Miasto Końca #OneShotChallenge (nominuję: alfonsyna, Rasia, ausek)
Bardzo dziękuję za nominację Nazarethowi (przepraszam jeśli źle odmieniłam) -> http://www.opowi.pl/milosc-od-pierwszego-wejzenia-a20568/ i Larwie -> http://www.opowi.pl/gdyby-oneshotchallenge-nominuje-haruu-a20585/
Mam nadzieję, że nominowane przeze mnie osoby nie będą miały nic przeciwko małemu wyzwaniu ;))
Dookoła panuje cisza. Cisza, którą niespodziewanie rozdziera przeraźliwe wilcze wycie. To jedna z miejskich bestii daje o sobie znać - czarny niczym smoła zwierz przemyka między ciemnymi ulicami Miasta. Wije się zwinnie wśród poniszczonych, pordzewiałych aut, wśród krzywych hydrantów, które w jednej chwili zamierają z przerażenia. Miasto ożywa.
Ogromne wieżowce wznoszą się po horyzont, jak gdyby za wszelką cenę chciały dosięgnąć granatowego nieba. Obserwują oknami pozbawionymi szyb zło, jakie bezwstydnie przechadza się martwymi ulicami. Kurz i pył od czasu do czasu unosi się wraz z południowym wiatrem, by opaść po chwili, pozbawiając Miasto oddechu. Latarnie gasną, gwiazdy kryją się za burzowymi chmurami i jedynie czas pędzi nadal, nie patrząc na nikogo.
Wilk zatrzymuje się nagle, wrywszy połamane pazury w zaschnięte błoto. Rozgląda się niepewnie, zaalarmowany instynktem, który jako jedyny pozostał po jego nieszczęsnej, ludzkiej duszy. Ciche warknięcie wydobywa się z zaschniętej gardzieli, zaś żółte kły błyskają, odbijając promienie krągłej tarczy księżyca. Wie, że Ona tu jest.
Rusza niespodziewanie, mało co nie przetrącając sobie karku. Gna ile sił w łapach przed siebie, nie ważne gdzie - oby jak najszybciej, oby jak najdalej stąd. Wypada z uliczki niemalże zderzając się z zardzewiałą skrzynką na listy. Plac otoczony ponurymi budynkami tonie w ciszy, zaś jego powierzchnię przyścieła czarno-biały dywan rozkładających się już karcieli i ulotek. Pędzi bez zastanowienia po papierowej łące, usłanej pustymi hasłami o wolności i pokoju.
Nagły upadek o coś na kształt ludzkiej miednicy jest cholernie bolesny. Mimo to zwierzę zrywa się z ziemi i z kwikiem puszcza biegiem między latarnie. Po siwym pysku spływa ciemno-bordowa krew. Potrząsa wyliniałym łbem, po czym wbrew zakwaszonym mięśniom, przyspiesza nieoczekiwanie... Kątem oka dostrzega czarną sylwetkę.
Dyszy ciężko, a z rozdziawionej paszczy kapią gęste nici śliny. Łapy powoli drętwieją, zaś płuca palą żywym ogniem, wołając rozpaczliwie o chwilę wytchnienia. Bestia jednak biegnie dalej, nie chcąc dać się złapać w kościste łapska Śmierci. Polowała, zabijała, rozszarpywała - robiła wszystko, aby tylko przetrwać. Nie mogła dać się zabić od tak... Nie teraz...
Już czuje na zadzie świerzbiące zimno, słyszy chichot, który swą upiornością doprowadza zwierzę do obłędu. Resztką sił i tlącej się nadziei zmusza wykończone cielsko do ostatecznego wysiłku, gdy dostrzega przed sobą wąską uliczkę, za którą Miasto się kończy. Gna na osowiałych łapach, merdając skołtunionym ogonem, lecz gdy wypada za róg, triumf i euforia nagle znikają, ustępując niememu przerażeniu. Za wyłomem zastaje jedną wielką pustynię kości i gnijących wilczych ciał. Pozbawione głów i kończyn korpusy, wyliniałe ochłapy skóry, kadłuby żeber przyzdobione girlandami jelit, powykręcane makabrycznie pyski o wywieszonych, sinych jęzorach. O pustych oczodołach opróżnionych zawczasu przez kruki i szczury. Upiorna nekropolia rozciąga się aż po horyzont.
Bestia drżąc z przerażenia i wściekłości wydaje z siebie rozdzierające wycie, w jakie przelewa całą swą frustrację i rozgoryczenie. Z pełnego dzikości oka jakie zaszło nagle mgłą, spływa pojedyncza, ludzka łza. Nim wilk zdąża cofnąć się choćby o krok, otwiera paszczę jak gdyby zachłysnął się stęchłym powietrzem, gdy paraliżują go nagle ramiona samej Śmierci. Zwierzę charcząc krwią, usiłuje uciekać, jednak łapy odmawiają mu posłuszeństwa. Stawy gniją pod schnącą, opadającą płatami skórą, mięśnie zaś pękają boleśnie, odbierając stworzeniu oddech.
Zanim serce bestii zupełnie staje, ta z cichym łoskotem pogruchotanych kości, osuwa się bezwładnie u podnóża trupiej sterty niczym kolejna, nic nie znacząca marionetka.
Miasto zamiera.
//zwykle nie posługuję się czasem teraźniejszym, strasznie tego nie lubię.
Komentarze (29)
Bardzo dziękuję za komentarz i kilka miłych słówek, chyba nic tak nie poprawia humoru osobie piszącej jak pozytywna opinia innego pisarza ;))
Mnie też zawsze wilki pasjonowały, choć bardziej intrygują mnie chyba kruki. Są dla mnie takim symbolem tajemniczości i skrywanego sekretu (często mrocznego). Tak między nami - uwielbiam te ich grube, masywne dzióbki ^^'
A kruki też lubię, od paru lat próbuję się zaprzyjaźnić z jedną kruczą rodziną, karmię je fistaszkami ale nie dają mi się przekupić i podejść bliżej, albo chociaż poprzyglądać im się dłużej niż chwilkę. Ale rano drą się o fistaszki, które muszą nawiasem mówiąc być w skorupkach, łuskane są nie do przyjęcia, jak się okazuje. Małe dranie...
Ojej, naprawdę? I rodzinka ta ma małe, urocze, grubo-dziobaste kruczątka? Kruki, w przeciwieństwie do niezbyt inteligentnych gołębi, nie są ufne ani naiwne, ale trzymam kciuki za Ciebie i Twoje fistaszki ^^ Daj znać gdyby kiedyś jednak nastąpił jakiś przełom. Heh, wybredne bestyjki.
Haha, włócznia jest spoko, ale jednak łuk pozostaje moim numerem jeden. Byłam tą bronią na tyle zaintrygowana, że ojczulek zapisał mnie na strzelnicę i wkrótce kupił cały sprzęt. Przez dwa lata trenowałam, byłam nawet na jednych zawodach, tak zwanych "3D" (w terenie -lesie- do gąbkowych zwierzątek naturalnych rozmiarów) i, pochwalę się brzydko i nieładnie, udało mi się nawet zdobyć złoto w swojej kategorii. W sumie to była śmieszna historia bo przez całe zawody miałam rozstrojony celownik i chcąc trafić w cel po równej linii ode mnie, musiałam celować jakiś centymetr w górę i jakieś trzy/cztery w lewo chyba, nie wiem jak to zrobiła, ale zrobiłam XDDD A łuk obecnie leży na strychu, ech.
A Twoja ulubiona broń?
Taa, miecz to coś pięknego. Ale wydaje mi się zbyt kontuzyjnym sportem, żebym mogła go uprawiać. No i do tego nie jest tani, wręcz przeciwnie. Jeśli zaś o posługiwanie się bronią białą w literaturze chodzi - to jak najbardziej. Trenujesz szermierkę czy to jedynie zamiłowanie z filmów/książek/gier?
Szkoda, nie ma chyba nic gorszego niż nie móc robić tego co się kocha. Dobrze, że pozostaje Ci jeszcze pisanie i w najgorszym przypadku możesz powojować na papierze/klawiaturze ;))
Haha, wyobrażam sobie inscenizację bitwy pod grunwaldem, Krzyżacy i Polacy i nie wiadomo skąd wiking XD To byłoby ciekawe xd
No nic, mówi się trudno ;))
"Gna(,) ile sił w łapach przed siebie, nie ważne" - nieważne
"Nagły upadek o coś" - upadek to może raczej na coś, ewentualnie potknięcie o coś by być mogło, to tak dla ścisłości ;)
"ciemno-bordowa krew" - ciemnobordowa, moim zdaniem, bo to jeden kolor, a z myślnikiem zapisuje się złożenie dwóch kolorów, np. biało-zielony
"dać się zabić od tak" - ot tak
Ogółem jednak, to pierwsza Twoja proza, jaką czytam i od razu widzę, że masz bardzo barwny, kwiecisty wręcz styl i język. W tym wypadku to akurat bardzo dobrze, bo dzięki temu nadałaś opowiadaniu charakteru, takie opisy świetnie budują klimat, stymulują wyobraźnię i pozwalają się w niej zatopić, zapominając o rzeczywistości - dla mnie to bardzo pozytywny aspekt. Sam motyw miasta i pędzącej jego ulicami bestii podoba mi się tak czy inaczej, bo jakoś tak po prostu lubię te wszystkie motywy zniszczenia, rozkładu, rozpadu - niezależnie od tego, czy w rozumieniu czysto dosłownym, czy też w pewien sposób metaforycznym. Się mi podobało, to dorzucę piąteczkę. ;)
Żałuję, że akurat ten tekst jest pierwszą prozą spod mojej łapki jaką czytasz, ze względu na ten cholerny czas teraźniejszy jakim się nieudolnie posłużyłam. Zwykle z niego nie korzystam, jednak w tym przypadku wydawał mi się bardziej efektowny. Faktycznie jest kwiecisty i niestety zdarza mi się, że nieco z nim przesadzam, ale staram się nie nadto przeginać. Jestem bardzo wdzięczna za tą analizę, za pozytywne słowa jak i wypisanie błędów, sama ich nie dojrzałam :))
Dziękuję za komentarzyk i piąteczkę ;))
Nic nie stwarza lepszego nastroju niż burza ;))
"nic nie znacząca marionetka." - nieznacząca*, byłoby tutaj ładniej
Wybacz, że czytam tekst dopiero teraz, przymierzałam się do niego już kilka razy, ale wciąż coś mi przeszkadzało. Bardzo mi się podoba ten mroczny klimat i aluzyjność, jaką tutaj zastosowałaś, by czytelnik włączył wyobraźnię i troszkę sobie pogdybał. Magiczny wręcz obraz tutaj uchwyciłaś, ładnie Ci to wyszło. Ja zostawiam piątkę, a za nominację dziękuję, choć jest to moja piąta... Mimo to postanowiłam złączyć trzy ostatnie i coś przygotować :)
Rzadko czytam jakieś mroczniejsze historie, choć je lubię, ale to dlatego że ciężko jest znaleźć coś naprawdę dobrego. Ale jak wydasz w końcu książkę i stworzysz w niej coś takiego to jestem kupiona.
Nie wiem czy tak zamierzałaś, ale ja widziałam tu świat po jakieś zagładzie, przyszłość którą dominują siły, których teraz nie chcemy nawet zrozumieć.
GOOD JOB
Haha, będę chyba najszczęśliwszym człowiekiem na świecie jeśli kiedyś mi wyjdzie i uda mi się wejść na rynek. Będę już spełniona. I z niecierpliwością będę czekać na artykuł znanej recenzentki Pani J.N ;D
Tak zamierzałam i cieszę, że mi się to udało. Dzięki za odwiedziny ;))
Dzięki za odwiedziny, wpadnij jeszcze kiedyś ;))
Napisz komentarz
Zaloguj się, aby mieć możliwość komentowania