Mc Donald's

Stefan Lipski kroczył żwawo chodnikiem, w strugach wiosennego deszczu i porywach lodowatego wiatru. Ubrany w ciemnozielony płaszcz, czarne Wranglery, oraz czerwone adidasy, zdawał się nie przejmować ulewą, przez którą przemókł już do suchej nitki. W prawej dłoni trzymał zamknięty parasol – wiedział, że otwieranie go przy takiej wichurze jest totalnie bez sensu.

Dwudziestolatek wracał z uczelni. Z kierunkiem, który obrał, w żadnym wypadku nie wiązał swojej przyszłości, jednak podobało mu się beztroskie życie studenta. Imprezki, libacje alkoholowe – dopóki starzy cię utrzymują, trzeba korzystać z życia – myślał chłopak, zbliżając się do dużego skrzyżowania.

Wcisnął żółty przycisk i czekał sobie na zielone światło, które pozwoli mu znaleźć się na drugiej stronie czteropasmowej, ruchliwej ulicy. Kiedy tak stał i zastanawiał się, co w zasadzie zje na obiad, poczuł na sobie czyjś wzrok. Spojrzał w prawo i zobaczył małego chłopca w znoszonych sztruksowych spodniach z dziurą na kolanie, brudnej żółtej kurtce – przynajmniej o rozmiar za dużej, oraz w zielonej czapce z daszkiem, spod której wystawał kosmyk jasnych, kręconych włosów. Stefan ponownie spojrzał na jezdnię – samochody zaczęły przystawać, co oznaczało, że dla pieszych za moment zapali się zielone światło. Dwudziestolatek nie odwracał się już w stronę dzieciaka, jednak wciąż miał wrażenie, że ten bacznie mu się przygląda. Kiedy czerwone światło zgasło, a pojawiło się zielone, obaj ruszyli przed siebie, czując zapach spalin i słysząc gdzieś w oddali grzmot pioruna.

– Mógłby mi pan kupić coś do jedzenia? – spytał niespodziewanie chłopiec, wyprzedzając Stefana w momencie, gdy ten postawił stopę na chodniku.

– Przepraszam mały, ale bardzo się spieszę – odparł mężczyzna, omijając dzieciaka i ruszając ponownie przed siebie.

Po kilku krokach zrobiło mu się jednak żal chłopca, a na dodatek dostrzegł restaurację Mc Donald’s. Pomyślał, że dawno nie jadł fast foodów, więc nic nie stoi na przeszkodzie, aby tam zawitać, a na dodatek postawić obiad jakiemuś obdartusowi.

– Ej, chłopaku! Wracaj! – krzyknął Stefan Lipski, widząc, że chłopiec stoi przy przejściu i ponownie czeka na zielone światło.

Gdy usłyszał zawołanie, zwrócił się w kierunku mężczyzny i niepewnym krokiem ruszył w jego stronę.

Po dziesięciu minutach obaj siedzieli już naprzeciwko siebie. Stefan kupił sobie cheeseburgera, nuggetsy, frytki, oraz pepsi. Miał ochotę na coś jeszcze, jednak nie starczyło by mu pieniędzy na posiłek dla nieznajomego chłopca.

– Jak masz na imię? – spytał dwudziestolatek, wkładając do ust frytkę, umoczoną w ketchupie.

– Oskar – odparł chłopiec, zajadając się kanapką, frytkami i popijając to wszystko waniliowym shakiem.

– A ile masz lat?

– Dziesięć, no prawie jedenaście.

– Posłuchaj Oskar, często tak chodzisz głodny? Czy twoi rodzice...

– Ja nie mam rodziców. – Chłopiec lekko poczerwieniał na twarzy i spuścił głowę. Nastała chwila cisza, po czym ponownie spojrzał na mężczyznę wielkimi, błękitnymi oczami i powiedział. – Znaczy mam mamę, ale ona… ciągle jest pijana. Kiedyś taka nie była, ale od śmierci tatusia…

– Przykro mi mały, ale to nie może tak być. Nie możesz…

– Nie, niech pan tego nikomu nie mówi. Mama powiedziała, że jak będę opowiadał o tym obcym, to zabiorą mnie do domu dziecka, a ja nie chcę tam iść.

W miejscu, w którym się znajdowali, było ciepło i sucho, więc nie chciało im się wychodzić na zewnątrz. Kiedy Oskar skończył jeść, Stefan kupił mu jeszcze jednego cheeseburgera, którego dziesięciolatek wsunął w mgnieniu oka. Mężczyzna zauważył, że dzieciak jest bardzo inteligentny jak na swój wiek, toteż dobrze im się rozmawiało te czterdzieści minut, które spędzili przy jednym stole.

– Posłuchaj, będę musiał już iść, dasz sobie radę?

– Chyba tak – odrzekł Oskar, nie kryjąc smutku.

– Dam ci jeszcze dziesięć złotych, nie mam przy sobie więcej. – Dwudziestolatek wyciągnął rękę z banknotem w stronę chłopca. – Jak jutro znów będziesz głodny, to coś sobie za to kupisz.

– Bardzo dziękuję, ale chyba nie powinienem…

– Bierz, tobie bardziej przydadzą się te pieniądze – odrzekł stanowczo Stefan, po czym usiadł jeszcze obok Oskara i wyciągnął z torby małą, pluszową małpkę koloru czerwonego i ją również wręczył chłopcu. – Dostałem tego pluszaka od babci wiele lat temu. Miał przynosić mi szczęście. Weź go, ludzie dziwnie się na mnie patrzą, widząc takiego starego konia, noszącego ze sobą kolorową maskotkę. – Oskar zachichotał. – Niech to będzie pamiątka z naszego spotkania.

Obaj wyszli z Mc Donalds’a.

– Tak bardzo panu dziękuję, nie pamiętam, kiedy ostatnio ktoś zrobił dla mnie tyle dobrego!

– Nie przesadzaj. Cieszę się, że ci smakowało.

– Może jeszcze się spotkamy – powiedział chłopiec, przecierając oczy.

– Być może. Świat jest mały. Naprawdę mały.

I tak obaj rozstali się w momencie, gdy zza chmur wyszło słońce. Oskar poszedł w prawo, a Stefan w lewo.

Nie wiem, czy brak pluszowej małpki miał z tym wszystkim jakiś związek (pewnie nie), ale nad życiem Stefana Lipskiego pojawiły się wnet czarne chmury. Wyrzucili go ze studiów, niedługo potem stracił rodziców – matka umarła na raka, a ojciec zapił się na śmierć, po ponownym powrocie do nałogu. Stefan szukał różnych sposobów, by łatwo zarobić, jednak niezbyt mu to wychodziło. Miał nawet dziecko z pewną długowłosą blondynką, którą poznał przed jedną z dyskotek. Dziewczyna nie miała jednak zamiaru wiązać się z tak żałosnym nieudacznikiem, jakim był Stefan Lipski, więc uciekła z nowo poznanym „kolegą” za granicę. Niektórzy twierdzili potem, że urodziła tam kolejne dziecko, inni, że popełniła samobójstwo – chodź mało prawdopodobne, by ta zadziorna, pyskata dziewucha była zdolna targnąć się na własne życie.

Stefan Lipski, chcąc zarobić pieniądze, postanowił w końcu wstąpić na drogę przestępną, co nie zbyt mu się opłaciło, gdyż jedyną korzyścią, jaką z tego miał, był dwuletni wypoczynek w hotelu o niskich standardach (o ile więzienie w ogóle można nazwać hotelem). Później zrobił jeszcze kilka głupich rzeczy, przez które stracił w końcu własne mieszkanie.

I tak Stefan Lipski zamieszkał w zdewastowanych skłotach. Miał kilku kumpli, z którymi czasami chodził żebrać, a czasami zbierać złom. Z czasem towarzysze zaczęli go wkurzać, a zwłaszcza pewien Zenek, który jednej nocy nie trafił i zamiast naszczać na podłogę, skierował strumień żółtego moczu prosto na twarz Stefana.

Pewnego deszczowego, wiosennego dnia, główny bohater tej opowieści szedł sobie w cuchnącym, znoszonym polarze, oraz w dziurawych półbutach, mając nadzieję, że znajdzie jakiegoś frajera, który kopsnie mu trochę grosza na coś do jedzenia. Przechodził akurat obok Mc Donalds’a, kiedy dostrzegł młodego mężczyznę, wysiadającego z eleganckiego mercedesa. Stefan ruszył w jego stronę i w tym momencie z wozu wysiadł mały chłopiec, w białej koszulce i granatowych spodenkach.

– Tato, tato, będę mógł sobie kupić dużego shake’a! – wrzasnęło dziecko, kiedy Stefan zbliżał się do jasnowłosego mężczyzny w czarnych jeansach i granatowej, bawełnianej koszuli.

– Kupiłby mi pan coś do jedzenia? – spytał bezdomny, jednocześnie wyjmując ręce z kieszeni.

Mężczyzna z mercedesa zgodził się, chodź nie chętnie. W środku wolny był tylko jeden stolik, toteż złożyło się, że w czwórkę musieli zając właśnie to miejsce. Stefan jadł łapczywie to, co darował mu nieznajomy. Był na tyle zajęty posiłkiem, by nie zorientować się, że blondyn w koszuli bacznie mu się przygląda.

– Podziękował – odrzekł Stefan, wstając z krzesła i ruszając w stronę wyjścia.

Jeszcze kilka tygodni wcześniej czuł się dość podle, kiedy zdany na czyjąś łaskę, musiał prosił przypadkowych ludzi o jedzenie. Obecnie miał to w dupie.

Wyszedł z Mc Donalds’a, zamykając za sobą drzwi. Przechodził obok czarnego mercedesa, kiedy dostrzegł wewnątrz wozu coś czerwonego. Spojrzał do środka i zauważył czerwoną, pluszową małpkę, zwisającą na żółtej gumce z lusterka. Poczuł się dziwnie – to była jakby mieszanka smutku i radości. Pluszak wyglądał identycznie, jak ten, który otrzymał kiedyś od swojej babci – jeszcze w czasach szkolnych.

– Kurwa, wygląda zupełnie, jak moja małpka – wyszeptał Stefan Lipski, czując na ramieniu czyjąś dłoń…

Średnia ocena: 0.0  Głosów: 0

Zaloguj się, aby ocenić

    Napisz komentarz

    Zaloguj się, aby mieć możliwość komentowania