Meus deus... - część 1

*akcja dzieje sie w opuszczonym budynku w nocy. Osoba pragnąca przygód postanawia zwiedzić budynek. W jednym z pokoi nie wiedzieć skąd spotyka małą dziewczynkę*

- Pobawimy się? - mówi bez zawahania dziewczynka do nieznajomej osoby

- Kim jesteś? I co tutaj robisz?

- ja.. chcę się tylko pobawić. Pobaw się ze mną. Pobaw się ze mną.

- no dobrze. W co chcesz się pobawić?

Znasz jakieś wyliczanki? Musimy wybrać osobę.

- a w co będziemy się bawić?

- musimy wybrać osobę.

- niech będzie... Dwa aniołki w niebie.. piszą list do siebie.. piszą, piszą i rachują...

- NIE... ta wyliczanka jest nie fair, znam lepszą

- yy no dobrze.. Więc zaczynaj

- ene due rike fake... torba borba ósme smake.. Meus... DEUS... KOSMATEUS... i morele bax! - w chwili wypowiedzenia słowa kosmateus poruszył się wiatr... a, gdy wyliczanka się skończyła, dziewczynka wskazała palcem na osobę pragnącą przygód i w jednej chwili ciemny pokój w opuszczonym budynku zmienił się w rozjaśnioną do granic możliwości szpitalną salę...

Średnia ocena: 5.0  Głosów: 2

Zaloguj się, aby ocenić

Komentarze (2)

  • Canulas 15.06.2018
    Połowa nowych wersów jest z małej litery. Nie dam rady komfortowo obcować z tak zapisanym tekstem.
    Bez oceny.
  • Adam T 15.06.2018
    No, dobra, szpitalna sala. I tu by się należało stuknąć w łepetynę, co dalej. Bo tak, jak jest, to jest nic. A błędów tyle, że szok.
    Lipa.

Napisz komentarz

Zaloguj się, aby mieć możliwość komentowania