MIASTO JAK FENIKS
Wyszedł z budynku Prudentialu. Czekała na niego na placu Napoleona, ubrana w chabrową sukienkę od Hersego. Szli na obiad do Savoyu, potem na spacer do Ogrodu Saskiego, wieczorem na dancing do Oazy. Po ślubie chcieli zamieszkać w kamienicy przy ulicy Wielkiej.
Marzyciele u progu życia.
I nagle ten ognisty podmuch. Spojrzała na niego. Saperki, bluza „panterka”, na ramieniu biało-czerwona opaska, w ręku Vis. Na jej głowie furażerka, w ręku torba sanitariuszki. Świst, huk, serie z cekaemów, krzyki, pożary, zgliszcza. Ruiny ich świata. Leżąca figura Chrystusa na Krakowskim Przedmieściu. Cisza. Pustka.
Potem - odradzająca się stolica. Semper invicta.
Napisz komentarz
Zaloguj się, aby mieć możliwość komentowania