu dni spłaszczonych muzy nie dopadną" - tak przeznaczeniowo nadziei nie dając.
I więcej - dramatem mówi i zadumą tak wiersz do mnie, i przeznaczeniem, ale nie fajnym, ale z godnością przyjętym, i że banał ma nade mną władzę, a ja go wywyższam itp.
Ale to, co powyżej napisałeś, nie koliduje ze sobą.
Z drugiej strony opisanie szarości, to bardzo trudne zadanie.
Tak mam też, rozumienie swojej przeciętności a jej akceptacja. Ale! Ale! Mieć to w nosie. Wywaliłam z siebie zadrę, bo wypowiedziana prawda leczy.
Dziękuję, można na Ciebie liczyć.
Pozdrawiam.
Trochę potrzebowałam dziś 'kopa' i odnalazłam go w Twoich utworach.
Uderzający wiersz.
Napisz komentarz
Zaloguj się, aby mieć możliwość komentowania