Miasto zmor | prolog

Moje miasto, choć piękne i ciekawe za dnia, nocą staje się przerażającym wręcz miejscem. Nie chodzi o ciemność, która już sama w sobie napawa strachem serca mieszkańców, ale o to, co się w niej czai, co wychodzi na ulice, kiedy za horyzontem znika słońce. Zmory. Największa plaga tego świata — potwory siejące strach i śmierć. Spotkanie ze zmorą przeżyło niewielu ludzi, którzy na skutek tej znajomości dziś są kalekami.

Nic więc dziwnego, że pod koniec dnia ulice, alejki i parki pustoszeją w mgnieniu oka. Ludzie uciekają do swoich pełnych światła domów. Zmory z jakiegoś powodu nie przepadają za światłem i ciepłem, dlatego tam ludzie są względnie bezpieczni. Jeżeli ktoś nie zdąży wrócić do światła przed zmrokiem, jego zmasakrowane, trudne do zidentyfikowania zwłoki rankiem znajdują pierwsi przechodnie.

Dlaczego nie wyjedziemy gdzieś, gdzie nie ma zmor? To proste. One są wszędzie, gdziekolwiek by się człowiek nie znalazł. Po cóż więc opuszczać miasto, gdy w innym miejscu będzie tak samo, o ile nie gorzej? Zresztą istnieje jeszcze jedna przeszkoda — mianowicie Mur, który skutecznie uniemożliwia emigrację na inne tereny. Ja sam jeszcze nigdy nie widziałem go z bliska, a osoby, które go widziały, mówiły, że jest wyższy niż najwyższy budynek w mieście, a końców Muru nie widać. Wierzę im na słowo.

Jednak zmory nie są jedynym zmartwieniem mieszkańców Ignis. Po ulicach krąży szeptem powtarzana legenda, lecz nikt nie wie, czy jest w niej choć ziarno prawdy. Legenda ta dotyczy ludzi, którzy zaginęli w nieznanych okolicznościach. W większości były to dzieci i nastolatkowie, rzadziej osoby starsze. Mówi się, że ci ludzie zostali porwani przez zmory albo żyją teraz gdzieś w tajemnicy i dostatku, być może za Murem. Inna wersja mówi, że zostali wybrani, lecz domyślać nam się pozostaje, przez kogo i w jakim celu. Ja uważam, że żadne z tych podań nie jest prawdziwe, że to ludzka wyobraźnia próbuje wyjaśnić przyczynę tajemniczych zniknięć mieszkańców Ignis.

A oto właśnie stoję wciśnięty w ścianę przed osobą, która dopiero co uratowała mi życie i twierdzi, że została wychowana przez Łowców, by być Łowcą, cokolwiek to znaczy. Chociaż jestem jej wdzięczny, nie potrafię uwierzyć w jej słowa. Nigdy nie słyszałem o żadnych Łowcach.

Po jaką cholerę wychodziłem dziś z domu?

Następne częściMiasto zmor | Rozdział pierwszy

Średnia ocena: 4.0  Głosów: 1

Zaloguj się, aby ocenić

Komentarze (2)

  • Canulas 07.05.2018
    "Ja sam jeszcze nigdy nie widziałem go z bliska, a osoby, które go widziały, mówią, że jest wyższy niż najwyższy budynek w mieście, a końców Muru nie widać." - w myśl jednostajności narracyjnej lepiej: mówili lub mawiali.

    Generalnie start jest nieco wtórny (w sensie znany dość), ale za to zapisany względnie ok. Można trochę rzy niektórych zdaniach pogrzebać. Jakiś synonim dla często używanego słowa czy coś.
    No, ale nie jest też źle.
    Dla mnie czwórka na początek.
    Pozdroxix
  • Dziękuję ślicznie za opinię i mam nadzieję, że pierwszy rozdział się spodoba ^^

Napisz komentarz

Zaloguj się, aby mieć możliwość komentowania