Mewa i malarka.

Słońce powoli się topi, w oceanie łez.

A serca jak żaglówki do portów zawijają.

Latarnik już zapala światło swojej gwiazdy przewodniczki.

Powoli pustoszeją nadmorskie uliczki.

I tylko na morskim brzegu została mewa i malarka.

Dla której właśnie dzień się zaczyna.

Bo taki zachód słońca jak ten, przywołuje wspomnienie tamtego poranka.

Bo wtedy morskie fale przywiodły do niej księcia.

Tylko że on inną tulił w objęciach.

A malarka no cóż, się w nim zakochała.

Na domiar złego portret jego malować miała.

Lecz los widział jej cierpienie i niewierność jego wybranki.

Dlatego księcia zmienił w mewę i przed smutkiem uchował.

Narzeczoną zaś za życia w piachu pochował.

Lecz nie znalazł leku na łzy malarki.

Więc co dnia daje im podczas zachodu słońca czas.

By on znów mógł się człowiekiem stać.

A ona mogła dokończyć jego portret.

I ta ich rozłąka będzie na wieki trwała.

Bo gdy ona ma już kończyć obrazek.

Nastaje nocka, a książę mewą się staje.

Średnia ocena: 5.0  Głosów: 1

Zaloguj się, aby ocenić

Komentarze (6)

  • Margerita 01.08.2016
    Pięć
  • Tina12 01.08.2016
    Dzięli
  • Tina12 01.08.2016
    Tina12
    Ups dzięki
  • Margerita 01.08.2016
    Tina12
    Ja naprawdę aż tak bardzo lecę z akcją w przyszłej wojowniczce postaram się zwolnic ale nie obiecuję
  • Tina12 01.08.2016
    Margerita
    No troche zbyt wielkie tępo akcji faktycznie jest.
  • Margerita 01.08.2016
    Tina12
    a twoim ulubiony bohaterem w moim opowiadaniu kto jest?

Napisz komentarz

Zaloguj się, aby mieć możliwość komentowania