Między sercem a rozumem - Rozdział 4

Tak jak myślałam Daniel od wczorajszego "incydentu' unikał mnie. Schodząc na kolację minęłam Go a On zapytał czy mi czegoś nie potrzeba. Chciałam porozmawiać i wyjaśnić to co się stało ale szybko zniknął z mojego pola widzenia tłumacząc się tym, że musi pomóc ogrodnikowi. Nie dosyć, że w szkole mam problemy to jeszcze On mnie dobijał. Pomyślałam, że niepotrzebnie się tym tak przejmuje, w końcu to tylko służący. Wiedziałam, że muszę się skupić na tym, żeby nie dać się " zjeść" mojej nowej klasie.

Jednak przy śniadaniu zauważyłam Daniela. Nawet się do mnie nie odezwał. Wkurzylam się. Przecież nic się nie stało a On robi z tego takie wielkie halo. Postanowilam zająć się tym ostatecznie po szkole. Wyrzuciłam Go z głowy i pewnym krokiem Wyszłam z domu. Przy samochodzie czekał już na mnie mój kierowca. Wydawało mi się, że nie będzie się nic odzywał po tym jak wczoraj trochę chamsko Go potraktowałam. Myliłam się. Z uśmiechem otworzył drzwi i powiedział " witam"

Mile zaskoczona wsiadłam przyglądając mu się uważnie. Miał na sobie czarny, dobrze dopasowany garnitur, który lekko opinal się na Jego umięśnionym ciele. Kilkucentymetrowe, blond włosy były elegancko ułożone. Oczy miał duże, zielone. Zarost może troszkę za mocny ale i tak wyglądał uroczo. Szkoda, że to tylko kierowca - pomyślałam.

Przez całą drogę nic nie mówił, spoglądając tylko od czasu do czasu w lusterko , w którym było moje odbicie. Wysiadając usłyszałam "powodzenia". No tak przyda się. Stałam chwilę patrząc jak BMW odjeżdża gdy ktoś na mnie wpadł.

- Co tak stoisz na środku idiotko ? - odwróciłam się i zobaczyłam, że przede mną stoi ten koleś z mojej klasy, który wczoraj tak mnie zdenerwował. Gdy mnie poznał na Jego twarzy pojawił się uśmiech.

- Ooo to Ty suczko, zastanowiłas się nad moją propozycją? - tego było za dużo. Miałam być miła żeby wszyscy zobaczyli, że to co Ana powiedziała to bzdury ale Jego słowa wyprowadziły mnie z równowagi. Nie zastanawiając się długo dalam mu w twarz. Nie z liścia. Z pięści. Cofnął się parę kroków i spojrzał na mnie jakby chciał mi oddać. Pech chciał, że akurat wtedy szła Nasza wychowawczyni. Spojrzała gniewnie i rzuciła tylko:

- Do dyrektora, oboje.

Spuściłam głowę i razem ruszylismy za Nią. Chłopak cały czas trzymał się za twarz. Miałam nadzieje, że wybiłam mu pare zębów.

Weszlismy do gabinetu. Był ogromny lecz nie zdążyłam się dokładnie rozejrzec bo usłyszałam:

- Proszę tutaj - powiedział dyrektor wskazując krzesła przed Jego biurkiem. Był starszym, siwiejacym mężczyzną ale mimo to prezentował się dobrze - co się stało? - to pytanie skierował do Nas.

Już miałam cos powiedzieć gdy mój "kolega" rzucił wściekły:

- Ta idiotka uderzyła mnie w twarz!

- Bez wyzwisk panie Jaworski - powiedział spokojnie dyrektor.

- To Ty najpierw nazwałes mnie suką! - krzyknęłam zanim zdążyłam ugryźć się w język.

- Dominik jak mogłes? - do rozmowy wtrąciła się wychowawczyni - zawsze byłeś grzecznym uczniem ! Twoi rodzice nie będą zadowoleni.

Dominik spojrzał na Nią przerażony.

- Niech pani do nich nie dzwoni.

Dobrze Ci tak - pomyślałam usmiechajac się złośliwie.

- Zadzwonie a Ty - zwróciła się do mnie - nie ciesz się bo Twoich również powiadomie.

- Dlaczego?! - spytałam oburzona - uderzyłam Go bo mnie obraził!

- Właśnie dlatego. Bicie się na terenie szkoły jest zabronione.

Spuściłam głowę. Mogłam wyobrazić sobie reakcje rodziców. Będą mega wkurzeni. Nigdy nie sprawiałam problemów a w dodatku to dopiero pierwszy dzień.

- Czyli sprawa wyjaśniona - powiedział dyrektor - proszę zabrać uczniów.

Zaczęliśmy wstawać ale On podniósł rękę i dodał:

- Byłbym zapomniał. W bibliotece i na boisku szkolnym jest potrzebna pomoc. Tak więc panienka...- spojrzał pytajaco na mnie.

- Avril.

- Avril pomoże jutro w bibliotece a Ty Danielu zostaniesz dzis z Panem Domaradzkim - spojrzał na Nas pogodnie - to ostudzi Wasze emocje. Miłej nauki.

Popatrzyłam na Niego z niedowierzaniem. Ja mam pomagać? Od czego są pracownicy? To chyba jakieś żarty. Pierwsza ruszyłam do wyjścia. Pani Kitura chciała chyba jeszcze coś dodać ale mnie już tam nie było.

Gdy doszłam pod salę usiadłam na podłodze. Zostało pięć minut do dzwonka. Popatrzyłam na ludzi wokoło. Wszyscy się gapili i obgadywali mnie. Pewnie już o wszystkim wiedzieli. Spuściłam głowę w dół.

- Zapłacisz mi za to suko - usłyszałam te słowa nie wiedząc kto je wypowiedział. Podniosłam głowę i zobaczyłam wściekłego Dominika. Zanim jednak zdążyłam coś odpowiedzieć, jeden z chłopaków również z mojej klasy podszedł do Niego lekko Go popychajac.

- Co z Ciebie za facet, że dziewczynę obrażasz? - zapytał z wyrzutem.

- A co Ci do tego? Co z Ciebie taki obrońca? Chcesz dostać w gębe?

- Z tego co wiem to Ty dziś dostałes w dodatku od dziewczyny - po słowach nieznajomego rozległy się śmiechy.

Zastanawiałam się czemu zamiast śmiać się ze mnie jak pozostali , broni mnie. Jednak po chwili straciło to dla mnie znaczenie. Miałam to gdzieś. Nienawidziłam ich wszystkich. Bez wyjątku. Wstałam i krzyknęłam:

- Obaj przestancie ! Nie potrzebuje obrońców, a Ty - zwróciłam się do Dominika - jak chcesz to możesz jeszcze raz zarobić.

Miał coś odpowiedzieć ale podeszła dziewczyna i pociągnęła Go za rękę. Chłopak, który mnie bronił pokręcił głową i odszedł. Na korytarzu zapadła cisza. Na szczęście zaraz zadzwonił dzwonek i przyszedł nauczyciel.

Przez cały dzień czułam się jak w jakimś koszmarze. Dalej towarzyszyły mi te same wredne spojrzenia i komentarze. Nic się nie zmieniło. Gdy w końcu skończyła się ostatnia lekcja odetchelam z ulgą. Pośpiesznie Wyszłam z sali kierując się w stronę wyjścia. Po drodze zaczepiła mnie dziewczyna, która chciała wczoraj ze mną usiąść.

- Hej zaczekaj.

- Czego chcesz ?

- Dobrze zrobiłas, że walnelas Dominika. To straszny dupek, zasłużył na to.

Spojrzalam na Nią. Chyba chciała się ze mną zaprzyjaźnić. Mogła sobie co najwyżej o tym pomarzyć.

- Nie Twoja sprawa co robię. Spadaj - warknelam i odeszłam.

W domu byłam o piętnastej. Od razu poszłam szukać Daniela. Nigdzie Go nie było a od kucharek dowiedziałam się, że pojechał gdzieś z ogrodnikiem i wrócą późno. Świetnie.

Siedziałam w jadalni jedząc obiad gdy wrócili rodzice. Miny mieli niezadowolone. Cholera! Zapomniałam, że ta małpa miała do Nich dzwonić. To teraz się zacznie....

- Avril! - krzyknęła mama - Czy to prawda, że pobiłas się dziś w szkole ?!

- Tak ale ten chłopak nazwał mnie suką! - wiedziałam, że moje wytłumaczenia nic nie dadzą ale obronić się musiałam.

- Ale pobiłas Go ! Wiesz co teraz ludzie będą mówili? Jak mogłas Nam to zrobić ?!

Znowu to samo. Co powiedzą inni. W tamtej chwili mało mnie to obchodziło.

- Miałam pozwolić żeby mnie obrażal ?

Mama wyszła z jadalni. Tata podążył za Nią mówiąc:

- Zawiodłas Nas Avril.

Ja zawiodłam ? Nie mogłam w to uwierzyć. Wstałam od stołu przywracając krzesło i pobiegłam do pokoju. To moi rodzice, powinni mnie bronić a nie dobijac jeszcze bardziej.

Położyłam się na łóżku i rozpłakałam. Było mi bardzo źle. Chciałam tylko mieć kogoś kto mnie zrozumie i mi pomoże.

Średnia ocena: 4.5  Głosów: 6

Zaloguj się, aby ocenić

Komentarze (6)

  • Dalej ,5 :)
  • KarolaKorman 26.02.2015
    Nadrobiłam zaległości i czekam na kolejną część :)
  • Angela 26.02.2015
    Fajne dialogi :}
  • Amy 28.02.2015
    Powinnaś popracować trochę nad interpunkcją. Poza tym jest OK. Tzn. Avril mnie trochę wkurza, ale ona już chyba taka jest. Aha i pomyliłaś imiona, bo raz zamiast "Dominik" napisałaś "Daniel"
  • BreezyLove 01.03.2015
    Dzięki za zwrócenia uwagi na błędy :) postaram się poprawić :)
  • DuŚka ^.^ 05.03.2015
    Kilka małych błedów ale bez znaczenia, bo treść jest świetna. Mimo że Avril jest podłą osobą zaczyna mi się jej robić żal...

Napisz komentarz

Zaloguj się, aby mieć możliwość komentowania