Midgard

Od ostatnich makabrycznych wydażeń minoł dobry rok, Dawid pamiętał je jednak jakby wydażyły się mniesiąc wczesniej, od bieżącego dnia. Zszed na dół do kuchni, po codziennym ubraniu i posłaniu łóżka, ujżał swoją mamę Bernadetę pracującą w kuchni przy blacie.

- Dobry. Przywitał się grzecznie.

- Czesć synku. Jak się spało?

- Niezbyt dobże. Odparł zdegustowany.

- Wcale się niedziwię, po tamtejszych wydażeniach, jak...

-Proszę, nie mówmy o tym, chcę zapomnieć.

 

Naprawdę tego pragnął, wymazać dramatyczne albo najlepiej wszystkie momenty tamtejszej sprawy .

- Dobrze, w takim razie co chcesz na sniadanie ? Mówiąc zawiązywała fatuch i wyjmując tależe poprosiła o wyciągnięcie sztućców.

- Poproszę... Niemając pomysłów co mógłby zjesć powiedział :

- Zaskocz mnie.

- Jak sobie życzysz .

Wyjeła z lodówki 3 jajka, kosstkę serai olej, po kilku minutach nakładała pierworodnemu danie na stół. Dawid odczekał chwilę przed rospoczęciem jedzenia, ponieważ mama zakończyła przygotowywanie startym serem na wieżchu, w końcu mógł wziąsć się do jedzenia. Mineła zaledwie chwila, a kucharka już usłyszała.

- Poproszę dokładkę. Wyciągnął ręce z naczyniem przed siebie robiąc urocze kocie oczy.

- Tak szybko ? Spytała z niedowieżaniem. Jednak jednak nałożyła chłopakowi kolejną porcję, tylko mniejszą. Tym razem po zaledwie minucie podziękował za przepyszne danie i wyskoczył przez drzwi łączące kuchnię z ogrodem, zdążył jednak się pożegnać i poinformowało możliwosci dzwonienia.

- Jakby to była nowosć. Miłego dnia ! Odwróciła się przodem do zlewu, gdzie leżały brudne tależe, kubki i patelnia. Dawid wychodząc z kuchni na ogró skierował się do kańciapy, gdzie stał jego ,,Harlej'', czarny rower górski z oponami grubosci pięsci. Wsiadłna siodełkoi popędził w stronę szkoły, mimo tego że był początek wakacji i kilka dni temu zakończył szkołę imprezom, studniówką jakich mało, bo na tej jak nigdy pojawił się ulubiony pisenkaż Rafał Hiczkog, graDDjący na gitarze i jednoczesnie spiewający jeden ze swoich utworów ,,Zewsząd'', opowiadający o jego pochodzeniu i zappoczątkowaniu kariery muzycznej. Po przeleceniu, jednej z jego pisenek w głowie znajdował się przed domem Henryka. Zszedł z pojazdu podszedł do drzwi i zadzwonił dzwońkiem, momentalnie się otworzyły.

- Witaj Dawiasi dzie ! Widziałem Ciebie przez okno, jak przejerzdżasz skrzyżowanie.

- Też witam, jest Kasia ?

- Tak, już wołam.

Od kiedy rodzice Kasi zgineli zagryzieni przez zombi, był jej przyszywanym rodzicem co z jejnej strony jest przygnębiające, a z drugiej radujące żemieszka w tym samym miasteczku co on.

- Kasiu zejdź, ktos po ciebie przyszedł.

- Już, moment minuta , dwie .

Widząc kto stoi obok jej ojczyma, podbiegła i usciskała swojego chłopaka.

- Dawid przyjechałes, nie spodziewałam się ciebie.

- A co, nie cieszysz się że jestem ? Mówiąc, przrerysowanie wywiesił na twarz przysłowiową podkowę.

- Wręcz przeciwnie, wyczekuje ich.

Dawid wciąrz ciągną niezadowolonego.

-Az tak, nielubisz moich wizyt ?

- Wręcz przeciwnie, wyczekuje ich.

- W takim razie chcę Tobie zaprpoponować wycieczkę ?

- Chętnie .

- A dokąd się wybieracie ? Spytał z zaciekawieniem opiekun dziewczyny.

- Myslałem o lunaparku, aczkolwiek jesli Kasia ma cos przeciwko, albo pan, mmożemy zostać w domu .

- Nic przeciwko, możecie isć odpowiedział ojczym dziewczyny, rozszerzając ręce na te słowa.

- Dzięki Henryku. Odpowiedziała Ksia.

- Mówiłem tobie, mów mi tato, albo Henio.

- Dobrze tato, to pa. Zuciła niepewnie, przechodząc przez drzwi.

Od wyjscia z jej ogrodu szli dłuższą chwilę, skręcali kilka razy to w uliczkę po prawej, to po lewej stronie.

Kiedy Kasandra była już zdegustowana kierowaniem się do punktu rozrywki, gdyż szli już ponad godzinę, a odgłosów parku wciąż nie było słychać.

- Dawid, może pujdziemy gdzie indzidej, bo za parkiem ni chuchu . go mo

Niemogąc się doczekać jej reakcji, wskazał ruchem głowy kosz piknikowy, na pagurku, pomiędzy dwoma drzewami czresniowymi.

Ta z rozradowaniem usciskała go mocno, natyle by wiedział że to wprawiło ją w radosć i nie udusić partnera, ten odwzajemnił ten gest lżejszym usciskiem by niezrobić jej kszywdy, stali tak przez kilka chwil ciesząc się sobą nawzajem. Z ich wspólnego swiata wyjoł ich nagły silny, chłodniejszy podmuch którego zapach przypominał koscielne kadzidła. Obejrzeli się w kierunku źródła podmuchu, była nim dziura w skale zasłonieta krzakami, przez co nie zauważyli jej wczesniej, chłopak podszedł bliżej dla rozeznania.

- Co ty robisz ? To niecodzienne zjawiso, może być niebezpieczne. Przestraszona wykrzykneła zza drzew dziewczyna.

- Racja, ale jesli tego teraz nie sprawdzę, inni ludzie ... Zamilkł przez chwilę, gdyż niewiedział jaki podać argument, w końcu dokończył zdanie.

- Po prostu niemart się i nie podchodź . Proszę

Kasandra nie słuchając, złamała prosbę którą usłyszała od Dawida, to co otaczało jej chłopaka przyprawiło ją o zawrót głowy, albowiem ta rzecz była swiatłem skupionym w jednym miejscu. Już zamieżał włożyć tam rękę, kiedy Kasandra ponownie zwróciła mu uwagę.

- What are uou douing ? Krzykneła niczym zaintrygowana działaniami amerykanka .

- Chcę przekonać się, czym to jest ? Odparł z poirytowaniem.

- A jesli, cos ci się stane ? Stracisz rękę albo cos podobnego ?

Zatroskan podchodziła ejcoraz bliżej aż chwyciła go za drugą dłoń . Czując jej usciski włożył kończynę do srodka, poczuł że cos go trzyma spróbował ją wyciągnąć, jednak zamiast tego oboje zostali wciągnięci. Gdy otworzyli oczy początkowo niemogli skupić wzroku by cokolwiek dostrzec, swat w około wirował i kołysał się niemiłosiernie, po odzyskaniu zmysłó ich oczom ukazały się dziwne stworzenia, dziwni ludzie i co było nawet przyjemne dla oko nietutejszy krajobraz, z jednej strony dzikie piękne i gęste lasy, gdzie drzewa miały fioletowo-szarą barwę, liscie były koloru niebieskawo-czerwonego, widzieli skaczące w koronach dziwne zwierzątka, jedno własnie przeskakiwało nad ich głowami, kiedy zza ich pleców wyleciał bełt i przyszpilając go do drzewa trafił w tułów.

- Diabelskie szkodniki, skaczą wszędzie i podgryzują meble ogrodowe.

Parka milczała moment, ponieważ osoba albo stworzenie które widzieli było od pasa w dół koniem, a w górę człowiekiem.

Jasnosć umyslu odzyskali dopiero po usłyszeniu pytania :

- Przyjechaliscie tutaj na uroczystosć z okazji ,, Mirwalda'' ?

Spytał patrząc podejrzliwie na obojga trzymając w ręku kuszę i podrgyzając jabłko. Po dokończeniu owocu oparł ręce na biodrach łączących brzzuch męszczyzny z tyłkiem konia, i zadał pytanie :

- Pewnie przjechaliscie tutaj na uroczystosć z okazji ,,Mirvalda''?

Zapytał podejrzliwie, patrząc spodełba na nich oboje, trzymając w jednej ręce puszkę a w drugiej wbudowaną w rękę małą kuszę opierał na biodrach łączących tył konia i tułów człowieka.

- Tutaj,znaczy gdzie ? Spytał z zaciekawieniem Dawid.

- I na jaki festyn ? Dodała Kasandra pospiesznie z przerażeniem, jakby zapomniała ważnych książek na lekcję.

- Vanhelmie i festyn z okazji połączenia, Zeralda i Heliary dwojga zamoznych wanów. Odpowiedział koniuszy.

- A co to, a raczej gdzie ? Spytali się nie znając swojego położenia .

- Vanhelm jest jednym z dziewięciu swiatów, w którym mieszkają bogowie urodzaju.

- Jacy bogowie ?! Spytali zaskoczeni, mimo znajomosci kilku z lekcji historii, jednym z ulubionych bogów chopaka był Thor- najsilniejszy z bogów, który w swej ręce dzierżył Mjolnir . Oraz jego brata Lokirgo- perfifnrgo oszusta i kłamcę, którego znakiem rozpoznawczym był chełm ze złota wyglądający jak rogi kudu- odmiany kozła, długie lekko wygięte .

- Kurczę, wy naprawdę jestescie nietutejsi. Powiedziało zaintrygowane stworzenie.

- Proszzę wszystkich o uwagę ! Zawołała postać o wzoscie koszykaża NBA, z tą różnicą że mał cztery ręce a usta i oczy umieszczone były posrodku brzucha.

- Oho, konkursik, może się zgłosisz mały ? Spytał centaur chichocząc. Twarzobrzuch przeszedł jeszcze kilka razy, wkońcu kiedy nikt się nie zgłosił, wkońcu koniowaty podniósł rękę. Jego czyn został obrzucony smiechami, z końca grupy dobiegły złosliwe komentaże typu : znowu, nigdy nie zrezygnuje, po co mu trzecia porażka w ciągu połowy przesilenia ?

- Mineła już połowa przsilenia, jak co roku czcigoddny Thor pozwala kilkoro smiałkom, spróbować podniesć jego młot, wszyscy mogą sprubować jednak tylko bóg piorunów ma odpowiednie poczucie wielkosci, by to uczynić. Jacys ochotnicy ?

Cwilowa cisz dała Dawidowi nadzieję, że go nie wywołają. Jednak zgasiła je postać obok której własnie stał, która podniosła ręke.

- Ty, biedaku za mało ci porażek, było ich chyba z 50 od ostatnich 30 lat. Został wysmiany przez pół niedźwiedzia, pół dzika który stojąc na tylnych racicach szczerzył kły.

- Dobrze, podejdź bliżej podstawy sceny.

-Ih, nie ja, tylko ten chłopak. Wypchnął go przed siebiebie, z usmieszkiem na twarzy.

- Czemu to zrobiłes, przecież oni go zabiją. Kasandra podskoczyła do konia i zaczeła okładaćc go rękoma, na co i tak wiele wiele się niezdało.

- Spokojnie, to tylko konkurs, nic mu niebędzie.

- Nic poza wielką kompromitacją.

Kolejne chichoty zostały usłyszane za plecami obojga. Młodzieniec podszedł do trzonka, chwycił, zaparł się nogami i pociągnoł. Młot ani drgnął, wszyscy wybuchneli smiechem.

-Cisza! Ma dwie próby, jedną wykożystał jeszcze raz i koniec.

Dawid poprawił chwyt powtórnie zaparł się stopami i pociągną, teraz całe skupisko zamilkło, skończyły się szepty i pomruki. Kiedy otworzył oczy w rękach dzierżył młot, Thor siedzący z bratem i ojcem na podwyższeniu wstali, nie mogąc uwierzyć co widzą .

- Jak cię zwą ? Spytał Thor wraz z ojcem. Po chwili ciszy bóg piorunów zwrócił się do ojca.

- Ojcze, niema co reagować, to pewnie kolejna sztuczka Lokiego. Spojrzeli w jego kierunku, ten gdy ujrzał ich wzrok z piorunującą szybkoscią wyjasnił, że niemiał z tym nic wspólnego. Podeszli do chłopaka, Dawidowi wydawało się jakby podchodzili w zwolnionym tempie, w końcu stali na przeciw chłopaka, który dalej milczał. Gdy wkońcu odważył się wydobyć słowa, tylko cos wybełkotał.

- Diowid. Przez tą całą sytuację zaplątał mu się język.

- Przepraszam możesz powtóżyć ? Spytał zaciekawiony Bóg.

-Dawid, nazywam się Dawid.Wypowiadał te słowa z takim strachem, że trząsł się jak tancerz z filmu Harlem Shake.

- A z ką pochodzisz Dawidzie ! Dopytał się Monarha.

Za Dawidem Kasandra z Girim, jesli dobrze zrozumiał obgadujące ich kobiety z kurzymi nogami, to tak nazywał się zapoanany koniuszy, który obsćiskiwał się z Kasandrą w przerażeniu.

- Z kąd pochodzisz?! Powtórzył swoje pytanie wszech ojciec.

- Z Wiskonsin. Wszyscy ucichli, jak z bicza strzelił. Loki zwrócił się dp ocja :

- To pewnie miasto z Midgardu, co on tu robi ? Spytał szeptem, wprost do ucha Oduna .

Dawid słyszał zadane Odynowi, przez Lokiego pytaaanie i odpowiedział :

- Niemam pojęcia jak tu trafilismy, wraz z moją partnerką weszlismy do pomieszczenia ukrytego pod ziemią, pojawił się tak jak się okazało portal, i chcąc sprawdzić weszlismy do srodka, ocknelismy się tutaj, za tym budynkiem, machnął ręką pokazując budynek .

Średnia ocena: 3.3  Głosów: 3

Zaloguj się, aby ocenić

Komentarze (8)

  • Tjeri 17.06.2020
    "Od ostatnich makabrycznych wydażeń minoł dobry rok, Dawid pamiętał je jednak jakby wydażyły się mniesiąc wczesniej, od bieżącego dnia. Zszed na dół do kuchni, po codziennym ubraniu i posłaniu łóżka, ujżał swoją mamę Bernadetę pracującą w kuchni przy blacie."
    Zwykle błędy nie odstraszają mnie od czytania. Ale u Ciebie dwa pierwsze zdania i 7 gwoździ. A sama konstrukcja zdań też pozostawia do życzenia. Ogarnij choć trochę tekst, a chętnie wrócę i doczytam.
  • Puchacz 17.06.2020
    To jakaś prowokacja.
    Nikt normalny nie popełnia tylu ortów, błędów zapisu i wszelkich innych.
  • Ciastek 02.07.2020
    Panie Puchaczu, wiem że popełniam błędy nie jestem żadnym Mickiewiczem, bratem Grimmem czy innym pisarzem by nie popełniać błędów ortograficznych, próbuje jednak tego nie robić, albo poprawiać . Aha i nie jestem żadnym prowokatorem . Z szacunkiem Ciastek.
  • Puchacz 02.07.2020
    Wystarczy być normalny a nie żaden Mickiewicz, aby pisać w miarę poprawnie.
    Nie opowiadaj pierdół obywatelu.
  • Akwadar 02.07.2020
    Paczaj Puchacz, ale komenty poprawne... ki licho?
  • Puchacz 02.07.2020
    Akwadar No patrz pan... nie zwróciłem uwagi XD
    Czyli czysty prowokator.
  • Ciastek 18.07.2020
    Puchacz oczywscie masz racje i masz prawo komentować bo tez mnie motywuje by tu nawet zajrzeć .nie chce o sobie mowic bo nie ma co sie urzalac mam 19 lat i 4 lata temu okaza,lo sie sie mam guza mozgu 4 lata byłem wyjety z zycia mam loże w głowie pustą jestem po 3 wylewach niedawo nauczylem sie chodzic na nowo nie jest super ale chce cos robic ...pisze bo tak teraz mnie naszło robie błedy i bede pewnie ale szanuje Twoje kometarze !ktos to nawet czyta !pisze bo to lubie chyba :) czas wypelniam i to dla mnie i mojej rodziny ...pozdrawiam
  • Puchacz 18.07.2020
    Współczuję, ale też nie jest to portal medyczny czy terapeutyczny tylko literacki i literaturę tu oceniam.
    Jeśli pisanie Ci pomaga to oki, ale też nie spodziewaj się, że będę chwalił tylko dlatego, że masz takie, a nie inne przeżycia za sobą.
    I jak Akwa zwrócił uwagę - zdecydowanie mniej błędów popełniasz w komentach niż w tekstach.
    A to daje do myślenia...

Napisz komentarz

Zaloguj się, aby mieć możliwość komentowania